6.8.06

"Dziennik" uderza w PiS. Zmiana frontu?

Mocny apel w sobotnim "Dzienniku".
Jan Wróbel
- publicysta gazety, niegdyś wicenaczelny "Życia" i doradca premiera Jerzego Buzka - nawołuje prawicowych publicystów, by "skończyli z przymykaniem oczu na błędy prawicy".

Tekst Wróbla otwiera dział "Opinie" (str. 24) i jest odesłany z czołówki gazety.
Wróbel pisze tak:
"Prawicowi publicyści mają trudność w ujrzeniu prawdy o rządach Prawa i Sprawiedliwości. Doskonale rozumiem powody tej psychicznej blokady. Długie lata dominacji w języku publicznym i na rynku idei środowiska Adama Michnika, które niemal zdeptało prawicę, wykształciły w rycerstwie prawej strony umiejętność wyłapywania fałszu antyprawicowych schematów i walki z nimi. (...) Pomimo takich, a nie innych doświadczeń pora zabrać się za krytykę własnego obozu. Uderzmy się w pierś Panowie, chociaż, jak na złość, do opisu słabości Prawa i Sprawiedliwości najbardziej przydają się akurat te określenia i pojęcia, którymi w latach 90. posługiwano się podczas antyprawicowego Kulturkampfu".
Puenta tekstu jest jeszcze mocniejsza:
"Nie da się w nieskończoność udawać, że skoro prawicowy rząd znów krytykują "Gazeta Wyborcza", "Polityka" i "Przegląd", to znaczy, że wszystko jest w porządku. Prawica idzie w złą stronę".
Co konkretnie Jan Wróbel widzi złego w rządach PiS? Chociażby fatalną politykę kadrową (m.in. przy obsadzie ministrów skarbu i spraw zagranicznych), tolerowanie "byłego ostrego pióra faszystów" Piotra Farfała z LPR jako wiceprezesa TVP, wsparcie decyzji ministra edukacji Romana Giertycha o amnestii dla maturzystów (Wróbel wprost pisze, że "rząd, który poparł podobny zamach na prawo i sprawiedliwość, jest skompromitowany"), czy wreszcie zapatrzenie w lustrację jako najważniejszy cel obozu rządzącego.

Ale to nie jedyny atak na PiS w sobotnim "Dzienniku". Również w dziale "Opinie" znajdujemy obszerny, dwustronicowy tekst Joanny Lichockiej o ministrze spraw zagranicznych Annie Fotydze. Bardzo wobec niej krytyczny.
Czołówką gazety jest z kolei artykuł o 25-letnim Łukaszu Nowaczku, który został mianowany osobą odpowiedzialną za ruch samolotów na Okęciu. "Dziennik" zarzuca mu, że nie ma doświadczenia i jeszcze niedawno był zwykłym stażystą. A kto mianował Nowaczka? Urząd Lotnictwa Cywilnego. A więc administracja rządowa (prezesa ULC powołuje premier, na wniosek ministra transportu; oba te stanowiska są w rękach PiS).
Z kolei na str. 2 prominentny poseł PO Bronisław Komorowski porównuje wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego do przemówień Władysława Gomułki i Fidela Castro.

A może to wszystko przypadek? Tego nie wiemy. Ale przynajmniej tekst Wróbla jest znaczący.
Przy czym trudno określić dotychczasową linię "Dziennika" jako konsekwentnie prorządową. Owszem, gazeta ma wyraźnie bardziej prawicowe oblicze od np. "Gazety Wyborczej". I to ją często zbliża do PiS. Faktem jest i to, że właśnie w "Dzienniku" prezydent Lech Kaczyński zamieścił kilka miesięcy temu obszerny tekst o tym, jak wyobraża sobie Unię Europejską. A tydzień temu ukazał się w "Dzienniku" spory wywiad z premierem Jarosławem Kaczyńskim, mocno wygładzający i ocieplający jego publiczny wizerunek.
Z drugiej strony, "Dziennik" ostro krytykuje koalicjantów PiS - Samoobronę i LPR. Chętnie otwiera łamy dla polityków PO i SLD czy otwarcie lewicowych publicystów (jak Sławomir Sierakowski czy Janusz Rolicki).

