Leszek Budrewicz: "Wyborcza" niedowidzi tybetańskiej akcji
Wrocław był wczoraj tym miastem, w którym dzięki refleksowi prezydenta Rafała Dutkiewicza przed Ratuszem zawisła flaga niepodległego Tybetu. Wieczorem w klubie "Kalaczakra" nie można było wcisnąć szpilki na wieczorze poświęconym rocznicy tybetańskiego powstania mimo, że składał się z politycznego wykładu i dokumentalnego filmu. Organizacje protybetańskie zorganizowały akcje w całym mieście.
Redaktor Agata Saraczyńska nic z tego nie zrozumiała i napisała, że zrobiło jej się wstyd za... no właśnie: może wstyd jest być dziennikarką "Gazety", która wywiesza wielką tybetańską flagę i nie robi czynnie w sprawie Tybetu nic, poza publikacjami.
Sama Agata była jedną z animatorek Wielkiej Pomarańczowej Alternatywy. Teraz woli opisywać świat. Ale - idąc śladem klasyków - są sytuacje w których dziennikarze nie powinni tylko świat opisywać, powinni spróbować go trochę zmienić.
Dziennikarze "Gazety" tak często zadzierają nosa, że mogliby zauważyć, że miasto wywiesiło tybetańską flagę, a sama Agata mogłaby ruszyć tyłek i coś zrobić czynnie, zamiast się - jak napisała - wstydzić za ... no nie wiem, w dodatku biernie.
Leszek Budrewicz
Etykiety: Agata Saraczyńska, Leszek Budrewicz, Pomarańczowa Alternatywa, Rafał Dutkiewicz, Tybet, Wrocław
3 Comments:
Widocznie tylko akcja GW z użyciem kilkudziesięciu metrów czarno-żółtej taśmy i kilku działaczy plus dziennikarzy jest słuszna. Reszta może być prowokacją pisowską albo Bóg wie czym jeszcze.
Durna ta Gazeta. Tylko by publikowała. Jakby gazety do publikowania służyły.
Pokażcie gryzipiórkom gdzie ich miejsce.
Mnie też zdziwił brak informacji o spotkaniu w Kalaczakrze. Ale powiedzmy sobie jasno: co tak naprawdę możemy zrobić w sprawie Tybetu? Każdy z nas? To pytanie powinno być zadane przed obchodami i w tym kierunku powinna zadziałać GW i inne media. Zachowali się tylko tak, jak społeczeństwo - zachowawczo.
Prześlij komentarz
<< Home