30.6.08

Autorzy stanu wojennego przed sąd!

Sąd Apelacyjny uchylił decyzję o zwrocie do IPN aktu oskarżenia w sprawie wprowadzenia stanu wojennego. Oznacza to, że będzie mógł się rozpocząć proces m.in. generałów Kiszczaka, Jaruzelskiego czy Stanisława Kani.

Kilka tygodni temu Sąd Okręgowy postanowił odesłać do IPN akt oskarżenia ze zleceniem przesłuchania m.in. Michaiła Gorbaczowa i Margaret Thatcher. Szkoda, że nie zlecił jeszcze przesłuchania Ronalda Reagana, który co prawda już nie żyje, ale co szkodzi by za pomocą stolika lub fusów skontaktować się z tym byłym aktorem. Także była 83 letnia premier Wielkiej Brytanii podobno jest w fatalnym stanie zdrowia i przesłuchanie jej jest niemożliwe. Z kolei 77 letni twórca pierestrojki podobno uwierzył i więcej czasu spędza w Watykanie niż w Rosji. Decyzja Sądu Okręgowego była więc absurdalna i praktycznie uniemożliwiała rozpoczęcie procesu. A zegar tyka. Jaruzelski i Kiszczak mają po 85 lat, Kania 78. Czy zdążą zostać osądzeni ? Tym bardziej, że generałowie są poważnie chory i lekarz zgodził się by przebywali na sali sądowej jedynie po 2 godziny dziennie. A mają także inne procesy na głowie (Kiszczak – ws. Wujka, Jaruzelski – ws. masakry robotników w 1970 roku).

Mimo upływu lat jestem zwolennikiem sądowego finału wprowadzenia stanu wojennego. Niech sąd się wypowie czy była to decyzja zgodna z prawem czy nie. Oczywiście trudno będzie brać pod uwagę ówczesną sytuację polityczną (Sowieciwejdą czy nie wejdą?) . Może sąd uniewinni oskarżonych ? Szczerze mówiąc zarzut działania w zorganizowanej grupie zbrojnej jest, moim zdaniem, absurdalny. I wątpię czy za to mogą być skazani ...

Te sprawy, te procesy i śledztwa muszą być jednak ostrzeżeniem dla tych, co chcieliby nadużywać w sposób niezgodny z prawem władzy... To tak jak powinno sądzić się zbrodniarzy wojennych, póki jeszcze żyją. I nie obchodzi mnie, że być może są teraz starszymi, dobrotliwymi dziadkami ...

28.6.08

Budrewicz o EURO 2008: mistrzostwa wyeksploatowanych zawodników

Niemcy po turecku pokonali zdziesiątkowaną Turcję w ostatniej minucie, i po raz kolejny okazało się jak mało znaczy to, że mecz trwa 90 minut...

Trzeba przypomnieć, że to niemieccy trenerzy, zwłaszcza Jupp Derwall mieli kolosalny wpływ na zbudowanie potęgi tureckiej piłki, która pierwszy raz pokazała swoje wielkie możliwości na mistrzostwach świata w 2002 roku.
Gus Hiddink był kreowany po zmiażdżeniu Holandii na proroka wszechmocnego.
Tymczasem Rosjanie nie mieli siły nawet spacerować po boisku. Dla odmiany Hiszpanie wreszcie grali nie tylko pięknie, ale skutecznie. Dali radę bez Villy!

Przed finałem niemiecką siłą jest jak zwykle konsekwencja i organizacja gry. Od co najmniej dwóch lat Niemcy po raz pierwszy w historii mają dużo lepszy atak niż obronę.
Dwaj niemieccy stoperzy, których nazwiska brzmią jak dowcip Monty Pythona o zabijaniu niemieckich żołnierzy, są dobrzy na nordyckie wysokie drużyny. Niemieccy boczni obrońcy są niezłymi atakującymi skrzydłowymi, ale w pojedynku jeden na jeden w obronie mogą mieć trudności z każdym hiszpańskim juniorem (no, chyba że Niemcy zaczną kosić).

Hiszpanie są silni, ale bardzo zwrotni i jeśli nie siądą kondycyjnie, to powinni Niemców nie tyle ograć, co "okiwać" - na co jak zwykle gdy Niemcy grają w finale czeka z nadzieją cała Europa.
A o tym, czy Arszawin grający w Zenicie Sankt-Petersburg dałby znowu radę Klosemu, Podolskiemu i Schwiensteigerowi (wszyscy z Bayern Monachium) już się nie dowiemy. To mogło być ciekawe, biorąc pod uwagę, że w półfinale tegorocznego Pucharu UEFA Zenit zdemolował Bayern 4:0, który - nie pamiętam żeby w ogóle kiedyś z kimś tak wysoko przegrał.

Przebieg tych mistrzostw wskazuje na dwie rzeczy.
Najlepsi piłkarze Europy grają długi sezon, w niektórych krajach z bardzo krótką, w innych zupełnie bez przerwy zimowej.
Mistrzostwa następują kiedy organizmy są wydrenowane. Nawet drużyny, które mogą wystawić dwa równorzędne składy, a takie na tych mistrzostwach są tak naprawdę w stanie zagrać na pełnych obrotach 1-3 mecze (już nawet nie będę wymieniał oczywistych przykładów zespołów, które po świetnym "wybieganym" meczu w następnym "umierały stojąc".).

No i jeszcze jedno: jak mi ktoś powie, że świetna z Niemcami Chorwacja i fenomenalna z Holandią Rosja nie "zapiła pały" po meczach, to mu po prostu nie wierzę. Bilić sam chlał z piłkarzami, a Hiddink chyba jeszcze musi trochę poznać Rosję.
W finale "po piłkarsku" faworytem jest Hiszpania. Jeśli dadzą radę fizycznie, a bramkarz zagra na dotychczasowym poziomie: powinni wygrać 3:1 (jedna bramka z winy Lehmanna, który może nawet też obroni karnego, ale co z tego?).
Leszek Budrewicz

Tajemnica Klatki B

Klatka B to jedno z ciekawszych miejsc w sieci, do którego ostatnio trafiłem. Na razie pojawiły się tam cztery odcinki filmu o lokatorach bloku.

Film - według tego co można tam znaleźć - zrealizował były student socjologii 27 letni Michał Zieliński. Miał zostać pracą magisterską, ale nie został ...
Akcja dzieje się trzy lata wcześniej. Całość zaczyna się niemal jak horror, szczerze mówiąc nie wiem jak się skończy. Pierwszym bohaterem jakiego poznajemy to Baśka z czwartego piętra. Pani Barbara jest akurat ostro wkurzona, bo pies sąsiada z dziewiątego piętra narobił w windzie. "Pies niewinny - frajera trzeba ukarać" - mówi. Zresztą co drugie słowo to wulgaryzm. Barbara Kwarc pracuje teraz na ASP.
W drugim odcinku poznajemy pana Zygmunta z dziewiątego piętra. Czyli lokatora z psem. Oj nie lubi on Baśki ...Uważa, że odpowiada ona za złą opinię o nim wśród lokatorów.
Odcinek trzeci to m.in. Ola i Max Hampel z piątego piętra.On - naukowiec ma hopla na punkcie Rocky'ego Balboa. Dodatkowo wierzy, że w liczbie Pi jest jakaś tajemnica, która pomoże ludzkości. Dlatego wydrukował ją i pracuje nad wynalazkiem. Ola nie odzywa się, ale w przerwie na papierosa niespodziewanie mówi do kamery: "Błagam wypuśćcie mnie stąd". Nie dowiadujemy się jednak jaką kryje tajemnicę.
W odcinku czwartym pani Helena z trzeciego piętra, która jest katolem i wozi w torebce plastikową figurkę Matki Boskiej z Jezusem, tańczy w rytm ulubionej dyskotekowej piosenki. Baśka z czwartego opowiada też o Stresiaku i widzimy ją jak jedzie windą do piwnicy... Co będzie dalej, co ją czeka nie wiemy...
Odcinki Klatki B pojawiają się w sieci co poniedziałek...

26.6.08

PiS: PO tworzy Piątą Władzę ??

Jako jeden z współautorów Piątej Władzy jestem zaniepokojony rozwojem sytuacji na polskiej scenie politycznej. Jak przeczytałem dzisiaj na portalu gazeta.pl – PIS oskarża PO o chęć stworzenia piątej władzy !!

Zarówno PO jak i PiS chciałbym ostrzec, że 5W istnieje i nie trzeba jej tworzyć. Jednocześnie ostrzegam, że próba zawłaszczenia naszej nazwy może się skończyć protestem, a kto wiem może nawet obierze on radykalną formę ! Poseł PiS Andrzej Dera nie tylko mówi, że PO chce stworzyć piąta władzę ale i ostrzega, że może być ona niebezpieczna ! Szanowi politycy nie mieszajcie nas w swoje spory ! 5W jest niezależna od Waszych sporów 8-)

Pierwszy kibic RP

Po opisaniu historii z szalikiem nie chciałem się już znęcać nad prezydentem, ale nie da się. Na youtubie znalazłem film z rozmową z Lechem Kaczyńskim dotyczącą meczu Polaków z Austrią. Takie smaczki jak: Roger Perejro czy Borubar warte są zapamiętania. Aczkolwiek wywiązała się już dyskusja czy przypadkiem prezydent nie mówi Artur Boruc bardzo. W każdym razie Boruc też już się wypowiedział na temat Lecha Kaczyńskiego , odradzając mu wizyt na stadionach. Ktoś mógłby odradzić prezydentowi udawanie kibica bo strasznie słabo wypada w tej roli. Bycie kibicem też zresztą nie jest łatwe jak się jest na wysokich stanowiskach. Może się wyrwać chęć zabicia sędziego, jak Donaldowi Tuskowi ...

A tym, którzy są znudzeni tematem piłkarskim, ponieważ wakacje się juz rozpoczęły, proponuję urocze zdjęcia ministra kultury ze znaną aktorką...

25.6.08

Budrewicz o EURO 2008: finał Turcja – Rosja ? Kto wie…

To, co się stało w ostatnich minutach dogrywki meczu Turcja-Chorwacja po raz kolejny pokazało, że tajemnica magii piłki nożnej zawiera się w jej zmienności, nieprzewidywalności i notorycznych zwrotach akcji, przy których zwroty akcji w horrorach są lightową bajką dla bardzo grzecznych dzieci.

Zdziesiątkowani kartkami i kontuzjami Turcy pokazali po raz kolejny wielki charakter i bardziej chyba niż niemiecką nieustępliwość. Ich bramkarz popełnił dwa błędy, z których jeden skończył się bramką, ale to on był wodzem drużyny, co wykazały rzuty karne. No i nie wierzę, że Chorwaci nie świętowali awansu, a to obniżyło ich wydolność.

To co, pokazali Rosjanie w meczu z Holandią było "niczym nie usprawiedliwione".
Holendrzy zgaśli zupełnie i wyrównującą bramkę strzelili "rutyną". Gdyby nie van der Sar Holandia przegrała by ten mecz wysoko i bez dogrywki. Jedyna rzecz, w której Holendrzy pozostali niedoścignieni (najpierw byli w graniu), to śpiewanie. Są tak muzykalni, że swój piękny Hymn Narodowy śpiewają jak nikt ze słuchem i równo.
Arszawin był genialny, Rosjanie byli szybsi, wytrzymalsi, wygrywali pojedynki jeden na jeden, grali jak kiedyś chłopcy Górskiego, a momentami nawet jak Brazylia. Ich fizyczna dyspozycja, przypominająca historyczne Dynamo Kijów z Błochinem, prowadziła wprost do pytania o doping, ale na razie nic w tej sprawie nie wyszło - znaczy po prostu są dobrze przygotowani.

Dla odmiany Hiszpanie rozegrali z Włochami "anty-mecz", na szczęście przepowiednie nie spełniły się, i Buffon, jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy bramkarz na świecie nie wyłowił Włochów, którzy utonęli i… git!

Pierwszy półfinał: Niemcy, wprawdzie to kryją - boją się Turków. Poza tym robi się z tego sprawa polityczna. Turcy, choć ich jest w Niemczech trzy miliony, są dla wielu problemem jak Czarni w Stanach. Tyle, że Niemcy kiedyś sami ich tam chcieli. Pamiętam mecz bodaj w Pucharze UEFA, kiedy Hertha BSC przegrała z turecką drużyną w stadionie w Berlinie. 1:3 :-)
Kibice Herthy to rasiści, ale na stadionie było 20 tysięcy Niemców i... 25 tysięcy Turków, którzy oklaskiwali Hakana Sukura, a ten strzelił sam dwie bramki i wybił Niemcom w głowy piłkę nożną.
Nie wierzę do końca informacjom z obozu tureckiego, zgodnie z którymi klęska, polucja, defloracja i ze przyjdzie im wystawić rezerwowego bramkarza na środku ataku. Tu Niemcy mogą się zdziwić.
Cenię Klosego i Podolskiego, ale Turcja nie uznała rozbiorów i w ogóle mam nadzieję, że Niemcy ich po prostu zlekceważą – a to jest największa broń Turków.
No i aż trudno uwierzyć, że kiedyś i to nie za Górskiego, wygraliśmy w Chorzowie z Turcją 8:0. Tak, tak w piłkę nożną.

W drugim półfinale jednak stawiam na Hiszpanię, bo Rosjanie grają jak Maradona, ale może najlepszy mecz już mają ze sobą.
Mecz będzie też konfrontacją dwóch Hymnów.
Putin przywrócił radziecki Hymn, ale tylko melodię. Tekst jest nowy, nie-radziecki. Hiszpanie na trybunach nucą swój Hymn, bo melodia została po Franco, ale tekstu nowego nikt nie napisał i sytuacja jest jak w dawnym "Sojuzie", kiedy zniesiono stalinowski tekst, ale nie napisano nowego i Hymn ZSSR był bez tekstu.
Leszek Budrewicz

Budrewicz recenzuje: książka o Wałęsie – prezent na Dzień Ojca

W dniu w którym w księgarniach pojawiło się pierwsze wydanie książki IPN o Lechu Wałęsie (4 tysiące było w ogóle, z czego co najmniej 1800 rozesłano vipom) książka osiągnęła status dzieła Rowling o Harry Potterze. Było też w tym coś z czasów, kiedy Słomczyński przetłumaczył "Ulissesa" Joyce’a, albo kiedy Urban w stanie wojennym opowiadał o tym, co tylko on znał w oryginale – na przykład o skonfiskowanych przez SB maszynopisach. Było to w Dzień Ojca, na mistrzostwach Europy nie było meczu, więc coś musieli ojcowie dostać w zamian.

Prawie nikt z wypowiadających się publicznie na temat książki nie czytał jej.
Książka poprzedzona została masą tekstów na temat Wałęsy, jego współpracowników, autorów książki - także na temat stanu różnych publicystów - związanych z Lechem.
Sama książka przynosi taki obraz: Wałęsa był jednym ze spontanicznie wyłonionych w czasie strajku przywódców. Potem, jak prawie wszyscy stoczniowcy, uwierzył Gierkowi, krzyczał "pomożemy". Zaczął współpracować nawet z SB.
Tu rozchodzą się wersje Wałęsy i historyków z IPN (do jakiejś krótkotrwałej współpracy Wałęsa przyznał się publicznie już w 1981 roku).
Noblista twierdzi, że nikomu nie zaszkodził, że to było krótko i byle co. Dwaj historycy uważają natomiast, że nie krótko i że były prawdopodobnie podpisy, pieniądze i grube numery.
Nie mają na tak daleko idącą tezę materialnych dowodów, sadzą po poważnych poszlakach. Potem wersje się spotykają: ani jedna, ani druga strona nie przeczy, że Wałęsa „urwał się” SB i że oni nie byli z niego zadowoleni więc stał się tym wszystkim, co pozwoliło przyznać mu status pokrzywdzonego. Ściganym robotnikiem, działaczem antykomunistycznym.

Cenckiewicz i Gontarczyk wyszli poza zakres, którym zajmuje się zazwyczaj IPN, bo ich książka sięga w lata 90. Tu mają mocne punkty, bo wygląda na to, ze Wałęsa, nadużywając władzy prezydenta usiłował „wybielić” swoją teczkę. On twierdzi, że z fałszywek, historycy, że z głównych dowodów winy.
Mamy wiec w książce najpierw o dzielnym Wałęsie, potem o Wałęsie upadłym, a następnie o niszczeniu przez Wałęsę archiwów.
Autorzy Wałęsy nie lubią, bo na przykład przytaczając różne wersje historycznego skoku przez płot, starają się dowieść, że to była jakaś mistyfikacja, bo wersje opowiadane przez różnych świadków są różne.

Lech Wałęsa – nie sądzę, żeby taka była intencja autorów książki – wychodzi w niej na szlachetnego naiwnego, który nieco upadł, ale o własnych siłach się podniósł, został bohaterem walczącym w imię dobra odważnie i który jak mu w wolnej Polsce uderzyła władza do głowy, chciał zrobić lifting swojej legendy.

Książka, podobnie jak sam Wałęsa, nie odpowiada na jeszcze jedno z ważnych w tej historii pytań: czy mając haka na Lecha, służby specjalne próbowały wpłynąć na jego postępowanie i czy i na ile to mogło być skuteczne. To jest mocniejsza wersja najlepszego filmu fabularnego o "Solidarności" – "Zawróconego" Kazimierza Kutza.
Leszek Budrewicz

Poruszający dokument "Trzech kumpli"

Jestem pod wielkim wrażeniem wyemitowanego w TVN dokumentu „Trzech kumpli”. Film robi wielkie wrażenie. Autorki – Ewa Stankiewicz (kiedyś pracowała w Polskim Radiu Wrocław) i Anna Ferens odwaliły kawał dobrej roboty.

Wszyscy zapewne wiedzą już, że film opowiada o Stanisławie Pyjasie, Leszku Maleszce i Bronisławie Wildsteinie. Niegdyś łączyła ich przyjaźń, pierwszy z nich nie żyje, drugi okazał się agentem SB TW „Ketman”, a trzeci jest teraz czołowym zwolennikiem lustracji i rozliczeń z czasami PRL-u. Autorkom filmu udało się nagrać z ukrytej kamery zarówno Maleszkę jak i SB-eków. Rozmowy robią piorunujące wrażenie. Maleszka pytany dlaczego donosił odpowiada głównie „To doskonałe pytanie”, a zapytany czy mógł mieć jakiś związek ze śmiercią Pyjasa: „Bardzo daleki, ale biorę to pod uwagę”. Pojawiła się bowiem hipoteza, że Pyjas rozszyfrował Maleszkę i SB bojąc się stracić cennego agenta zdecydowała się na jego zabicie. Zresztą obrzydliwe jest, że dzień po pogrzebie Pyjasa Maleszka pisał donosy na ten temat. Zresztą ten film pozwolił mi w jakiś sposób zrozumieć Wildsteina, jego zacietrzewienie, fanatyczną walkę o rozliczenie i niechęć do Gazety Wyborczej, w której Maleszka pracował i pisał teksty antylustracyjne. Więcej na ten temat możecie poczytać na portalu TVN24.

W ubiegłym tygodniu TVP wyemitowała film Grzegorza Brauna „TW Bolek” o rzekomej współpracy Lecha Wałęsy z SB. Jakże różnią się te dwa dokumenty. Fantastyczny film „Trzej kumple” i marny, robiony pod ustaloną tezę „TW Bolek”. Wczoraj ktoś pod moją zapowiedzią filmu Brauna zasugerował żeby coś napisać na ten temat. W ubiegłym tygodniu odpuściłem bo byłem po prostu zażenowany. Teraz też nie bardzo mi się chce pisać...

Swoją drogą a propo Stanisława Pyjasa, tym, którzy nie widzieli proponuję obejrzenie bardzo dobrego filmu Krzysztofa Krauze „Gry uliczne” z 1996 roku. Naprawdę bardzo dobra rzecz.

23.6.08

„Zasnął z członkiem w jej ustach” - pisze Bronisław Wildstein o Adamie Michniku

(Niniejszym zajawiam recenzyjkę, jaką opublikowałem w prw.pl).

Antykomunistyczna prawica walczy z obozem „Gazety Wyborczej” nie tylko o lustrację, ale i o kobiety. O dobry seks. Lecz nawet i w tej konkurencji górą jest Adam Michnik. Taki obraz odmalowuje Bronisław Wildstein w swojej „Dolinie nicości”.

Cały tekst jest tu.

21.6.08

Greenpace prosi o pomoc !

Czasami jednym podpisem można stanąć w obronie kogoś kto zrobił coś dobrego. Greenpeace zbiera podpisy w obronie dwóch Japończyków, którzy ujawniają proceder nielegalnych polowań na wieloryby. Szczegóły możecie przeczytać tutaj. Pamiętaj czasami kropla drąży skałę...

