18.6.09

Wojciech Jankowski: kumple potrzebują zarobić

"Polska 2030. Wyzwania rozwojowe", tak zatytułowany został dokument opracowany przez zespół doradców strategicznych szefa rządu, kierowany przez Michała Boniego. Michał Boni i inni doradcy strategiczni przewidują to, co będzie się dziać w Polsce w najbliższym dwudziestoleciu i planują strategiczne posunięcia rządu na najbliższe dwie dekady. Dokument publicznie zaprezentował 17 czerwca sam premier Donald Tusk.

Nasuwa się kilka pytań. Kto, nie dwadzieścia a dziesięć albo niech będzie i pięć lat temu, przewidział obecny światowy kryzys gospodarczy? Kto sześć lat temu przewidywał wielki boom w nieruchomościach w USA, który skończył się dzisiejszym kryzysem? Kto w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku przewidział gwałtowny rozwój firm komputerowych oraz kryzys lat dziewięćdziesiątych wywołany nadmiernymi oczekiwaniami wobec nich?
Pogląd, że przyszłość jest nieprzewidywalna ostatecznie ugruntował się w światowej myśli politycznej, gospodarczej i społecznej w czasie kryzysu energetycznego w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Upadła wtedy świetnie wcześniej rozwijająca się dyscyplina nauki zwana futurologią: nikt poważny nie chciał się nią zajmować, powszechne stały się kpiny z futurologów, że fałszywe okazały się wszystkie ich przewidywania.

W Polsce plany trzyletnie, pięcioletnie i sześcioletnie jakoś komunistom nie wychodziły, choć bardzo się starali, do kary śmierci włącznie. Wydawałoby się, że światowe i rodzime doświadczenia wystarczą, żeby odrzucić bzdurę wieloletnich planów. Ale gminy, powiaty, samorządy wojewódzkie wciąż na wyprzódki zlecają opracowanie dokumentów zwanych „strategiami rozwoju”. Na pięć lat, na dziesięć albo i na dłużej. Potem dokumenty te omawia się szumnie na przeróżnych sesjach, następnie – najpóźniej po roku – okazuje się, że wszystko poszło inaczej niż przewidywali gminni albo powiatowi stratedzy, więc dokument chowa się do szuflady i skrupulatnie o nim zapomina.

Pamiętają jedynie autorzy – kumple tych, co rządzą – bo na opracowywaniu strategii bez wysiłku zarabia się wielkie pieniądze wypłacane z budżetu. To, że kumple rządzących muszą dużo, szybko i łatwo zarobić jest jedyną przyczyną bujnego rozwoju zupełnie nikomu do niczego nieprzydatnych dokumentów zwanych „strategiami rozwoju”. Dotąd rozwijały się na szczeblu gminnym, powiatowym czy wojewódzkim a teraz i na rządowym. Kumple już zarobili. Napisali, co będzie za lat pięć, za dziesięć, za piętnaście i nawet za dwadzieścia jakby mieli o tym pojęcie. Wzięli gotówkę z budżetu. Teraz zaczął się etap prezentacji dokumentów i dyskusji, żeby uzasadnić te wysokie wypłaty. Mniej więcej za rok okaże się, że przewidywania rozmijają się z rzeczywistością. Dokument dyskretnie powędruje do szuflady.

A niebawem znów będą wybory. I nowy rząd. I nowi kumple, co potrzebują zarobić. I nowa strategia na nowe dwadzieścia lat.

Wojciech Jankowski

Etykiety: , , ,

4 Comments:

At 19 czerwca, 2009 08:06, Anonymous Anonimowy said...

Bardzo madry i merytoryczny tekst. Oczywiscie zadna firma nie planuje naprzod, a fabryki sa stawiane na podstawie potrzeby nowych miejsc pracy ;). Elektrownie planuje sie maksymalnie na 5 lat, przeciez od razu sie zwracaja. Taka Gdynie zbudowali bo to fajne miejsce bylo.
Prywatnie niekt tez nie planuje na wiecej niz 3 lata, a ludzie ktorzy kupuja mieszkania na kredyt 30 letni na pewno nie planuja co bedzie za 5 lat.
....
Zenada

 
At 19 czerwca, 2009 10:11, Anonymous Anonimowy said...

A propos kredytów mieszkaniowych - warunki zmieniają się z tygodnia na tydzień, więc troche prawdy w tym tekście jest. Dziś jest tak,że w jednym banku np w tym tygodniu dostaniesz franki, a za tydzień jak dostarczysz dokumenty to ci już odmówią i mówią - teraz dajemy tylko w złotówkach, ale za tydzień planujemy promować kredyty w euro. Zupełnie jak w hipermarkecie promocja kiełbasy.
I jak tu cokolwiek planować?

 
At 20 czerwca, 2009 01:00, Anonymous Michał Zduniak said...

Świetnie, bardzo przemyślany komentarz. Najlepiej nigdy niczego nie planować, a koronnym argumentem przemawiającym za tym faktem jest nieudolność planów tworzonych za czasów sojalizmu realnego. Świat płynie, wszystko się zmienia, nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, słowem - krajem trzeba rządzić na spontanie a efekty to się zobaczy albo i nie. Jeżeli po drodze pojawi się jakiś problem i będzie nieciekawie, wtedy w zanadrzu będzie wytłumaczenie - w końcu nie mogliśmy tego zaplanować.

Słowem - gratuluję porażającego intelektu i elektryzującej przenikliwości.

 
At 20 czerwca, 2009 13:59, Anonymous Anonimowy said...

Nasuwa się kilka pytań. Kto, nie dwadzieścia a dziesięć albo niech będzie i pięć lat temu, przewidział obecny światowy kryzys gospodarczy? Kto sześć lat temu przewidywał wielki boom w nieruchomościach w USA, który skończył się dzisiejszym kryzysem?

jak to kto? Peter Schiff
http://www.youtube.com/watch?v=DpHZ-c3kw98
i za nim Ron Paul
http://www.youtube.com/watch?v=1NDWX37IERU

 

Prześlij komentarz

<< Home