Ale chyba nikt dotąd tak otwarcie nie wzywał całego środowiska prawicowych publicystów do zwrócenia się przeciwko PiS.

Nie warto tu rozstrząsać kwestii, czy w ogóle istnieje coś takiego jak jednolite środowisko prawicowych publicystów. Załóżmy roboczo, że jest. I że jakoś zareaguje na tekst Jana Wróbla.
Być może Wróbel celowo wsadza kij w mrowisko. Może wyraża jakiś podskórny niepokój narastający w umysłach owych prawicowych publicystów? Podobny do niepokoju, który tli się w umysłach wielu działaczy PiS?
Co to za niepokój? Da się go streścić krótką frazą: "To nie tak miało być, przyjaciele".
Nie miało być koalicji z Samoobroną. Andrzeja Leppera w roli wicepremiera. Radykalnie populistycznych pomysłów Romana Giertycha... A o tzw. kadrowej ławce PiS wiadomo było, że - owszem - jest krótka, ale nie aż tak, jak na to wskazują niektóre nominacje w administracji publicznej.
Kroplą, która przelała czarę goryczy mogło być przesunięcie popularnego premiera Kazimierza Marcinkiewicza na stanowisko p.o. prezydenta Warszawy.

Jednak prawdziwym obszarem sporu prawicowych publicystów z PiS jest Telewizja Polska. Gdy jej prezesem został Bronisław Wildstein, owi publicyści wreszcie poczuli się dowartościowani. Wszak Wildstein to ich środowiskowy guru.
Gdy jednak Andrzej Lepper wezwał Wildsteina do dymisji, władze PiS nie zajęły jednoznacznego stanowiska. I to był sygnał, że coś z tym PiS jest nie tak.
Wildstein faktycznie rozważał dymisję. A my już w czerwcu pisaliśmy, że gdyby ją złożył, byłaby to klęska PiS. Dlaczego? Ot choćby właśnie dlatego, że przeciwko partii braci Kaczyńskich zwróciliby się ci sami prawicowi publicyści, do których teraz apeluje Jan Wróbel.

Inna rzecz, że obecny szef "Opinii" w "Dzienniku" Andrzej Godlewski do niedawna kierował redakcją publicystyki w telewizyjnej "Jedynce". Odwołał go właśnie Wildstein.

A może na naszych oczach rodzi się jakiś nowy nurt na polskiej prawicy? Nurt "inteligencki", "cywilizowany". Niechętny zbliżeniu PiS do Samoobrony i LPR. Ale zarazem zdecydowanie antylewicowy i nieufny wobec PO. Może twarzą takiego nurtu mógłby być Kazimierz Marcinkiewicz?

Co o tym sądzicie?
No i jak Wam się podoba apel Jana Wróbla? Jak odbieracie postawę "Dziennika" wobec rządu i PiS?

22 Comments:

At 06 sierpnia, 2006 18:16, Anonymous Anonimowy said...

"A może na naszych oczach rodzi się jakiś nowy nurt na polskiej prawicy? Nurt "inteligencki", "cywilizowany". Niechętny zbliżeniu PiS do Samoobrony i LPR. Ale zarazem zdecydowanie antylewicowy i nieufny wobec PO. Może twarzą takiego nurtu mógłby być Kazimierz Marcinkiewicz?"

Oby.. Moim zdaniem jednak Marcinkiewiczowi brakuje niestety trochę odwagi, by definitywnie oderwać się od obecnej ekipy rządzącej i zrobić użytek ze sporego kapitału, jakim jest zaufanie społeczne. Nasuwają mi się dwa pytania. Po pierwsze, jaki procent klubu PiS poszedł by za Marcinkiewiczem? Po drugie - czy może po prostu były premier czeka do wyborów, a gdy ich termin się zbliży, Marcinkiewicz dokona zdecydowanej secesji?

 
At 06 sierpnia, 2006 18:55, Anonymous Anonimowy said...

