22.9.08

Korupcja czy polityczna zemsta?

Korupcja czy zemsta politycznych przeciwników? Oskarżony o korupcję działacz PSL zajmuje stanowisko w państwowej spółce i odpiera zarzuty. Twierdzi, że sprawa w prokuraturze to zemsta jego byłych współpracowników.

Ta sprawa pokazuje jak obsadzane mogą być stanowiska w państwowych spółkach. Historia Mariusza Gregorczyka rozpoczyna się pod koniec ubiegłego roku. Prasa pisze, że zatrudniony w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa we Wrocławiu działacz PSL ma zostać szefem dolnośląskiej ARiMR. Jest już po wyborach i wiadomo, że władzę obejmie koalicja PO/PSL. A to oznacza zmiany w państwowych spółkach. Szefowie dolnośląskiej ARiMR mogą więc być zaniepokojeni. Do centrali w Warszawie trafia anonim. Jego autor pisze, że Mariusz Gregorczyk ma na koncie nieprawidłowości (chodzi o nierozliczone godziny pracy). Błyskawiczna kontrola (przeprowadzona w weekend) wykazuje, że rzeczywiście mężczyzna nie może się rozliczyć z 90 godzin. Dzień po zakończeniu kontroli dochodzi do spotkania Gregorczyka z jego szefem i pracownikiem, który przeprowadzał kontrolę. Jego przebiegu nie znamy. Kontroler i dyrektor Agencji (wywodzący się z PiS) składają doniesienie do prokuratury. Twierdzą, że za ukrycie sprawy Gregorczyk miał im obiecać pozostanie w pracy po tym jak obejmie stanowisko. Gregorczyk twierdzi (tutaj możecie posłuchać rozmowy z politykiem PSL), że żadnych propozycji nie było, a cała sprawa to zemsta za to, że nic nie obiecał obu zainteresowanym. Były już dyrektor Agencji twierdzi w rozmowie z Marcinem Rybakiem (Polska - Gazeta Wrocławska), że nie miał w tym żadnego interesu. Tłumaczy, że był przekonany, że straci pracę. Co ciekawe każdy z trzech panów podejrzewa, że był nagrywany przez pozostałych uczestników spotkania. Ostatecznie Mariusz Gregorczyk przegrywa w finale konkurs na stanowisko dyrektora, jednak już pod koniec maja wygrywa inny konkurs - tym razem na stanowisko wiceprezesa Dolnośląskiego Centrum Hurtu Rolno Spożywczego (ponad połowę akcji w spółce ma ARiMR). A wcześniej, w kwietniu, stawiane są mu zarzuty korupcji – obiecywania korzyści osobistej). Sprawa jest już w sądzie. Mariusz Gregorczyk oburza się gdy pytam go czy do czasu ostatecznego wyjaśnienia sprawy nie powinien wstrzymać się od pracy w państwowych spółkach. Zapewnia, że jest niewinny, a korzystny wyrok w tej sprawie zapadnie w ciągu dwóch miesięcy. Nawet obiecuje, że jeżeli będzie inaczej to przekaże pieniądze zarobione w Centrum na cel charytatywny wskazany przez Radio Wrocław i Polskę – Gazetę Wrocławską.
Trzymamy ze słowo.
Przyglądać się całej sprawie zamierza także Tadeusz Drab – szef dolnośląskiego PSL. Ma nadzieję, że jeżeli wyrok okaże się niekorzystny dla Gregorczyka to będzie on wiedział co zrobić...

Etykiety: , , , , , , , ,