18.5.09

Leszek Budrewicz: Nie wszyscy w Hiszpanii to Hiszpanie

Wygwizdanie hiszpańskiego hymnu przez katalońskich (Barcelona) i baskijskich (Athletic Bilbao) kibiców przed finałem Pucharu Króla to nic nowego. Kiedyś najczęściej wygwizdywany był hymn Związku Sowieckiego, szczególnie w krajach z przymusu będących w "obozie socjalistycznym".

Były prezydent Francji Chirac oburzał się, gdy kibice korsykańskiej Bastii czy kibice pochodzący z północnej Afryki wygwizdywali "Marsyliankę". Serbscy kibice nie mogli znieść, że po upadku Jugosławii gra im się nadal tak podobną do Mazurka Dąbrowskiego pieśń "Hej Słowianie". Hymn hiszpański ma starą, odziedziczoną po czasach Franco melodie, ale bez tekstu; dlatego na meczach międzypaństwowych hiszpańscy kibice nucą tylko swój hymn lub grzmią "la la la". Ale od problemów, jak widać, się nie ucieknie. Smutne tylko, że pupil generała Franco, obecny król Juan Carlos, bez którego nie byłoby może w Hiszpanii demokracji, jest teraz jednym z wrogów publicznych dla autonomistów i lewicy. Mają niektórzy obywatele Hiszpanii po prostu krótką pamięć i "wyparli" to, jak się chowali za jego koroną przed wojskową prawicą, kiedy nie było jeszcze wiadomo co będzie po śmierci dyktatora.
Czy taki gwizd przy hymnie powinien być cenzurowany?
Nie!
Czy szef telewizji powinien aż polecieć ze stanowiska?
Też nie.
Cóż, nie tylko my mamy swoje piekiełko...

Leszek Budrewicz

Etykiety: , , , , , , , , , ,