22.9.06

Lepper poza rządem, Gilowska w rządzie. Poprawa image'u Polski czy destabilizacja?

Pytanie dnia: czy będzie nowa większość rządowa czy nowe wybory? Które z tych rozwiązań jest lepsze dla Polski?

Na pewno dobre jest każde rozwiązanie, które gwarantuje stabilność władzy. To nie jest pusty slogan. Polska wchodzi w okres dość wysokiego wzrostu gospodarczego. A od 2007 r. będziemy beneficjentami pierwszego pełnego budżetu Unii Europejskiej, odkąd w niej jesteśmy. Destabilizacja na szczytach władzy tworzy ryzyko zaprzepaszczenia tych możliwości.

Najnowsze decyzje premiera Jarosława Kaczyńskiego zdają się iść w dobrym kierunku. Z rządu wypada Andrzej Lepper, uchodzący za tego, który chce po prostu rozdać publiczne pieniądze (próbkę swoich możliwości dał niedawno na Dolnym Śląsku, gdzie dawał pieniądze ofiarom powodzi dokładnie w tym samym czasie, gdy PiS-owska administracja nie chciała - bo nie mogła - obiecać rządowych gwarancji poszkodowanym rolnikom). Do rządu wraca za to Zyta Gilowska, która ma image ekonomicznego liberała i strażnika budżetu.
Minus tej operacji jest taki, że PiS musi na nowo budować parlamentarną większość. Może ją znajdzie (miejsce Samoobrony zajęliby uchodźcy z jej klubu oraz PSL). Ale nawet jeśli tak się stanie, to będzie to większość minimalna, w dodatku niepewna. Na dłuższą metę to słaba gwarancja stabilizacji.
Chyba że uda się zbudować koalicję PO-PiS. Ale czy obie partie są jeszcze w stanie w ogóle ze sobą współpracować w parlamencie?

Może zatem rozwiązaniem są wybory? Niby tak, ale:
- Kampania wyborcza zaostrzyłaby i tak już ostrą walkę polityczną. To nie sprzyja stabilizacji.
- Same wybory niekoniecznie wyklarują sytuację. Do Sejmu weszłyby zapewne tylko cztery partie: PiS, PO, Samoobrona i lewica (w formie SLD lub Centrolewu). Ale układ sił pomiędzy nimi mógłby być taki, że jedynie koalicja PO-PiS gwarantowałaby arytmetyczną stabilność.

Ale w czyim właściwie interesie są wcześniejsze wybory? Może w niczyim?
Bo może okazać się, że w Sejmie (podobnie jak w szeroko pojętej administracji rządowej) górę bierze opcja "dietetyczna" - tak jak to było pod koniec poprzedniej kadencji parlamentu. To tacy posłowie (i urzędnicy pochodzący z politycznej nominacji), którzy są osobiście zainteresowani dalszym trwaniem parlamentu, bo wiedzą, że nie mają szans wrócić na swoje stanowiska w wyniku wcześniejszych wyborów. Może to dotyczyć dużej części posłów Samoobrony, całego PSL, całej LPR oraz posłów, którzy opuścili niektóre z tych klubów. Podobne obawy mogą pojawić się i w PO - kluczowe dla parlamentarzystów tej partii byłoby to, kto i jak układałby jej listy do Sejmu (przy okazji ostatnich wyborów głośno było o konflikcie Grzegorza Schetyny z Janem Rokitą na tym tle). "Dietetycy" mogą pojawić się i w PiS, wystraszeni wizją przejścia tej partii do opozycji, a więc utraty świeżo zdobytych przywilejów.
Zresztą PiS dobrze wie, że efektem wyborów może być utrata władzy. Owszem, jest hipoteza, że PiS na to właśnie gra: chce rzekomo oddać władzę Platformie Obywatelskiej po to, by za cztery lata wrócić na białym koniu i wygrać w cuglach. Co mogłoby być o tyle ułatwione, że wówczas wybory parlamentarne znów pokryłyby się w czasie z prezydenckimi. Przez te cztery lata rząd PO i tak byłby w szachu, bo PiS ma przecież prezydenta.
Minusem tej koncepcji jest wspomniana wyżej nadchodząca szansa na gospodarczą prosperity. Kto będzie rządził przez najbliższe cztery lata, będzie spijał śmietankę. I - kto wie - może osiągnie sukces bez precedensu i porządzi Polską przez dwie pełne kadencje z rzędu. Kusząca perspektywa.

