24.6.09

Nine Inch Nails - Malta.Poznań/2009


(Poznań/23/06/2009)
23 czerwca 2009 roku w ramach wydarzeń związanych z poznańskim festiwalem Malta, zagrał zespół (projekt) Nine Inch Nails - pierwszy raz w Polsce. Miazga:-)
***
W 1994 roku, Grażyna Torbicka (wówczas 35 letnia prezenterka TVP) współprowadzi studio festiwalowe w ramach transmisji koncertu Woodstock '94 (25. rocznica legendarnego "eventu" kultury lat 60.). Wśród wielu świetnych bądź lekko nietrafionych występów, największe wrażenie robi "błotny gig" Trenta Reznora czyli Nine Inch Nails.
W tym samym czasie ukazuje się The Downward Spiral (drugi pełnowymiarowy album grupy) - jedna z najlepszych i najważniejszych (dla mnie po privie) płyt lat 90. Twórczość Reznora nad "Odrą i Wisłą" jest już znana, ale dopiero ta płyta czyni NIN prawdziwą gwiazdą w całej Europie.
Każdy, kogo omotały połamane eksperymenty muzyczne Trenta Reznora oraz jego gorzkie, melancholijne, ale nie-pozbawione drapieżności teksty, chciał zobaczyć ten projekt na żywo. Do 23 czerwca 2009 roku można było spełnić swoje życzenie w ramach zagranicznych wojaży na koncerty:-). Przez te wszystkie lata nie widziałam NIN live - i choć ten koncert jest spóźniony o lat 15. - to warto było spędzić wczorajszy wieczór w Poznaniu.



***
Ponad dwie godziny muzyki. Eksperymenty i improwizacje. Dobry "łej" ze strony Reznora i dobrze rozpoznawalna autoironia: witam wszystkich, mam tu sporo gówna do zagrania dzisiejszego wieczora... :-)
Eh, żeby tak każdy "shit" prezentujący się na scenie miał taki wymiar, to naprawdę nie można byłoby narzekać na tę cholerną popkulturę:-).
Świetny, dobrze pomyślany występ. Na nudę chyba nikt nie powinien narzekać, ani na wokalny warsztat Trenta Reznora (tym bardziej).
Przez lata, koncerty NIN miały różne odsłony. Przemyślne, prawie teatralne scenografie, pokazy multimedialne, światła, skórzane czy lateksowe stroje... Różnie się działo:-) Wczoraj było prawie klasycznie, choć z całą pewnością charyzmy Reznora (którego nota bene dziennikarz Machiny dawno temu określił mianem niepozornej postaci w stylu boya hotelowego:-) przeciętną nazwać nie można. Ale żeby o tym się przekonać wystarczy posłuchać płyt NIN, że o koncertach nie wspomnę.
Ostatnim numerem, który Reznor zaśpiewał w Poznaniu był "Hurt" - niezapomniany numer motto dla wszystkich pokiereszowanych freaków:-)

I hurt myself today
To see if I still feel
I focus on the pain
The only thing that's real
The needle tears a hole
The old familiar sting
Try to kill it all away
But I remember everything

What have I become?
My sweetest friend
Everyone I know
Goes away in the end
You could have it all
My empire of dirt
I will let you down
I will make you hurt


***
Kilka miejsc, w które warto zaglądnąć:
Media Archiwum i blog NIN
NIN na MySpace
Kanał na YouTube
Dziennik społeczności z przymrużeniem oka:-)

Ps. Nie zagrali "Closer" - eh, ale za to był extra przywalający i koncertowo genialny "Wish": Wish there was something real/Wish there was something true/Wish there was something real/In this world full of you...

Etykiety: , , , , , ,

6 Comments:

At 25 czerwca, 2009 14:32, Anonymous irys said...

Ostatnie cztery songi stałem jak wryty z rozdziawioną gębą, i łzami w oczach. NIN pozbawił mnie grawitacji już od pierwszych dźwięków-potem już było tylko wyżej i wyżej aż zgubiłem buty. Dwie godziny ucztowania.

 
At 25 czerwca, 2009 17:29, Blogger Patrycja said...

@Irys
Ja miałam obawy, że mnie okulary rozpadną się;-) a bez nich to jednak najfajnieszego nosa w muzycznej branży bym nie widziała:-)

 
At 25 czerwca, 2009 22:39, Anonymous irysj said...

przeczytałem na http://www.nuta.pl/news.html?nid=31021 coś co uradowało moje serce, żałuję tylko, ze nie byłem pod sceną ale trudno, teraz już po ptokach, mam też żal do organizatorów-wpadki tak grube, "że bym zabił":nagłośnienie na początku koncertu i te nieszczęsne telebimy, podział terenu też masakryczny-szkoda, że nie zrobili sektora 2 za bramą.
Na szczęście NIN to firma, a ja już przestałem myśleć o niedociagnięciach i zająłem się psuciem sobie głowy.

 
At 25 czerwca, 2009 22:40, Anonymous irys said...

irysj to irys-tak mi wyszło z rozpędu

 
At 25 czerwca, 2009 22:43, Anonymous irys said...

coś o okularach: pewnie były z gumy-normalne nie miałyby szans, zostałyby zanichilowane

 
At 26 czerwca, 2009 12:25, Blogger Patrycja said...

Irys@
organizacja w Poznaniu była i tak sto razy lepsza niż na podobnych imprezach we Wro:-)
Ale co do nagłośnienia masz rację, a telebimy to raczej zagadka:-) dobrze, że choć na trochę włączyli.
Okulary dały radę ha ha, choć trzeba było pryskać do tyłu w pewnym momencie.

 

Prześlij komentarz

<< Home