24.2.09

Dziennik uderza w Gazetę Wyborczą. Gazeta odpowiada

Tak jak zapowiadaliśmy piszemy o sobotnim wywiadzie z Michałem Cichym, opublikowanym w Dzienniku. W poniedziałek napisała o nim Gazeta Wyborcza, a we wtorek odpowiedział jej Dziennik!

(Pat)
Zacznijmy tak: to nie jest pierwsza dyskusja o Gazecie Wyborczej, jej dziennikarzach czy szefach. Jednak wywiad Cezarego Michalskiego z Michałem Cichym w dziennikowym dodatku Europa jest pewnego rodzaju wisienką na torcie interpretacji i analiz środowiska "Wyborczej" z jakimi mamy do czynienia mniej więcej od "Afery Rywina", a w sumie i wcześniejszych. To, że będzie z tego "bomba" można było się spodziewać. Choć, akurat dość stereotypowa reakcja Jarosława Kurskiego w stylu: podłość atakuje wielką redakcję, szlachetność i Helenkę naszą kochaną - nieco rozczarowuje (czekałam na zdystansowaną i chłodną replikę).
Podobnie dziwne są sugestie o antysemickim wydźwięku niektórych fragmentów rozmowy z Michałem Cichym. W tym kontekście "diagnoza" Jarosława Kurskiego na temat wyżej wymienionego:
Perwersja tego wywiadu polega na tym, że został przeprowadzony z osobą, której - co w środowisku dziennikarskim nie jest tajemnicą - nie można obciążać odpowiedzialnością za słowa i czyny. Polemika z opiniami tej osoby byłaby czymś niestosownym.
(Podłość, Jarosław Kurski, Gazeta Wyborcza 2009/02/23)

...jest ryzykownym zagraniem (chyba, że istnieją jakieś prawno-medyczne podstawy do takiego stwierdzenia, ale nic takiego z wypowiedzi Kurskiego nie wynika).
W sumie na tym tle fragment o oksymoronach opisujących Adama Michnika z czołowym "tłustym dietetykiem" wypada jak literacka dyskusja kontekstowa w stylu Party pod wojennym niebem, które powstało na bazie zapisków jakie sporządził Elias Canetti.

(Pinio)
Dzisiaj Jarosławowi Kurskiemu odpowiada na łamach Dziennika autor wywiadu. Nie ma co ukrywać, to już wojna na całego. Ale w tej wojnie to nie Cezary Michalski reaguje emocjonalnie. On spokojnie odpiera argumenty wicenaczelnego Gazety: "(...) Tekst Kurskiego nie jest polemiką z wywiadem, ale próbą jego zdezawuowania. Cichy zostaje zdezawuowany, tezy wywiadu przekręcone, a czytelnicy "Gazety Wyborczej" nawet się nie dowiedzą, jak ta rozmowa wyglądała naprawdę".
Historia zażartego sporu między tymi gazetami trwa już od wielu miesięcy. Dochodzi już do tak kuriozalnych sytuacji, że Wyborcza zamieszcza sprostowania do artykułów zamieszczonych w Dzienniku, a których ten z kolei nie chce opublikować. Cóż. Wywiad z Michałem Cichym dla miłośników gazety Adama Michnika (do których przez wiele lat się zaliczałem) może być porażający. Po raz pierwszy ktoś z samego środka Wyborczej ujawnia takie informacje, to już nie są wypowiedzi kogoś z zewnątrz, to człowiek, który siedział w tej redakcji od samego początku.
Wśród tzw. "cyngli" Cichy wymienia Agnieszkę Kublik. Ciekawe. Dlaczego o tym piszę i ją wymieniam? Bo już od jakiegoś czasu moi znajomi zwracają uwagę na jej teksty dotyczące mediów publicznych. Pisane niemal codziennie. Stawiające media państwowe niemal zawsze w negatywnym świetle. W kontekście tego, że Agora ma swoje własne stacje radiowe, naprawdę jest to sytuacja dwuznaczna.
Oczywiście miłośników Gazety Wyborczej ten wywiad nie zmieni - bo to nie oni są jego adresatami. To kolejny kamyczek wrzucony do ogródka dziennikarzy, którym "nie jest wszystko jedno"...

