29.11.07

Teczki Zorro (8): Czołg z numerem "10". Budrewicz o Jurkowlańcu i Schetynie

Nominacja Rafała Jurkowlańca na wojewodę dolnośląskiego skończy się tak, jak wszystkie nominacje zauszników Grzegorza Schetyny: absolutną i twórczo rozwijaną lojalnością. Jurkowlaniec nawet wtedy, kiedy był reporterem wrocławskiego dodatku „Gazety Wyborczej” markował wykonywanie niektórych poleceń swoich dziennikarskich przełożonych, praktycznie je bojkotując, jeśli nie było to „na rękę” Grzegorzowi Schetynie. Na dłuższą metę to się Jurkowlańcowi opłaciło. Podobnie jak to było z innymi stronnikami bossa - bo boss nigdy nie zapomniał o swoich lojalnych pretorianach.

Sam Schetyna pamiętany jest przez znajomych ze studiów historycznych jako cichy, przeciętny student. W latach 80. - według jego własnych relacji - pracował "na czarno" w Kanadzie u Węgra, uczestnika powstania z 1956 r. Później odziedziczył podziemny NZS po Ryszardzie Czarneckim i miał od razu zastrzeżenia do tego, że Ruch "Wolność i Pokój" oraz PPS werbują kadrę wśród studentów, gdzie powinien "z klucza" królować NZS. W czasie konfliktu o to, "czy iść, czy nie iść do Okrągłego Stołu" Schetyna (wraz z NZS) był przeciw. Ale potem, po wygranych przez "Solidarność" wyborach, przystąpił do Komitetu Obywatelskiego, który wygrał je w imieniu nadziemnej "S".

Schetyna został najmłodszym wicewojewodą [wrocławskim - 5W] i nie miał skrupułów puszczając na kwadrans przed konferencją prasową wojewody Mirosława Jasińskiego przeciek, który został przez prasę natychmiast wykorzystany przeciw Jasińskiemu.

Jednym z pierwszych pomysłów "grupy Schetyny" była próba przejęcia ówczesnej "Gazety Robotniczej".

Faworytem tego początkowo nieporadnego w otwartej polityce, ale błyskawicznie uczącego się środowiska, był aresztowany po latach poseł Zenon Michalak, jeden z tych, którzy przynieśli pieniądze do powstającej wówczas partii – Kongresu Liberalno-Demokratycznego.

Schetyna bardzo szybko otrząsał się po porażkach. Na początku lat 90. z inicjatywy jego środowiska dwaj ówcześni posłowie KLD: Donald Tusk i krakowianin Jan Pamuła, oddawali część swoich diet poselskich na wrocławski szpital przy ul. Poniatowskiego. Dziś nikt nie pamięta, kiedy przestali. Nikt też nie pamięta, że Pamuła spotkał się w końcu – oczywiście nie w związku ze szpitalem – z prokuratorem, podobnie jak wrocławski poseł Michalak.

Schetyna stał się szybko twardym, konsekwentnym i coraz bardziej bezwzględnym graczem. Został sekretarzem generalnym KLD. Kiedy Lech Wałęsa nie spełnił nadziei na prezydenturę radykalnej zmiany, Schetyna poszedł w stronę Unii Wolności, ale przeciw Tadeuszowi Mazowieckiemu i Barbarze Labudzie. Gdy Labuda zaatakowała Kościół na antenie Radia Eska, którym praktycznie rządził Schetyna, ten zażądał, żeby także i ona została następnie zaatakowana na antenie - "a jak nie, to dziękujemy redaktorowi".

Wielu zadaje sobie pytanie, co ten rasowy chadek robi w partii liberalnej. Tym bardziej, że kiedy wcześniej kierownictwo KLD ustami samego Tuska krytykowało zaangażowanie Kościoła w bieżącą politykę, Schetyna i jego wrocławskie środowisko nie dołączyło się do tej deklaracji.

Nie lubiany przez kibiców doprowadził do dominacji koszykarzy Śląska Wrocław w lidze. Zaś w polityce - początkowo zawsze w tle, z biegiem lat coraz częściej występował publicznie i coraz lepiej mu to szło.

Kiedy gra w piłkę, lubi stanąć tyłem do bramki przeciwnika, przyjąć podanie i z obrońcą na plecach oddać piłkę wbiegającemu na pole karne napastnikowi. Lubi mieć koszulkę z numerem "10" - jak Pele i Maradona.

Grzegorz Schetyna nie zapomina, karze i nagradza. Jest Leszkiem Millerem Platformy Obywatelskiej.

A miało być o Rafale Jurkowlańcu...

Leszek Budrewicz

28.11.07

Akredytacje na proces ws. korupcji w polskim futbolu

Bardzo dużym zainteresowaniem mediów cieszy się rozpoczynający się w połowie grudnia proces ws. korupcji w polskim futbolu. Z tego powodu wrocławski sąd rejonowy zdecydował się na wprowadzenie akredytacji dla dziennikarzy.

To drugi taki przypadek w historii wrocławskiego wymiaru sprawiedliwości. Wcześniej dziennikarze musieli się starać o zezwolenia na udział w procesie dużego wrocławskiego gangu. Teraz wstęp na salę sądową będzie miało 30-tu przedstawicieli mediów. Sąd ustalił też limit dla publiczności - 50 osób.

Proces rozpoczyna sie 14 grudnia. Na ten rok wyznaczono terminy trzech rozpraw. Prokuratura oskarżyła o ustawianie meczów Arki Gdynia 32 osoby, min. głównego podejrzanego Ryszarda F. pseudonim Fryzjer. 22 osoby przyznały się do zarzutów i dobrowolnie poddają karze. Najpierw sąd rozpatrzy ich wnioski.

Horrorowisko Dominika Panka

Dominik Panek, współtwórca 5 Władzy "dorobił się" własnego bloga! I to jakiego, o horrorach. Dzieło Dominika znajdziecie tutaj.

Blog Dominika nazywa się: "Pinio Horror Show" i jest autorską próbą opisania oraz zrecenzowania oglądanych i czytanych przez niego horrorów.
Jak mogliście przekonać sie nie raz i nie dwa :) - Pinio to prawdziwy koneser sztuki horroru. Zapalony miłośnik ponurej azjatyckiej grozy, krwawych amerykańskich gore filmów i awangardowych wizji w stylu "Cigarette Burns" legendarnego Johna Carpentera.
Aby przekonać się o co chodzi w Dominika pasji, trzeba po prostu przekroczyć upiorną bramę horrorowiska :). Polecam.
A Piniowi życzymy: niech moc blogosfery będzie z Tobą!
Czy lubicie horrory?

27.11.07

Ubogi adwokat

Sprawa Edyty Terki to jedna z najdłużej toczących się spraw sądowych jakie znam. Jest doskonałym przykładem jak bezduszny i obojętny wobec ludzkiego nieszczęścia jest nasz wymiar sprawiedliwości.

Są pewne sprawy, do których nawet dziennikarze podchodzą osobiście, a kilkuletnie chodzenie na rozprawy powoduje, że traktuje się uczestniczące w nich osoby jak znajomych. Nie ma chyba dziennikarza, który byłby obojętny wobec tego co musi przechodzić Wiesława Terka - córka 30 letniej dziś kobiety, która pięć lat temu zapadła w śpiączkę po operacji tarczycy. Sprawa była wówczas głośna Edyta Terka wysłała w nocy do pani Wiesławy sms "Mamo ja chyba umieram" ...

O błędy w leczeniu kobiety oskarżono dwóch wrocławskich lekarzy. Wynajęli oni dobrych adwokatów m.in. Piotra Skoczylasa i walczą. Ich prawo. Walczy też o wyrok skazujący pani Wiesława, której nie stać na dalszą rehabilitację córki. Dopiero po skazującym wyroku będzie mogła się starać o odszkodowanie i zadośćuczynienie. Wniosek jest całkiem spory - łącznie 1,6 mln. zł. i 4 tys. zł. miesięcznej renty. Czy to dużo ? Nie wiem, moim zdaniem nie...

