25.9.06

Platformy cyfrowe vs. Web 2.0: Kto wygra?

ITI (właściciel m.in. TVN i Onetu) uruchamia trzecią w Polsce platformę cyfrową - nazwaną "n". Na rynku platform robi się więc tłoczno. Zresztą decyzja ITI już rozpaliła emocje bezpośrednich konkurentów i internautów.

A przecież telewizja - choćby nie wiadomo jak wysublimowana technologicznie - jest medium, zdawałoby się, passe. Nadaje jednostronny przekaz, nie jest interaktywna, nie pozwala odbiorcom na komunikowanie się ze sobą nawzajem, ani na oddolne tworzenie własnego przekazu.
Zarazem obserwujemy ekspansję internetu ery Web 2.0. W pełni interaktywnego, budowanego oddolnie. Jej najbardziej znanym przejawem jest sukces takich serwisów jak YouTube czy MySpace, tudzież Wikipedii.
W niedawnym interesującym artykule o MySpace w "Gazecie Wyborczej" Robert Sankowski pisał, że "według najnowszych badań przeprowadzonych przez BBC jedna czwarta Brytyjczyków w wieku pomiędzy 16. a 24. rokiem życia w ogóle nie ogląda telewizji, spędzając zamiast tego wiele godzin w internecie".

No właśnie: może więc przyszłością jest internet, a nie platformy cyfrowe? A może jedno drugiego nie wyklucza?

Co o tym sądzicie? Jaka przyszłość czeka rynek mediów elektronicznych? Jak oceniacie szanse nowej platformy cyfrowej koncernu ITI?

4 Comments:

At 26 września, 2006 11:08, Anonymous Anonimowy said...

Telewizja to "demokracja nadawców" a internet to "demokracja odbiorców, którzy chcą mieć prawa nadawców".

Te dwie sfery współistnieją, przenikają się, koegzystują i zwalczają.

Rozważania o konwergencji TV do postaci bardziej interaktywnej czytamy już od ponad dekady. Jednocześnie w kraju takim jak Polska mamy zatrzęsienie nieuków którzy smalą dyrdymały typu: "Telewizja ma nieporownywalnie lepsza jakosc obrazu wideo".

Miałem do czynienia z różnymi telewizjami w Polsce. Widziałem rodzenie się od zera pierwszych prywatnych nadawców. 99% zatrudnionych tam "fachowców" to rodzące złote jajka ślepe kury pozamykane w klatkach importowanych FORMATÓW. Tymczasem 1% hakerów wnosi więcej do rozwoju światowej technologii (także telewizyjnej).

Wystarczy spojrzeć na rozwój kolejnych formatów algorytmów kompresji, które doprowadziły nas do obecnego etapu jakim jest MPEG4. To wszystko owoc pracy studentów różnych uczelni technicznych i zapalonych hakerów, którzy najpierw stworzyli DivX, potem XviD (dawny Project Mayo) i kolejne technologie.

Oczywiście takie barany jak ITI muszą inwestować w technologie dla BARANÓW aby hodować więcej BARANÓW.

Złudzeniem jest myślenie, że "stare barany" zrozumieją nowoczesne podejście do zmian w relacjach między MEDIUM a JEDNOSTKĄ (która już nie jest obywatelem).

Nie rzecz w tym "co leży w naturze" konsumentów, tym bardziej "wszystkich" konsumentów. Ponieważ owa NATURA nie istnieje. Istnieją tylko KONSUMENCI. Wykreowani i wyprodukowani. Mniej lub bardziej samoświadomi. Ci pierwsi (mniej samoświadomi) wybierają TV, a ci drudzy (bardziej samoświadomi) wybierają NET.

Tertium non datur.

PS. Wychowajcie swoje dzieci bez dostępu do TV od urodzenia do dziesiątego roku życia a zobaczycie jak im IQ skoczy :-) Ja tak zrobiłem zanim udostępniono wyniki badań naukowych że TV dla dzieci jest bezwzględnie szkodliwa. Sam nie oglądam TV od 1993 roku a internetem zajmuję się od początku...

 
At 26 września, 2006 12:23, Anonymous Anonimowy said...

czy jak w restauracji menu śniadań będzie się stawać coraz bogatsze, to czy ludzie przestaną jeść obiady? w końcu jedno i drugie to jedzenie.

tu jest podobnie: jedno i drugie to medium, tyle, że nieco odmienne.

nie bardzo jestem w stanie wyobrazić sobie, że nagle zmusza się wszystkich odbiorców do aktywności. zawsze będą tacy, którzy będą nastawieni tylko na odbiór.

inna rzecz: internet wymaga zaangażowania, przez co nigdy nie stanie się medium tła. już sobie wyobrażam entuzjazm np. gospodyni domowej, która zabiera się za prasowanie, jednocześnie klikając w sieci ;)

TV i internet jeszcze długo (jeśli nie zawsze) będą funkcjonowały obok siebie. owa "walka" toczy się nie o byt, ale o kasę, o budżety, które nie są z gumy i do internetu muszą być po prostu przesuwane, między innymi z tv. stąd dążenie telewizji do nieustannego poszerzania oferty i możliwości, by być ciągle atrakcyjnym medium dla reklamodawców.

i tyle. dorabianie do tego teorii, że tv jest passe, jak dla mnie jest grubym nieporozumieniem.

 
At 26 września, 2006 14:26, Blogger jotesz said...

Jako BARAN zgadzam się z wszystkimi przedpiścami.

A tak naprawdę chciałem pogratulować Łukaszowi Medekszy dzisiejszej analizy rządów Rafała Dutkiewicza we Wrocławiu, dokonanej w Gazecie Wyborczej!

Miło mi było czytać, bo jako jedna z półtora tysiąca mrówek urzędowomiejskich pracuję na sukces naszego miasta i jego prezydenta - oby prowadził nas następną kadencję!

Pozdrowienia i powodzenia

 
At 27 września, 2006 01:11, Anonymous Anonimowy said...

Studiuje teleinformatyke, czyli wlasnie techniki mediow internetowych i osobiscie uwazam, ze wlasnie platformy internetowe (interakcyjne), a nie broadcastowe, maja przyszlosc. Ja i grono moich znajomych ogladamy telewizje w internecie. Sciagamy wiadomosci, seriale (za pomoca dc++), filmy. Brakuje programow publicystycznych (zdjeli Olejnik, ktora byla do sciagniecia z tvp.pl). Najwazniejsza jest mozliwosc wyboru tego co chce sie ogladac. Przydalaby sie tylko do tego jeszcze jedna alternatywa - mozliwosc wlaczenia wlasnie broadcastu, kiedy nie chce nam sie wybierac, czyli wybrac brak wyboru:) Ale i to niedlugo bedzie dostepne.

Pozdrawiam

 

Prześlij komentarz

<< Home