24.8.09

Wrocław - miasto coraz bardziej prowincjonalne?

Ostatnie informacje dotyczące Wrocławia i oszczędności finansowych zaskakują! Trzy kompletne porażki w ciągu zaledwie kilku dni zmobilizowały mnie do napisania tego tekstu.

Zaczęło się w ubiegłym tygodniu od wywiadu w Gazecie Wyborczej Wrocław z wiceprezydentem Wrocławia Jarosławem Obremskim. Sprawa wydaje się być banalna. Kasia Lubiniecka rozmawiała z samorządowcem o basenach. Każdy z mieszkańców Wrocławia narzeka na ich brak. Jeden aquapark (zbudowany z wielkim trudem - czytaj tutaj) na 1200 osób problemu nie rozwiąże. Zresztą, jak wynika z wywiadu, jego otwarcie wiązało się z zamknięciem pobliskich pływalni otwartych. Jarosław Obremski przyznaje bezradnie, że miasta nie stać na budowę nowych odkrytych basenów (tłumaczy nawet, że to pogoda nie sprzyja tego typu inwestycjom). Ba. Mówi nawet, że miasta w przyszłym roku nie będzie stać na remont tych obiektów, które już są. O basenie przy ulicy Harcerskiej wiceprezydent mówi:
"Jego remont byłby bardzo kosztowny. Nie ma decyzji, że nie będziemy go remontować, ale na pewno remont nie wchodzi w grę w roku 2010".
Wiceprezydent dodaje także, że "Wydaje mi się, że aquapark przejął funkcję zamkniętych basenów na Oporowie, Ślężnej i Brochowie. Świadczą o tym kolejki przy kasach".

Ciekawe czy pan prezydent był w wakacje w aquaparku? Czy widział te gigantyczne kolejki, dochodzące do parkingu. Czy czekał godzinę na wejście? Ja miałem okazję (ostatnią w niedzielę) kilka razy zrezygnować z kąpieli. A jeszcze dodatkowo teraz, w szczycie, rozpoczyna się remont części parku wodnego.

Pozostawmy baseny. Dzisiaj w Gazecie Wyborczej Wrocław ukazał się artykuł o ograniczeniu liczby tramwajów i autobusów miejskich we Wrocławiu. Będą one jeździć rzadziej. Dla oszczędności (komentarz Marka Zoellnera na ten temat tutaj). Paweł Czuma, szef biura prasowego magistratu mówi:
"Pracownicy wydziału transportu liczyli pasażerów na węzłach komunikacyjnych. Prosili ich też o wypełniane ankiet. Z tych badań wynikło, że wielu wrocławian nie wraca bezpośrednio po pracy do domów. Zostają w centrum na zakupach lub spotykają się ze znajomymi. Nie ma więc potrzeby dawać więcej tramwajów, bo jeżdżą prawie puste. (...) Dawne godziny szczytu były pozostałością po PRL-u. Teraz ludzie jeżdżą do pracy także na godz. 9. Na szóstą już chyba nikt nie chodzi".

Pawłowi radzę wybrać się rano na przystanki MPK. Zobaczy czy nikt wtedy do pracy nie jeździ i ile trzeba na tramwaj czy autobus czekać. Kompletnie zakorkowane miasto, skazane na liczne, nieskoordynowane ze sobą remonty drogowe, którego władze namawiają na korzystanie z komunikacji miejskiej czy rowerowej, teraz ograniczają liczbę połączeń. Gdzie w tym sens??? O reakcji mieszkańców poczytajcie i posłuchajcie tutaj.

Kolejna sprawa, która mnie dzisiaj poruszyła to decyzja Ministerstwa Infrastruktury w sprawie jednej z działek, na której ma zostać wybudowana pętla tramwajowa przy nowym stadionie piłkarskim na Maślicach (szykowanym na Euro 2012). Decyzja niekorzystna dla miasta. Cóż pozostaje zakrzyknąć "Houston mamy problem!". Może nie trzeba było tak arogancko traktować rodzinę Krzywdów, właścicieli terenu? I dyskretnie wynegocjować korzystną dla obu stron cenę? A nie straszyć ABW (czytaj tutaj)?