Zainteresowana wcześniejszymi wyborami może być Platforma. Bo liczy na zwycięstwo i przejęcie władzy w dowolnym układzie koalicyjnym, choćby z Samoobroną. Ale ważną przesłanką takiego myślenia jest wewnętrzne poczucie Platformy, że znalazła się ona poza polityczną grą. Dlatego w interesie PiS leży podtrzymywanie w PO poczucia odwrotnego: że jednak ta partia wciąż uczestniczy w grze. I że np. nadal możliwy jest PO-PiS. A w konsekwencji, wspólne korzystanie z nadchodzącej prosperity.
Pozostałe partie sejmowe godzą się na wcześniejsze wybory chyba tylko ze względów propagandowych. Dotyczy to nie tylko PSL i LPR, które wiedzą, że mogą przepaść. Ale i SLD, które stoi przed realną groźbą wewnętrznego puczu w wykonaniu "starych" działaczy jak Leszek Miller czy Marek Dyduch. To oni - a nie Wojciech Olejniczak i Grzegorz Napieralski - mogą poprowadzić SLD do ewentualnych wcześniejszych wyborów. Jeśli tak, to w interesie Olejniczaka i jego ekipy wcale nie musi leżeć parcie na wybory. Ale to akurat kwestia otwarta (można wszak założyć, że SLD pod Olejniczakiem ma większą zdolność zawarcia koalicji z PO, niż SLD pod Millerem i Dyduchem; Olejniczak daje więc większą gwarancję na ewentualny powrót SLD do władzy; tym samym może chcieć jak najszybszych wyborów).
A co na to wszystko Samoobrona? Z jednej strony - jej elektorat głosuje na jej szyld i nazwisko Andrzeja Leppera. Wewnętrzne rozłamy, odejścia, bunty itp. wcale nie muszą obchodzić wyborców tej partii. Swoje 10-12 proc. głosów Samoobrona zapewne i tak dostanie. Może iść do wyborów, choćby zaraz. Z drugiej strony - PiS odgraża się, że prawnie zablokuje Lepperowi możliwość startu w wyborach (jako osobie karanej). To straszak dużego kalibru. Lepper może nie chcieć rozstawać się z parlamentem.

Jest i kontekst międzynarodowy. Kryzys rządowy w Polsce zbiega się w czasie z ogromnym kryzysem politycznym na Węgrzech. Być może jednym z elementów myślenia naszych władz o sytuacji w kraju jest analiza kryzysu węgierskiego (osobnym tematem jest to, na ile Polska i Węgry są porównywalne pod względem politycznym, gospodarczym i społecznym). I nie chodzi nawet o to, czy Polsce grozi powtórka z Węgier, a o to, jaki image na świecie mają teraz Węgry, a jaki ma - i może mieć - Polska. W ostatnich miesiącach ten nasz image był raczej fatalny. Wszystko przez "koalicję nacjonalistów, populistów, eurosceptyków i homofobów", za jaką uchodził układ PiS-Samoobrona-LPR.
W sytuacji politycznego kolapsu na Węgrzech - rządzonych wszak przez centrolewicę - wywalenie z polskiego rządu Leppera i jednoczesne przyjęcie Gilowskiej może image'owo zaprocentować. Polska ma szansę okazać się krajem, który stawia na umiar i racjonalizm. Czarną owcą Unii Europejskiej staną się Węgry. Warunek: PiS musi na nowo zbudować parlamentarną większość.

