15.6.09

Wojciech Jankowski: ekoszwindel nie wyszedł

Dokładnie dwa miesiące temu pisałem o „podatku ekologicznym” od samochodów ostro forsowanym przez lobby sprzedawców nowych aut. Podatek płaciliby co roku właściciele samochodów, a miałby być tym wyższy, im auto byłoby starsze. Że niby starsze auta bardziej zanieczyszczają środowisko.
Rezultaty takiego podatku można było łatwo przewidzieć: wzrosłaby sprzedaż nowych aut, i o to właśnie chodziło lobbystom oraz tym, co ich wynajęli. Podatek rykoszetem odbiłby się na ludziach najuboższych – właścicielach najstarszych samochodów – musieliby się ich pozbyć, bo nie stać ich byłoby na podatek, szczególnie dla ich samochodów wysoki.
Dziś „Gazeta Prawna” poinformowała, że Ministerstwo Gospodarki, a ściślej ministerialny Zespół do spraw Przemysłu Motoryzacyjnego nie pracuje już nad takim podatkiem, a więc nikt go wprowadzać nie będzie. 5 Władza nie była jedyna, która o tym podatku pisała mocno krytycznie, ale należała do pierwszych spośród tych, co temat podjęli. Możemy więc mieć satysfakcję, że zablokowanie oszukańczego podatku, który kosztem najbiedniejszych napędziłby pieniądze dilerom nowych aut, to również po części nasza zasługa.
Nie jest to jedyny ekoszwindel. Z szermowania ekologicznymi hasłami znakomicie żyją przeróżne szemrane organizacje. Lobbyści – lokalni oraz ogólnopolscy – nader chętnie wykorzystują argumenty „ekologiczne”, tym chętniej, że sprawnie dobrawszy argumenty można zwerbować obrońców środowiska, którzy z niewiedzy szwindel wezmą za dobra monetę.
Każdy przy tym, kto głosi dowolną bzdurę, powołując się na ochronę środowiska, mienić się zaczyna „ekologiem”. Ekologia jest tymczasem – warto sobie uświadomić – nauką. Taką samą jak socjologia, geologia czy zoologia. Tytuł ekologa sugeruje więc wiedzę, choć często przyznają go sami sobie ignoranci kierujący się własnymi uprzedzeniami i lękami albo oszuści, karmiący się uprzedzeniami i ignorancja innych.
Dziewiętnastowieczni angielscy chłopi burzliwie protestujący przeciw kolei żelaznej w głębokim przekonaniu, że widok pociągu nieuchronnie oraz nieodwołalnie odbiera krowom mleko dziś zwaliby sami siebie ekologami.

Wojciech Jankowski

Etykiety: , , , , ,

1 Comments:

At 20 czerwca, 2009 01:08, Anonymous Anonimowy said...

Hola, tak się składa, że sprowadzane z Niemiec samochodowe trupy nie spełniają elementarnych norm dotyczących poziomu emisji spalin. Kopcą na czano, śmierdzą, rozbijają się na drzewach i gubią olej. W naszym najlepiej pojętym interesie leży zachęcenie do zakupu jak najnowszych aut, a nie przymykanie oka na złom na ulicach. W konstytucji nie ma zapisu o prawie do samochodu jako elementarnym przywileju obywatela.

 

Prześlij komentarz

<< Home