Dziennik doskonale wie, że rynek prasy siękurczy. TO już nie te czasy - XXI wiek, to wiek internetu i jeśli chce zadomowić się na malejącym torcie mediów drukowanych to MUSI zabrać Wyborczej jej nieuzależnionych czytelników. I stąd takie teksty.

 
At 06 sierpnia, 2006 19:26, Blogger jotesz said...

A może łuski z oczu zaczynają opadać? Może ta cała michnikowata jaczejka to nie konspiracja judejczyków tylko zatroskanie o Polskę.
Obyśmy w tych łuskach nie zaczęli brodzić...

 
At 06 sierpnia, 2006 19:55, Anonymous Anonimowy said...

Łał! Właśnie widziałem Cię w "Wiadomościach" TVP! :-) Respekcik!

A mnie nie było! :-(

;-)

 
At 06 sierpnia, 2006 20:02, Blogger Artur said...

Łukasz jest naszą PiątoWładzową ekspozyturą na szklanym ekranie. Ja się nie nadaję, bo jestem brzydki - za to on zawsze wygląda jak prawdziwy gentleman... :-)

 
At 06 sierpnia, 2006 20:03, Anonymous Anonimowy said...

No... Łukasz od razu mi się spodobał! Jeszcze zanim się pojawiła plansza z imieniem i nazwiskiem. ;-)))

 
At 06 sierpnia, 2006 20:06, Blogger Artur said...

Nie dziwię Ci się ani trochę. Moja lepsza połowa też jest zazdrosna, jak gdzieś z nim wychodzę ;-)

 
At 06 sierpnia, 2006 20:52, Anonymous Anonimowy said...

Na czym polega problem Dziennika?
Na tym: "Średnia sprzedaż Dziennika Axel Springera wyniosła w czerwcu 214.826 egzemplarzy spadek o 17 proc."

A to oznacza, że trzeba się dostosować do reszty, aby nie skończyć jak Ozony i inne. Bo salonik nie kupi gazety, która napisze coś dobrego (lub przynajmniej zrelacjonuje) o pomysłach rządu.
I nie chodzi tylko o salonik. Wystarczy spojrzeć ilu reklamodawców ma Dziennik a ile konkurencja. Duże korporacje chcące reklamować się w gazecie z kierunkiem na prawo? Chyba raczej nie tutaj.

Nie dziwię się że Wróbel były doradca eurodeputowanego PO Buzka korzysta z okazji i wali w PiS. Chodzi o okrzyk "dlaczego nie kibicujecie PO".

 
At 06 sierpnia, 2006 21:08, Anonymous Anonimowy said...

A dlaczego zaraz "uderza"?
Krytykuje. Krytyki mogą być różne odcienie, włącznie ze słynną "konstruktywną". A czy niesłusznie - niech każdy w swoim sumieniu rozstrzygnie.
To jedna z przewag Demokracji nad innymi systemami, że można Władzę bezpiecznie krytykować.
Jeśli jest za co, (a jak widać, jest -np Okęcie) to krytykowany miast się obrażać, powinien przyjąć do wiadomości i poprawić się.

 
At 06 sierpnia, 2006 21:39, Anonymous Anonimowy said...

Jotesz: "Może ta cała michnikowata jaczejka to nie konspiracja judejczyków tylko zatroskanie o Polskę"

Dupa jaś, jak to mówią w krakowskiem. Jaczejka michnikowska, jakżeś słusznie ją zauważył, to nie żadna konspiracyja, ino ordynarna antypolska, antyKościelna i antyromantyczna propaganda.
A ino Ci powiem, że Judejczyków pisze się wielką literyją, nieuku.

 
At 06 sierpnia, 2006 22:12, Blogger Beniex said...

Moim zdaniem, to po pierwsze, "Dziennik", przy swoim skrzywieniu prawicowym, pokazuje szerokie spektrum opinii - i bardzo dobrze, natomiast, i to druga kwestia, jak każde dzieło dużego koncernu, lubi władzę, bo za nią idą pieniądze. Nie sądzę, żeby to była jakaś trwała zmiana, ot, po prostu wydrukowali opinię gościa, który miał coś do powiedzenia.