Brzmi atrakcyjnie. Ale dla PiS może to być mission impossible. Co o tym sądzicie?

23 Comments:

At 22 września, 2006 07:51, Blogger jotesz said...

Komentarz jak tytuł lektury: "Warchoł i cham"

 
At 22 września, 2006 07:55, Anonymous Anonimowy said...

JOW-y!

 
At 22 września, 2006 07:59, Blogger jotesz said...

A tak serio - Szanowna 5W wykonała tak wnikliwą analizę możliwości, że po uważnym przeczytaniu nie pozostaje nic innego, tylko pełne zadumy -"no"...

Pozdrowienia i powodzenia

 
At 22 września, 2006 09:12, Anonymous Anonimowy said...

Niech walczą i za włosy się łapią tylko niech polska gospodarka rozwija się dalej.

 
At 22 września, 2006 09:40, Anonymous Anonimowy said...

ano, anonymous...
ale nie da się (niestety) bez (tzw.) Wadzy:

Polska i Czechy mają największe problemy z wykorzystaniem unijnej pomocy - wynika z raportu finansowego Komisji Europejskiej, który wczoraj przedstawiła komisarz ds. budżetu Dalia Grybauskaite. Z 11 mld euro pomocy na rozwój w latach 2004 - 2006 Polska wydała tylko 2,7 mld.

Najgorzej jest z funduszami strukturalnymi. To m.in. efekt procedur, które wymyślają polscy urzędnicy. Wyższe wykorzystanie środków UE wymaga też większych nakładów samorządów, a one niechętnie się zadłużały. Fundusze, które nie zostaną wykorzystane w ciągu dwóch lat, mogą przepaść.


http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_060922/ekonomia/ekonomia_a_1.html

 
At 22 września, 2006 09:43, Anonymous Anonimowy said...

No dobrze ale co z opcja konstuktywnego wotum nieufnosci? Przeciez wczoraj Tusk u Tomasza Wiewiorki sie wsypal i powiedzial wprost, ze beda dazyli do powtorzenia "Nocnej zmiany". Maja w tym pomoc pozostajacy przy wodzu zolnierze Andy Warchola.

 
At 22 września, 2006 10:33, Anonymous Anonimowy said...

A ja tam myślę, że to jest dobra opcja. I żeby te minusy nie przesłoniły plusów.

 
At 22 września, 2006 11:03, Anonymous Anonimowy said...

A nie mówiłem, że się wysypie przed magicznym 30 września?

Razwiedka kazała Lepkowi rozbić, to rozbił. Monitorujcie panowie, co teraz z WSI będzie.

 
At 22 września, 2006 11:08, Anonymous Anonimowy said...

Nie bedzie wyborów. Znajdą się "topielcy" zainteresowani trwaniem.
Oby do wiosny ;)

 
At 22 września, 2006 11:11, Blogger jotesz said...

W pierwszej chwili ten Andy Warchol mnie rozbawił, ale w drugiej chwili pomyślałem sobie jednak, że jest to szarganie pamięci wielkiego żartownisia sztuki światowej. Choć jego "pięć minut" tak dobrze pasuje do większości naszych polityków...

 
At 22 września, 2006 13:49, Anonymous Anonimowy said...

Lepper wraca do swoich zajęć ale na szczęście są jeszcze inne artystki, które wiedzą jak się w życiu ustawić.

 
At 22 września, 2006 16:07, Anonymous Anonimowy said...

Kibicuje teraz Kaczkom,choć kiedys glosowalem na PO ,Tusk i rokita albo się czegoś boją albo niestety chronią ukladowe interesy,dobiła mnie wieść o organizowaniu przez PO demonstracji w Warszawie przeciwko "braciom",chyba brali korepetycje u Leppera z ktorym teraz idą rączka w rączkę,nawet cynizm ma swoje granice.

 
At 22 września, 2006 18:53, Anonymous Anonimowy said...

