16.7.08

Niedźwiedź Mago kontra Antoni Gucwiński. Do przerwy 0 - 1

Antoni Gucwiński uniewinniony od zarzutu znęcania się nad niedźwiedziem Mago. O tej sprawie pisałem kilka razy. Dzień po wyroku (tu możecie zobaczyć i posłuchać nagrań video i audio) czas na podsumowanie. Zwłaszcza, że wydaje mi się, że nie był on prowadzony w równy sposób dla obu stron.

Sąd wczoraj uznał, że co prawda niedźwiedź żył w złych warunkach (tu zobaczycie film) ale ówczesny dyrektor robił wszystko żeby to zmienić. Ale mu nie wyszło. Niedźwiedź miał pecha więc niemal 10 lat spędził w betonowym bunkrze. Argumenty sądu- Antoni Gucwiński nie miał pieniędzy na stworzenie bezpiecznego wybiegu, te istniejące nie nadawały się – nie gwarantowały bezpieczeństwa zwiedzającym. Dodatkowo żaden z europejskich ogrodów nie chciał niedźwiedzia wziąć za darmo. Ale sędzia Anna Orańska - Zdych nie wzięła pod uwagę koronnego argumentu oskarżyciela – Fundacji Viva – możliwości wazektomii niedźwiedzia. W takim przypadku Mago przestałby być agresywny i mógłby mieszkać ze swoim rodzeństwem (wcześniej była obawa kazirodztwa). Dla pani sędzi ważniejsze od wolności (noo powiedzmy jakiejś namiastki wolności) i godnego życia zwierzęcia był rezerwuar genów. Mówiąc wulgarnie - potraktowała żywe zwierzę jak magazyn spermy, tak jak wcześniej zrobił Antoni Gucwiński.

Takie staroświeckie myślenie, gdzie zwierzę jest zawsze na drugim miejscu. Poczytajcie jednak co pisze o tym Wojtek Szymański z Gazety Wyborczej Wrocław:

"Wyrok sądu smuci (...) Swoim werdyktem (sąd) usankcjonował anachroniczne i nigdzie już w cywilizowanym świecie nietolerowane podejście do zwierząt"

Warto też zajrzeć na blog Oni Maltretują Zwierzęta.

Ja skupię się na samym procesie. Nie wydaje mi się by był on prowadzony sprawiedliwie. Pozwalam sobie na taką uwagę bo chodzę na procesy od wielu, wielu lat i wiele widziałem. Byłem na każdej rozprawie Antoniego Gucwińskiego bo wydaje mi się, że to jego stronę brał sąd. Już samo odrzucenie ostatnich wniosków Fundacji Viva o ponowną wizję lokalną i sprawdzenie ile w rzeczywistości wysokości miała klatka i czy niedźwiedź mógł się tam wyprostować było skandaliczne. Przecież to była jedna z najważniejszych kwestii. Sędzia stwierdziła, że to jest jasne (mimo sprzecznych zeznań świadków – pracowników zoo), a sam wniosek zamierza do przedłużenia procesu. A dlaczego Viva miałaby przedłużać ? Fundacji zależało na wyjaśnieniu tej sprawy, nie czerpie żadnych korzyści z przedłużania procesu. A teraz jeszcze po porażce musi zwrócić Antoniemu Gucwińskiemu koszty jego obrony – 3 tys. zł. Niezły pstryczek w nos, prawda ? Podobnie sąd nie reagował na skandaliczne zachowanie biegłego profesora Andrzeja Dubiela, który mrugał okiem w czasie składania zeznań do oskarżonego i co powiedział, szukał u niego akceptacji. Pisałem o tym zresztą kilka tygodni temu. Nieuznanie zeznań głównego świadka – zwolnionego z zoo pracownika też było kontrowersyjne. Przecież ci świadkowie, którzy nie pracują już w ogrodzie, jasno mówili, że bali się mówić prawdę w czasie gdy byli tam zatrudnieni. Ech ...

Obawiam się, że gdyby nie Kasia Lubiniecka z Gazety Wyborczej Wrocław, która jako pierwsza ujawniła losy niedźwiedzia, Mago do tej pory siedziałby w bunkrze, a Antoni Gucwiński dalej byłby dyrektorem. Zresztą trzeba zaznaczyć, że były dyrektor (i jego żona) kochał zwierzęta, zrobił bardzo dużo dobrego dla zoo. Tylko w naszych czasach zoo potrzebuje nowoczesnego menadżera. I takim jest nowy dyrektor Radosław Ratajszczak. Wystarczy zresztą przeczytać o jego dokonaniach.

Niewątpliwie na wczorajszym wyroku ta sprawa się nie skończy. Viva już zapowiedziała apelację ...

3 Comments:

At 17 lipca, 2008 09:03, Anonymous Anonimowy said...

Wszystko fajnie, ale najpierw trzeba by było Gucwińskiemu wykazać umyślność działania w rozumieniu prawa karnego. Czyli że się specjalnie nad nim znęcał. Wszyscy piszą tylko o misiu, klatce, a sąd karny nie sądzi misia, ale Gucwińskiego. Skoro uznano, że Gucwiński "robił wszystko" żeby to zmienić, to wyrok jest logiczny. Nie każdy skandal jest od razu przestępstwem. Jest też odpowiedzialność pracownicza czy polityczna.

 
At 17 lipca, 2008 10:15, Blogger pinio said...

anonimowy:
owszem uznano, że "robił wszystko". Ale tak nie było. Wystarczyło poddać niedźwiedzia wazektomii, tak jak zrobił dyrektor Ratajszczak. Teraz Mago już nie siedzi w bunkrze a jest na wybiegu...

 
At 28 lipca, 2008 14:18, Anonymous Anonimowy said...

wazektomia, czyli okaleczenie. Dzięki fest za takie "dobrodziejstwo". Równie dobrze można byłoby powiedzieć że lobotomia lub ucięcie łba też by misia uspokoiło.

"Takie staroświeckie myślenie, gdzie zwierzę jest zawsze na drugim miejscu."

to nie jest staroświeckie podejście. To jest normalne podejście. Na pierwszym miejscu człowiek, na drugim zwierzę. Oczywista nie mówimy tu o tym, że człowiek jak se cjce moze sie znecać do woli nad jakimkolwiek zwierzątkiem pod jakimkolwiek pozoem, ale u ustalenie hierarchii wartości, którą zgeneralizowałeś. WIęc powtarzam: zasadniczo: człowiek na pierwszy miejscu, zwierzą na drugim, no chyba że sam bezposrednio zainteresowany człek zechce się dać pożrec jakiemuś niedźwiadkowi, wtedy to jego broszka.

 

Prześlij komentarz

<< Home