A szprzedaż spada, więc podkreślenie różnorodności opinii w "Dzienniku" jest im teraz bardzo potrzebne. Swoją drogą - Ozon upadł, a na blogu żadnego komentarza nie było, czyżby to mało ważne wydarzenie?

 
At 06 sierpnia, 2006 22:21, Anonymous Anonimowy said...

Wróbel napisał prawdę i na tym polega problem. PiS podąża drogą jakiej AWS nie odważyłby się przyjąć w 1997 r. - sojusz z postpezetpeerowskimi kryminalistami oraz partią przygłupów, którzy pozwalają sobie na turystykę śladami najcięższych zbrodni - http://olgierd.wordpress.com/2006/08/05/erekcja-polityczna/

PS "antykościelny" też pisze się mała literą.

 
At 07 sierpnia, 2006 00:06, Anonymous Anonimowy said...

Wytłumaczenie wolty może być też takie: łaska Springera na pstrym koniu jeździ.

Podobne wolty wykonywał wcześniej Fakt. Chwalił, dopóki ktoś był silny. Atakował, gdy ktoś słabł.

Zwolennicy mówią: to dowód obiektywizmu.
Przeciwnicy - że koniunkturalizmu.

Poza tym ani Fakt, ani Dziennik nigdy nie atakują wprost najwyższych władz. Wiadomo: król jest dobry, wszystkiemu winni nieudolni podwładni. Gdy król się dowie, na pewno ukarze winnych.

 
At 07 sierpnia, 2006 00:10, Blogger Artur said...

Pytanie tylko - czy to na pewno wolta (na dłużej), czy chwilowy "wybryk".

 
At 07 sierpnia, 2006 07:46, Blogger jotesz said...

Grzech said...
"Jaczejka michnikowska, jakżeś słusznie ją zauważył, to nie żadna konspiracyja, ino ordynarna antypolska, antyKościelna i antyromantyczna propaganda.
A ino Ci powiem, że Judejczyków pisze się wielką literyją, nieuku."

Piszę z małej te wyrazy, których nie lubię, podobnie imiona i nazwiska - dobrze, że twój nick jest też z małej...
Dziękuję jednak za nader kulturalne zwrócenie uwagi!
Tak naprawdę "ta cała michnikowata jaczejka" była dedykowana specjalnie tobie - normalnie pisuję "ta cała kaczorowata jaczejka"...

ps. Arturze i Łukaszu - wybaczcie tę krótką wymianę emocji na waszym progu...

 
At 07 sierpnia, 2006 11:11, Anonymous Anonimowy said...

Dziennik tak ma, stara sie byc w rozkroku. Zalezy od wydania, w jednym numerze akcent jest przesuniety n prawo, w kolejnym na lewo. Tak ze tego typu rzeczy mnei nie dziwia.

 
At 07 sierpnia, 2006 16:01, Anonymous Anonimowy said...

A moze po prostu na gorace Wasze glowy wystarczy dzisiejsza polemika Pawl Lisickiego, ktory na tekscie Wrobla nie pozostawia suchej nitki? Jedna jaskolka wiosny nie czyni. Ot, polemika wsrod prawicowych publicystow...
Ciekawszym wydaje sie zmiana w podejsciu do Kazimierza Marcinkiewicza. Po zmianie premiera nie jest on ulubiencem tej gazety, szczegolnie po tym jak swa radosna tworczoscia zaczal dzielic sie w swoim romantyczno-politycznym blogu.

P.S. A R.C swoje - tym razem HGW porownana zostala do "spasionego spaniela". To przestaje byc zabawne, to zaczyna byc, hmmm... chamskie?

 
At 07 sierpnia, 2006 18:48, Anonymous Anonimowy said...

Jotesz napisał: "Piszę z małej te wyrazy, których nie lubię, podobnie imiona i nazwiska - dobrze, że twój nick jest też z małej...".

Antysemita?! ;-)
To ciekawe - ta "zasada" ortograficzna.
Nicki wszystkich komentujących są małą literą, bo tak po prostu działa ten blog, jeślibyś nie raczył zauważyć.
Dziękuję za dedykację, ale to chyba po fakcie, więc się nie liczy. Więcej refleksu i sensu w dedykacjach.

Olgierd napisał: PS "antykościelny" też pisze się mała literą.

Zależy kto jaki ma stosunek do Kościoła. Wierzący pisząc o Kościele wielką literą mają na myśli Kościół Katolicki. Zatem użycie Kościoła w słowie "antyKościelny" następuje też z użyciem wielkiej litery.
Grzech

 
At 11 sierpnia, 2006 16:47, Anonymous Anonimowy said...

"Dziennik" to niemiecka gazeta, wiec dla nich najlepsza bedzie zawsze Platforma, a nie PiS - przecież to PiS odebrał PO palmę zwycięstwa.

Dziennik nie mógł atakowac PiSu od poczatku bo straciliby wielu czytelników.

Teraz gdy sa juz ugruntowani na rynku, mogą zaczac delikatnie zmieniac linie pisma na pro-PO.
Co onacza bycie anty-PiS, anty-LPR itd.

Tym bardziej ze pewnie niemieccy mocodawcy naciskają...

 
At 11 sierpnia, 2006 16:47, Anonymous Anonimowy said...

"Dziennik" to niemiecka gazeta, wiec dla nich najlepsza bedzie zawsze Platforma, a nie PiS - przecież to PiS odebrał PO palmę zwycięstwa.

Dziennik nie mógł atakowac PiSu od poczatku bo straciliby wielu czytelników.

Teraz gdy sa juz ugruntowani na rynku, mogą zaczac delikatnie zmieniac linie pisma na pro-PO.
Co onacza bycie anty-PiS, anty-LPR itd.

Tym bardziej ze pewnie niemieccy mocodawcy naciskają...

 
At 11 sierpnia, 2006 16:47, Anonymous Anonimowy said...

"Dziennik" to niemiecka gazeta, wiec dla nich najlepsza bedzie zawsze Platforma, a nie PiS - przecież to PiS odebrał PO palmę zwycięstwa.

Dziennik nie mógł atakowac PiSu od poczatku bo straciliby wielu czytelników.

Teraz gdy sa juz ugruntowani na rynku, mogą zaczac delikatnie zmieniac linie pisma na pro-PO.
Co onacza bycie anty-PiS, anty-LPR itd.

Tym bardziej ze pewnie niemieccy mocodawcy naciskają...

 
At 19 maja, 2007 16:08, Anonymous Anonimowy said...

Pisanie, że jest to zagrywka rynkowa mająca na celu odebranie czytelników Wyborczej to chore myślenie w strone jakiegoś spisku.
Jan Wróbel zawsze mówił i pisał co myśli, takie poglądy dało się wyczuć od dłuższego czasu. Dziennik nie ma być gazetą podobną do Wyborczej, która lansuje czy wręcz tworzy rzeczywistość, nie można jednak będąc nawet dziennikarzem prawicowego dziennika iść w tym kierunku co Piotr Semka. Wiele rzeczy w tym 17 leciu było złe ale to nie może usprawiedliwiać rzadów PiS i być jakimś ryglem zamykającym debate.
Nie raz i nie dwa dostało się PO w tym sensie krytycy Wróbla, chcą dla PiS jakiejś taryfy specjalnej.
Problem z PiS i jego sympatykami jest inny niż próbują nam wmówić krytycy to nie jakaś wielka zmiana ale pod językiem patosu, prawicowo-katolickich wartości mamy miałką politykę, która nie wiele w sumie zmienia w tym sensie obudzimy się za 4 lata i okaże się, że Rumunia czy Bułgaria nas wyprzedzą. PiS poszedł już wczęsniej w stronę niebezpiecznego przechyłu i mizgania się do Radia Maryja za tą cene wygrał z PO ale cena w dłuższej perspektywie może być dla prawicy dość koszmarna.
Ten wybór i język z połowy lat 90-tych przeważył, że nie ma koalicji z PO a dalej już poszło łatwo. Kaczyński być może nie jest najgorszym premierem i jako tako utrzyma się u władzy ale bądźmy uczciwi IV RP to lipa. Czym te praktyki opisane przez Dziennik, różnią się od rządów SLD ?

 

Prześlij komentarz

<< Home