6.3.09

Leszek Budrewicz: z cyklu "Byki Fernando"

Dzielny "Dziennik" uważa, ze największe święto Polaków w Stanach Zjednoczonych to "parada Puławskiego" (piątek, 6 marca, strona 10, tekst "Wielka ucieczka Polaków z Chicago", podpis pod zdjęciem). Biedny Pułaski: przegrał konfederację barską, zginął pod Savannah, teraz jeszcze go przekręcają... Tylko cieszą się tak zwani "Puławianie" z roku 1956. O co chodzi w tym zdaniu? "Wikipedia, wikipedia, wikipedia..." - jak mówi mój znajomy.

Leszek Budrewicz

Etykiety: , , , ,

3 Comments:

At 06 marca, 2009 21:11, Anonymous Anonimowy said...

Każdy popełnia błędy i należy je wyłapywać. Jednak zmęczyła mnie już maniera (szydera?) pana Budrewicza. Rozgoryczenie? Frustracja? Darzę autora dużym szacunkiem, pogłębionym jeszcze obserwacją jak oprowadzał po Wrocławiu Manuelę z rodziną; wiem, że dziennikarz-legenda, ale nie mogę zdzierżyć tego tonu napominania, kiedy samemu sadzi się takie kwiatki.
Http://www.prw.pl/articles/view/10415/laureat-oscara-zamieszka-we-wroclawiu
O czym jest ten materiał pana Leszka? Czy o tym, że wybitna postać zamieszka we Wrocławiu? Zamieszka albo nie zamieszka, bo autor pisze jedynie, że twórca na razie o tym myśli. 330 znaków newsa (wątpliwego) wraz z przedstawieniem sylwetki (bardzo na miejscu).
Następne 730 znaków to jakiś dziwny zlepek (nie chcę napisać bełkot) nie wiadomo nawet czego. Jaki związek z decyzją Rybczyńskiego miała wpadka na festiwalu? Wpadka, dodajmy, z ubiegłego roku. Czy już wtedy autor myślał o przeprowadzce do Wrocławia? Czy to przez traumatyczne wydarzenia w Gdyni chce do nas? Czy może „poważnie pomyślał” o mieszkaniu tutaj całkiem niedawno, niezależnie od pomyłki ochrony w Gdyni? I jeszcze wrzucenie historyjki z gali oscarowej. Po co? Przedstawienie artysty było wyżej, a te opowiastki o przygodach Rybczyńskiego w małym stopniu i bardzo wybiórczo dopełniają jego sylwetkę.
Jeden z asystentów Agnieszki Holland, kiedy zbierał materiały do jej filmu o pewnej rodzinie żydowskiej w 2005 roku w hotelu Forum specjalnie zapraszał mnie na rozdanie Oskarów. Wtedy miałem wątpliwości, ale teraz rozumiem, że do Kodak Theatre ochrona wpuściłby mnie nawet bez „formalnego zaproszenia”.
I jeszcze ten portier-ubek na koniec. Kolejny raz: o czym ten tekst i po co? Autor musi czasem coś „opublikować”? Internet jest pojemny, ale czy ten news miałby szansę ukazać się w princie?
Tak, nudzi mi się czasami ;)
Nie chcę nikogo urazić, ale ja tak to widzę.

 
At 07 marca, 2009 12:22, Anonymous Anonimowy said...

skoro należy wyłapywać, to Budrewicz wyłapał, o co wię c Ci chodzi mk? Komentujesz "Byki.." , a wbijasz szpilę dziennikarzowi, odnosząc się do zupełnie nnego artykułu

 
At 07 marca, 2009 18:59, Blogger Unknown said...

hmm, przeczytałem ten artykuł z Twojego linka mk i nie bardzo kumam O co Ci chodzi.Co jest nie tak? Poza tym rozumiem że nie piszemy że Bush chce zaatakować Irak "no bo przecież tylko o tym myśli" i informujemy o tym dopiero w toku operacji? Wyraźnie coś Cię mierzwi. O co drugi tekst w największych dziennikach mógłbym zapytać po co one są,a może po prostu nie zawsze do mnie trafiają.
Jeżeli dziennikarze mają taki ubaw z "filipinek"' ,"ziemi włoskiej do włoskiej" czy jakoś tak, to powinni mieć trochę więcej samokrytycyzmu i humoru jeśli im też czasem zdarza się pomylić nazwisko bohatera narodowego(i to nie tylko naszego). "Kontrolerom" też potrzeba czasem kontroli, tym bardziej jeśli jest w lekkiej i zabawnej formie. Dlatego "Byki" są fajnym cyklem.

 

Prześlij komentarz

<< Home