(Pat)
Czytałam w weekend cały numer "Europy" - swoją drogą jeden z lepszych w ostatnich tygodniach. Trochę nawet szkoda, że rozmowa Michalski-Cichy przyćmi inne materiały, na przykład wywiad z Agatą Bielik-Robson czy Tadeuszem Bartosiem o "zimie" w polskim Kościele. Jednak widać - "kwestia Wyborczej" bardziej elektryzuje. Tylko kogo? Czy sprawa "demaskacji" Gazety jest jeszcze jakimś novum? Czy kolejne pisanie Kurskiego "atakują, mają obsesję, zbliżają się antysemityzmu" jest klarownym i nowym argumentem? Jak dla mnie nie. Choć - oczywiście wywiad z Cichym przeczytałam z ciekawością i dobrze, że powstał (podobnie jak dobrze się działo, że Gazeta często podejmowała tematy, które najchętniej zamieciono by pod dywan).
Gazeta Wyborcza "płaci rachunek" za coś w rodzaju pychy bycia jedynym słusznym głosem współczesnej, nowoczesnej Polski. Nie pamiętam dokładnie kiedy odechciało się mi "czytać Gazetę" i w którym momencie przestałam traktować ex cathedra pewne myśli i wnioski pojawiające się na łamach wydawnictwa Agory. Na szczęście publicystyka i informacja są na tyle pluralistyczne (ha, niegdyś to słowo robiło karierę:-), że nie trzeba być skazanym na wybór jednej określonej opcji, interpretacji czy po prostu stylu pisania i redagowania. Z przyjemnością wspominam stare wydania Magazynu GW, obszerne i pełne ciekawych reportaży, wywiadów i zdjęć. Ale to już przeszłość. I tyle.
Dość kąśliwie (z perspektywy niechęci do Wyborczej) na temat całej sprawy napisał na swojej stronie Szczepan Twardoch:

Strasznie dużo satysfakcji przynoszą mi czasy, w których trudno się już bać Michnika z przydupasami, natomiast bardzo łatwo się z nich śmiać. A wywiad Michalskiego z Cichym bardzo fajny, parę scenek rodzajowych z dużym potencjałem literackim.

(Autoparodia, Szczepan Twardoch)

Nic to. Czasy się zmieniają. Imperia upadają. Idee umierają:-) Choć dziwi tak wielkie zafiksowanie, że należy się jakiejś grupy bać.
Sumując, w niedzielny poranek siedziałam z przyjaciółką na kawie i nomen omen zagaiłyśmy między sobą taki dialog:
Ona: A czytałaś Baumana w Dużym Formacie? Fantastyczny!
Ja: No nieeee. Wiesz, że nie czytam Wyborczej (z przymrużeniem oka:-). Ale przyślij mi koniecznie na maila!!!
Ona: Jasne! Polecam.
Ja: A, by the way gazet, czytałaś Bielik-Robson w Europie? Niezłe.
Ona: No jak? Przecież nie czytam Dziennika!!! :-)
Ja: To też ci wrzucę na skrzyneczkę...

END

P.S. (Łukasz)

Atak "Dziennika" na "GW" nie jest ani czymś nowym, ani skutecznym.

Nie jest nowy - no bo "to wszystko już było". "GW" jest atakowana od kilkunastu lat, a argumenty są zawsze te same: rzekoma monopolizacja tzw. dyskursu publicznego, blatowanie się z komunistami, "samouwłaszczenie" twórców gazety, agresja wobec oponentów itd. itp. To wszystko czytaliśmy już w gazetach konkurencyjnych wobec "GW", czy choćby w książce Stanisława Remuszki. Środowisko "Gazety" słusznie ripostuje, że jej oponenci mieli dziesiątki okazji, by stworzyć realną, silną konkurencję dla niej. I z jakiegoś powodu zawsze przegrywali.

Nie jest skuteczny - no bo czytelnicy "GW" nie zwrócą uwagi na ten atak. Wręcz dziwię się, że Jarosław Kurski wszedł w otwarte starcie z "Dziennikiem". Gdyby nie odniósł się do wywiadu Michalskiego z Cichym - znakomita większość fanów "GW" zapewne nawet nie wiedziałaby, że coś się stało.

Nie przeczę, że rozmowa z Cichym jest ciekawa. Czyta się ją znakomicie. Ale to raczej tylko przyczynek do analiz życia wewnętrznego polskich mediów. A więc coś, co "kręci" wąskie grono koneserów i ekspertów.

Obawiam się, że z punktu widzenia tzw. zwykłego czytelnika wojna prowadzona przez "Dziennik" przeciwko "GW" jest niezrozumiała. I może w tym tkwi jedna z przyczyn słabej sprzedaży tego tytułu.

A szkoda, bo to naprawdę znakomita gazeta. Zaś "Europę" uważam od lat za najlepszy taki dodatek w polskiej prasie.

I jeszcze jedno. Biorąc pod uwagę kryzys prasy i rosnącą rolę internetu - publiczne nawalanki Michalskiego z Kurskim wydają się coraz bardziej anachroniczne.

Etykiety: , , , , , , , , , , ,

15 Comments:

At 25 lutego, 2009 01:58, Anonymous Anonimowy said...