I na koniec. Przy tych wszystkich doniesieniach wcale mnie już nie dziwi negatywna decyzja magistratu ws. reaktywacji koszykarskiego Śląska Wrocław. Mimo deklaracji magistrat wycofał się z obietnicy pomocy (czytaj tutaj o staraniach kibiców i poparci dla ich dążeń).

Sytuacja finansowa miasta musi być naprawdę dramatyczna skoro obcina się wydatki na komunikację miejską. A może niepotrzebne były wydatki na Sylwestra w rynku czy na fontannę na Pergoli za 20 milionów złotych (więcej czytaj tutaj)? Pozostaje oczywiście pytanie o wart ponad 700 milionów złotych stadion na Euro 2012. Czy warto? Czy ten monstrualny obiekt będzie wykorzystywany po Mistrzostwach Europy? Czy ligowe mecze piłkarzy Śląska ściągną kilkadziesiąt tysięcy ludzi? Mam nadzieję, że tak. Na razie stadion przy Oporowskiej jest pełen na każdym meczu. No ale to tylko 8 tysięcy kibiców. Czy ich liczba nie zmniejszy się po kolejnych porażkach drużyny Ryszarda Tarasiewicza? Aż dziw bierze czemu klub, który kupił Solorz - jeden z najbogatszych Polaków, nie dokonał żadnych poważnych wzmocnień w tym sezonie! Nie zależy mu na dobrych wynikach już w tym sezonie?

Prezydent Rafał Dutkiewicz, który chciał być prezydentem wszystkich Polaków (jako lider Stowarzyszenia Polska XXI) jak widać nie radzi sobie z rządzeniem własnym miastem. Czy mieszkańcy wystawią mu rachunek w najbliższych wyborach?

dopisek z 31.08 .
"Dobry" prezydent wrócił z urlopu i odwołał zapowiadane cięcia w komunikacji miejskiej (czytaj tutaj).

Etykiety: , , , , , , , , , , ,

13 Comments:

At 25 sierpnia, 2009 00:14, Blogger Łukasz said...

Mam wrażenie, że prezydent Wrocławia postawił wszystko na jedną kartę. Jej imię: Euro 2012.

Wygląda na to, że cała jego działalność podporządkowana jest temu celowi. Poza tym nie liczy się już nic - żadna polityka, inwestycje, transport miejski, nic.

To ma sens. Bo w ten sposób (ze wsparciem śpiewającej fontanny) prezydent spokojnie wygra wybory w 2010 r. A w 2012 r. będzie miał swoje 5 minut na piłkarskich mistrzostwach.

To zaś oznacza, że wciąż wiele przed nim. Może czwarta kadencja we Wrocławiu po 2014 r.? A może wybory prezydenckie w kraju w 2015 r.? Znów będzie wiele opcji do wyboru. I sporo szumu w mediach.

A że komunikacja miejska stanie się skansenem dla snobów...? Nie będzie basenów? Who cares?

 
At 25 sierpnia, 2009 08:34, Anonymous Anonimowy said...

co do autobusów, pinio zabrakło mi wyrażenia, że będą kursowały JESZCZE rzadziej ;-)

ale refleksje całkiem podzielam.

 
At 25 sierpnia, 2009 11:35, Blogger antyfaszysta said...

Ech, żeby Lublin miał takie problemy... :) A Wrocław jest i tak piękny :)

 
At 25 sierpnia, 2009 13:10, Blogger pinio said...

Łukasz:
nawet jak wygra to nie wiemy z jakim poparciem. jakie poparcie zdobędzie jego ugrupowanie? Pamiętajmy, że poprzednio wsparła go PO, teraz raczej liczyć na to nie może. A walka będzie zapewne ostra...