20.6.08

Cynizm naukowca

Mago miał dobre warunki bo nie zdechł. Taką przerażająca tezę przedstawił wczoraj w sądzie naukowiec z Uniwersytetu Przyrodniczego. Profesor Andrzej Dubiel zeznawał jako biegły w procesie Antoniego Gucwińskiego oskarżonego przez Fundację VIVA o znęcania się nad niedźwiedziem brunatnym (o istocie sprawy pisałem tutaj).

Był to biegły powołany przez obronę. Jego zeznania trwały ponad godzinę, naukowiec występował w roli wykładowcy i często uciekał od istoty pytań. Tak właśnie było przy okazji pytań Cezarego Wyszyńskiego z Fundacji VIVA. Fragment jego zeznań możecie odsłuchać tutaj. Naprawdę bulwersujące jak ktoś o tytule profesora okazuje się tak cyniczny. Bulwersująca była jego wypowiedź dotycząca więźniów obozu koncentracyjnego w kontekście wasektomi i efektów ubocznych – tycia, na które więźniowie nie byli narażeni. Po tej wypowiedzi zresztą profesor Dubiel odwrócił się do Antoniego Gucwińskiego i mrugnął okiem. Zresztą często patrzył na byłego dyrektorka jakby szukając akceptacji do tego co mówił. Aż dziw, że sędzia nie zapanowała nad tym świadkiem.

Wczoraj zeznawali też pracownicy zoo. Oczywiście uznali, że warunki Mago były dobre, jedynie weterynarz ogrodu zoologicznego przyznał, że powinny być lepsze. Ciekawe były zeznania jednego z byłych pracowników zoo, który stwierdził, że Mago żył zaledwie na połowie powierzchni klatki, Całość dopiero udostępniono mu po tzw. aferze prasowej (artykuł w Gazecie Wyborczej).

Na 15 lipca sąd zapowiedział mowy końcowe i wyrok. Bardzo jestem ciekawy jaki będzie. Ewentualne skazanie Antoniego Gucwińskiego mogłoby pokazać niektórym, że zwierzę nie jest rzeczą czy reproduktorem a żywą istotą, która powinniśmy szanować.

Budrewicz o EURO 2008: Ustasze przeciw janczarom

Zapowiedź meczu Turcja - Chorwacja
Dzisiejszy ćwierćfinał będzie zderzeniem dwóch nieustępliwych żywiołów: piłki technicznej, dynamicznej, bezwzględnej, wrednej z użyciem gry faul, jednocześnie paradoksalnie dojrzalej taktycznie, żeby rzec - wyrachowanej.
Obie drużyny sprawiły wielkie niespodzianki. Chorwaci: wygrywając pewnie z Niemcami. Turcy: przeważając szale w końcu meczów, co szczególnie dramatycznie wyszło w pojedynku z Czechami.
Oba zespoły pokazały to, co nie tylko w piłce nożnej nazywa się charakterem.
Chorwaci mają niezwykle "naładowaną" drużynę, której potencjał nie jest mniejszy niż wtedy, kiedy zajęli III miejsce na mistrzostwach świata w 1998 roku, gromiąc Niemcy i Holandię oraz sprawiając w półfinale dużo kłopotów Francuzom (którzy wówczas zdobyli główne trofeum).

Czy turecka drużyna może osiągnąć to, co udało jej się wywalczyć w roku 2002 w Korei i Japonii? To się okaże już niebawem.
Dziś w każdym razie trzaskać będą kości, nikt nie cofnie nogi, można się spodziewać obustronnego ofensywnego futbolu.
Ryzykowne jest i niewdzięczne wróżyć, stawiam guziki przeciw monetom (albo odwrotnie), że padną dziś co najmniej trzy gole i że... jednak Turcja :)

Po meczu Portugalia - Niemcy
Portugalii nie wyszedł rewanż za mistrzostwa świata.
Tym razem po raz kolejny w wielkim turnieju Niemcy "ponad wszystko". Może Ballack nie zagrał wielkiej partii, ale faulując kolegę z "Chelsea" rozstrzygnął pojedynek.
Wybita z rytmu porażką w eliminacyjnym meczu o pietruszkę Portugalia nie wróciła już do właściwej formy, a niemiecka solidność, przebojowość Klosego, finezja Podolskiego i Schweinsteigera pokonały chimeryczną portugalską błyskotliwość.
Mam - jak wielu - nadzieję - że to nie wystarczy na fantastyczną na razie Holandię, która w - tu też wszyscy mają nadzieję - da sobie radę w piątek.

Leszek Budrewicz

19.6.08

Budrewicz o EURO 2008: ćwierćdramat już od dziś

Piłkarskie Mistrzostwa Europy weszły w fazę pucharową, zwaną też "etapem prawdy". Do tego, na tym odcinku rozgrywek, pomyłki sędziów - tak przecież częste, będą już nie do naprawienia. A znane powiedzenie, że piłka nożna to jedyna dyscyplina zespołowa, gdzie gorszy może pokonać lepszego, pokaże swoją janusową twarz.

Eliminacje przyniosły rozczarowanie nie tylko nam. Jeśli chodzi o tak zwanych "biało-czerwonych", to dzięki tym mistrzostwom Artur Boruc będzie jeszcze wyżej notowany w rankingu bramkarzy świata, a Polak-Brazylijczyk Roger uzyska dobry zagraniczny kontrakt. Szwajcarzy, którzy wyszli z twarzą dzięki swojemu Turkowi mogą tylko rozpamiętywać, co byłoby, gdyby nie kontuzja ich podstawowego napastnika. Czesi, po raz kolejny zaczęli pięknie, ale nie dali rady i najbardziej szkoda że gdzieś - chyba bezpowrotnie - rozpłynęła się wielka forma Milana Barosa z przed 4 lat.
Austria - słaba była, ale dla nas i tak za silna. Rumuni nie mają już ani jednego piłkarza, którego, jak kiedyś Gheorghe Hagiego, można by nazwać "Maradoną Karpat". W dodatku myśleli po swojemu, że Holandia odda im mecz. Francja nie po raz pierwszy przegrała mając za starą drużynę, Grecy - dzięki za to greckim bogom - zostali ukarani za anty futbol, a Szwecji szkoda, ale rosyjski żywioł ich zmiótł, jak w przywoływanej przez rosyjskich kibiców bitwie pod Połtawą.
Pokonana przez nas w eliminacjach Portugalia gra ładnie, ale nie wróżę jej powodzenia, nawet dziś z Niemcami. Chorwaci poczynają sobie imponująco, ale wydaje się, że półfinał to szczyt ich możliwości.
Niewiadoma jest Rosja, ale jej najlepszemu piłkarzowi skończyła się przerwa za kartki i rosyjski radosny futbol może na tych mistrzostwach zaprowadzić ich daleko.
Finał marzenie Hiszpania - Holandia może odbyć się już w półfinale i szkoda. Bo jeśli te dwie drużyny nie stracą prędkości w długim turnieju, to są tym, co najlepsze w piłce.
Jest jeszcze "ciemna alternatywa" - że Niemcy i Włosi jak zawsze się doczołgają się i tam zagrają anty futbol, o którym eksperci powiedzą, że jest przecież skuteczny.

Jeśli chodzi o Polaków i Beenhakkera: nasze wyniki z eliminacji i meczów towarzyskich uprawniały do optymizmu. Beenhakker przygotował drużynę świetnie psychicznie i fatalnie piłkarsko, szczególnie fizycznie. Poza tym jak prowadził w 1990 roku Holandię, która była wtedy mistrzem Europy, to na mistrzostwach świata we Włoszech nie zwojował nic.

Leszek Budrewicz

18.6.08

Film Brauna o "TW Bolku" w TVP

Na kilka dni przed wydaniem książki IPN o Lechu Wałęsie TVP emituje film wrocławskiego dziennikarza „TW Bolek”. Były prezydent i legendarny przywódca Solidarności, laureat pokojowego Nobla zapowiada, że jeżeli film pojawi się na antenie telewizji publicznej to zażąda 20 milionów złotych odszkodowania. O tym, że Grzegorz Braun (zasłynął oskarżeniem Jana Miodka o bycie informatorem tajnej policji PRL-u. Toczy się proces w tej sprawie, jutro kolejna, jedna z ostatnich rozpraw - przeczytajcie tu wywiad Łukasza z Braunem)) szykuje nowy film o Wałęsie (wcześniej przygotował film Plusy dodatnie, plusy ujemne – możecie go zobaczyć tutaj) pisałem już w kwietniu. Także wówczas pisałem o tym, że historycy IPN szykują książkę o rzekomych powiązaniach Lecha Wałęsy z SB.

„Składał doniesienia, które stanowiły materiał załączany do akt sprawy „Jesień'70” (dotyczyła ona uczestników Wydarzeń Grudniowych), donosił na swoich kolegów z pracy i współpracowników z Komitetu Strajkowego. Zachowały się jednak doniesienia na kilku stoczniowców. Lech Wałęsa pobierał za swoje donosy wynagrodzenie (łącznie wg SB kilkanaście tysięcy złotych)” - mówi mi wówczas Grzegorz Braun.

Dzisiaj o 22.10 zobaczymy w TVP 1 film Brauna. Mam nadzieję, że poprzedzony rzetelną dyskusją historyków na temat Lecha Wałęsy i czasów kiedy działał on w opozycji.

17.6.08

Polacy lądują na Okęciu ...