Zyta w rzadzie, Lepper na pysk...czyli nie fikaj bo sie prezes Jarek zdenerwuje!:) Lepier to już margines, Jarek
stuknął go jak dzieciaka. Najbardziej to mnie w tem wszystkiem szkoda Romusia.
Jak on się teraz musi, biedny, czuć? Tak ostatnio się dobrze sprawował... Nno,
chyba, że za dobre sprawowanie został wtajemniczony w datę i miejsce egzekucji,
bo przyjmował wczoraj wszystko na luzaku.

 
At 22 września, 2006 21:34, Anonymous Anonimowy said...

Przede wszystkim gratulacje, bo to ciekawa i bardzo trafna analiza. Poprostu swietny tekst!
Teraz wszyscy zastanawiamy sie co dalej. Osobiscie sadze ze wybory bylyby dobrym rozwiazaniem dla znormalizowania sytuacji. Pozatym wartoby rozliczyc PiS za te bezowocne miesiace. Jednak "dietetycy" to sila. Jeden z nich - Pawlak Waldemar pewnie pokornie sie dostosuje do braci. To jednak, jak zauwazyles, i tak nie da stabilnej wiekszosci.
Pozyjemy, zobaczymy...

 
At 23 września, 2006 10:09, Anonymous Anonimowy said...

Tekst pisany z lekka sympatia dla Pis, ale to raczej nie powinno dziwić.” Najnowsze decyzje premiera Jarosława Kaczyńskiego zdają się iść w dobrym kierunku.”

Kilka uwag, zestawienie pojedynczego polityka czyli Zyty Gilowskiej z czwartą siła w sejmie i mającego największe poparcie na wsi, Andrzeja Leppera, to jak zestawienie kajaku z jachtem Romana Abramowicza

„Kto będzie rządził przez najbliższe cztery lata, będzie spijał śmietankę. I - kto wie - może osiągnie sukces bez precedensu i porządzi Polską przez dwie pełne kadencje z rzędu.” Właśnie widzę spijanie tej śmietanki gdy jak sami twierdzicie wszyscy się boja nowych wyborów…

„Zainteresowana wcześniejszymi wyborami może być Platforma. Bo liczy na zwycięstwo i przejęcie władzy w dowolnym układzie koalicyjnym, choćby z Samoobroną”…Panie Gosiewski Pan poprzestanie pisać na blogu 5W dośc już macie mediów

 
At 23 września, 2006 11:49, Anonymous Anonimowy said...

"zzzyziu said...
No dobrze ale co z opcja konstuktywnego wotum nieufnosci? Przeciez wczoraj Tusk u Tomasza Wiewiorki sie wsypal i powiedzial wprost, ze beda dazyli do powtorzenia "Nocnej zmiany"."

Niepokojące. Wtedy już Tufk musiałby powiedzieć, kto jest jego mocodawcami.

Tamten zamach przeprowadzał TW Bolo. tutaj "mąż stanu" Tufk musiałby stanąć na czele, czego ta dupa wołowa nie potrafi.

Konstruktywne Wotum Nieufności to połowa głosów +1, w obecności kworum? To nie przejdzie - Tusk musiałby popełnić samobójstwo układając się z Andrew. Wywołałby nowe wybory... I miał ciężką kampanię.

Swoją drogą, czy elektorat Partii Oświeconych naprawdę nie widzi tych manipulacji? Raz tusk prseci Lepperowi, raz go poklpepuje. Raz za IVRP, teraz znów przeciwko.



" Anonymous said...
Kibicuje teraz Kaczkom,choć kiedys glosowalem na PO ,Tusk i rokita albo się czegoś boją albo niestety chronią ukladowe interesy..."

Zauważ, że Tusk nobilitował Leppera - stał on się teraz biednym, poszkodowanym przez tego złego Kaczora.

Dotąd Kaczor był zły, m.in. bo gadał z Lepperem. Teraz Tufk gada z Lepperem, i to jest dobre. Sondaż telefoniczny czytelników Gw przyznaje rację... Lepperowi. To jest zastanwiające - już Lepper lepszy, od tych Kaczorów, "co wszystko psują". Lepper Tusk biją hołdy lenne wobec proroka TW Bolka, który "przewidział cały ten cyrk". BTW, Bolo znowu się reaktywuje.

