6.4.09

Wojciech Jankowski: Smutek pustoszejących piedestałów

Zabicie posłańca, który przyniósł złe wieści, to prymitywny odruch bezmyślnej wściekłości wyładowanej na tym, kto w chwili wybuchu furii znalazł się pod ręką. Anachroniczny w dzisiejszych oświeconych czasach. A może jednak nie?
*
Ksiądz Jankowski był zarejestrowany jako źródło informacji SB, Krzysztof Zanussi jako tajny współpracownik. Wcześniej Herbert i Kapuściński. Co jakiś czas dostajemy kolejną rewelację o kolejnym wielkim człowieku, który okazał się tajnym współpracownikiem SB. Wszystkie te doniesienia wywołują podobną reakcję: zlikwidować IPN albo przynajmniej tak zakneblować, żeby nie wychodziły stamtąd takie nieprzyjemne informacje. Zabić posłańca albo chociaż mocno dać mu po łbie.
"Lech Wałęsa. Idea i historia" Pawła Zyzaka oraz żenujące dąsy bohatera po opublikowaniu książki wywołały mocniejsze niż dotąd żądania likwidacji albo przynajmniej zakneblowania IPN-u. Nie przeszkodziło nawet to, że opracowanie powstało poza Instytutem i wydane zostało gdzie indziej.
Książka o Wałęsie jest tylko pretekstem. Archiwów zamknąć się wprawdzie nie da, ale można zastraszyć historyków i publicystów, żeby siedzieli cicho. Część zwolnić z pracy, a dla pozostałych powołać nowego szefa, który przypilnuje, żeby nikt się nie wychylał. Bo lepiej nie znać złych wieści.
*
Każdy, kto w Peerelu robił więcej niż przychodzenie do pracy i branie wypłaty narażał się na wezwania, inwigilację, nękanie i próby zwerbowania. Każdym, kto wyjeżdżał za granicę – jeśli pominąć wczasy w Bułgarii czy Rumunii – interesowało się SB. To esbek wydawał paszport i esbekowi trzeba było go zwrócić zaraz po powrocie. To w zakładowej czy uczelnianej komórce SB przetrzymywane były służbowe paszporty.
Można było nie wyjeżdżać, ale oznaczało to rezygnację z zawodowych szans. Kapuściński mógł odmówić rozmów z SB, nie dostałby paszportu i pisywałby reportaże z polskich miasteczek czy wsi albo nie pisałby nic. Herbert nie napisałby „Barbarzyńcy w ogrodzie”.
I jeden, i drugi zdecydowali się podjąć grę z SB, żeby jednak wyjechać. Zostali zarejestrowani jako TW i to było ceną, którą zapłacili. Za siebie, autorów i za nas, czytelników.
Spośród tych, co chcieli wyjechać dziesiątki tysięcy ludzi podejmowało takie same decyzje i takie same gry. Dziesiątki tysięcy innych ludzi zrezygnowało z wyjazdów, bo nie chciało w to grać. Ci ostatni tracili szanse na sukces zawodowy, na zobaczenie świata. I jedni, i drudzy wiedzieli, co robią.
Ci, co zdecydowali się na grę z SB w zamian za zawodowe czy życiowe szanse chętnie zapomnieliby o tym, że kiedyś zrobili coś, o czym lepiej nie pamiętać. I zapomnieliby, gdyby nie archiwa i historycy, co w nich grzebią.
A to oni zajmują kluczowe pozycje w nauce, kulturze, gospodarce. Naturalną koleją rzeczy, są w odpowiednim wieku, a podjęcie gier z SB dało im przewagę nad tymi, co grać nie chcieli, więc zaszli wyżej. IPN-owskie archiwa i historycy pracujący w Instytucie mają przeciwników silnych i możnych.
Niemiło dowiadywać się, że ktoś, kogośmy wynieśli na piedestał albo kto sam mozolnie tam się wdrapał okazuje się nie taki czysty i pomnikowy. Szczególnie niemiło tym, co na piedestałach i piedestalikach wygodnie sobie stoją, ale lękają się, że ktoś im coś niechlubnego przypomni.

Wojciech Jankowski

Etykiety: , , , , , , , ,

4 Comments:

At 07 kwietnia, 2009 20:27, Anonymous Anonimowy said...

Bardzo sensowny komentarz w powodzi bezsensownego wrzasku o nic.

 
At 07 kwietnia, 2009 23:47, Anonymous Misza said...

Zgadzams się, że ataki na IPN to efekt tego, że bardzo wielu ludzi z tzw "elit" boi sie ujawnienia swojej haniebnej przeszłości.

Apeluję jednak o rozpatrywanie każdej sprawy osobno - rejestracja kogoś jako TW nie oznacza, że był on donosicielem!

 
At 08 kwietnia, 2009 09:56, Anonymous Anonimowy said...

ten Herbrt mnie interesuje. Czy piszesz na podstawie enuncjacji z WPROSTa? Bo coś mi świta, że potem się z tej informacji rakiem wycofywał... znaczy pierwszy artykuł sugerował że Herbert był kapusiem, ten prostujący już tego nie twierdził. Przynajmniej takie odniosłem wrażenie.

 
At 08 kwietnia, 2009 11:50, Blogger Pistacjowy Kosmita said...

>> Niemiło dowiadywać się, że ktoś, kogośmy wynieśli na piedestał albo kto sam mozolnie tam się wdrapał okazuje się nie taki czysty i pomnikowy. Szczególnie niemiło tym, co na piedestałach i piedestalikach wygodnie sobie stoją, ale lękają się, że ktoś im coś niechlubnego przypomni.<<

Bardzo miło jest rozpętać "Polowanie na Czarownice" z zastrzeżeniem, że wszystkie notki zgromadzone przez IPN są w 100% miarodajne, z wyjątkiem jednej podwójnej teczki, która jako jedyna, była sfałszowana przez SB.

 

Prześlij komentarz

<< Home