Wrocławski sędzia przez pół roku orzekał bez prawidłowej delegacji. W tym czasie prowadził
23 procesy. Dwa wyroki już uchylono - jutro może to spotkać orzeczenie wydane w
procesie lubińskim!
Zbigniew Muszyński był sędzią sądu wojskowego, przeszedł jednak do
Sądu Okręgowego we Wrocławiu, gdzie pracuje już od czterech lat. Przez dłuższy czas orzekał na podstawie delegacji wydawanych przez dyrektora jednego z departamentów
Ministerstwa Obrony Narodowej. Po reorganizacji w resorcie okazało się jednak, że urzędnik, który do tej pory wypisywał delegacje, nie jest już do tego upoważniony. Teraz okazuje się, że sędzia
Muszyński przez drugie półrocze
2007 roku prowadził procesy bez ważnej delegacji. Cała sprawa wyszła na jaw w lutym tego roku, gdy
Sąd Najwyższy uchylił wyrok wobec mężczyzny oskarżonego o usiłowanie zabójstwa i znęcanie się nad żoną. Zaraz potem
Sąd Apelacyjny we Wrocławiu (nauczony tym doświadczeniem) uchylił wyrok w sprawie głośnego kilka lat temu procesu zabójców dwóch kilkunastoletnich sióstr na
wrocławskim Śródmieściu (czytaj o tym
tutaj).
Zaraz potem gorączkowo poszukiwać rozwiązania z tej sytuacji zaczęli szefowie wrocławskiego Sądu Okręgowego. Napisali pismo do
Ministerstwa Obrony Narodowej z prośbą o usunięcie nieprawidłowości. W ubiegłym tygodniu resort odpowiedział, że uznano kompetencje urzędnika, który podpisywał delegacje a tym samym błąd został naprawiony. Decyzje te mają działać wstecz.
W miniony piątek do
Sądu Najwyższego, który jutro ma rozpatrzeć kasację od wyroku w
procesie lubińskim (więcej na ten temat
tutaj) trafiła informacja o usunięciu nieprawidłowości. Czy jednak ten weźmie pod uwagę decyzje
MON? Źle by się stało gdyby wyrok w tej ciągnącej się od prawie
30 lat sprawie został uchylony.
Kto odpowiada za nieprawidłowości? Wszystko wskazuje na to, że beztroska kierownictwa resortu za czasów ministra
Szczygło w całej
Polsce może mieć poważne skutki. Powtórne procesy (nikt nie wie ile), ich koszty, nerwy ludzi, którzy w nich występowali no i przede wszystkim kompromitacja wymiaru sprawiedliwości, podważenie jego wiarygodności w oczach zwykłych Polaków...
Etykiety: Ministerstwo Obrony Narodowej, proces lubiński, Sąd Najwyższy, Zbigniew Muszyński