W polityce zagranicznej, Tufk już zapowiada przepraszanie eurokołhozu za fakt istnienia, politykę całowania w dupę.

W polityce domowej, już zapowiadaja odwrócenie zapoczątkowanych hmm... reform. Ok, trzeba przyznać, Wasserman, Ziober, Dorn coś śpią ostatnio.


Ale czekajmy spokojnie, czekajmy do 30 września. Zobaczymy, jaka wtedy będzie histeria, jak juz razwiedkę wyrzucą. To nasilenie w ym tygodniu, przed końcem września było planowane - w końcu lepperowa partia opierała się likwidacji WSI.

I czekajmy spokojnie na wejscie życie ustawy lustracyjnej, wtedy też klimat w niektórych redakcjach się przewietrzy.

 
At 23 września, 2006 16:30, Anonymous Anonimowy said...

Takie naiwne myślenie zaprowadziło Polskę na miejsce europejskiego outsidera

1. Stabilizacja? Tak! Stabilizacja wg PiS? Nie! Bo stabilizacja za wszelką cenę, to stabilizacja pozorna.

2. Szanse związane z podziałem funduszy europejskich? Ogromne. Czy obecna władza potrafi je wykorzystać? Nie! Polityka oparta na hasłach i pobożnych życzeniach niestety nie przekłada się na ukces gospodarczy. Dotychczasowe rządy koalicji polulistyczno-przestępczo-nacjonalistycznej pokazały co jest dla PiS ważne. Roliczenie, pogrążenie, nieustanna walka. I na nasze nieszczęście PiS nie potrafi swoich priorytetów pogodzić z gospodarką. Lustrują, pokrzykują, podważają osiągnięcia demokracji (wolność słowa, niezawisłość sądów, bezpartyjność prezydenta, obiektywizm marszałka) odciągając opinię publiczną od osignięć w dziedzinie gopodarki, gdyż takowych po prostu nie ma. Aby dobrze wykorzystać fundusze państwo powinno sprzyjać przedsiębiorczości, przejrzystości administracji pubkicznej i życia gospodarczego, upraszczać przepisy, podatki. Dla Polski jedyną gospodarczą nadzieją jest sektor MSP. Nie robi się nic, aby mógł on w końcu ujawnić swój potencjał. Bez tego nie ma mowy o wykorzystaniu funduszy unijnych. Więksi (firmy, gminy, instytucje) sobie poradza, ale przedstawiciele MSP boją się dotacji, pod których ciężarem już niejeden się ugiął, w oczekiwaniu na wpływ żywej unijnej gotówki. Fundusze fajna rzecz - ale nie ma ram do funkcjonowania małej przedsiębiorczości - a PiS nie potrafi i nie zamierza tworzyć warunków sprzyjających rozwojowi saktora MSP.

3. Podajesz przykład Węgier - z niego także powinniśmy wyciągnąć wnioski. Węgrzy są o lata świetlne przed nami, skoro potrafią zauważyć paologie władzy a następnie się i przeciwstawić. Węgrzy dowiedzieli się o kłamstwach i to spowoodowało ostrą reakcję. W Polsce kłamstwa koalicji są widoczne na codzień, Lepper raz jest przestępcą, raz jest ok, teraz będzie znów przestępcą. I co? I notowania PiS nie spadają!!! A wystarczy porównać przedwyborcze zapowiedzi z faktami.

4. Zyta Gilowska - dla wizerunku faktycznie jest ok. Pytanie ile czasu można bazować na wizerunku? Bo Zycia będzie musiała się nagiąć do propozycji PiS, co oznacza podejmowanie popularnych decyzji, co dla gospodarki nie jest nigdy dobre. Jedynym plusem powrotu Zyty, jest fakt, że może końcu społeczeństwo zerknię w stroną gospodarki i przekona się jak beznadziejny jest PiSowski brak pomysłów w tej dziedzinie.

