Leszek Budrewicz: Krawaciarze i stoczniowcy
Donald Tusk spotykając się ze stoczniowcami przywołuje w Trójmieście i nie tylko tam pamięć niefortunnego spotkania komunistycznego wicepremiera Rakowskiego z załogą ówczesnej Stoczni im.Lenina.
Był rok 1983, papież dopiero co wyjechał. Jego wizyta nie wywołała narodowego powstania, mimo, że generał Jaruzelski witając go na Okęciu dostała widocznego dla wszystkich drżenia całej twarzy. Spotkanie transmitowała komunistyczna telewizja.
Był wrzesień 1983. Na historyczna sale BHP przyprowadzono tak zwany partyjny aktyw, ale grupie stoczniowców wraz z Wałęsa udało się wedrzeć na salę. Cała Polska zobaczyła miotającego się Rakowskiego, pod adresem którego z głębi sali krzyczano nie bardzo wiadomo w tym momencie co. W każdym razie tracił on panowanie nad sobą coraz bardziej, wykrzykując pod adresem robotników, że gdyby nie PRL, to by "krówki pasali". Potem dopuszczono do głosu Wałęsę, który w kolorowej koszuli a la "Gipsy Kings" przeczytał swoje oświadczenie.
Następnego dnia cała rządowa prasa wydrukowała oświadczenie Jaruzelskiego i ... replikę Wałęsy, który podpisał się swoim stopniem kaprala z czasów służby w wojsku. Prasa podziemna i Radio Wolna Europa opowiedziały całość spotkania uzupełniając o szczegóły, których nie było widać w TV.
W każdym wrocławskim robotniczym domu pojawiła się szybko broszura napisana przez marksistowskiego krytyka ekipy Jaruzelskiego, związanego z "Solidarnością" profesora Leszka Nowaka z Poznania pod tytułem "Anty-Rakowski - czyli co wygwizdali robotnicy Stoczni Gdańskiej". W kluczowej scenie starcia ze stoczniowcami Rakowski zdjął marynarkę i rozwiązał krawat. Bo jeszcze w czasie strajków 1988 roku właśnie po marynarce i krawacie można było rozpoznać, kto nie jest za strajkującymi.
Donald Tusk chodził tak ubrany jeszcze w 1981 roku, już wtedy głosząc neoliberalne poglądy pisał w dodatku "Samorządność" ówczesnego "Głosu Wybrzeża" lub "Dziennika Bałtyckiego". Stoczniowcy wyraźnie tym razem unikają starcia z premierem, bo oni sami chodzą dziś w "gajerach" i to będzie widać w TV. To oczywiście żart, ale też przenośnia.
Stocznia Gdańska jest symboliczna, tak samo jak w latach 80. - choć w innym sensie. Idąc z nią na konfrontację nie może wygrać czegoś dla Polski. Ale Roman Gałęzewski, szef stoczniowej "S" (bo chyba na Guzikiewicza nie ma co liczyć), chyba rozumie, że robotnikom nie jest po drodze z jakąkolwiek partia z tych, które są dziś w parlamencie.
Bo znowu białe koszule, to czarne dusze.
Leszek Budrewicz
Etykiety: Donald Tusk, Lech Wałęsa, Leszek Budrewicz, Mieczysław Rakowski, Okęcie, PRL, Radio Wolna Europa, Roman Gałęzewski, Solidarność, Stocznia im. Lenina, Trójmiasto, Wojciech Jaruzelski
2 Comments:
Brawo Panie redaktorze, pan chyba pierwszy wpadł na to oczywiste (?) skojarzenie.
Trafiłem tu via Karnowski, 5władza ląduje w moich zakładkach,
pozdrawiam
leń
While I surf blog , i found a all new trick in http://pic-memory.blogspot.com/
Vistor can comment and EMBED VIDEO YOUTUBE , IMAGE. Showed Immediately!
EX : View Source.
http://pic-memory.blogspot.com/2009/02/photos-women-latin-asian-pictu...(add photos and videos to Blogspot comments).
Written it very smart!
I wonder how they do it ? Anyone know about this , please tell me :D
(sr for my bad english ^_^)
Prześlij komentarz
<< Home