Stało się. Polacy za burtą piłkarskich Mistrzostw Europy. Chciałem odczekać trochę żeby napisać co na ten temat sądzę, bo wczoraj po spotkaniu byłem zbyt rozemocjonowany i mówiłem rzeczy, których lepiej nie przytaczać bo historia z życzeniami premiera daje do myślenia.
Wszystkie żarty a propo naszego występu na EURO 2008 spełniły się. Rzeczywiście po fazie grupowej wylądujemy na ... Okęciu. Gazety znęcają się nad kim można, m.in. na portalu gazeta.pl możemy przeczytać o Żurawskim i Krzynówku, którzy rzekomo uśmiechali się nie wtedy kiedy trzeba. „Autorytety” ze świata piłkarskiego (zazdroszczące Leo zarobków) proponują wyrzucenie Holendra. Ale wiadomo Polacy najlepiej znają się na piłce nożnej. Trzeba przyznać, że chyba wszyscy za bardzo zawierzyliśmy trenerowi zapominając o poziomie piłkarskim naszych zawodników. Nie jest przypadkiem, że większość z kadrowiczów nie gra w pierwszych „jedenastkach” swoich drużyn po 90 minut. Przyzwyczajeni do wchodzenia z ławki na kilka – kilkanaście minut stanęli przed sytuację gdy trzeba zagrać trzy całe mecze po 90 min. Przykłady ? Proszę bardzo – Krzynówek, Smolarek, Saganowski ... Błysnął jedynie Artur Boruc, którego wartość wzrosła (jak stwierdził ktoś w telewizji) wzrosła o tyle ile kosztowały przygotowania Polaków do mistrzostw. Najgorsze co teraz można byłoby zrobić to wyrzucić Beenhakkera. A zapewne tak się stanie po zmianie na stanowisku prezesa PZPN. Już sobie wyobrażam śliniących się co niektórych trenerów dyszących żądzą objęcia tego stanowiska. Nie wiem czy wśród nich jest np. Janusz Wójcik, krytykujący nieraz Leo, a ostatnio znany z tego, że był posłem Samoobrony i zatrzymano go jak jechał samochodem pijany. No nie należy zapominać, że ostatnio nie udało mu się uratować przed spadkiem Widzewa Łódź.... Trzeba dać czas Holendrowi ze cztery lata spokoju, niech stworzy nową, młodą reprezentacją bez wypalonych graczy typu Żurawski (piszę to z przykrością bo cenię tego zawodnika)... A nam pozostaje pocieszać się, że Francuzi także odpadli zdobywając jeden punkt i kibicować w walce o mistrzostwo Holendrom...

16.6.08

Patryk Wild: zawiodłem się na Platformie Obywatelskiej

Patryk Wild od ubiegłego tygodnia nie jest już w szeregach Platformy Obywatelskiej. Znany z ciętego języka, poczucia humoru i zaskakujących ripost były członek zarządu województwa opowiada nam o tym, czy łatwiej jest się dostać do PO, czy zostać z niej wyrzuconym. Wyjaśnia też, dlaczego nie poparł Marka Łapińskiego (obecnego marszałka) oraz o „polowaniu” na Andrzeja Łosia.
Wywiad z Patrykiem Wildem dla 5Władzy przeprowadziła Marta Zieleń, która kolejny raz gości w skromnych progach naszego bloga:)

Łatwiej jest się dostać do Platformy Obywatelskiej, czy zostać z niej wyrzuconym?

Chyba tak samo łatwo. Zapisałem się do PO z powodów ideowych i z takich samych powodów zostałem z niej wyrzucony. Chociaż muszę przyznać, że zawsze byłem sympatykiem podatku liniowego, jednomandatowych okręgów wyborczych i większości haseł, które Platforma głosiła z tak samo wielkim zaangażowaniem, z jakim teraz się z nich wycofuje.
Nie zawdzięczałem swoich awansów temu, że byłem z Platformie.

A bycie w zarządzie województwa?

Kiedy Andrzej Łoś zaproponował mi to stanowisko, byłem bezpartyjnym radnym sejmiku. Pomyślałem wówczas, że mogę wziąć odpowiedzialność również za ugrupowanie, które takiemu człowiekowi jak ja proponuje tak odpowiedzialne stanowisko.
Swoją pozycję wypracowałem swoimi osiągnięciami, a nie przynależnością do partii.
Skoro partia podjęła decyzję, że nie potrzebuje takich ludzi jak ja, to trudno. Jeśli Platforma mówi, że się zawiodła na mnie, to ja mogę powiedzieć dokładnie to samo: zawiodłem się na PO.

Dlaczego? Czy wycofywanie się z obietnic przedwyborczych to jedyny powód?

Zawiodłem się, że na miejsce Andrzeja Łosia została powołana osoba, która nie dysponuje żadnymi kompetencjami merytorycznymi i politycznymi, żeby piastować taką funkcje. To jest zaprzeczenie pewnym ideom Platformy Obywatelskiej, którymi między innymi było delegowanie odpowiednio wykwalifikowanych osób na stanowiska publiczne.

A jak w zasadzie wyglądał sąd partyjny?

Bardzo miło. Koleżeńska atmosfera. Dowiedziałem się, że uznano część zarzutów, ale nie wszystkie.

Jakie?

Że złamałem statut Platformy Obywatelskiej, w wyniku czego partii groziła utrata władzy w sejmiku. Że namawiałem jakichś członków PO do niepopierania nowego zarządu, co jest całkowitą bzdurą. Oczywiście powiedziałem wtedy, że ja tego zarządu nie poprę, i gdybym mógł cofnąć czas, to zachowałbym się tak samo.

Dlaczego akurat w Katowicach odbył się sąd?

Ponieważ członka rady regionu może sądzić sąd w innym okręgu. Sąd krajowy zdecydował, że to będzie okręg śląski, za co jestem wdzięczny. Bo zawsze mogłem trafić do Białegostoku...

Za daleko?

Jakbym miał tam jechać, to byłoby to trudniejsze wyzwanie. Ale sąd był po to, abym mógł przedstawić swój punkt widzenia. A jest on taki, że jako członek Platformy Obywatelskiej zostałem postawiony przed dylematem: czy kierować się dobrem województwa, czy dokonać wewnętrznego gwałtu na sobie i głosować za zarządem kierowanym przez marszałka, dla którego jest to pierwsza praca w administracji (i w ogóle), który niczym się nigdy nie wykazał, nigdy nie zarządzał zespołami ludzi, a wcześniej prowadził jedynie własną działalność gospodarczą - z miernymi zresztą wynikami.

Marszałek Łapiński był dziennikarzem, prowadził przecież gazetę lokalną. Taka prasa dotyka problemów zwykłych ludzi.

Jeśli rekomendacją dla marszałka ma być to, że prowadził gazetę, to zgoda. Ja mam jednak większe wymagania do człowieka, który odpowiada za bardzo poważne samorządowe sprawy.
Nie mam złudzeń, że nastąpi tutaj jakaś spektakularna katastrofa. Wiem tylko, że wszelkie zmiany będą następowały o wiele wolniej.
Jako radny ślubowałem, że będę dbać o interesy województwa i chciałbym się z tego wywiązać. Kiedy widzę, jak działa ten zarząd to jestem zażenowany. Kilka miesięcy zajmuje przygotowanie koncepcji. Niestety muszę powiedzieć, że moje wszystkie obawy się sprawdzają. Wolałbym, żeby było inaczej. Ten zarząd ma takie możliwości, jakich nie miał jeszcze żaden inny, a mimo to nie podejmuje nawet prostych decyzji. Nasz zarząd - przy złych warunkach politycznych - przejął 40 kilometrów linii kolejowych. Odkąd Łapiński jest marszałkiem, żadna nowa linia nie została przejęta, mimo że odchodząc zostawiliśmy podpisane porozumienie z PKP odnośnie przekazania 6 dalszych linii.

Jakie to linie?

Między innymi do Świdnicy, Piławy Górnej, między Bielawą o Dzierżoniowem. Nic w tym kierunku nie zostało zrobione. Przecież PKP podlega rządowi - czyli PO, a zarząd województwa wywodzi się z Platformy. Jeśli takich rzeczy nie da się szybko załatwić, to jakie da się załatwić?
Nie mówiąc już o tym, że straciliśmy kilka miesięcy na decyzje, co w sprawie przyszłości szpitala w Stroniu Śląskim czy nowego szpitala we Wrocławiu. Nie mamy czasu, a ten zarząd jeszcze go traci. Wynika to z nieumiejętności zarządzania. Jeśli mamy dogonić Unię Europejską, to nie możemy stracić ani jednego dnia.

Wróćmy na moment do sądu partyjnego... Czy z Platformy wyrzucani są ludzie z ideami?

Tak. Myślę, że z PO wylatują ludzie, którzy zdobywają się na krytycyzm, nawet ten wewnątrzpartyjny. Niemile widziani są członkowie, którzy zadają pytania: co z wyborami w jednomandatowych okręgach wyborczych, podatkiem liniowym czy są jeszcze jakieś obietnice, z których Platforma się nie wycofuje?
Wyrzucani są ludzie niepokorni wobec Grzegorza Schetyny. To ważna postać na Dolnym Śląsku, której nie należy się sprzeciwiać. W efekcie pierwsze skrzypce w Platformie zaczynają grać ludzie niekoniecznie kompetentni, ale za to posłuszni wodzowi. A taka władza kaprali dla PO musi się źle skończyć. Jak nie ma ludzi zaangażowanych w idee, to zostają koniunkturaliści, którzy w momencie kryzysu zaczną sobie szukać nowego miejsca, oraz ludzie którzy nie mają na tyle kompetencji aby osiągnąć coś samodzielnie w życiu i – nie mając wyjścia- muszą iść drogą partyjnych awansów. Z tym że obejmowanie ważnych posad przez taką w cudzysłowie „partyjną szarańczę” jest dla państwa polskiego groźne.

Kogo ma Pan na myśli?


Na przykład pana radnego Charłampowicza czy również Marka Łapińskiego, który bardzo dużo zawdzięczał Andrzejowi Łosiowi, np. swoją pozycję na listach wyborczych. Łapiński od dłuższego czasu brał udział w zamachu na Łosia, chociaż dzisiaj temu zaprzecza, ale ja wiem, że tak było.

Skąd?

Jakieś 3 tygodnie przed dniem w którym dowiedzieliśmy się, że Platforma wycofała rekomendację dla Andrzeja Łosia, na posiedzeniu Klubu radnych zapytałem, czy są plany zmiany zarządu, czy są jakieś zarzuty wobec jego członków. Przewodniczący Charłampowicz powiedział, że absolutnie nie ma takich rozmów i zarzutów. Łoś stwierdził, że to nieprawda. Wywiązała się sprzeczka. Później na sesji sejmiku podszedł do mnie Marek Łapiński i powiedział, żebym się tym nie przejmował, bo chodzi o marszałka Łosia i nie ma to związku ze mną. I właśnie w tym momencie zacząłem mieć obawy. Jasno powiedziałem do ówczesnego marszałka, że jeśli jestem problemem, to sam odejdę. Uważałem, że najważniejszą osobą w zarządzie był właśnie marszałek Łoś ze względu na jego samorządowe doświadczenie i kompetencje.

I co zrobił Pan po tej rozmowie?


Wtedy ją bagatelizowałem, bo nie wydawało mi się możliwe zmienianie marszałka. Kiedy doszło już do zmiany, to zrozumiałem, że Łapiński od samego początku brał w tym udział. Wziął udział w zamachu na człowieka, któremu dużo zawdzięcza. Po pierwsze uważam, że to jest nikczemne, ale w polityce to ma niestety mniejsze znaczenie. Po drugie, i to jest ważniejsze, marszałek Łapiński zrozumiał, że nigdy nie osiągnie żadnego sukcesu inaczej niż poprzez drogę na skróty. Przegrał pierwsze wybory do sejmiku, wszedł z listy rezerwowej; przegrał drugie i również wszedł z listy rezerwowej. Dostał 10 razy mniej głosów niż marszałek Łoś. Potem kandydował do sejmu i uzyskał tylko 2 tysiące głosów. Taki wynik w okręgu wrocławskim to kompromitacja. On wiedział że jeśli ma osiągnąć jakiś sukces to musi wdrapać się po czyichś plecach. A wybór takiej „drogi na skróty” po prostu nie wróży sukcesów w przyszłości zarządzanej przez niego strukturze.

A wynik Andrzeja Łosia do Sejmu nie był kompromitacją? Był marszałkiem i uzyskał tylko 6 tysięcy głosów.

Nie zgodzę się z tym. Andrzej Łoś miał taki sam elektorat we Wrocławiu jak Bogdan Zdrojewski. Jeśli kandydował Zdrojewski, to większość bezwzględna zagłosowała właśnie na niego. U Łapińskiego było inaczej. Startował w swojej miejscowości, która ma 20 tysięcy mieszkańców, a tylko 10 proc. oddaje swój głos na niego. Taki wynik jego bardzo słaby. Chciał zostać marszałkiem województwa, więc wbił Andrzejowi nóż w plecy. Te metody są mi zupełnie obce.

Chce Pan walczyć z PO za pomocą Stowarzyszenia Dolny Śląsk XXI?

Po pierwsze nie chcę walczyć z PO.
Po prostu podoba mi się idea portalu Polska XXI oraz przejmowanie odpowiedzialności za sprawy publiczne przez formuły bezpartyjne. Podzielam opinię Janka Rokity, że wszystkie partie w Polsce mają w sobie taki gen samozniszczenia. Jak tylko jakaś partia zyskuje popularność, to pojawia się mnóstwo osób, które chcą dzięki niej awansować. Te osoby szybko przejmują stery w partii oraz odsuwają od władzy ludzi, którzy są ideowi.
To, co dzieje się teraz w Platformie, po prostu mnie zdumiewa. Na przykład sprzedawany jest nam jako sukces projekt decentralizacji, kiedy to oczywista sprawa, niemal porządkowa, która już dawno powinna być zrobiona. Natomiast ambitne modernizacyjne projekty są odsuwane w cień.

Które projekty ma Pan na myśli?


Na przykład modernizację państwa. Podobnie jest z wyborami starostów w jednomandatowych okręgach wyborczych. Żadna partia która wygrywa w wyborach w obecnej ordynacji nie może do tego dopuścić nawet jeśli wcześniej było to fundamentem jej programu - tak jak w przypadku PO.


Krytykuje Pan marszałka, a co Pan sądzi o prezydencie Wrocławia i kolejnych staraniach o EXPO, EIT?

To bardzo dobrze, że Wrocław się o coś stara, skoro ma taki potencjał. Jest dobrze zarządzanym, świetnie rozwijającym się miastem. Uważam, że ma szczęście do prezydentów. Chociaż nie. To nie jest szczęście, to świadomy wybór mieszkańców.
A co do porażek w sprawie Expo to zawsze jest tak, że na jedno zwycięstwo przypada kilka przegranych. Ale z drugiej strony, kto walczy ten czasem przegrywa, a kto nie walczy ten przegrywa zawsze.

A walka o EIT? To też nie jest porażka Wrocławia?

Nie, uważam, że to porażka polskiej dyplomacji. Poza tym, wszyscy wiedzą, że Budapeszt miał nad Wrocławiem przewagę, ponieważ Węgrzy nie mają jeszcze w swoim kraju żadnego europejskiego instytutu. Dobrze, że mamy wielką szansę na węzeł wiedzy, chociaż to nasza dyplomacja dostała niemal na tacy.

Czyli mamy się starać o tor Formuły 1?


Oczywiście!

Stowarzyszenie nie jest partią. Ale zawsze może się nią stać i wtedy władze w nim znowu przejąć mogą, jak Pan mówi, tacy ludzie jak w innych partiach.

Dopóki stowarzyszenie nie bierze pieniędzy z budżetu państwa jak czynią to partie, takie zagrożenie nie jest duże.
Mam nadzieję, że ten ruch będzie szerokim ruchem społecznym opartym o samorządowców. Oni mają inny sposób myślenia niż aparat partyjny. Samorząd tworzą ludzie, którzy zostali wybrani wolą wyborców. Nie są to osoby, które dostały wysokie miejsce na liście, a głosy zawdzięczają tylko szyldowi partii. Według badań wyborców, którzy głosują na partię, a nie kandydata jest około 30 proc.

No tak, ale to samo można powiedzieć o Panu, że bycie radnym sejmiku zawdzięcza Pan szyldowi PO...

Miałem tam czwarte miejsce, a ono nie jest już premiowane. Moje 7 tysięcy głosów to wyborcy, którzy zaufali mi jako osobie. W tamtych wyborach co najmniej tyle samo zawdzięczałem szyldowi PO, co ta formacja zawdzięczała mnie.

Stowarzyszenie ma działać w sferze idei, a z drugiej strony: już jesienią ma powstać pod jego szyldem nowy klub radnych w sejmiku...

Nie wiem, czy nowy klub będzie powołany pod nazwą Dolny Śląsk XXI i czy będzie się rekrutował z członków stowarzyszenia. Sytuacja ewoluuje. Jest dynamiczna. Nowy klub pewnie powstanie, ale scali go brak aprobaty wobec tego, co pod władzą obecnego zarządu dzieje się w samorządzie województwa albo raczej co się nie dzieje, a dziać powinno – bo jak powiedziałem najgorszą sprawą, która obecnie ma miejsce jest marnowanie czasu.

15.6.08

Zabić sędziego: skandal czy dmuchana afera ?

I znowu wraca temat piłki nożnej. Ale jak tu o niej nie pisać w tych gorących dniach ...

Premier Polski chciał zabić angielskiego sędziego, który podyktował karnego w ostatniej minucie doliczonego czasu meczu Polska – Austria. Taka informacja obiegła podobno ogólnoświatowe media – pisze dziennik.pl.

Oczywiście wszyscy znamy temat bramki, którą Austria strzeliła w ostatniej minucie meczu z Polakami. Pisał o tym m.in. Łukasz. Remis 1-1 raczej wyklucza nas z walki o wyjście z grupy. Na następny dzień Donaldowi Tuskowi pytanemu przez dziennikarzy o ocenę sytuacji wyrwało się, że zaraz po podyktowaniu karnego „chciał zabić sędziego”...

Każdy z nas pewnie był w takiej sytuacji, że życzył komuś w emocjach śmierci, nigdy nie traktując poważnie takich gróźb. I na pewno było tak i w tym przypadku. Media zagraniczne mogą jednak tego nie zrozumieć. Donald Tusk powinien jednak pamiętać, że jest premierem dużego europejskiego państwa i nie wszystko mu wolno mówić, nawet żartem. Bo następnym razem kiedy ktoś z PO przypomni Zbigniewowi Ziobro jego słowa o doktorze G. - oponenci mogą odpowiedzieć – a premier życzył śmierci sędziemu ....

13.6.08

Kto odpowiada za porażkę Polaków ?


To pytanie zadają sobie miliony Polaków. Jeden z użytkowników portalu nasza-klasa.pl twierdzi, że za porażkę moze odpowiadać prezydent i publikuje zdjęcie, które tu za nim zamieszczam ...
A może jednak sędzia ? Jeden ze znajomych powiedział mi żartobliwie, ze sędzia naruszył żywotne interesy RP i trzeba wszczynać śledztwo. Kto wie moze dzisiaj o 6.00 zapukało do niego kilku panów z CBA 8-)

12.6.08

Czy straciliśmy zwycięstwo przez sędziego? Nie

Polska wygrywała z Austrią 1:0 przez większość meczu. Bramkę na 1:1 straciliśmy w doliczonym czasie, z wątpliwego karnego. Możliwe, że sędzia pomylił się przyznając go Austriakom.

ALE - gdybyśmy wygrywali np. 2:0, nie mielibyśmy tego kłopotu. CO WIĘCEJ - mamy wiele szczęścia, że Austriacy nie wbili nam ani jednego gola w ciągu pierwszych 30 minut meczu, gdy totalnie przeważali.

Dlatego radziłbym nie zwalać winy za własne niedociągnięcia na innych. W tym wypadku na sędziego. Co nie zmienia faktu, że karny był co najmniej dyskusyjny.

Rafał Dutkiewicz "człowiekiem roku" wg magazynu Forbes

Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia został uznany przez magazyn Forbes Człowiekiem Roku. Tak - jeszcze nieoficjalnie - ustaliło Radio WROCŁAW. Uroczyste wręczenie diamentów Forbesa rozpocznie się za godzinę (13.00) we wrocławskim hotelu Sofitel.

Już teraz w internetowym serwisie magazynu Forbesa można przeczytać wywiad Eryka Stankunowicza z Rafałem Dutkiewiczem:

"Każdy dzień pana prezydenta poświęcony sprawom politycznym to czas zabrany sprawom naszego miasta" - takimi słowami Grzegorz Schetyna, obecnie lider PO i wicepremier, skarcił Pana ostatnio w radiu za wejście do krajowej polityki. Czy słusznie?

Rafał Dutkiewicz: Pisarze do piór, murarze do kielni, a prezydenci do miast. Tak bym to streścił. Grzegorz, którego za pośrednictwem "Forbesa" pozdrawiam, dawno u mnie nie był, więc nie wie, jak wygląda mój kalendarz. Jestem związany z Wrocławiem na 120 procent, a sprawy tego miasta nie są zaniedbywane. Ow-szem, mam czelność mówić o pewnych sprawach, które Wrocławiowi tak jak i innym miastom Polski przeszkadzają. Przeszkodą w rozwoju Wrocławia jest np. brak drogi szybkiego ruchu łączącej go z Warszawą. Co prawda Dolny Śląsk jest w tej chwili najdynamiczniej rozwijającym się regionem w kraju, ale z przyczyn historycznych nasze najważniejsze drogi biegną do Berlina. Jak związać Wrocław z resztą Polski? To nie jest zadanie miasta. Mam prawo na ten temat mówić, więcej - mam taki obowiązek.

(fragment wywiadu z Forbes 06/08, str. 22)

11.6.08

Nie będzie fuzji Śląska Wrocław z Groclinem Grodzisk

Rafał Dutkiewicz pokazał, że nie jest twardym politykiem. Dzisiejsza rezygnacja z fuzji Śląska Wrocław z Groclinem Grodzisk (pisze o tym portal gazeta.pl) kompromituje prezydenta Wrocławia i samo miasto.

Rozmowy o fuzji trwały od wielu miesięcy i wzbudzały bardzo wiele wątpliwości. Sam nie wiedziałem co o tym sądzić, ostatecznie opowiedziałem się jednak za inwestycją Zbigniewa Drzymały (o swoich argumentach pisałem tutaj). Dzisiaj Dutkiewicz – według Gazety Wyborczej – powiedział, że skoro nie ma politycznego porozumienia w Radzie Miasta to rezygnuje z fuzji. Mówiąc wprost: przestraszył się Platformy Obywatelskiej, która opowiadała się przeciwko połączeniu klubów. Kiedy przeczytałem kilka dni temu, że Dutkiewicz spotkał się w tej sprawie z Grzegorzem Schetyną, pomyślałem: nie ma już w tym kraju nic, co nie oparło by się polityce. No cóż... Rafał Dutkiewicz obawiał się Platformy Obywatelskiej i Grzegorza Schetyny. Tysiące kibiców, którzy liczyli na fuzję Śląska z Groclinem mogą czuć się wystawionymi do wiatru. Poważny biznesmen, Zbigniew Drzymała potraktowany został w sposób żenujący - zwłaszcza po tym, jak poszedł na ugodę z kibicami.

Pytanie: czy ktoś jeszcze uwierzy i zaufa Rafałowi Dutkiewiczowi?
I - żeby nie było wątpliwości - też wolałbym, żeby Ryszard Tarasiewicz prowadził drużynę Śląska w przyszłym sezonie z piłkarzami, którzy zdobyli awans. Ale tak nie prowadzi się interesów. Co ciekawe, Tarasiewicz powiedział mi przed chwilą, że nie wie by miał prowadzić Śląsk w przyszłym sezonie i... nie rozmawiał na ten temat z Dutkiewiczem!

Dodatkowo nad Śląskiem wisi sprawa korupcyjna, nie wiadomo czy prokuratura postawi zarzuty kupowania meczów przez wrocławski klub. Jeżeli tak, czeka go kara. W tym degradacja ...

Wrocław- nieformalne lustrowanie kandydatów do nagród miasta

Przewodnicząca Rady Miejskiej Wrocławia Barbara Zdrojewska (żona ministra kultury) postanowiła zlustrować nieformalnie kandydatów do nagrody Wrocławia. Poprzez nieformalne kontakty – jak pisze Gazeta Wyborcza Wrocław – w IPN sprawdziła potencjalnie wyróżnionych. Jeden z nich z listy wypadł.

Prokuratura rozpoczęła już postępowanie sprawdzające. Mówiąc po ludzku – w ciągu 30 dni sprawdzi czy są jakiekolwiek podstawy do tego by wszczynać śledztwo w tej sprawie. Kiedy dwa dni temu wieczorem pisałem tę informacje nie spodziewałem się, że dzień później rzecznik prokuratury Małgorzata Klaus powie PAP, że jeśli okaże się, że faktycznie doszło do "wycieku informacji z IPN do urzędu miasta", to ściganie takiej osoby może się odbyć tylko i wyłącznie na wniosek pokrzywdzonego, czyli w tym wypadku kandydata do nagrody, który został w taki sposób "zlustrowany".

Dzisiaj w Gazecie Wyborczej odpowiada pani prokurator prof. Marian Filar z sejmowej komisji praw człowieka i obywatela:
"To, czy ktoś poczuł się pokrzywdzony czy nie, nie ma nic do rzeczy. Tu zastosowanie powinny mieć przepisy kodeksu karnego, mamy bowiem do czynienia z niedopełnieniem obowiązków i ujawnieniem tajemnicy służbowej".
I wyjaśnia, że w przypadku stwierdzenia przecieku powinien odpowiadać za niego ktoś z IPN.

Trochę mnie niepokoi trochę to co się ostatnio dzieje. Niedawno okazało się, że pewien wrocławski radny (niegdyś PO) może nie odpowiadać za pobicie policjanta jeżeli dojdzie z nim do porozumienia. Pisałęm o tym tutaj . Pytam się co to znaczy ? Jak ktoś kogoś kopie, bije wieszakiem i wyrywa broń to nie może się to skończyć na mediacjach. Wczoraj sąd utajnił uzasadnienie wyroku w sprawie piłkarskiej ( pisałem o tym tutaj) i nie dowiedzieliśmy się dlaczego jednych oskarżonych uniewinniono innych skazano ...

A wracając do pani Zdrojewskiej. No cóż ją możemy oceniać zapewne jedynie w kategoriach moralnych. Trochę ja rozumiem , historia z Dzieduszyckim – honorowym obywatelem Wrocławia, w przeszłości TW SB była żenująca. A podobno nie tylko Barbara Zdrojewska pytała w IPN o kandydatów do nagród Wrocławia ....

Cała ta sprawa ujawnienia nieformalnej lustracji ma jeszcze jeden smaczek. Trwa bowiem konflikt między PO a Rafałem Dutkiewiczem, po tym jak prezydent Wrocławia ujawnił swoje polityczne ciągoty....

Łukasz Medeksza o EURO 2008: na razie letnio, bardzo letnio, ale czekam na ćwierćfinały

Euro 2008 oglądam sporadycznie, jednym okiem. I jakoś nie wciągnąłem się w tę imprezę. Może od fazy ćwierćfinałowej znajdę tam coś dla siebie.

Cieszy mnie natomiast, że trwający od przynajmniej parudziesięciu lat proces "denacjonalizacji" europejskiego sportu dotarł w końcu i do nas. Jeszcze 30 lat temu narodowe reprezentacje piłkarskie składały się niemal wyłącznie ze sportowców etnicznie związanych z krajami, dla których grali. Potem to się stopniowo zmieniało. Chyba najszybciej i najbardziej spektakularnie w kadrze Francji (notabene, kto pamięta, że Michel Platini jest z pochodzenia Włochem?). Gdy dziesięć lat temu reprezentacja ta zdobywała mistrzostwo świata, większość grających w niej piłkarzy nie była etnicznymi Francuzami. Jej ówczesny lider - Zinedine Zidane - to rodowity Algierczyk. W wikipedii czytam, że w 2006 r. na 23 kadrowiczów Francji aż siedemnastu wywodziło się z tzw. mniejszości rasowych i etnicznych.

Do Polski ten trend dotarł kilka lat temu wraz z Emmanuelem Olisadebe. Jednak dopiero Euro 2008 każe nam na serio zastanowić się nad "polskością" naszej reprezentacji. Skoro w meczu z Niemcami bramki dla nich strzela Łukasz Podolski - Polak z Gliwic, my zaś próbujemy skontrować ich wprowadzając na boisko Rogera Guerreiro - Brazylijczyka, to gdzie jest "polskość"? Że już nie wspomnę, iż po raz pierwszy w dziejach polską reprezentację narodową prowadzi nie-Polak.

I taką właśnie Polskę wolę. Wieloetniczną i atrakcyjną dla obcokrajowców jako ich nowa ojczyzna. Nie bardzo przy tym pojmuję tabloidalne dywagacje o rzekomo "polskim sercu" Łukasza Podolskiego, tudzież o postępującej jakoby lawinowo polonizacji Rogera Guerreiro. Na ten ostatni temat są już niezłe żarty (zebrał je Joemonster.org), np.: "Roger czyta tylko Nasz Dziennik i Gościa Niedzielnego", "Roger jest przeciwny oddaniu majątku Żydom", "Roger uważa, że koalicja z Samoobroną i LPRem była konieczna", "Roger podkreśla, że Chopin, Mickiewicz i Kopernik byli Polakami", "Roger oficjalnie przeprosił za Jedwabne" itp.

Jeszcze kilku takich Podolskich, Rogerów i Beenhakkerów - a to, co dziś jest dla nas egzotyką, niebawem będzie normą.

No bo kto z nas analizuje pod kątem etnicznym pierwszą bramkę strzeloną przez Szwedów we wtorkowym meczu z Grecją? Gol padł po pięknej akcji Zlatana Ibrahimovicia z Henrikiem Larssonem. A więc pół-Bośniaka, pół Chorwata z pół-Afrykańczykiem z Wysp Zielonego Przylądka.

Kto jednak interesuje się bardziej tą tematyką, wie, że nie ma nic dziwnego w tym, iż jedni Ślązacy (tudzież Warmiacy i Mazurzy) grają dla Polski, inni dla Niemiec. Tak jest od lat 30. Ale dziwnym trafem, rzadko się u nas o tym mówi. Tak jak słabo pamiętamy Polaków grających w latach 50. dla Francji - Kopę i Wisnieskiego.

Gdzie te czasy, gdy Polak był ministrem spraw zagranicznych Rosji...?

10.6.08

Budrewicz: dogrywka z Holandii!

...to się nam zrobiło gorąco :-) EURO 2008 wpływa na 5Władzę dynamicznie. Stąd kolejny wpis o Mistrzostwach Europy i piłce nożnej.

Triumf holenderskiej radości nad włoską „zimą”

Do dziś kibice kochający piłkę nożna opłakują porażki drużyn grających „radosny” futbol. Ofiarą wyrozumowanego piłkarskiego cynizmu na Mistrzostwach Świata i Europy padły na przykład: Portugalia w 1966, Polska w 1974, Brazylia w 1982, Dania w 1986 i Czesi na poprzednich mistrzostwach Europy.
Ale to takie drużyny powodują, że chce się oglądać piłkę nożną i one dostarczają radości - nie tylko własnym kibicom co trzeba zaznaczyć.

Włosi, wbrew swojemu temperamentowi i ogólnemu przygotowaniu piłkarskiemu od lat są mordercami pięknej ofensywnej gry, jest to cyniczny, zimny futbol nastawiony za wszelką cenę na wynik 1:0. Za wymyślenie tego cattenacio jest odpowiedzialny Helenio Herera z "Interu Mediolan".

