8.8.08

Budrewicz o Gruzji: próba dla Rosji, kanał dla Gruzji

Ponieważ sytuacja na Wschodzie się rozwija, a do Osetii Płd. wjechało 150 rosyjskich czołgów wracamy do tematu, tym razem piórem Leszka Budrewicza.

W tej chwili trudno powiedzieć kto kogo w konflikcie w Gruzji bardziej zestrzelił, ale trzeba zaledwie godzin, żeby kandydatka do NATO i faworytka Amerykanów oraz prezydenta Kaczyńskiego znalazła się w ogniu regularnej wojny z wyliniałym nieco, ale jednak ciągle niedźwiedziem. Jakiekolwiek aspiracje lokalne na terenie państw odłączonych od Sowietów po 1991 roku, po rozpadzie imperium nie mogą się zmaterializować bez inspiracji, udziału i wsparcia Rosji, która zwłaszcza teraz może chcieć podkreślić, gdzie są granice jej strefy wpływów. Gruzja, która dała Sowieckiej Rosji takich przywódców jak Ordżonikidze czy sam Stalin, ma głęboką rosyjską zadrę w sercu, mimo, że komuniści tacy jak Szewardnadze, robili też wielką polityczną karierę w Sowietach.
Każdy, kto trochę interesował się rewolucją rosyjską w 1917 roku wie, jak ważną rolę w okresie między obaleniem cara a dojściem do władzy bolszewików odgrywali tacy robotniczy przywódcy mieńszewiccy jak Czcheidze i Cereteli. Wyjechali oni następnie do Gruzji, gdzie powstało niepodległe państwo, rządzone przez demokratycznych socjalistów (coś jak PPS czy SPD), któremu Liga Narodów, ówczesny odpowiednik ONZ, gwarantowała tę niepodległość. Jak wiele takich gwarancji i te okazały się papierowe i bolszewicy niepodległość Gruzji utopili we krwi. To dlatego Piłsudski zagwarantował gruzińskim oficerom pobyt i służbę w Polsce (jednym z nich był ojciec amerykańskiego generała Shalikashvili).

Najbliższe godziny pokażą, jak (nie)bezpieczne jest igranie z rosyjskim ogniem i na ile bombardowanie celów cywilnych przez Gruzję - o ile jest faktem - zaszkodzi krętej drodze jednego z pierwszych chrześcijańskich krajów do Europy. Czy zbuntowani przeciw Gruzji Osetyńcy chcą do Europy, czy do Rosji?

Na pewno potwierdza teorię "przekładańca" słynnego amerykańskiego politologa Samuela Huntingtona: mocarstwa walcząc z państwami średniej wielkości wspierają małe separatyzmy. Sama Rosja, jeśli się zaangażuje, musi to starcie wygrać środkami politycznymi, jak się nie da, także wojskowymi, jeśli nie chce stać się "mocarstwem kieszonkowym".

Leszek Budrewicz

Etykiety: , , , , , , , , , ,