Cztery miliony Polaków czytają blogi. To dziewiczy rynek! Co na to reklamodawcy?
Kto wie, może ta informacja wywoła ferment na rynku mediów w Polsce. Jak wynika z lipcowych badań Megapanel PBI/Gemius, 30 proc. polskich internautów czyta blogi. Te dane opublikował portal Biznesnet.pl, a za nim powtórzyła Gazeta.pl.
Sęk w tym, że firma MillwardBrown SMG/KRC szacowała w maju liczbę polskich internautów na 11,2 mln. W marcu (raptem dwa miesiące wcześniej!) na 9,2 mln.
Załóżmy więc, że dziś w Polsce jest 12 mln internautów. To oznacza, że blogi czyta być może nawet ok. 4 mln Polaków.
To ogromna rzesza ludzi. Z badań Megapanel PBI/Gemius wynika też, że 43 proc. użytkowników blogów to młodzież między 15. a 24. rokiem życia. A kolejne 37,9 proc. to internauci w przedziale wiekowym 25-54 lata. Atrakcyjna grupa wiekowa.
Z punktu widzenia rynku reklamy mamy więc do czynienia z istną terra incognita. Wszak w polskiej blogosferze pieniądze, jak dotąd, nie krążą.
Co zrobić, by zaczęły krążyć? Na pierwszy rzut oka, to trudne. Skoro blogów jest całe zatrzęsienie, a większość z nich ma zapewne niewielu odbiorców, to trudno sobie wyobrazić poważnego reklamodawcę, który poświęciłby siły i środki na dogadanie się z tysiącem bloggerów, by próbować za ich pośrednictwem dotrzeć do tysiąca mikroskopijnych grupek odbiorców. W dodatku kapryśnych.
Zresztą i sami bloggerzy mogą kaprysić.
Ale czym innym pojedyncze blogi, czym innym serwisy bloggerskie. I tak np. na początku października potwierdziły się wcześniejsze zapowiedzi, że Agora zamierza płacić autorom najbardziej poczytnych blogów prowadzonych na swoim serwisie Blox.pl. A przecież takie serwisy znajdziemy na chyba wszystkich dużych portalach - vide Onet.
Kwitną tematyczne platformy bloggerskie. Jak choćby ta dla ludzi mediów na portalu Wirtualnemedia.pl. Czy Salon24.pl, świetna platforma blogów politycznych, założona i prowadzona przez Igora Jankego.
Tego rodzaju "blogi w pakietach" to już coś bardziej przekonującego dla reklamodawców. Jest zresztą precedens: prasa lokalna. Działając osobno, gazety lokalne nie były atrakcyjne dla dużych reklamodawców działających na terenie całego kraju. Ale wydawcy wielu takich tytułów skomasowali siły i - jak pisaliśmy w maju - zaczęli m.in. wspólnie pozyskiwać dużych reklamodawców. Wszystko to pod egidą Stowarzyszenia Gazet Lokalnych.
Może czas na podobne ruchy w blogosferze?
5 Comments:
To może nieco na marginesie, ale odwiedziłem właśnie Salon24 i zobaczyłem, że serwis pozwala już na powszechne zalozenie sobie bloga. Zastanawiam sie, czy to rozsadne - czy serwis, ktory dotychczas mogl prezentowac sie jako kolekcja dobranych, ciekawych glosow, dokleja sobie ogon w postaci malych rozmiarow portala blogowego. Salon24 zachowuje oczywiscie rozroznienie - mamy 'blogi' i 'blogi uzytkownikow' - chroni to na pewno blogi w jadrze serwisu, ale wydaje sie nieco wbrew trendom zacierania granic meidzy dziennikarzami i "ludzmi znanymi uprzednio jako czytelnicy".
Powod takiego posuniecia widze tylko jeden - zwiekszona przestrzen reklamowa. Ew. Salon24 moze tez liczyc, ze w otwratym modelu przypadkowo zaczna blogowac u nich perelki.
A co do wyników badania - podstawowa wątpliwość jest taka: ankietowani są w stanie odpowiedzieć na każde pytanie, często robią to nie wiedząc, o czym mówią - jaki procent z czterech milionów naprawdę rozumie pytanie "Czy czytasz blogi?"? A moze pytanie bylo inaczej wyrazone: "Czy czytasz internetowe dzienniki?" - "Tak, czytam, Dziennik Zachodni w internecie".
Tarkowski,
Chyba wszystkie takie badania naznaczone są ryzykiem. To jest jak z różnicą pomiędzy sprzedażą a czytelnictwem brukowców. Jeśli brukowce mają świetną sprzedaż a słabe czytelnictwo, interpretuje się to tak, że wielu ludzi pytanych o to, co czytają nie wskazuje na brukowce, bo to wstyd. A i tak je kupują i czytają.
W przypadku badania blogów internauci byli - zdaje się - pytani o to czy choć raz w ostatnim miesiącu zajrzeli w jakiegoś bloga. Co trzeci powiedział "tak". Szczerze mówiąc, nie wiem czy to dużo.
"e dane opublikował portal Biznesnet.pl, a za nim powtórzyła Gazeta.pl."
Przyjrzyjcie się, bo to dalej jest biznesnet.pl
Jak podaje PAP a my to publikujemy, to też napiszecie, że powtórzyliśmy? :-)
Tom,
Nie bardzo rozumiem... Czy coś jest nie tak w tym, że wskazujemy na Gazetę.pl jako miejsce, w którym można przeczytać to info?
A wskazałem Gazetę.pl - bo tam właśnie po raz pierwszy przeczytałem rzeczoną informację :) Ot, rodzaj hołdu ;)
Ale widzę, że odebrałeś to jako złośliwość pod Waszym adresem.
Tebe, nie zrozumiałeś. Łukasz nie wysłośliwiał się na Gazetę, tylko użył klasycznego sformułowania: "jak podał ktośtam, a powtórzył inny ktośtam". Ja tu nic antyGazetowego nie widzę.
Pozdrawiam Cię!
Prześlij komentarz
<< Home