Dla odmiany: Holandia (profesjonalna i pragmatyczna na co dzień) i chyba nie tylko dlatego, że wielu jej graczy jest emigrantami lub dziećmi emigrantów z ciepłych krajów, przeważnie hołduje zasadzie Górskiego: trzeba zawsze strzelić co najmniej jedną bramkę więcej niż przeciwnik i nie oznacza to – jak w przypadku Włochów – strzelenia jednej bramki i następnie „murowania” swojej.

Zmiażdżenie mistrzów świata przez Holendrów 3:0 jest najradośniejszym faktem piłkarskim od czasu zwycięstwa "Liverpoolu" nad "Milanem" w finale Ligi Mistrzów (chodzi o ten mecz, w którym było 0:3 dla Włochów, a "Liverpool" wygrał w karnych po tym, jak najpierw w dramatycznych okolicznościach doprowadził do remisu).
Leszek Budrewicz

Teczki Zorro (19): Mój idol - Podolski. Budrewicz wnerwia się na polskie media

Czas już może skończyć z manierycznymi i denerwującymi próbami przypisania sobie przez Polskę i Polaków jakichkolwiek zasług w osiągnięciu sukcesów autorstwa Mirosława Klose i Łukasza Podolskiego.

Klose nie ma z tym problemu - nie czuje się Polakiem.

Natomiast Podolski nie cieszy się, kiedy strzela reprezentacji Polski bramki. Do tego znosi chamskie faule polskich defensorów nie mogących sobie z nim dać rady oraz okrzyki polskich kibiców, którzy chcą, żeby mu złamać nogę.
Polska, w tym działacze PZPN nic nie zrobili, żeby ci faceci, którzy w piłkę nożną nauczyli się grać w RFN (Podolski jak wyjeżdżał miał 2 lata) trafili do naszej reprezentacji.
"Poldi" robi nam zaszczyt, że ciągle podkreśla swoje polskie pochodzenie, bo niczym sobie na jego sentyment nie zasłużyliśmy.

Słynny duński bramkarz Peter Schmeichel (zapamiętany głównie z "Manchester United") wyganiał po prostu polskich dziennikarzy, przypominających mu polskie „korzenie”. Dlatego czekam, kiedy Klose i Podolski też to zrobią, bo sam jestem zniecierpliwiony manierycznym nudzeniem przez nasze media na temat polskości także Trochowskiego, czy Borowskiego.
A Podolski zagrał z Polską świetnie. Aż szkoda, że tak super :-)
Leszek Budrewicz

Tajne uzasadnienie wyroku w procesie piłkarskim

Pierwszy proces w sprawie korupcji w polskim futbolu zakończony. Przypomnę, że chodzi o sprawę handlowania meczami przez zawodników Polaru Wrocław i śledztwo, które prowadził prokurator Tadeusz Potoka. Dzisiaj dwaj z oskarżonych piłkarzy zostało skazanych na kary wiezienia w zawieszeniu, dwóch kolejnych sąd uniewinnił. O całej sprawie możecie poczytać więcej na portalu Radia Wrocław lub na moim blogu.
Tu chciałbym się podzielić refleksją dotyczącą utajnienia (ze względu na stan zdrowia jednego z oskarżonych) większości procesu i uzasadnienia wyroku. O ile mogłem jeszcze przełknąć tajny proces o tyle utajnienie uzasadnienia jest skandaliczne. W tak głośnej sprawie, jak ta piłkarska, kibice nie będą się mogli dowiedzieć dlaczego jedni piłkarze zostali uniewinnieni a inni skazani. Już pojawiają się komentarze:

"Zagłębie tutaj zostało uniewinnione, a przez WD PZPN skasowane za handlowanie meczami w drugiej lidze. To był ten sam sezon. Prokuratura miaął dowody na 9 meczów..."

"parasol ochronny nad zagłębiem nadal działa. I jak tu wierzyć w sprawiedliwość!!!"

A wszystkie te wątpliwości mogłyby być rozwiane dzięki jawnemu uzasadnieniu wyroku. Tym bardziej, że pana Jacka S. nawet dzisiaj na sali sądowej nie było. Mam nadzieję, że w przypadku ewentualnej apelacji (nie przekonał mnie do końca prokurator Potoka, że takową złoży) Sąd Apelacyjny odtajni całość materiałów i poznamy motywy wyroku ...

9.6.08

Orzechowski chce by Klose i Podolski stracili polskie obywatelstwa

Mirosław Orzechowski znowu sięga szczytów głupoty. Tym razem chce by prezydent odebrał polskie obywatelstwa niemieckim piłkarzom- Łukaszowi Podolskiemu i Mirosławowi Klose. Napisał o tym dzisiaj portal gazeta.pl.

Chodzi oczywiście o wczorajszy mecz, w którym Łukasz Podolski strzelił dwie bramki Polakom. Zresztą na jego twarzy trudno było zauważyć radość z tego powodu. Na trybunach siedzieli jego krewni, którzy kibicowali Polsce. On sam niedawno w wywiadzie mówił, że nikt z PZPN nie proponował mu gry w polskiej reprezentacji (zresztą o wyciągnięcie konsekwencji wobec działaczy związkowych apelował dzisiaj Jan Tomaszewski).
Szkoda, że tacy ludzie jak Orzechowski, były wiceminister edukacji, kompromituje Polskę. Nie pierwszy raz to gdy mówi bzdury. Niedawno chciał dostępu do teczki Grossa, doniósł też za „psie kupy” do prokuratury na Kubę Wojewódzkiego, za obrażanie jego uczuć religijnych doniósł do prokuratury na Palikota, warto też przypomnieć jego opinie na temat teorii Darwina...

8.6.08

Robert Kubica wygrywa po raz pierwszy !

Historyczny sukces Polaka. Robert Kubica zwycięzcą wyścigu Formuły 1. Jeszcze rok temu pisaliśmy o dramatycznym wypadku Kubicy. Teraz cieszymy się jego zwycięstwem. Jest liderem tegorocznego sezonu !!!! Szkoda, że Robert wygrywa akurat wtedy gdy wyścig o GP Kanady transmitowany jest w TV 4. Polsat szykuje się bowiem do transmisji polskich piłkarzy ! Mam nadzieję, że i futboliści zwyciężą !

7.6.08

Protest przeciwko podwyżkom

Generalnie wielu ludziom się nic nie chce, fajnie jest posiedzieć w domu – narzekać, napinać się w internecie. Dlatego warto wspomnieć o ludziach, którzy jednak coś robią, nawet jeżeli niezbyt im to wychodzi.

Wczoraj po południu wracając z zajęć przechodziłem przez wrocławski rynek. Co ciekawe najpierw zauważyłem grupę policjantów, a dopiero później pikietę. Młodzi ludzie protestowali przeciwko podwyżkom. Mieli dwa ładne transparenty, w tym jeden: „Rada Miejska do roboty za 1200 zł”. Zaciekawiła mnie pikieta więc przystanąłem w grupce innych gapiów. Przez megafon przemawiał jeden z organizatorów. Niestety niewiele było słychać, więc postanowiłem spełnić obowiązek zawodowy i porozmawiać z młodym mężczyzną. Mariusz Pruszyński ze Związku Syndykalistów Polski okazał się sympatyczny i mówił ciekawie. Pikieta miała być protestem przeciwko podwyżce o 20 procent ceny biletów komunikacji miejskiej we Wrocławiu. Podwyżka wchodzi w życie w sierpniu i sytuacji na rynku mieszkaniowym w kontekście wszystkich innych podwyżek, m.in. ceny energii, gazu, paliwa czy żywności. Ale wracając do biletów, tak bogate miasto jak Wrocław chyba obeszło by się bez tak dużej podwyżki i dodatkowo likwidacji najpopularniejszej, 30 dniowej przejazdówki. Z argumentami pikietujących możecie zapoznać się na stronie www.stop-podwyzkom.pl. Posłuchać co Mariusz Pruszyński ma do powiedzenia możecie natomiast tutaj.

Czemu piszę o takiej lokalnej sprawie na 5W ? Po pierwsze dlatego, że warto docenić to, iż komuś chce się coś robić ale też przede wszystkim dlatego, że zaskoczyła mnie tak mała frekwencja na pikiecie. Podobno organizatorzy protestu rozwiesili tysiąc plakatów. Czyżby we Wrocławiu ludziom nie chciało się także protestować ?

Leszek Budrewicz pisze o ambarasie z "ambasadą" Wrocławia

Nie wiem, czy Wrockowi jest najbardziej potrzebna w tej chwili ambasada, ale cieszę się że w Wenecji widziano książkę "Śmierć w Breslau" - sukces Marka Krajewskiego (to było włoskie wydanie kosztujące 14 i pół euro, a pod spodem "dogorywał" Szekspir za niewiele ponad 5 euro). To po raz kolejny potwierdza, że zatrudnianie na stanowiskach kierowniczych w zachodnich koncernach ludzi z klasycznym wykształceniem jest oparte na dobrym rozeznaniu w dziedzinie HR :-)

Jesteśmy z Marka dumni, poza tym to jest fajny gość. Ale Marek jest ambasadorem Breslau (miasto nadal nazywa się Wrocław), a koszuli bliższa wydaje się "Nasza Klasa". Choć ta z kolei jest raczej ambasadorem na szczeblu krajowym. Tak długo mógłbym pisać o wszystkich kandydaturach, które w tej dziedzinie padły...

Moim zdaniem jednak najlepszymi ambasadorami miasta są ci wszyscy dziennikarze wrocławskiej "Gazety Wyborczej" (to ona przyznała tytuł), którzy po pracy w niej rozjechali się po Polsce i nawet świecie. Chyba mówią mieście dobrze.
Ale niech ktoś mi powie, co to za miasto, z którego najlepiej wyjechać i być ambasadorem?
Leszek Budrewicz

* Marek Krajewski, autor książek o detektywie Mocku został uhonorowany 5 czerwca mieczem św. Doroty i tytułem Ambasadora Wrocławia przyznawanym przez redakcję wrocławskiego oddziału "Gazety Wyborczej".

6.6.08

Wpadka wrocławskiej prokuratury

Sprawa sprzedaży przez TON AGRO ziemi w Bielanach Wrocławskich od prawie 10 lat była uznawana za aferę. Prokuratura zarzucała byłym szefom spółki i nadzorującej ją Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa przekręt, na którym skarb państwa stracił ponad 20 milionów złotych.