No ale nie o tym miałem. O całej sprawie możecie dokładnie poczytać na portalu gazeta.pl, gdzie Agnieszka Czajkowska od wielu lat pisze na ten temat. I robi to świetnie. Mnie zastanawiają dwie inne rzeczy. Pierwsza - dlaczego sąd zgodził się na tyle ekspertyz biegłych - aż cztery. Nie wystarczyły mu dwie, trzy ? Wiadomo ile trwa sporządzenie takiej opinii. Teraz zadał kolejnych 15 pytań biegłej anestezjolog z Gdańska. Po raz kolejny przedłużając sprawę. I druga kwestia. Słyszałem o tym wcześniej od innych dziennikarzy, ale na własne uszy nie i nie chciało mi się wierzyć. Ale wczoraj jak usłyszałem osobiście jak pełnomocnik matki Edyty Terki mówi, że nie pojechała do Gdańska na przesłuchanie biegłych bo jej nie było stać to mnie szlag trafił ! Jak to nie było stać ? Czy przypadkiem pani mecenas Małgorzata Niemiec - Zorko nie działa na szkodę swojej klientki ? Nie chce mi się wierzyć by adwokata nie było stać na bilet kolejowy do Gdańska. Dawno takiej bezczelności nie widziałem. I pomyślałem sobie - nie ma szczęścia Wiesława Terka. Dobrze, że jest jeszcze prokurator. Proces pewnie wygra. Pewnie i sprawę cywilną wygra jak będzie wyrok skazujący, ale moim zdaniem taki adwokat nie powinien mieć prawa do wykonywania swojego zawodu ...

26.11.07

Koreańskie Josu organizatorem EXPO 2012

Tak jak się można było spodziewać Wrocław przegrał walkę o EXPO 2012. Nie udało się nawet awansować do drugiej tury ...

Było gorzej niź źle. W pierwszej turze Wrocław dostał 13 ze 140 głosów. To oznacza, że niewiele z państw europejskich na nas głosowało. To prawdziwa kompromitacja ....

W drugiej turze Josu pokonało Tanger (któremu kibicowałem) 77 -63.

Świetnie relacjonuje przebieg głosowania Tomasz Siemiński - dziennikarz Polskiego Radia na blogu Salon24.

Warto też poczytać co w RMF FM mówił o EXPO minister Mirosław Drzewiecki.

Etykiety: , , ,

Borusewicz jednak jedzie do Paryża

Poranne i przedpołudniowe doniesienia na mediów (Rzeczpospolita , Dziennik , TVN 24) temat braku przedstawicieli polskich władz (z wyjątkiem ministra kultury) w Paryżu, gdzie wieczorem rozstrzygnie się sprawa organizacji EXPO 2012 przyniosły efekty. Bogdan Borusewicz, który wczoraj zrezygnował z wyjazdu dzisiaj zrezygnował z rezygnacji - podała PAP.

Oto treść depeszy PAP z 11.25
Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz uda się
w poniedziałek do Paryża, gdzie będzie wspierał kandydaturę
Wrocławia do organizacji EXPO 2012 - dowiedziała się nieoficjalnie
PAP w Kancelarii Senatu. W Paryżu Biuro Wystaw Międzynarodowych

(BIE) zdecyduje, komu przyznać organizację wystawy EXPO 2012. Kandydatami są: Wrocław, południowokoreańskie Yoesu i marokański Tanger.

Czyli jednak się da. A co z delegacją z Maroka, którą miał - jak się tłumaczył - przyjąć marszałek ? Czy to nie będzie afront ?

A niektórzy już na wystawie postawili krzyżyk, np. wicepremier Waldemar Pawlak.

Etykiety: , ,

25.11.07

Wrocław samotny w walce o EXPO 2012

Wrocław nie ma szans na EXPO 2012 - uznała nowa koalicja PO/PSL i pozostawia miasto samo sobie w ostatniej walce o organizację wystawy. Dzisiaj zrezygnował z przewodniczenia delegacji marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.

Tak więc jedynym przedstawicielem nowego rządu w Paryżu będzie minister kultury. Pytanie tylko czy jeżeli stanowisko to objął ktoś inny niż były prezydent Wrocławia Bogdan Zdrojewski to czy pojechałby do stolicy Francji. Władze Wrocławia nieoficjanie liczyły, że EXPO będzie popierał premier, prezydent RP i szef MSZ. Nic z tego. Tymczasem (piszę za PAP) Maroko i Koreę będą reprezentowali prawdopodobnie król i prezydent (tego pierwszego kraju) i na pewno premierzy (obu państw). Mają też być premierzy państw, które walczą o przyznanie im EXPO w 2015 roku czyli Turcji i Włoch. Dzisiaj okazało się, że z pobytu w Paryżu rezygnuje Borusewicz. Oficjalnie - bo za późno dostał zaproszenie. Nieoficjalnie złośliwi mówią, że powodem jest nieznajomość języka angielskiego. Tylko dziś będzie w stolicy Francji Lech Wałęsa, który zaprosił delegatów państw, które wybierają organizatora EXPO na kolacją.

Pytanie teraz dlaczego rząd a raczej PO nie poparła Wrocławia, gdzie osiągnęła świetny wynik wyborczy ? Gdzie od lat rządzą ludzie związani z Platformą Obywatelską (Bogdan Zdrojewski, Rafał Dutkiewicz). Czy dlatego, że nie chcą firmować swoimi nazwiskami porażki ? Znamienne jest, że Donald Tusk w swoim expose nie wspomniał o EXPO (dobrze, że wspominał za to o EIT dla Wrocławia). A może dlatego, że Rafał Dutkiewicz -według nieoficjalnych informacji liczył i stawiał na rządy koalicji PO/PiS. Może dlatego, że był wymieniany jako przyszły premier a nawet prezydent RP ?

To też nie jest tak, że winą obciążam PO. Końcówka rządów PiS to już totalna rezygnacja z popierania i promowania Wrocławia (starał się chyba tylko K. M. Ujazdowski). Także prezydent Lech Kaczyński nie pofatygował się do Paryża. Nie wierzył w EXPO dla Wrocławia? A jak wiele osób wierzyło w EURO 2012 dla Polski i Ukrainy ?

Wrocław po raz drugi przegrywa walkę o EXPO. Znowu będziemy słyszeć, że warto było, że to promocja Wrocławia. Promocja ? A może bezsensowne wydawanie pieniędzy na coś nierealnego i odległego ...

Etykiety: , , , ,

23.11.07

Długie expose premiera. Donald Tusk rekordzistą ?

Premier Donald Tusk mówił dokładnie 3 godziny i 10 minut. Było to najdłuższe wystąpienie w Parlamencie od czasu odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 roku.

Co ludzie zapamiętają z expose premiera ? Obietnice budowy dróg, załatwienia sprawy dorszy, EIT dla Wrocławia, a może deklaracje ws. EURO 2012 lub obniżenia podatków i podwyższenia płac ? Nie, nie chcę wypowiadać się o zawartości merytorycznej expose. Wspomnę jednak, że jeżeli rządowi PO/PSL uda się spełnić chociaż połowę to będzie to największy cud od czasu gdy Jezus rozmnożył jedzenie i wino. Ja jednak o długości. Expose oczywiście. Mówił, mówił, mówił i mówił (Poczytajcie co o expose myślą polscy politycy).

Jarosław Kaczyński podczas swojego expose mówił ponad godziną. Jak sprawdziła jednak Ewa Waplak, moja koleżanka z PRW - do światowych rekordów Polakom jednak daleko. Prym w kategorii "najdłuższe przemówienie" wiodą hinduscy naukowcy. Według księgi rekordów Guinnessa wykład jedego z nich trwał 4 dni. Najdłuższe przemówienie spośród polityków amerykańskich wygłosił w 1953 roku senator Wayne Morse z Oregonu, który okupował mównicę przez 22 godziny i 26 minut bez przerwy. Oficjalny rekord Fidela Castro, zanotowany w Księdze Rekordów Guinnessa, to 4 godziny i 29 minut. Tyle kubański przywódca przemawiał na forum ONZ. Sześć lat temu Castro zemdlał w siódmej godzinie swojej przemowy.
Donaldowi Tuskowi do nich jeszcze daleko. Ale kto wie ... jeszcze wiele przed nim !

uzupełnienie 1 24.11; godz. 9.54 Donald Tusk odpowiada na pytania posłów i zapowiada, że potrwać to może nawet 10 godzin 8-)

uzupełnienie 2 24.11; godz. 10.46 Odpowiedzi trwały jednak tylko 100 min. 8-)

Waldemar Pawlak (PSL): blogujący wicepremier. Unikat w skali światowej?

(Przeklejam mój własny tekst ze strony Polskiego Radia Wrocław):

Waldemar Pawlak prowadzi bloga. Niby nic wielkiego, bo robi to od dawna. Tyle że właśnie został wicepremierem i ministrem gospodarki. I teraz opisuje w blogu swoją pracę w rządzie. Być może jest to jedyny tak wysoki rangą urzędnik państwowy na świecie, który regularnie bloguje.

Blog Waldemara Pawlaka jest jednym z najbardziej znanych blogów politycznych w Polsce. Lider PSL prowadzi go od sierpnia 2006 r.

Pawlak zakładał bloga jako ekspremier, szef partii ludowej. Poszedł wówczas w ślady Kazimierza Marcinkiewicza, który zaczął blogować niedługo wcześniej - w lipcu 2006 r. - również jako były premier. Blogowanie było więc dotąd domeną polityków, którzy już pożegnali się z wysokimi stanowiskami, albo właśnie je opuszczają (casus Ludwika Dorna, który zaczął blogować jako ustępujący marszałek Sejmu), albo biorą udział w kampanii wyborczej. Blogują także niektórzy parlamentarzyści.

Tymczasem blogujący Pawlak został wicepremierem i ministrem gospodarki. Jedną z najważniejszych osób w państwie. I co? Nie przestał blogować. Wręcz przeciwnie. Regularnie relacjonuje internautom swoją pracę w rządzie.

Zaczął od krótkiej relacji z posiedzenia rządu (15 listopada): "Dobry początek, rzeczowa poważna rozmowa, poczucie odpowiedzialności ale także humor i uśmiech. Jutro zaprzysiężenie przed Panem Prezydentem. Przejmujemy zarządzanie ministerstwami".

Potem wicepremier pisał m.in. o "przeglądzie spraw" w Ministerstwie Gospodarki: "Ciekawe, że sprawy podpisu elektronicznego "zagubiły się" od dwu lat nic nowego. Bardzo zaawansowane są plany deregulacyjne, z pierwszego oglądu wynika jednak, że nie wyszły poza fazę planistyczną".

Opisywał też swój "pierwszy dzień w firmie" - czyli w rządzie: "Spotkania z wiceministrami i dyrektorami departamentów. Ostra paczka wiedzy na dzień dobry. Zakres działań bardzo różnorodny od regulacji po zarządzanie węglem. Z marszu będę musiał złapać bieżącą współpracę z Unią Europejską".

Najnowszy wpis jest z 21 listopada. Pawlak tłumaczy, dlaczego jedzie na Śląsk: "Chciałbym bezpośrednio usłyszeć o sytuacji od górników i energetyków. Dla nas węgiel to może być szansa a nie problem. Wysokie ceny ropy sprawiają, że wzrasta atrakcyjność węgla. Tymczasem brak możliwości wydobycia bo brakuje nowych ścian. Dodatkowo UE wymaga coraz więcej alternatywnych źródeł energi. W tej sytuacji najlepiej porozmawiać na miejscu".

W ten sposób blog Waldemara Pawlaka staje się unikatem w skali światowej. Bo gdzie jeszcze znajdziemy blogującego wicepremiera?

A może czas na blog Donalda Tuska?

Wśród prominentnych polityków jest niewielu czynnych blogerów. Do nielicznych wyjątków od tej reguły należą Carl Bildt, minister spraw zagranicznych Szwecji oraz Margot Wallstroem - również Szwedka - wiceszefowa Komisji Europejskiej.

Warto przy tej okazji dodać, że dziś we Wrocławiu rusza BlogFestival - trzydniowa impreza, podczas której będzie mowa m.in. o blogach politycznych. Pełny program festiwalu można znaleźć tu.

21.11.07

Minister sprawiedliwości będzie likwidował ?

Minister sprawiedliwości dopiero zaczął sprawowanie urzędu a już zapowiada likwidacje Prokuratur: Krajowej i Apelacyjnych. Takie są nieoficjalne, niepotwierdzone informacje do których dotarła 5W. Wynika z nich, że Zbigniew Ćwiąkalski ogłosił już swoją decyzję współpracownikom.

Politycy PO nie kryli przed wyborami swojego zdania na temat Prokuratury Krajowej, która nie da się ukryć jest przechowalnią (byłych funkcyjnych prokuratorów) od wielu, wielu lat. Jednak nie spodziewałem się, że nowy minister sprawiedliwości tak szybko dojdzie do przekonania, że jest ona niepotrzebna. Tak jak prokuratury apelacyjne. Sprawa jest o tyle ciekawa, że działające od października nowe specwydziały do zwalczania przestępczości zorganizowanej podporządkowane Prokuraturze Krajowej, a wcześniej Prokuraturom Apelacyjnym znowu wrócą na poziom Prokuratur Okręgowych. Ktoś wydał pieniądze na przekształcenia, teraz ktoś wyda na kolejne zmiany. A dodatkowo to oznacza, że podwyżek dla prokuratorów (jak i sędziów) nie będzie. Tanie państwo ?

No cóż to nie mój problem, ale czy rzeczywiście po kilku dniach minister (wcześniej adwokat, więc nie znający z praktyki realiów prac prokuratur) stwierdził, że prokuratury: krajowa i apelacyjne są niepotrzebne ?

20.11.07

Teczki Zorro (7): Abonament i trzy mity liberalne. Leszek Budrewicz o tym, co publiczne

Jest herezją dziś opowiadać takie rzeczy, ale abonament wspierający media publiczne musi pozostać. Natomiast zakończyć się powinien skandal z jego nieściągalnością.

Wszelkie wynurzenia typu: "za co mam płacić?", "przecież nie oglądam", "niech płacą politycy, oni tym rządzą", są natychmiast podchwytywane przez prywatnych konkurentów mediów publicznych.

Na pewno racjonalne jest jedno pytanie, które zadają przeciwnicy abonamentu: dlaczego publiczne media nie mogą utrzymywać się wyłącznie z abonamentu? No i dlaczego pod przykrywką misji pokazuje się amatorską jazdę figurową na łyżwach?

Żadne poważne lobby nie jest zainteresowane zracjonalizowaniem sytuacji z abonamentem: ani nadawcy prywatni, ani politycy, którzy wolą słabe finansowo, a więc uzależnione media publiczne.

To że bez abonamentu i publicznych mediów będzie lepiej - to pierwszy wulgarny mit liberalny. Jeśli chcemy, żeby wybory prezydenckie rozgrywały między sobą np. TVN i Polsat, a wybory na prezydenta Warszawy RMF i Radio Zet, to proszę bardzo.

Drugim mitem neoliberalnym jest przekonanie, że partie polityczne nie powinny być finansowane z budżetu państwa. Może to razić w kraju takim jak Polska, jeszcze nie bardzo bogatym. Może też uzależnienie wysokości dofinansowania od wyborczego rezultatu danej partii wymywa polityczny plankton, który z braku dotacji ma mniejsze szanse w polityce niż amerykański trzeci kandydat na prezydenta. Jednak bez tego typu dofinansowywania partie będą na pasku sponsorów. Nie mówiąc już o tym, że są takie ugrupowania jak postpeerelowski PSL, których majątku jeszcze przez lata nie przeskoczą ani PiS, ani PO.

Trzeci mit to peany na cześć samozatrudnienia, ruchomego czasu pracy, umów czasowych - czyli generalnie na cześć tego, co się nazywa elastycznością rynku pracy. Służy ona głównie pracodawcom. Kilkanaście lat tłumaczono, że podniesienie płac zniszczy polski wschodzący biznes. Wystarczył jednak eksodus do Wielkiej Brytanii i Irlandii, a pracodawcy nagle znaleźli pieniądze na płace.

I mit 3b: że związki zawodowe są do niczego niepotrzebne. Czas połączyć siły, przynajmniej „Solidarności” z OPZZ. Bo tu, gdzie jest świat pracy - wbrew temu, czego chcą wyznawcy Friedricha von Hayeka - też jest Polska.

19.11.07

Multimedialne pożegnanie Jana Kaczmarka

W poniedziałek na Cmentarzu Grabiszyńskim we Wrocławiu został pochowany Jan Kaczmarek - wybitny artysta kabaretowy. Przez wiele lat był związany z Polskim Radiem Wrocław. A że od pewnego czasu pracuję dla tej rozgłośni, przeto przypadł mi w udziale zaszczyt multimedialnego pożegnania Jana Kaczmarka.

Polecam efekty. W profilu Polskiego Radia Wrocław w YouTube można zobaczyć zbiór piosenek Jana Kaczmarka w wykonaniu różnych dolnośląskich artystów. Nagrania pochodzą z jubileuszu 60-lecia PRW w 2006 r. Grają i śpiewają tu m.in. Martyna Jakubowicz, Piotr Rubik i Hurt.

W ramach zajawki - Hurt, w utworze "Godność":



Na stronę Polskiego Radia Wrocław wkleiłem też kapitalny skecz Jana Kaczmarka o rzucaniu palenia. Warto posłuchać - rewelacja!

"Gazeta Wyborcza" i PO tropią blogera, który krytykuje Hannę Gronkiewicz-Waltz

Dobrze pojęta demokracja polega na tym, że - jak mawiał klasyk - nie jest ważne, kto głosuje, ważne, kto liczy głosy. Na podobnej zasadzie dobrze pojęta wolność słowa polega na tym, że każdy może pisać i mówić, co chce, byle nie krytykował tych, którzy krytyce nie podlegają.

Przekonuje się o tym właśnie bloger Pretm, autor popularnego, warszawskiego bloga HGW Watch (wcześniej znanego jako Bufetowa Watch), w którym krytycznie opisuje poczynania rządzącej Warszawą ekipy Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Platforma Obywatelska postanowiła poskromić Pretma. Więc tropi go zajadle po różnych kontrolowanych (jeszcze) przez PiS urzędach, wychodząc z założenia, że autor bloga jest na tyle dobrze poinformowany, iż może być po prostu PiS-owskim urzędnikiem. Temat podchwyciła "Gazeta Wyborcza". Opisuje ona tropienie Pretma, bez słowa komentarza cytując bojową zapowiedź PO, że jeśli autor "HGW Watch" okaże się np. pracownikiem urzędu wojewódzkiego, to wyleci dyscyplinarnie z pracy.

Cytowany przez "GW" przedstawiciel Hanny Gronkiewicz-Waltz nazywa przy tym działalność publicystyczną Pretma "zwalczaniem demokratycznie wybranych władz". Urocze :)

Muszę przyznać, że współczuję Platformie Obywatelskiej. Żądza odwetu to droga donikąd. Rozumiem, że "walka klasowa zaostrza się w miarę zbliżania się do drugiej Irlandii", ale gdybym miał cokolwiek wspólnego z PO, to dałbym se luz. Bo kto mieczem wojuje, od miecza ginie.

No ale mam nadzieję, że zapalczywość kilku osób z warszawskiej PO nie jest oficjalnym stanowiskiem tej partii.

W każdym razie popieram Pretma.

18.11.07

"Jak najlepiej zagospodarować pałac w Kamieńcu Ząbkowickim?" - pyta Marta Zieleń

(Po raz kolejny w Piątej Władzy gościnnie występuje Marta Zieleń. Dzięki za tekst!)

Kamieniec Ząbkowicki to gmina wiejska oddalona od Wrocławia o jakieś 70 kilometrów. Słynie z neogotyckiego pałacu Marianny Orańskiej, który dobrze wykorzystany mógłby stać się symbolem Dolnego Śląska. Problem w tym, że ta perła architektury pozostanie w dzierżawie do 2028 roku.


Najemcą słynnej budowli jest dr Włodzimierz Sobiech. Nie wywiązuje się z warunków czterdziestoletniej dzierżawy, a w dodatku jest zameldowany w pałacu. Nikt nie potrafi wytłumaczyć, jak do tego doszło.

- To dla mnie zagadka. Przecież w zabytkach nie można nikogo meldować - narzeka Marcin Czerniec, wójt Kamieńca. Potrafi jednak docenić wkład pracy, jaką dzierżawca włożył w zagospodarowanie obiektu: - Gdyby Sobiech nie pojawił się w Kamieńcu 20 lat temu, to teraz pałac byłby ruiną. Należy mu się za to wdzięczność mieszkańców.

O Sobiechu i jego relacjach z miejscowym samorządem pisałam z Patrycją do „Panoramy Dolnośląskiej” w maju 2006 r. Jak zapewniał poprzedni wójt Kamieńca, Zdzisław Fleszar, marzeniem gospodarza pałacu było zagospodarowanie budowli na ekskluzywny dom dla Polonusów powracających z emigracji w Wielkiej Brytanii. - Teraz to raczej moglibyśmy w pałacu zrobić centrum odnowy. Są już inne potrzeby. Od 1988 roku realia się zmieniły - komentuje obecny wójt Marcin Czerniec.

Ile warty jest pałac? Szacunkowa wartość obiektu wynosi 40 mln zł. Niestety, gminy nie stać na jego wyremontowanie. - Musielibyśmy poszukać inwestora strategicznego. Poczyniliśmy ku temu starania. W tej chwili rozmawiamy z dwoma podmiotami, które chcą wykupić cały zespół pałacowo-parkowy - wyjaśnia wójt. Kupnem pałacu interesuje się kilka firm. Wszystkie chciałyby zrobić w pałacu SPA.

Smaku całej historii dodaje głośna ostatnio sprawa zagładzanych psów, które Sobiech trzyma na terenie pałacu. Można o tym przeczytać tutaj.

Jak najlepiej zagospodarować pałac, aby zamiast odstraszać, przyciągał turystów?

Marta Zieleń

(Kopia pocztówki przedstawiającej pałac w Kamieńcu Ząbkowickim w czasach jego świetności pochodzi ze strony Zamkipolskie.com).

Festiwal blogów we Wrocławiu

Festiwal blogów we Wrocławiu już tuż, tuż. Warto więc chyba wreszcie o nim wspomnieć. Zwłaszcza, że wśród zaproszonych gości jest Igor Janke, twórca Salonu24, a jednym z prowadzących jest Łukasz, współtwórca 5 Władzy 8-)

Festiwal rozpocznie się w piątek (23.11) we wrocławskiej Mediatece i potrwa do niedzieli. Organizatorem jest pismo artystyczne Rita Baum. Festiwal został podzielony na trzy części. Pierwszy dzień poświęcono netartowi, między innymi prezentowane będą fotoblogi: Natalii Dobryszyckiej i Wojciecha Grzędzińskiego . Drugi dzień dotyczy blogsfery. Łukasz poprowadzi cykl "Pasja w sieci" – spotkanie z Adamem Dziurą (współtwórcą Planety Wikipedii) i Mariuszem Kubikiem (dziennikarzem, współtwórcą i administratorem blogów Władysława Bartoszewskiego i Ireny Dziedzic), a oprócz tego także: czat z Markiem Krajewskim, spotkanie z Igorem Janke.
I na koniec trzeciego dnia Dzień Sfery Publicznej. Dyskusje będą dotyczyć m.in. blogów gejowskich i feministycznych inicjatyw.

Cały program możecie poczytać tutaj.

uzupełnienie: Jak się okazało już po napisaniu tego tekstu Igor Janke odwołał swój udział w festiwalu...

16.11.07

Teczki Zorro (6): Che – komunistyczny Rudolf Hess. Leszek Budrewicz o idolach radykałów

Obchodzenie we Wrocławiu 40. rocznicy śmierci Ernesto Che Guevary jest tym samym, co obchody rocznicy śmierci Rudolfa Hessa celebrowane przez nazistów i oficjalnie zakazane. Bo Che to taki komunistyczny Rudolf Hess.

Obaj byli przybocznymi swoich wodzów (odpowiednio: Fidela Castro i Adolfa Hitlera), obaj zostali wypchnięci w niejasnych okolicznościach na misje zagraniczne, obaj stanowią dla obu zbrodniczych ruchów swoiste alibi: "może były błędy, ale był taki, co zachował czystość idei". I ta bzdura wciąż chwyta - mimo wpierw moralnego, a potem fizycznego krachu obu totalitaryzmów.

Podobieństwo tych dwu postaci nie jest przypadkowe. Każdy, kto zna historię Niemiec wie, że to wspólny strajk nazistów i komunistów obalił pruski rząd krajowy SPD i utorował Hitlerowi drogę do władzy.

Wbrew ukutemu mitowi, wysłanie Che na zagraniczne misje uratowało Kubę przed jeszcze gorszymi bestialstwami od tych, które wyczyniał Castro. Niezależnie od kultu Che na samej Kubie, wystarczy zapoznać się z jego dokonaniami jako rządzącego i jego pismami teoretycznymi. Che był po prostu niekompetentny i do tego był zbrodniarzem. Zaakceptował aresztowanie Huber Matosa (jednego z najwybitniejszych przywódców castrowskiej partyzantki, aresztowanego natychmiast po tym, jak po zwycięstwie zaczął wypowiadać własne zdanie na temat polityki Castro; przesiedział 20 lat, wyciągnęły go amerykańskie związki zawodowe) i śmierć Camilo Cienfuegosa, lojalnego działacza, który padł ofiarą walk frakcyjnych w przywództwie ruchu.

To nie Che powinien mieć pomnik, ale chłopi, którzy wydali wojsku jego partyzantkę.

Podobny był casus Trockiego, który stał się wielkim demokratą dopiero na obczyźnie, wypchnięty przez Stalina, choć wcześniej proponował jeszcze większy reżim od stalinowskiego.

A już zupełnie niesamowite jest zapraszanie na to „święto” ambasadora Kuby [ściągają go do Wrocławia organizatorzy obchodów rocznicy śmierci Che: Sierpień '80 i Polska Partia Pracy - Ł.M.]. Przecież na Kubie ludzie nadal siedzą w więzieniach, a do uciekinierów przekraczających granicę - strzela się.

Polska Partia Pracy i Sierpień'80 pokazują swoją pogardę dla demokracji. Przydałby się tu tak bardzo antybolszewicki, przedwojenny, PPS-owski „Robotnik”.

Złodziejaszek w gabinecie dyrektora TVP3 Wrocław

Wrocławska policja szuka złodzieja, który ukradł laptopa dyrektora regionalnego oddziału TVP3. Mężczyzna został wpuszczony do gabinetu przez sekretarkę. Ta opowieść mogłaby być scenariuszem niezłej komedii.

Do zdarzenia doszło dwa dni temu a jego przebieg niemal w całości zarejestrowały kamery monitoringu. Jak opowiadał mi znajomy - widać jak dwaj mężczyźni, wykorzystując duży ruch w budynku - kręcone jest tam Koło Fortuny z udziałem publiczności- wchodzą do siedziby telewizji, a następnie jeden z nich wchodzi do gabinetu dyrektora, a po kilku minutach wychodzi niosąc coś pod kurtką. W czasie gdy złodziejaszek buszował w pokoju - pani sekretarka podobno jadła jogurt... Na kolejnych scenach widać jak złodziej przez płot podaje komputer wspólnikowi. To nieoficjalne informacje. Policja potwierdza jedynie, że prowadzi dochodzenie w tej sprawie. Ukradziony laptop był warty około 5 tysięcy złotych.

Ciekawe czy złodziejowi chodziło o sprzęt czy informacje w laptopie. Jeżeli o te drugie to sprawa wydaje się poważna....

Kłodzko uratowane przed satanistami

Kłodzko dało odpór satanistom. Wywodzący się z LPR burmistrz nie zgodził się na koncert zespołów metalowych !

Taka informacja pojawiła się wczoraj na Onecie. Jej źródłem byli organizatorzy trasy - agencja Creative Music. Zapewne dalsze koncerty trasy organizowanej przez tę agencję będą się cieszyć o wiele większym zainteresowaniem.

Swoją drogą myślałem, że czasy ciemnogrodu już minęły. A tu parafianie zbierają podpisy, protestują ... Ludzie!

P.S.: W piątek z misją specjalną do Kłodzka udała się w tej sprawie Agnieszka Szymkiewicz z Polskiego Radia Wrocław. Polecam jej relację.

15.11.07

Krwawa bijatyka we Wrocławiu

Dramatyczne wydarzenia rozegrały się dzisiaj we Wrocławiu. Nad ranem czarnoskóry Holender (didżej jednego z lokali) obrażany przez dwóch pijanych Polaków zaatakował ich nożem. Cztery osoby trafiły do szpitala, dwie w stanie krytycznym. Takie są pierwsze ustalenia policji. Ostateczne dopiero poznamy. Szczegóły czytajcie na stronie Polskiego Radia Wrocław.

To trzecie takie wydarzenie we Wrocławiu jak pamiętam. Wcześniej z nożem szalał na Placu Grunwaldzkim Arab, zabijając kilka osób, głośna też była tzw. "siekieryzada" , kiedy to uczeń jednego z LO zaatakował nożem i siekierą trzy swoje nauczycielki.

uzupełnienie. 16.11.2007 ; godz. 22.50 : Jakie zarzuty postawiono w tej sprawie czytaj tutaj.

uzupełnienie 2. 18.11.2007, godz. 11.54: Jaki są wyniki posiedzenia sądu aresztowego - czytaj tu.

14.11.07

Jan Kaczmarek nie żyje

Wybitny satyryk, jeden z twórców radiowego Studia 202 nie żyje. Tę smutną informacje podało Polskie Radio Wrocław.

Jan Kaczmarek przez wiele lat był czynnym artystą. Jednak w ostatnich latach wycofał się z pracy zawodowej. Był ciężko chory. Dziś zmarł w wieku 62 lat. Tutaj można posłuchac kilku jego utworów. A tu oficjalna strona artysty.

Polscy żołnierze podejrzani o zabicie cywilów

Przerażające wiadomości z Poznania. Prokuratura wojskowa postawiła sześciu polskim żołnierzom zabicie cywiłów w Afganistanie. To pierwszy (znany) taki przypadek w najnowsze historii Polski.

Informacja za IAR: Prokuratura wojskowa postawiła sześciu żołnierzom służącym w Afganistanie zarzuty zabójstwa ludności cywilnej. Grozi im za to co najmniej 12 lat więzienia. Według prokuratury, zachowanie polskich żołnierzy nie wiązało się z realnym zagrożeniem. Chodzi o zdarzenia z 16. sierpnia, kiedy wskutek ostrzału moździerzowego zginęło 6 afgańskich cywilów, a kilku zostało rannych. Żołnierze twierdzili, że otworzyli ogień, bo zostali zaatakowani przez talibów. Zatrzymani wojskowi przyznali podczas kolejnych zeznań, iż nie doszło do wymiany ognia z bojownikami. Tłumaczyli, że poprzednią, nieprawdziwą wersję zdarzeń ustalili na potrzeby prowadzonego postępowania służbowego i karnego.

Aż się nie chce wierzyć, że to prawdziwe. Przecież do cywilów celowo strzelali do tej pory tylko amerykańscy żołnierze. Temat powrotu polskich wojsk z Iraku i Afganistanu wróci teraz zapewne ze wzmożoną siłą...

13.11.07

We Wrocławiu rusza niezwykły proces: Arnold Buzdygan kontra Wikipedia

Z jednej strony - Arnold Buzdygan, jeden z najsłynniejszych i najbardziej kontrowersyjnych uczestników dyskusji w polskim internecie. Z drugiej strony - polska Wikipedia. Proces miał ruszyć dzisiaj (13.11.), ale jego rozpoczęcie zostało przesunięte na 6 grudnia.

Buzdygan jest oburzony hasłem na swój temat w Wikipedii. Domaga się m.in. zamknięcia tej internetowej encyklopedii na czas procesu.

Na stronę Polskiego Radia Wrocław wrzuciłem fajną relację dźwiękową Małgosi Agaciak o tej precedensowej sprawie.

Aż się boję zapytać "co o tym sądzicie" :)

Dzieci bawiły się szkieletami ofiar UB

Makabreska. Jak ustalili historycy IPN, pracownicy UB i SB w Bolesławcu (Dolny Śląsk) zakładali sobie ogródki działkowe na grobach swoich ofiar. Wykopywanymi tam szkieletami bawiły się dzieci.

Tekst na ten temat wrzuciłem na stronę Polskiego Radia Wrocław.

"111 lat kina we Wrocławiu"

Przedwojenne filmy nakręcone we Wrocławiu będzie można zobaczyć w tym tygodniu we wrocławskim kinie "Warszawa". Najstarszy z nich ma aż 111 lat !

To sympozjum to nie lada gratka nie tylko dla miłośników kina ale i badaczy przedwojennego Wrocławia. Przegląd rozpoczyna się w czwartek po południu i potrwa do soboty.

Miłośnikom starego Wrocławia czy jak ktoś chce Breslau polecam stronę internetową, na której można zobaczyć mnóstwo starych fotografii.

12.11.07

Historyk IPN zeznaje: Prof. Jan Miodek współpracował z SB

"Wykluczam, żeby ktoś mógł być zarejestrowany w ewidencji SB przez jedenaście lat i żeby nie współpracował" - oświadczył dziś przed wrocławskim sądem Wojciech Sawicki z warszawskiego IPN. "Mamy do czynienia z realnym agentem SB" - dodał. Jego opinia dotyczy prof. Jana Miodka, znanego wrocławskiego językoznawcy, którego SB zarejestrowała jako TW "Jam".

Więcej na stronie Polskiego Radia Wrocław. Można tam m.in. posłuchać fragmentów zeznań Wojciecha Sawickiego. Historyk IPN złożył je na procesie wytoczonym przez prof. Miodka Grzegorzowi Braunowi - wrocławskiemu publicyście, który jako pierwszy ogłosił, że znany językoznawca współpracował z SB. Miodek zaprzecza i domaga się zadośćuczynienia.

Czyżby zwrot w tej głośnej sprawie?

Gdzie jest granica między demokracją a anarchią?

(Tym razem w Piątej Władzy gościnnie Marta Zieleń, która wzięła udział w pewnej ciekawej konferencji w Rumunii i podesłała relację - dzięki!).

„Uniwersytet w XXI wieku” to temat przewodni osiemnastej już konferencji AUDEM - organizacji skupiającej amerykańskie i europejskie uniwersytety. W tym roku konferencja była w Rumunii. Za rok jej uczestnicy spotkają się w Azejberdżanie. Po raz pierwszy w zjeździe wzięli czynny udział studenci. Byłam jednym z nich.

Sympozjum, w którym byłam jedną z panelistek, było zatytułowane: „Engaging Democratic Values in the Classroom – a student perspective”. Studenci z wrocławskiej DSWE zostali do niego zaproszeni przez swoich kolegów ze State University of New York, Brockport. Na początku każdy z nas przeczytał przygotowany przez siebie esej. Amerykanie skupiali się przede wszystkim na relacjach student-wykładowca, szacunku do nauczyciela akademickiego oraz odpowiedzialności za własną edukację. Paula Matuszak mówiła o roli samorządu uczniowskiego. Ja skupiłam się na tym, jak wielki krok poczyniły polskie uczelnie wyższe po 1989 r. Ale głównym tematem mojego wystąpienia stała się refleksja o tym, gdzie przebiega granica między demokracją a anarchią. Chciałam udowodnić to, że jako naród młodej demokracji, boimy się posądzenia o brak tolerancji, więc coraz częściej zgadzamy się na wszystko. Co ciekawe, moje zdanie podzielali ludzie z Rumunii i Turcji.

Całość podzielona była na kilka bloków tematycznych. Każdego dnia konferencja rozpoczynała się uroczystym wykładem dla wszystkich uczestników. Później wybieraliśmy najbardziej interesujące zajęcia. I tak dowiedziałam się, że profesorowie z Turcji uważają, że ich ojczyzna jest matką Europy. Przynajmniej pod względem kulturalnym.

Nieprzypadkowo konferencja odbyła się w tym roku w Cluj-Napoca na Uniwersytecie Babes-Bolyai. Miasto to słynie przede wszystkim z ogromnej liczby studentów oraz malowniczych zakątków. Wstrząsnął mną Bukareszt. Dla mnie to miasto kontrastów. Z jednej strony jest to Paryż Południa, z drugiej – miejsce ogromnych betonowych bloków, w których oknach zamiast szyb jest folia aluminiowa. To stolica, w której McDonald traktowany jest jako miejsce odpowiednie do randek i oglądania meczów w tv. Mam świadomość tego, że coś nieodkrytego jest w Bukareszcie, dlatego chciałabym tam kiedyś wrócić. Szkoda tylko, że nie powrócę już do takiej Rumunii, jaka jest teraz. Unia Europejska na pewno ją w jakiś sposób zmieni. Może wreszcie w sklepach zaczną wydawać resztę? ;)

Konferencja w Cluj-Napoca trwała od 4 do 7 listopada. Pojechałam tam wraz z Jagodą Dobrowolską (koordynatorem Programów Europejskich Dolnośląskiej Szkoły Wyższej Edukacji TWP) oraz Paulą Matuszak (studentką drugiego roku Stosunków Międzynarodowych DSWE). Obu Paniom dziękuję za wyprawę!

11.11.07

Robert Medeksza zdobył Nagrodę Loebnera za program komputerowy, z którym da się pogadać

Tak to jest, jak się zaniedbuje życie rodzinne. Oto z internetu dowiedziałem się, że 21 października (a więc w dniu, gdy w Polsce były wybory) została rozstrzygnięta kolejna edycja amerykańskiej Nagrody Loebnera. Mówiąc najprościej, jest to konkurs dla twórców tzw. sztucznej inteligencji. Nagradzani są autorzy programów umożliwiających komunikację na linii człowiek-komputer, która możliwie najwierniej przypomina nasze codzienne pogawędki ludzko-ludzkie.

Zdobywcą tegorocznego Loebnera jest 24-letni Robert Medeksza. Amerykanin polskiego pochodzenia. Prywatnie - mój stryjeczny brat :)

Robert dostał nagrodę za swój program Ultra Hal Assistant. Na co dzień rozprowadza go poprzez swoją firmę Zabaware.

Całkiem na marginesie dodam, że choć Robert urodził się już w Stanach Zjednoczonych, to jego ojciec Ludwik Medeksza (z urodzenia wilnianin, przez większość życia wrocławianin) był przez wiele lat związany z Politechniką Wrocławską.

Robert - moje gratulacje! Szczere, choć osobiście nie wierzę w sztuczną inteligencję ;)

(Panegiryk na cześć Roberta można sobie przeczytać na lokalnym portalu miasta Erie, w którym Robert mieszka).

10.11.07

Jak PZPN walczy z rasizmem na stadionach

Nie lubię chodzić na stadiony piłkarskie bo nie podoba mi się zachowanie bandy pseudokibiców mieniących się prawdziwymi fanami. A patrzenie na rasistowskie flagi czy wysłuchiwanie tego typu okrzyków zniechęca mnie do kibicowania.

Kilka lat temu walkę rasizmowi wydał PZPN, który wspólnie ze Stowarzyszeniem Nigdy Więcej (prowadzącym akcję Wykopmy rasizm ze stadionów) opracował zbiór symbolów i haseł tego typu. Teraz obserwatorzy PZPN na meczach pilnie sprawdzają jakie transparenty wiszą na płotach. Kiedy znajdą rasistowskie hasła lub symbole mogą przerwać mecz do czasu ich usunięcia. Tak też według pierwszych informacji było na stadionie Legii w Warszawie podczas meczu z Jagiellonią. Media zagrzmiały - rasiści znowu atakują. Potem trochę się uspokoiło. Niektórzy, jak dziennikarz Gazety Wyborczej Rafał Stec, nawet przepraszali. Okazało się, że na fladze kibiców Jagielloni była zaciśnięta pięść... Trudno ten symbol nazwać rasistowskim, choć oczywiście można się domyślić o co jego autorom chodziło... Takie zachowania kompromitują całą ideę walki z kretynami. Z obserwatora PZPN śmieją się twórcy strony Fan Śląska. We Wrocławiu głośno było o wybrykach rasistów - pojawiała się flaga "White Power" a działacze PZPN walczyli z transparentem SKINHEADS, który ostatecznie zamienił się w transparent S.K.I.N.H.E.A.D.S. bo jego autorzy zarejestrowali stowarzyszenie o takim skrócie....

Tymczasem cała ta walka z rasistami na stadionach piłkarskich jest nieudolna. Jak już znajdą flagę tego typu to później walczą nieudolnie o jej zdjęcie. Na zachodzie zajmuje to kilka minut. A u nas żenada. Poczytajcie co mówił o tym trener Legii Jan Urban (za portalem gazeta.pl )

Jeżeli chodzi o sprawę z flagą zawieszoną na płocie to mieliśmy sytuację jak w starym kinie. W ciągu minuty trzeba było wejść na sektor kibiców Jagiellonii i zdjąć sporną flagę. Żeby zasłaniać ją płachtą i bramką? Może trzeba było postawić jedną bramkę na drugiej. Śmieszne.

A przyzwoici ludzie po prostu nie chcą chodzić na mecze, które są areną popisów nienawiści wśród pseudokibiców z ich absurdalnymi hasłami typu "Legia to my a nie wy". Mam nadzieję, że nie Wy ...

Donald Tusk ujawnia nazwiska kandydatów do rządu

Dzień po nominacji na premiera Donald Tusk ujawnia skład niemal całego gabinetu. Pojawiaja się w nim nazwiska dwóch kontrowersyjnych - według prezydenta- kandydatów: Radka Sikorskiego i Zbigniewa Ćwiąkalskiego.

Tak jak można się było spodziewać lider PO nie wziął pod uwagę watpliwości Lecha Kaczyńskiego. Ciekawe jak wpłynie to na współpracę między rządem a prezydentem. Kontrowersje wobec przyszłego ministra sprawiedliwości dotyczą jego dotychczasowej pracy adwokata. Z kolei Radek Sikorski tłumaczy się dzisiaj z zarzutów dotyczących ujawnia tajnych informacji.

Skład kandydatów do rządu znajdziecie tutaj .

Wyjaśniło się więc też ostatecznie czy i jakie stanowisko ministerialne zajmie były szef klubu parlamentarnego PO Bogdan Zdrojewski z Wrocławia ( w wyborach zyskał świetne, ponad 200 tysięczne poparcie wyborców) . Były prezydent Wrocławia, miejmy nadzieję z powodzeniem, zastąpi Kazimierza Ujazdowskiego, którego wiele osób (nie tylko sympatyków PiS) oceniało jako dobrego ministra. Szefem MON-u będzie więc eurodeputowany PO Bogdan Klich.

Poczytajcie też co o prognozowanym składzie rządu pisał wczoraj Łukasz.

Co Wy sądzicie na temat planowanego rządu ?

9.11.07

Teczki Zorro (5): PO-PiS – trzecia droga. Leszek Budrewicz o sklejaniu PO z PiS

Jest w Warszawie politolog, który opowiada znajomym, że uczestniczył w nieformalnych spotkaniach PO i PiS (mieli w nich brać udział m.in. Michał Boni i Kazimierz Marcinkiewicz). Miały one na celu umówienie się na wspólne głosowania w niektórych sprawach w rozpoczynającym pracę parlamencie.

Trudno powiedzieć czy wie o tym Jarosław Kaczyński (zakładając, że cała historia nie jest wymyślona). Sądząc z relacji, jest to raczej jakaś „partyzantka".

Grupa posłów PiS miałaby w niektórych sprawach w głosowaniach poprzeć rząd nie wychodząc z partii. Czy coś takiego jest w ogóle w PiS możliwe?

Zobaczymy.

Leszek Budrewicz

Generał Matejuk komendantem głównym policji ?

Portal gazeta.pl podał dzisiaj wieczorem taką sensacyjną informację. Andrzej Matejuk zmuszony do dymisji odszedł z policji na emeryturę w czerwcu. Pisałem kilka razy o tym na 5W.

W maju to była zaskakująca decyzja. Ponieważ poprzedzona kilkoma wpadkami dolnośląskiej policji wiele osób pomyślało, że to było przyczyną wymuszenia dymisji na lubianym na Dolnym Śląsku generale. Później kolejne zaskakujące decyzje - podjęcie pracy w Dialogu i szybkie odejście z firmy, o której jest głośno od kilku miesięcy ze względu na aferę korupcyjną przy przetargach. Już wówczas słyszałem, że PO proponuje coś generałowi. Ale wówczas mówiło się o kandydowaniu do Parlamentu. A teraz Karolina Łagowska z Gazety Wyborczej Wrocław pisze o informacji o której mówiło się od kilku dni. Najbliższe dni zapewne pokażą czy to prawda. Ciekawe też co w tej sytuacji z Beatą Tobiasz, która była wieloletnim rzecznikiem prasowym komendanta, a teraz ma być odwołana ze stanowiska przez następcę Matejuka. Na jej stanowisko rozpisano wszak ogólnopolski konkurs....

Kwity na Radka Sikorskiego ?

Są kwity na Radka Sikorskiego. Tak stwierdził dzisiaj w RMF Zbigniew Wasserman. Pisze o tym też portal dziennik.pl .


Jakiego rodzaju kwity i o czym mają świadczyć tego koordynator służb specjalnych nie ujawnił. Wyjaśnił jednak, że z materiałami tymi Donald Tusk zapozna się po zaprzysiężeniu.
Wygląda na to, że już dzisiaj kandydatura Sikorskiego na szefa MSZ może zostać storpedowana. Jeżeli tak się stanie - sygnał będzie jasny. Niektórzy powiedzą: "Matka Partia nie przebacza..."

5.11.07

Rozdawnictwo w dolnośląskich prokuraturach ?

Czy w dolnośląskich prokuraturach trwa rozdawnictwo stanowisk? Polskie Radio Wrocław ujawniło w poniedziałek, że szef Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu wystąpił o awanse dla trzech swoich podwładnych, którym wg ustawy o prokuraturze nie bardzo się one należą...

Dolnośląscy prokuratorzy są oburzeni ostatnimi decyzjami kadrowymi szefa Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu. Robert Hernand półtora tygodnia temu przesłał do Ministerstwa Sprawiedliwości wnioski o awanse dla swoich trzech podwładnych - szefów prokuratur okręgowych we Wrocławiu, Świdnicy i Jeleniej Górze. Decyzję o ewentualnych awansach podejmie Ministerstwo Sprawiedliwości. Jednak ich zasadność podważają wrocławscy prokuratorzy. Twierdzą, że to "rozdawnictwo", "skandal" i "niezrozumiała decyzja". Zaznaczają, że osoby, które miałyby awansować nie spełniają warunków - nie mają odpowiedniego stażu pracy. Te zarzuty odpiera rzecznik prokuratury apelacyjnej Marek Ratajczyk. Jego wypowiedź można posłuchać na stronie Polskiego Radia Wrocław.

Nominacje na prokuratorów prokuratury apelacyjnej są nieodwoływalne. Wiążą się m.in. z wyższymi zarobkami. Ministerstwu Sprawiedliwości od półtora tygodnia nie udało się skomentować całej sytuacji - przedstawicielka działu informacji resortu Joanna Dębek powtarza co kilka dni, że trwa przygotowywanie informacji.

Sprawa jest o tyle kontrowersyjna, że sam nie wiem czy wymienionym prokuratorom p.p. Ostrowskiemu, Reczce i Kowalczykowi awanse się należą. Być może tak. Ale sposób, w jaki to jest przeprowadzany - zaraz po wyborach i przed spodziewanym odwołaniem Hernanda (a później i zapewne szefów "okręgówek") wskazuje, że jest to jakaś nieczysta sprawka.
"Gazeta Wyborcza Wrocław" pisze bardzo negatywnie (powołując się na anonimowe źródła) o prokuratorze Reczce ze Świdnicy. Ja z kolei słyszałem o nim dobre rzeczy. Miał rozbić "układ" panujący od lat w świdnickiej "okręgówce". Z kolei Piotr Kowalczyk z Jeleniej Góry to ten prokurator, któremu odebrano na początku roku i próbowano "ukryć" śledztwo ws. (rzekomych) przekrętów finansowych w LPR... Sprawa więc nie jest czarno - biała.

Te decyzje z Wrocławia wpisują się jednak w klimat "ratuj się kto może" w polskich prokuratorach. Gazety piszą (1 , 2 , 3 , 4) o tym co kilka dni...

A co Wy sądzicie na ten temat?

uzupełnienie 12.11: Czasami człowiek się myli. Pan Andrzej Reczka miał odpowiedni staż do awansu na prokuratora Prokuratury Apelacyjnej. Jako prokurator okręgowy pracuje od 1999 roku. MS nie odpowiedziało na moje pytania, a ja nie sprawdziłem w innym źródle informacji przekazanych mi przez moje źródła. Przepraszam.

Obława na byłych parlamentarzystów ?

Czy część byłych już posłanek i posłów czeka z niepokojem na godz. 6.00 ? O północy wygasły ich mandaty, a tym samym przestał chronić ich immunitet.

Na pewno nie jest to spokojna noc dla Andrzeja Leppera. Lider Samoobrony może obawiać się zatrzymania w śledztwie dotyczącym tzw. seksafery.

Nie śpi też zapewne spokojnie Beata Sawicka, była posłanka PO przyłapana przez CBA na wzięciu łapówki. Jeszcze w niedzielę mówiła Tomaszowi Mildynowi - reporterowi TVN 24, że sama zgłosi się dzisiaj do poznańskiej prokuratury. Ciekawe czy zdąży i czy weźmie ze sobą 50 tysięcy złotych łapówki ...

Kolejna do zarzutów jest Małgorzata Ostrowska z SLD. Sejm kilka miesięcy nie zgodził się na uchylenie jej immunitetu. Była posłanka podejrzewana jest o przyjęcie łapówki od mafii paliwowej.

Zarzuty też czekać mają byłego posła PO Tomasza Szczypińskiego. Także on miał rzekomo wziąć łapówkę.

To lista tych o których wiemy, że toczą się przeciwko nim śledztwa. Nazwiska te wymieniał m.in. obecny jeszcze minister sprawiedliwości. Czy jednak to jedyni byli parlamentarzyści ? Zbliżające się dni mogą być naprawdę bardzo ciekawe...

uzupełnienie:
10.34 - TVN 24 podaje - Beata Sawicka zatrzymana przez CBA.

uzupełnienie 2:
wtorek 14.42 PAP - Prokuratura wydała postanowienie o postawieniu zarzutów b. posłance Ostrowskiej.

uzupełnienie 3:
wtorek 17.45 PAP - jest decyzja łódzkiej prokuratury o postawieniu zarzutów Andrzejowi Lepperowi w tzw. seksaferze

2.11.07

Teczki Zorro (4): Teraz Polacy. Leszek Budrewicz o formie żeńskiej i męskiej

W czasie powodzi stulecia niespodziewanie szybką karierę zrobiło słowo „domostwo”. Było odmieniane publicznie przez wszystkich - zamiast wyrazów "dom", "mieszkanie", etc. Było to niewątpliwie przywrócenie do życia półobumarłego archaizmu lękowego.

Teraz wzmocnione nadużyciem przez PiS wróciło - przepoczwarzone przez polityczną praktykę - słowo-zawołanie-odwołanie „Polacy”.

Mówią wszyscy, włącznie z premierem Tuskiem o tym, czego Polacy potrzebują, co się Polakom należy, czego Polakom brakuje. Gdy feministka Marta Bratkowska mówi „bozia z nią” zamiast „Bóg z nim”, to ja się czuję jak w domu wariatów. Ale w tym przypadku muszę przyznać, że kiedy w kraju, w którym Polacy (sam jestem jednym z nich) stanowią grubo ponad 90 proc. - ale jednak nie 100 proc. - z czego ponad połowa to kobiety, mówienie do ludzi „Polacy” nie jeste normalne.

Jeden Jacek Kuroń wiedziałby, że mówiąc na przykład „Polki i Karaimi” (mimo że tych ostatnich jest pięciuset - w kampanii wyborczej to nic), może na krócej coś się trochę przegrywa, ale na dłużej to i owo się buduje.

MON kontra Gazeta Wyborcza

MON zarzuca dziennikarzowi Gazety Wyborczej ujawnienie informacji o śmierci polskiego żołnierza i obrażeniach trzech innych jeszcze przed powiadomieniem rodzin ofiar. Do tej pory zakaz podawania tego typu wiadomości przed poinformowaniem krewnych złamano tylko raz ...

Portal gazeta.pl jako pierwszy podał informacje o ataku na polski konwój. Zaraz potem wiadomość pojawiła się w RMF FM, TVN 24, PAP. Natomiast np. IAR czekał na podanie wiadomości do czasu zdjęcia z niej embarga przez MON. Podczas specjalnej konferencji prasowej minister Szczgło wydał oświadczenie, którym potępił dziennikarza Gazety Wyborczej Jacka Brzuszkiewicza oraz redaktorów dyżurnych portalu gazeta.pl za opublikowanie informacji o zajściu w Iraku przed poinformowaniem rodziny ofiar. Zdaniem ministra dziennikarz złamał zasadę, która jest przestrzegana przez każdą mającą choć trochę przyzwoitości redakcję. Minister Szczygło zapowiedział podjęcie kroków prawnych w tej sprawie.
Ciekawy jestem jakich.

Trudno mi się nie zgodzić z szefem MON-u choć niezmiernie rzadko nam w poglądach po drodze. Skandalem jest podawanie takiej informacji przed powiadomieniem rodzin. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego ? A jakiego Wy jesteście zdania ?

Odpowiedź portalu gazeta.pl na zarzuty MON tu .



Izraelska armia zatrzymała Polkę podczas nalotu na palestyńską wioskę!

Stało się to w nocy z poniedziałku na wtorek. Tymczasem ta sensacyjnie brzmiąca wiadomość nie przebiła się dotąd do naszych mainstreamowych mediów (chyba że o czymś nie wiem).

Cytuję za serwisem Viva Palestyna:
W nocy z poniedziałku na wtorek izraelska armia przeprowadziła atak na wioskę Bilin, na okupowanym Zachodnim Brzegu Jordanu (...). Podczas przeszukiwań aresztowana została aktywistka z Polski, redaktorka serwisu Viva Palestyna, wieloletnia działaczka Międzynarodowego Ruchu Solidarności (ISM). Została ona przewieziona do Tel Avivu i prawdopodobnie w ciągu kilku dni zostanie deportowana do Polski (obecnie prawdopodobnie przebywa w więzieniu w Ramle).

Ania poswięciała bardzo wiele w imię solidarności z narodem palestyńskim, chciała zamieszkać na Zachodnim Brzegu na stałe, aby móc wspierać Palestyńczyków w ich walce z codziennością okupacji. Z tego powodu, jeśli będzie musiała wrócić do Europy, nie będzie miała do czego. Osoba, która chciała przez reszte życia nieść pomoc innym, teraz sama potrzebuje naszej pomocy.
Cytowanej informacji towarzyszą różne ciekawe linki i stosowne namiary. Zatrzymana Polka nazywa się Anna Wajda.

Przeklejam jeszcze fragment mejla od człowieka, który monitoruje tę sprawę:
Pretekstem do zatrzymania [Ani] był brak aktualnej wizy, uprawniającej do przebywania na terytorium Izraela (Zachodni Brzeg Jordanu nie stanowi części Państwa Izrael). W palestyńskich źródłach, przedrukowanych przez międzynarodowe serwisy poinformowano, że Ania została aresztowana ponieważ chciała uchronić rodzinę lokalnego działacza przed atakiem ze strony wojska. Teraz Ania przebywa w Izraelskim więzieniu w Ramle. Mamy informacje, że jest poddawana szantażowi i przemocy słownej.
Nie będę wdawał się tu w jakąkolwiek ocenę działalności organizacji propalestyńskich, ani działań izraelskiej armii. Ciekaw jednak jestem jak tę niezwykłą historię opiszą nasze media. I jaka będzie (o ile będzie) reakcja polskich władz.

Dodatkowe informacje o akcji izraelskich żołnierzy znalazłem na stronie IMEMC News.

1.11.07

Teczki Zorro (3): Bender – czyli katopeerel. Leszek Budrewicz o Ryszardzie Benderze

Kłamstwo oświęcimskie nie jest jedynym grzechem senatora Ryszarda Bendera przeciwko prawdzie i przyzwoitości.

Dał on się poznać w czasach PRL przede wszystkim jako bardzo aktywny członek tych katolickich ugrupowań, które kolaborowały z PZPR w zamian za profity polityczne i materialne. To były: PAX, Neo-Znak Zabłockiego oraz ChSS Morawskiego. Uwiarygodniały one bez protestu i refleksji każde świństwo komunistów i jeszcze atakowały nie tylko „trockistów” z KOR, ale też tych katolików i księży, którzy się czynnie „komunie” przeciwstawiali.

Bender to postać pod tym względem obrzydliwa podobnie jak Jerzy Robert Nowak, gierkowski publicysta Waldemar Łysiak i wielu innych walczących dziś z komunistami po upadku komunizmu.

To, co robią „kaczory” angażując takich ludzi, a także ludzi tak zasłużonych dla polityki stanu wojennego jak sędzia Kryże pokazuje, że polityka historyczna PiS jest bardziej ahistoryczną bieżącą polityką, niż refleksja moralną. Chyba że elementem re-flek-sji jest przysłowiowy flek.

Bo powierzenie Benderowi nawet chwilowej funkcji senatora seniora (w przypadku Sejmu Prezydent ominął jakoś starszeństwo) to flek dla wszystkich, których jako opozycjonistów Bender publicznie kiedyś flekował, kiedy nie mogli oni mu odpowiedzieć w oficjalnych peerelowskich mediach.

Leszek Budrewicz