Po raz pierwszy ktoś z samego środka Wyborczej ujawnia takie informacje, to już nie są wypowiedzi kogoś z zewnątrz, to człowiek, który siedział w tej redakcji od samego początku.

Ośmieszasz się, człowieku. Takie nazwiska jak Stanisław Remuszko czy Roman Graczyk nic Ci nie mówią?

Ach, jasne, co ja się głupi dziwię. Przecież nie zostali zbluzgani w Wyborczej, tylko przez nią zamilczani...

No to może dwa linki w ramach niesienia oświaty kaganka:
http://fakty.interia.pl/fakty_dnia/news/na-przekor-agitce,757204

http://www.permedium.pl/gazeta-wyborcza/co-jest-lepsze-ni-prawda.html

 
At 25 lutego, 2009 10:48, Blogger Patrycja said...

Tolep@
więcej luzu, co? :-) to nie łamy "wyborczej" ani "dziennika". I może nie czas interpretować negatywnie co Pinio chciał powiedzieć.
miłego (słonecznego) dnia - i łagodności, wszak niektórzy dziś obchodzą środę popielcową.

 
At 25 lutego, 2009 10:52, Blogger pinio said...

Pat:
może tolep nie potrafi dyskutować nie obrażając innych? A może coś niemiłego mu się przytrafiło i postanowił odreagować w internecie?

tolep:
uśmiechnij się, w niedzielę już meteorologiczna wiosna 8-)

 
At 25 lutego, 2009 11:13, Anonymous Anonimowy said...

A ja sie czuję trochę rozczarowany. Myślałem, że dowiem się czegoś więcej, w końcu duża część 5 władzy zna Wyborczą od wewnątrz. Czy mechanizmy działania redakcji z Solnego są podobne do tych opisywanych przez Cichego? Jak to jest z tą Wyborczą?

Ja do Wyborczej miałem okazję zrazić się parę razy. Jedna z historii związana była z Arturem, który wtedy był dziennikarzem Wyborczej, a przez dłuższy czas udzielał się na 5 władzy. Czy Artur był cynglem Gazety Wyborczej?

 
At 25 lutego, 2009 11:27, Blogger Patrycja said...

Pbn@
z gadaniem o tym jak jest w redakcjach (pod kołdrą) jest tak jak z gadaniem o byłych kochankach:-)
Z wiekiem - nie wypada;-)))
A co do wpisu: noooo, szkoda że rozczarowuje:-( bo nawet nie wiesz ile powstanie tego trójgłosu kosztowało:-)

 
At 25 lutego, 2009 11:34, Blogger pinio said...

Pbn:
ale kto wie, może jeszcze dzisiaj się mile rozczarujesz!

 
At 25 lutego, 2009 13:11, Anonymous Anonimowy said...

Ale czy dla Was sam ten wywiad nie jest kuriozalny?

Red. Cichy mówi o swoim podziwie dla "Helenki" i "Adama", przy czym podziw dla "Helenki" wynika z tego, że broniła "żydokomuny" (jako "stuprocentowa Żydówka" i córka komunisty Chabera). Z kolei błyskotliwe porównanie do komendantki ŻOB-u to już jest mistrzostwo świata.

Z drugiej strony ten sam Cichy sprawia wrażenie, jakby nie zdawał sobie sprawy, że jego "podziw" dla "solidarnych Żydów z Gazety Wyborczej" zostanie wykorzystany przeciwko "GW", i że wątek etniczny tak czy inaczej będzie główną osią sporu.

Wychodzi na to, że "Dziennik" wykorzystał Cichego jako nieświadomego "cyngla", za pomocą którego moża przywalić konkurencji wykorzystując najniższe instynty co poniektórych rodaków naszych - a przy okazji zrobić to tak, by samemu mieć czyste rączki. No bo nie my szermujemy "argumentem etnicznym", poza tym przywołujący ów argument Cichy podziwia broniących "żydowskiego interesu" byłych kolegów. Przewrotne jak cholera, ale sprytne.

 
At 25 lutego, 2009 13:33, Blogger Łukasz said...

@ Piotrek,

Chyba mam podobne wrażenie jak Ty po lekturze rozmowy z Cichym :) Rzeczywiście - sprytne to i przewrotne. I trochę udane, skoro w efekcie "GW" publicznie dała wyraz swemu oburzeniu (wpierw Miłada Jędrysik, potem Jarosław Kurski). Dzięki temu Michalski mógł rżnąć głupa i udając wyważonego, rozsądnego polemistę ogłosić: "to nie ja, to wy" i wytknąć "Wyborczej" manipulacje. Bingo :)

Natomiast nie dam się wciągnąć w żadne "poszukiwanie cyngli" w mediach. Co to właściwie jest ten "cyngiel"? Zawodowe redakcje są strukturami hierarchicznymi. Przełożony ma prawo zażądać czegoś od dziennikarza, albo np. nie zaakceptować jego tekstu/tematu. Zaś każda redakcja ma prawo mieć swoją linię i swoje priorytety - także ideologiczne (acz w odniesieniu do mediów publicznych jest to kwestia sporna - no ale ani "Dziennik", ani "GW" nie są publiczne). Jeśli dziennikarzowi się to nie podoba, powinien czym prędzej zmienić miejsce pracy. Jeśli mu się podoba, to z kolei wcale nie musi to świadczyć o jego konformizmie - może po prostu odpowiada mu linia ideowa jego gazety...?

 
At 25 lutego, 2009 14:00, Anonymous Anonimowy said...

Jestem wyluzowany, generalnie :)

A jeśli chodzi o GWno, to uśmiechnę się, gdy ta gazeta znajdzie się wreszcie tam, gdzie jej oficjalna reprezentacja polityczna - czyli na śmietniku historii.

Chwała Bogu, że na świecie są tacy ludzie jak Wildstein (i Ephraim Kishon), bo gdyby nie oni, pewnie utożsamiałbym wszystkich Żydów z żydokomuną i koniec końców zostałbym antysemitą. ;-)

 
At 25 lutego, 2009 15:41, Blogger Patrycja said...

Tolep@
Ty to chłopaku masz jednak "siekierne" poczucie humoru:-)))

 
At 25 lutego, 2009 21:23, Anonymous Anonimowy said...

"Ale to raczej tylko przyczynek do analiz życia wewnętrznego polskich mediów"

Nieprawda. Ten wywiad z Cichym jest bardzo ważny. Dotychczas takie tezy były podnoszone tylko przez tzw. "prawicowych oszołomów". Ewentualnie kto je stawiał ten z automatu stawał się "antysemitą". Teraz mówi to jednak były pracownik GW to raz, a dwa że w mainstreamowym medium. Tak trudno teraz walnąć cepem "prawicowych oszołomów", którym do tej pory zawsze posługiwała się Wybiórcza...

 
At 26 lutego, 2009 10:00, Anonymous Anonimowy said...

"Perwersja tego wywiadu polega na tym, że został przeprowadzony z osobą, której - co w środowisku dziennikarskim nie jest tajemnicą - nie można obciążać odpowiedzialnością za słowa i czyny. Polemika z opiniami tej osoby byłaby czymś niestosownym."

o, to dla mnie bomba. Od kiedy Cichy jest - nazwijmy to - niewiarygodny? Od czasu tego wywiadu, czy np. od czasu słynnego artykułu o powstańcach warszawskich (bodajże 2006 rok)?

 
At 26 lutego, 2009 10:08, Anonymous Anonimowy said...

"Po raz pierwszy ktoś z samego środka Wyborczej ujawnia takie informacje, to już nie są wypowiedzi kogoś z zewnątrz, to człowiek, który siedział w tej redakcji od samego początku."

pozwolę sie z tym nie zgodzić. Palmę pierwszeństwa oddałbym chyba p. Stanisławowi Remuszce. Jemu atmosfera w GW zasmierdziała w sposób nie do wytrzymania znacznie wcześniej. A że wtedy wybiórcza miała moc zamilczenia na śmierć każdego - skorzystała z tej okazji.

 
At 28 lutego, 2009 22:49, Anonymous Anonimowy said...

Anonimowemu ignorantowi zwracam uwagę, że artykuł Cichego "Polacy - Żydzi: czarne karty Powstania" opublikowany był w 1994 roku, a nie w 2006. W 2006 Cichy za niego przepraszał (zresztą w wywiadzie też), zresztą w dość kuriozalnym tekście.

 
At 02 marca, 2009 14:46, Anonymous Anonimowy said...

"Anonimowemu ignorantowi zwracam uwagę, że artykuł Cichego "Polacy - Żydzi: czarne karty Powstania" opublikowany był w 1994 roku, a nie w 2006. W 2006 Cichy za niego przepraszał (zresztą w wywiadzie też), zresztą w dość kuriozalnym tekście."

przepraszam, faktycznie odniosłem się do artykułu w którym Cichy "przepraszał". Cudzysłów nieprzypadkowy. Może faktycznie powinienem i jeden i drugi artykuł przypomnieć? Mnie zdenerwowały owe "przeprosiny", więc sie tak zastanowiłem od kiedy Pan Redaktor czy to oszalał, czy stał się niewiarygodny.

 

Prześlij komentarz

<< Home