 
At 23 września, 2006 18:42, Anonymous Anonimowy said...

Panie cyberdemokracja - dla kogo pracujesz?

Prasa dzisiaj jest jak armia o starannie zorganizowanym uzbrojeniu, dziennikarze to jej oficerowie, zaś czytelnicy to żołnierze. Jednak, jak w każdej armii, żołnierz ślepo słucha, a cele wojny i plany operacyjne zmieniają się bez jego wiedzy. Czytelnik ani nie zna, ani nie ma znać, celów, dla których jest używany, ani roli, jaką ma odegrać. Nie ma bardziej jaskrawej karykatury wolności myśli. Kiedyś nikomu nie pozwalano swobodnie myśleć, teraz jest to dozwolone, ale nikt nie jest już do tego zdolny. Teraz ludzie chcą myśleć jedynie to, co powinni chcieć myśleć, i to uważają za wolność.
Oswald_Spengler

Żołnierzem czyjej Armii jesteś?

 
At 24 września, 2006 03:01, Anonymous Anonimowy said...

Zajrzałem do cyberdemokracji - to cos takiego, jak demokracja wg GW.
Ale i z takiego postu można wysunąć ciekawe wnioski. Obydwie strony szybują w róznych światach. PiS chce oczyszczać kraj, druga strona mówi, że nie trzeba, wystarczy dobrze rządzić. Prawda jest taka, że PiS oczyszcza, co jest realnym faktem, zaś reszta gada, jak to by oni dobrze porzadzili. I jest to wirtualne dobro. Zastanawiająca jest też chęć powtórki z sld - wybierzmy przyszłość, bez naprawy błędów przeszłości, wystarczą sprawne rządy, a wszystko samo sie ułozy. Będzie spokój i pokój, kochajmy się, taka niewidzialna ręka rynku, znaczy sie nowej "słusznej" władzy. Więc myslę sobie - czy to Kaczyński, oszołom, ciągle wywołuje wojny, i nie lubi spokoju, czy moze materia nie chce ustapić, a naciskana ryczy i wrzeszczy.
Chyba jednak ten 30 września to wazna data, i 5 władza zrobiła błąd, nie uwzgledniając jej w swojej zgrabnej analizie.
W takiej sytuacji najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem jest wielka koalicja PO-SLD-PSL, taka nowa Nocna zmiana...
zeter1

 
At 25 września, 2006 11:48, Anonymous Anonimowy said...

http://wiadomosci.onet.pl/1408139,11,item.html

"Wprost": Tajny Oddział Y a rozpad koalicji

"Wprost": Fakty odkrywane przez Antoniego Macierewicza podczas likwidacji WSI mogły wpłynąć na rozpad koalicji PiS i Samoobrony.

Upadek rządzącej koalicji najpewniej nie był spowodowany wyłącznie sporami o kształt budżetu. Coraz bardziej nerwowa postawa Andrzeja Leppera w ostatnich tygodniach mogła wynikać także z obaw, jakie wywołuje działalność Antoniego Macierewicza, wiceministra obrony narodowej odpowiedzialnego za likwidację WSI.
[...]


Well, a nie mówiłem?

 
At 25 września, 2006 12:47, Anonymous Anonimowy said...

jotesz,
dalej jesteś głupi(?),
dariusz nowak

 
At 25 września, 2006 12:50, Anonymous Anonimowy said...

jotesz,
czy ktoś ci za to płaci?

 
At 25 września, 2006 18:06, Anonymous Anonimowy said...

Wielka polityka wielka polityką- a na obrzeżu dzieją się rzeczy brzydkie. Poseł Wierzejski z LPR zażądał zamknięcia bloga redaktora Wybranowskiego z "Naszego Dziennika", rzeczony pismak zaś ujawnił to na swoim blogu.. i wyśmiał.

 

Prześlij komentarz

<< Home