 
At 25 sierpnia, 2009 18:26, Anonymous Anonimowy said...

remont parku wodnego w czasie sezony? czy juz jest konieczny ten remont...co jest grane?!

 
At 25 sierpnia, 2009 18:34, Blogger Unknown said...

Ten komentarz został usunięty przez autora.

 
At 25 sierpnia, 2009 18:40, Blogger Unknown said...

Rafał Dutkiewicz pewnie wygra najbliższe wybory w cuglach, bo jest silny słabością opozycji. Zresztą, czy takowa w ogóle jest w radzie miejskiej? Po czynach ich poznacie -warto to powiedzenie mieć na uwadze.
Jeśli więc nie ma recenzentów na poziomie samorządowej układanki, jeśli szwankuje elementarna relacja radny-mieszkańcy, to nie dziwota, że w magistracie rodzą się pomysły "kopania" rachitycznej komunikacji miejskiej. Wedle zasady, jakoś to ujdzie. Dotąd uchodziło...
A co to prowincjonalności Wrocławia. Zawsze był prowincjonalny i będzie, mierząc go tą samą miarą jak Berlin, Pragę, czy np. Kraków (turystyczny rodzynek dawno w świecie wypromowany) Nie ma co szarżować i porywać się z motyką na słońce. Swoją drogą, akceptowany prowincjonalizm, nie maskowany mało realnymi ambicjami, tuszowany PR-em i napadami gigantomanii, jest całkiem fajny. Mniej duszno, lepiej się żyje. Z nikim nie ściga. Mniej frustruje. ;D

 
At 25 sierpnia, 2009 23:44, Anonymous Anonimowy said...

Ja się dziwię tym, którzy się dziwią, że Solorz nie wydał kupy kasy na bezsensowne z biznesowego punktu widzenia zakupy. Jakież profity miałby z wydania paru baniek i zajęcia dajmy na to 3 czy 4 miejsca zamiast 10? Żadne. Umówmy się, że siła marketingowa Śląska jest żadna, a wzmocnienia pozwalające zająć 3 miejsce nie pozwolą nawet na przeciętny występ w pucharach. W związku z tym, jeśli traktuje się inwestycje jako biznes, to wydawanie kasy nie ma sensu do momentu, gdy finansowy wehikuł nie zacznie się kręcić. Do tego czasu pozostaje przeczekanie.

 
At 26 sierpnia, 2009 23:44, Anonymous Anonimowy said...

do wyliczanki Pinia dodałbym jeszcze kilka irytujących drobiazgów: kampania Wrocławianie na Polanie z pomysłem opłat za wstępy do parków oraz włączenie się w kampanię spoleczną "nie pij za dużo" czy coś takiego. Mam wrażeie, że to pomysłodawcy w urzędzie upojeni są samouwielbieniem, i to do nieprzytomności. Szereg tych nonsensów - mnie najbardziej boli fontanna za 20 balonów - pokazuje miałkość ekipy Dutkiewicza. MOże nie jego samego - on chodząc z głową w chmurach ma księżycowe pomysły, ale ktoś powinien ściągnąć go za nogi na ziemię. Do D. mam zaś pretensje o kompletny brak reakcji na skandaliczną niekompetencję podwładnych, czego efektem jest paraliż miasta - np. obecne osobliwie skoordynowane remonty drogowe (Grabiszyńska, Ołtaszyn, Halera - Wiśniowa). To dla prezydenta zbyt pryziemne sprawy, żeby zareagować, co uważam za rzecz niepojętą. Człowiek, który ma ambicję zmieniania Polski, nie potrafi zmienić oblicza kilku ulic Nie oczekuję, że złąpie za łoaptę i wspomoże drogowców, lecz że zniży się do poziomu samorządowca, któremu bliższe od odległych Nowych Horyzontów są zwykłe sprawy. Że wyda oświadczenie, iż sytuacja z Grabiszyńskiej czy Oltaszyna nie powtorzy się, bo ustalił że zawinił ten i ten, za co poniósł konsekwencje. Albo i nie poniósł, bo mylić się to ludzka rzecz, ale ten przykąłd spowodował, że zmieniono procedury by wyeliminować podobne niebezpieczeństwa.
Chyba D. nie rozumie, że eksponowanie się wyłącznie w kontekście wielkich, przeważnie jednak przegranych projektów na E (EIT Expo) i splendid isolation wobec bieżących spraw odbierane jest jako pajacowanie. Dutkiewicz - tak uważam, poczuł się królem Wrocławia, jakimś pomazańcem, choć jest tylko wybieranym przez ludzi prezydentem.
Niestety, każda dyskusja o wrocąłwiu sprowadza się do Dutkiewicza, bo to jednak wielka osobowość, która naprawdę wyrasta ponad lokalność. Szkoda tylko, że zatracil realizm w postrzeganiu swej roli.
A na koniec coś miłego dla prezydenta: łubudubu, łubudubu...
to pisałem ja, Jarząbek Wacław