W drugiej połowie lat 90. AWRSP powołała spółki TON AGRO, które miały się zajmować sprzedaż ziemi po byłych PGR. Jednym z założeń było odrolnienie gruntów i sprzedawanie ich jako ziemi przeznaczonej do zabudowy. Działki w Bielanach Wrocławskich i na wrocławskiej Klecinie były wystawiane na przetarg kilka razy. Ostatecznie sprzedano je w 1999 roku dwóm małżeństwom z Warszawy. Pośrednicy kilka miesięcy później uzyskali zmianę przeznaczenia ziemi i sprzedali je firmie (której byli współwłaścicielami) 21 milionów drożej. Ostatecznie działkę kupił Auchan i postawił swój hipermarket. Śledztwo w tej sprawie prowadził prokurator Adam Dec, który nigdy nie budził mojego zaufania. Sprawa trafiła do sądu i dzisiaj zapadł wyrok (posłuchaj mojej relacji tutaj). Wyrok uniewinniający. Sąd Okręgowy we Wrocławiu uznał, że skarb państwa nie stracił żadnych pieniędzy, a działka (mimo, że jej nie odrolniono) została sprzedana za bardzo dobrą cenę. Sędzia Mariusz Wiązek (bardzo dobre uzasadnienie !) wyjaśniał, że biegli uznali, że ziemia była kilkadziesiąt razy droższa niż podobne grunty w tym samym czasie sprzedane w tym rejonie Dolnego Śląska. Sędzia Wiązek skrytykował NIK za sposób kontrolowania tej transakcji. Kontroler miał kierować się tylko tym, że działki nie odrolniono, a po tej procedurze byłaby ona, jego zdaniem, znacznie droższa. Nie zwracał przy tym uwagi na cenę za jaką sprzedano ziemię. A AWRSP uznała wówczas, że była to najlepsza transakcja tego typu w Polsce, a urzędników nagrodziła. Zaznaczał to już w czasie mów końcowych profesor Jacek Giezek, który broni jednego z oskarżonych. Drugi wątek sprawy dotyczył sprzedaży przez urzędników kawałka ziemi, który był w rezerwie Agencji Budowy i Eksploatacji Autostrad. Prokuratura uznała, że oskarżeni narazili skarb państwa na stratę 1,7 mln. zł. bo za tyle w nieznanej przyszłości ziemia miałaby zostać odkupiona. Sędzia Wiązek uznał jednak, że nie ma co gdybać co się stanie w przyszłości. Prokurator Jerzy Kasiura, który występował dzisiaj w sądzie przyznał, że uzasadnienie wyroku oznacza porażkę, zaznaczył jednak , że decyzja o ewentualnej apelacji zapadnie po analizie pisemnego uzasadnienia.
To kolejna już sprawa o charakterze gospodarczym w naszym kraju. Optimus, JTT , a ostatnio we Wrocławiu głośno było o bankructwie firmy Alucon – poczytaj o tym tutaj.

Polska - Niemcy na EURO 2008. Jaki wynik?

Będzie się działo! Mecz Polska - Niemcy już w niedzielę. Czy stadion w Klagenfurcie okaże się dla drużyny Leo Beenhakkera miejscem sukcesu czy spektakularnej porażki? Wszystko w rękach piłkarzy:) Choć jak się okazuje "walka" tradycyjnie przeniosła się poza stadiony. I to w sposób brutalny. Jak na razie i na szczęście, nie doszło jeszcze do ustawki kibiców...

Przed południem otrzymałam od Łukasza fragment komentarza zamieszczonego pod filmikiem na YouTube "reklamującym" spotkanie w Klagenfurcie:

NIEMCY 3 - Polska 0 !!!
You filthy Polish bastards won't have any chance against the white German knights. We always defeated you in history. We conquered your entire fu/ked up country 69 years ago within 4 weeks. You are Europe's toilet and shithole. Everybody thinks you are ugly primitive scumbags.


...najwyraźniej niemieckiego "fana futbolu" rozsierdziła polska wizja meczu jako historycznego starcia naszego rycerstwa z germańską nawałnicą:) Niestety, poziom dyskusji i wymiany uwag sięgnął zera, a nawet zdecydowanie depresji.

Już kilka dni temu rozpętała się awantura o publikacje w polskich tabloidach (Fakt i Super Express). Gazety, w charakterystyczny dla siebie sposób, odwołały się do skojarzeń z bitwą pod Grunwaldem, odcinaniem głów niemieckiemu trenerowi (Joachim Loew) i kapitanowi reprezentacji (Michael Ballack). W konsekwencji, trener Polaków - Beenhakker przeprosił za tę formę "dopingu". A przepraszał dlatego, bo to właśnie on wedle życzenia gazet miał przynieść głowy oraz dokopać trabantom.
Oczywiście, jak widać na przykładzie cytowanego wpisu - Niemcy nie pozostają dłużni Polakom i tak to się kręci nasza "wojna futbolowa". Pozostaje mieć nadzieję, że w niedzielę emocje pozostaną na stadionie, a nie na ulicach austriackiego miasta.

Podobne incydenty to już niejako stałe menu około-meczowych wydarzeń. Podczas rozgrywek europejskich w 1996 roku przed pamiętnym meczem Niemcy - Anglia (decydującym o wejściu do finału), wyspiarskie brukowce zaserwowały m.in. collage ze zdjęć na których czołowi angielscy piłkarze: Paul Gascoigne oraz Alan Shearer, zostali przedstawieni jako waleczni żołnierze z czasów II wojny światowej zatrzymujący nazistowską zarazę. Wówczas również rozpętała się afera i były przeprosiny. Niestety, mimo takiego "wsparcia" reprezentacja Anglii przegrała mecz i w finale zagrali Niemcy z Czechami (ci pierwsi zresztą wygrali, tym samym zdobywając trzeci raz tytuł mistrza. Od tej pory niemiecka reprezentacja nie powtórzyła takiego sukcesu na Mistrzostwach Europy w piłce nożnej).

Polska na EURO 2008 debiutuje w turnieju mistrzostw europejskich. Obok oglądania paramilitarnych zajawek meczu warto zwrócić uwagę na takie filmiki jak ten zamieszczony w serwisie Radia Wrocław, na którym widać fragmenty meczu Polska - Niemcy z 1936 roku! I był remis! Czego spokojnie moglibyśmy sobie życzyć w niedzielę 8 czerwca 2008 roku:)

...no to co? GOOOLA!

5.6.08

Obcinanie abonamentu

Starałem się do tej pory nie pisać o abonamencie. Wiadomo, że jako pracownik mediów publicznych mogę być stronniczy. Nie zdziwi to pewnie nikogo, że jestem za utrzymaniem abonamentu i poprawy jego ściągalności. Z zażenowaniem słucham czasami znajomych jak bez krępowania się mówią, że nie płacą ...

Oczywiście możemy się spierać co do tego czy powinien istnieć abonament czy nie. Nie będę powtarzał argumentów za i przeciw. Argumenty za decyzją o likwidacji abonamentu dla emerytów i trwale niezdolnych do pracy rencistów, a także niektórych bezrobotnych. Dla części tych ludzi zapewne każda złotówka jest ważna. Choć zapewne nie dla tych emerytów z SB czy MO.

Dzisiejsze zmiany w Senacie wprawiły mnie w osłupienie. Polska Agencja Prasowa podaje, że katalog zwolnionych z abonamentu poszerzono o wszystkich internowanych w stanie wojennym i ofiary stalinowskich wyroków.

Zapytam tak populistycznie. Czyli zwolnieni z abonamentu zostaną m.in. Lech Wałęsa, Władysław Frasyniuk czy Adam Michnik ? Przy całym szacunku dla ich dokonań, pytam – czy oni potrzebują zwolnień z abonamentu ??

Wczoraj senator Krzysztof Piesiewicz z PO mówił:
"Chcę wierzyć, że klub, w którym jestem, poszukuje rozwiązań, by stworzyć silne, niezależne, pulsujące media publiczne".

4.6.08

Absurdalne pytania ...

O śmierci Agaty Mróz napisali dzisiaj chyba wszyscy wszystko. Mnie samego poraziła ta wiadomość przed południem. Jak wszyscy czułem duży szacunek dla Agaty i jej męża. Trzymałem od dawna kciuki za powodzenie operacji...
Z podziwem myślałem o decyzji rodziny i lekarzy o zorganizowaniu konferencji prasowej na ten temat. Nie spodziewałem, że znajdzie się wśród dziennikarzy osoba, która zapyta, że Agata Mróz umarła bo zbyt wielkim osłabieniem była dla niej ciąża... Zero szacunku dla cudzej heroicznej walki o życie, zdrowie zakończonej śmiercią. Zwłaszcza, że Agata tak cieszyła się z macierzyństwa ...
I nie była to dziennikarka Faktu, a innej gazety.

3.6.08

Kulisy korupcji w polskim futbolu w autorskim blogu Dominika Panka

Dominik Panek (dobrze Wam znany jako Pinio) zdobywa polską blogosferę kolejnym projektem. Tym razem jest to blog opisujący kulisy Piłkarskiej Mafii czyli rzecz o korupcji w polskim futbolu.

W ostatnim wpisie Pinio przypomina sprawę korupcji w Polarze Wrocław:

Wyrok ws. korupcji w Polarze Wrocław odroczony

Dopiero 10 czerwca poznamy wyrok w procesie dotyczącym rzekomej korupcji w Polarze Wrocław (pisałem o tym szeroko tutaj). Dzisiaj mowy końcowe wygłosili: prokurator, oskarżeni i ich obrońcy. Mimo moich zabiegów nie udało się procesu na ten czas odtajnić (złożyłem nawet taki nieformalny wniosek u sędzi Sztenc). Dowiedziałem się jedynie, że prokurator Tadeusz Potoka zażądał kar więzienia w zawieszeniu i grzywien. Jego przeciwnicy procesowi żądali uniewnnienia. Czują się niewinni. Mam nadzieję, że że uzasadnienie wyroku będzie jawne i dowiemy się dlaczego sąd uznał oskarżonych za winnych lub niewinnych...


Wszystkich zainteresowanych kulisami afer w polskim futbolu zapraszamy na nowy blog Pinia! Przy okazji warto przypomnieć, że Dominik prowadzi też blog o horrorach, który doczekał się sporej garści fanów:)

Bo Diddley nie żyje

Można rzec, że był prekursorem wszelkich brudnych, garażowych odmian rocka. Bo Diddley. W grudniu skończyłby 80 lat:



I jeszcze trochę Bo Diddleya. Już wiem, skąd w muzyce wzięli się tacy np. The Stooges:

1.6.08

Shakira i Danzig razem :)

Czy da się sparodiować jednocześnie Shakirę i Danziga? Da się. Oto efekt. Wymiękłem. Rzecz pochodzi z YouTube: