16.3.09

Leszek Budrewicz: Zanussiego barwy ochronne

Znany polski reżyser i scenarzysta Krzysztof Zanussi został zarejestrowany przez SB jako TW "Aktor" - ujawnia Gazeta Polska (publikacja w środowym numerze).
Reżyser zaprzecza, aby kiedykolwiek współpracował z bezpieką. Akta SB na temat Krzysztofa Zanussiego - publikuje portal Niezalezna.pl.

Zawsze był to reżyser, który dywagacje moralne ze swoich filmów godził z praktycznym cynizmem. Chciał jeździć po świecie i robił to, chwaląc się jeszcze w czasach PRL swoimi zdolnościami łączenia promocji różnych linii lotniczych.
W tak zwanych najcięższych czasach lat 80. jeździł do Moskwy na festiwal filmowy. Gdy go o to zapytałem w wywiadzie stwierdził, że ci, którzy oskarżają go o oportunizm i blokowanie młodym drogi do ekranu (były lata 90.), sami mając takie możliwości sprzedali by własną skórę za sukces.
W wielu jego filmach moralny fundamentalizm ściera się beznadziejnie z cynizmem, często w sytuacjach ostatecznych: sam Zanussi daje przeważnie zwyciężać cynikom, ale widz odnosi wrażenie, że jego sympatia jest po stronie przegrywającego dobra. Mimo to i mimo nagrody na najważniejszym polskim festiwalu filmowym za "Barwy ochronne", w odróżnieniu od Wajdy nie przyjął na siebie oczekiwanej przez publiczność roli ludowego trybuna.

W tym sensie publikacja "Gazety Polskiej" pokazuje, że przesłanie "Życia jako choroby przekazywanej drogą płciową", "Cwału", "Struktury kryształu" czy filmu "Constans" to ekranowe "łzy krokodyla". Zanussi prowadził - jeśli sądzić z tego co wiemy z publikacji "Gazety" - tak samo cyniczną grę z bezpieką, co z publicznością. W swoim zadufaniu uważał pewnie - nie on jeden przecież - że to, co opowiada, utoruje mu drogę do kariery, jednocześnie niszcząc innych w sposób umiarkowany. Zanussi niczym któryś bohater jednego z jego filmów jest na poły systemu ofiarą, na pół współwinnym. Choć jednak korzyść z jego rozmów z SB była dla niego natychmiastowa, strata, jak widać, dość w czasie odłożona.

Podobny problem pozostawili po sobie - choć w różnym stopniu - i Kapuściński i Herbert. Chcieli coś zrobić, musieli iść na kompromisy, granica między "kiwaniem" przeciwnika, a pomaganiem mu nie była narysowana na boisku jasno. Albo po prostu oni nie chcieli jej widzieć, jak wielu ich czytelników czy widzów, którzy szli na kompromis, żeby dostać przydział na niedostępną pralkę.

Wydaje się, że Zanussi, przepraszam - domniemany TW "Aktor", jedną przynajmniej stopą przekroczył - na stronę ciemności. "Wielki" krok małego człowieka, niewielki krok w historii ludzkości.
Leszek Budrewicz

Etykiety: , , , , , , , , , , ,

2 Comments:

At 18 marca, 2009 20:40, Anonymous Anonimowy said...

Ten komentarz został usunięty przez autora.

 
At 18 marca, 2009 20:42, Blogger Alfons Rytka said...

Wymagane pole nie może być puste. Niech pan wylewa swoje żale na psychiatryku

 

Prześlij komentarz

<< Home