 
At 27 sierpnia, 2009 09:01, Anonymous Anonimowy said...

Propaganda sukcesu zdawała egzamin kilka laty termu, gdy Garcarz i inni każdą informacje przekazywali jako wielki sukces miasta i prezydenta.
Dzisiaj dużo lepsze wyniki przynosi taktyka Putina - pokazanie w tv, że prezydent spotkał się z odpowiedzialnym za nieprawidłowość urzędnikiem i go natychmiast zwolnił, poszedł do marketu i obniżył ceny itp. Tymczasem na Grabiszyńskiej wczoraj był horror i jakoś nikogo z władz w tv nie zobaczyłem, a tłumaczenie ZDiUM wyszło tragicznie głupio.
Także wybory mogą się okazać niespodzianką, o ile znajdzie się przystojny, wysoki, elokwentny kandydat. Wbrew pozorom, gdyby takowego znaleźć, mieć pieniądze na kampanię i kilka myślących osób w sztabie - nie byłoby trudno wygrać z Dutkiewiczem, nawet bez wielkiego zaplecza politycznego.

 
At 27 sierpnia, 2009 10:36, Blogger Łukasz said...

@ Anonimowy z 9.01:

Odnośnie ostatniego akapitu Twojego komentarza zapytam głośno: KTO?

 
At 27 sierpnia, 2009 19:19, Blogger Patrycja said...

Drodzy@
właśnie wróciłam z "wizytacji" Walencji, która kilka lat temu miała podobne dylematy co Wrocław. Jednak po tym co zobaczyłam, mam obawy co do możliwości Wro, ale o tym za czas jakiś.

 
At 27 sierpnia, 2009 22:46, Anonymous Anonimowy said...

Łukaszu, nie wiem KTO, nie mam nikogo konkretnego na myśli. Dutkiewicz też pojawił się znikąd, ludzie go przecież szerzej prawie nie znali. Głosowali na niego, bo byli zadowoleni z tego, co się w mieście dzieje. Dzisiaj zadowolonym być nie sposób. Kontrkandydat musiałby mieć przede wszystkim odpowiedni wygląd i prezencję, żeby nie przegrać w przedbiegach. Ktoś kto zdobyłby zaufanie ludzi mógłby wygrać z RD. A polityczne konotacje w zasadzie nawet mogłyby mu przeszkadzać, bo poszerza się rzesza ludzi którzy już nie zagłosują na PO ani PiS, nie mówiąc o SLD. Pamiętajmy też, kto RD obecnie popiera. Właśnie w najbliższych wyborach ktoś, kto miałby takie ambicje i warunki do tego, ma niepowtarzalną okazję rządzić miastem.

 

Prześlij komentarz

<< Home