Wygwizdanie hiszpańskiego hymnu przez katalońskich (
Barcelona) i baskijskich (
Athletic Bilbao) kibiców przed finałem
Pucharu Króla to nic nowego. Kiedyś najczęściej wygwizdywany był hymn
Związku Sowieckiego, szczególnie w krajach z przymusu będących w
"obozie socjalistycznym".
Były prezydent
Francji Chirac oburzał się, gdy kibice korsykańskiej
Bastii czy kibice pochodzący z północnej
Afryki wygwizdywali
"Marsyliankę". Serbscy kibice nie mogli znieść, że po upadku
Jugosławii gra im się nadal tak podobną do
Mazurka Dąbrowskiego pieśń
"Hej Słowianie". Hymn hiszpański ma starą, odziedziczoną po czasach
Franco melodie, ale bez tekstu; dlatego na meczach międzypaństwowych hiszpańscy kibice nucą tylko swój hymn lub grzmią
"la la la". Ale od problemów, jak widać, się nie ucieknie. Smutne tylko, że pupil generała
Franco, obecny król
Juan Carlos, bez którego nie byłoby może w
Hiszpanii demokracji, jest teraz jednym z wrogów publicznych dla autonomistów i lewicy. Mają niektórzy obywatele
Hiszpanii po prostu krótką pamięć i
"wyparli" to, jak się chowali za jego koroną przed wojskową prawicą, kiedy nie było jeszcze wiadomo co będzie po śmierci dyktatora.
Czy taki gwizd przy hymnie powinien być cenzurowany?
Nie!
Czy szef telewizji powinien aż polecieć ze stanowiska?
Też nie.
Cóż, nie tylko my mamy swoje piekiełko...
Leszek BudrewiczEtykiety: Athletic Bilbao, Barcelona, Bastia, generał Franco, Hiszpania, Juan Carlos, Leszek Budrewicz, Marsylianka, Mazurek Dąbrowskiego, Puchar Króla, Związek Sowiecki