21.1.09

Leszek Budrewicz: co dalej z centrolewicą?

Zwycięstwo Brygidy Kużniak (kto to?) w wyborach na szefa-szefową nie istniejącej już prawie Partii Demokratycznej, pokonanie przez nią Bogdana Lisa, jednego z twórców Solidarności to kolejna klęska budowania centrolewicowej formacji politycznej, która nie byłaby
"postpezetpeerem" i do tego "zesbeczonym". Nie udało się za sprawą Piotra Ikonowicza z PPS, nie spełniły się nadzieje dotyczące Unią Pracy i związanych z nią Bugaja, Bujaka i Modzelewskiego.
Co na to towarzysz Sierakowski?

Leszek Budrewicz

Etykiety: , , , , , , , , , , ,

8 Comments:

At 21 stycznia, 2009 22:24, Anonymous Anonimowy said...

Jeśli "centrolewicą" nazywa Pan Bugaja, Modzelewskiego, a nawet Ikonowicza(!!), to ma Pan "nieco" skrzywiony obraz sceny politycznej.

Dlaczego zwycięstwo pani Kuźniak (miła dla oka kobietka... w odróżnieniu od np. ich niedawnej kandydatki na prezydentkę) albo pana Lisa (człowiek o znanym z daaawnych czasów nazwisku, lecz czy posiada jakiekolwiek talenty polityczne lub organizacyjne albo chociaż poglądy? Nie zauważyłem do tej pory żadnych przejawów.) miałoby oznaczać klęskę lub sukces czegokolwiek, skoro ich partia prawie nie istnieje?

Wynik wyborczy UW w 2001 był dla mnie prawdziwą, autentyczną radością (jedyną w tamtych wyborach) - bo wreszcie zapowiadał odejście na śmietnik historii całego tego obmierzłego towarzystwa autorytetów moralnych o stalinowskich korzeniach i arbitrów elegancji o pyskach ociekającyh pianą.

 
At 22 stycznia, 2009 11:35, Anonymous Anonimowy said...

Ostatnie zdanie powyższego komentarza ma woń szamba. Zrobiłby tolep karierę za Gomułki, oj zrobiłby...

 
At 22 stycznia, 2009 15:44, Anonymous Anonimowy said...

Ależ Piotrku... za Gomułki? W odróżnieniu od robiących karierę za Bieruta/Stalina... mam wymieniać po ogólnie znanych nazwiskach?

 
At 22 stycznia, 2009 17:25, Anonymous Anonimowy said...

A tolep zaczął żywot swój, a zatem działalność swoją po 4 czerwca 1989, czy tak? Bo jeśli nie - ma PRL-owskie korzenie.

 
At 23 stycznia, 2009 05:53, Anonymous Anonimowy said...

Nie po 1989, tylko dwa lata wcześniej. Od chodzenia na "msze za Ojczyznę" po których coś tam się śpiewało, potem zaczęły się rozkręcać manifestacje... przecież nie można więcej wymagać od czternastolatka :)

 
At 23 stycznia, 2009 08:49, Anonymous Anonimowy said...

I to chodzenie "namsze" za ojczyznę, czyli pełna poświęceń walka o wolność, uprawnia tolepa do wydawania świadectw moralności rodakom żyjącym w czasach tuż po wojnie? No, chyba że to nie rodacy - wszak wiadomo, że większość z nich to Żydzi... Litwin Miłosz i Ukrainiec Kuroń to wyjątki;)

Dzisiaj tez wielu walecznych chodzi "namsze", niektórzy nawet jakieś gorące wody odkryli, ku chwale Ojczyzny... Cholera, gdzie nie spojrzysz, sami kombatanci! Jako pospolity zdrajca narodu już się boję koło latarni przechodzić - a nuż powieszą?

 
At 23 stycznia, 2009 17:08, Anonymous Anonimowy said...

Nie powinienem wchodzić w dalszą polemikę, nie ten poziom (dokładniej: masz zryty łeb od przedawkowania GWna), ale już ostatni raz:

Mam - na przykład - swoją opinię o Związku Sowieckim i nie waham się jej wyrażać.
Mam ją i nie waham się - mimo tego, że mój naród (kraj/państwo) nigdy sam nie wysłał człowieka w kosmos, a nawet nie zbudował żadnego kosmodromu i według Ciebie, jako mieszkaniec państewka nad Wisłą, nie jestem godzien wypowiadać się o Sowietach...

Dziękuję za uwagę.

 
At 23 stycznia, 2009 17:32, Anonymous Anonimowy said...

"Masz zryty łeb od przedawkowania GWna". Powyższe słowa świadczą o Tobie, nie o mnie. Świadczą, żeś cham i prostak.

Pozostała część bełkotu wystawia jedynie świadectwo intelektowi niezdolnemu do zrozumienia polemiki.

Chamstwo - choć wynika zapewne z nieodpowiedniego wychowania i braku wzorców w dzieciństwie - jest godne potępienia. Nieszkodliwa głupota mi nie przeszkadza.

 

Prześlij komentarz

<< Home