4.5.09

Wojciech Jankowski: Konstytucja albo majówka

Minęły właśnie dwa ważne święta. Pierwsze ma czcić pracę, a więc to, dzięki czemu staliśmy się jako gatunek tym, czym jesteśmy. Drugie ustanowione zostało na pamiątkę uchwalenia konstytucji, od której zaczęło się nader długotrwałe, krwawe, pełne bohaterstwa i cierpień tworzenie nowoczesnego państwa polskiego.

Obydwa święta stały się jak zawsze okazją do uroczystości. W czasie pierwszego ze świąt organizowały je różne organizacje polityczne. W efekcie garstki ludzi – mniejsze niż były przed rokiem, ale większe niż będą za rok – chodziły po miastach wymachują czerwonymi sztandarami i wznosząc hasła, a inne równie nieliczne grupki lżyły manifestujących.

W czasie drugich świąt uroczystości organizowały urzędy państwowe i samorządowe. Ogólnie - z punktu widzenia widza - uroczystości takie składają się z części nudnej oraz części mniej nudnej. Poza tymi, którzy stoją w rzędzie jako oficjalne osobistości i mają swoja uciechę z publicznego pokazania się, a jeszcze lepiej przemówienia do ludu, inni nie bardzo wiedzą po co na przyszli. Były więc przemówienia, potem wojsko odprawiło swoje rytuały z meldowaniem i stawaniem na baczność, grały orkiestry stojąc albo maszerując, huczały salwy oraz defilowały wojskowe pododdziały.

Przemówienia – jak zawsze przy takich okazjach – przeznaczone były głównie dla tych tych, którzy je wygłaszali oraz ich krewnych i bliskich znajomych. Ci, którzy wysłuchiwali zajmowali się przeważnie czekaniem, kiedy mówca wreszcie skończy. Bo mniej więcej było wiadomo co który ma do powiedzenia, a cokolwiek powiedziałby i tak niczego to nie zmieniłoby.

Nieliczni widzowie uczestniczyli w takich uroczystościach z różnych powodów. Jedni bo akurat przechodzili, a zobaczywszy orkiestrę, wojsko w szyku i sztandary stanęli, żeby pogapić się. Tak samo jak gapiliby się na wypadek drogowy albo uliczny teatr. Inni, bo z braku innych rozrywek mogli darmo obejrzeć defiladę i wojskową orkiestrę. Jeszcze inni - obawiam się, że najmniej liczni - bo uważali tę rocznicę za ważną i chcieli je uczcić.

Uroczystości, jak wiadomo, oficjalnie organizuje się po to, żeby ludzie nie zapomnieli o tym, co się czci. Żeby choć raz w roku oderwali się od codziennych spraw i pomyśleli o swoim państwie, o przeszłości. A tak naprawdę dlatego, że urząd musi imprezę zorganizować i napisać sprawozdanie. Więc urząd organizuje, pisze to swoje sprawozdanie i życie może toczyć się dalej.

Bo przecież większość rodaków zwie te święta „majówką” albo „długim weekendem” i korzystając z wolności od pracy wyjeżdża sobie w miejsca atrakcyjne i bawi się tam jak kto umie, ani przez chwile nie myśląc o tym, o co w tych świętach chodzi.

Wojciech Jankowski

Etykiety: