6.11.09

Jan M. pójdzie do więzienia!!

Trwało to wiele lat, ale wreszcie sprawiedliwości stanie się zadość! Sąd Najwyższy w Warszawie oddalił dzisiaj kasację złożoną przez Jana M. - byłego wicekomendanta miejskiego MO w Lubinie. W procesie lubińskim (pisałem o nim kilka razy) został on skazany na 7 lat więzienia! Ustawa amnestyjna z 1989 roku zmniejsza jednak wyrok o połowę!

Tytuł tego wpisu jest co prawda na wyrost bo Jan M. już od kilkunastu miesięcy składa wnioski o odroczenie kary ze względu na stan zdrowia. Wrocławski sąd okręgowy od kilku miesięcy czeka na rozpatrzenie ostatniego podania w tej sprawie. Prawomocny wyrok zapadł w lutym 2008 roku. Dwaj inni skazani w procesie lubińskim już odsiedzieli swoje kary.

W czasie pacyfikacji demonstracji solidarnościowej31 sierpnia 1982 roku zginęli Mieczysław Poźniak, Andrzej Trajkowski i Michał Adamowicz, a kilkanaście osób zostało rannych.

uzupełnienie:
a jednak tytuł nie jest na wyrost. Jan M. dostał wezwanie do stawienia się w więzieniu 23 listopada! Jego wniosek o odroczenie kary został odrzucony!

Etykiety: , , , , , ,

30.4.09

Sąd Najwyższy nie uchylił wyroku w procesie lubińskim

Jest szansa na to, że wyrok wydany w procesie lubińskim nie zostanie uchylony. Dzisiaj Sąd Najwyższy odroczył rozpatrzenie kasacji i będzie czekał na potwierdzenie decyzji Ministra Obrony Narodowej, iż wojskowy sędzia, który skazał Jana M. byłego wicekomendanta MO w Lubinie miał zezwolenie na pracę w cywilnym wymiarze sprawiedliwości (pisałem o tym wczoraj). Dziennik urzędowy z odpowiednim zapiskiem na wyjść na początku maja. Nowego terminu posiedzenia jeszcze nie wyznaczono.

Obrońca byłego oficera milicji argumentowała w kasacji, że sędzia Zbigniew Muszyński prowadził proces bez zezwolenia.

Jan M. został skazany za kierowanie pacyfikacją demonstracji solidarnościowej 31 sierpnia 1982 roku na 3,5 roku więzienia. Podczas akcji MO i ZOMO zastrzelono trzy osoby, a kilkanaście było rannych.

Etykiety: , , , ,

31.3.09

Dlaczego b. oficer MO jeszcze nie siedzi?

Ponad 13 miesięcy temu pisałem, że wreszcie zakończyła się trwająca wiele lat próba skazania byłego wicekomendanta MO w Lubinie oskarżonego w tzw. procesie lubińskim. Wszystko wskazywało na to, że Jan M. pójdzie tam gdzie jego miejsce od wielu lat.

Tak się jednak nie stało. Dlaczego? Bo skazany na 3,5 roku więzienia Jan M. zaraz po wyroku złożył wniosek o odroczenie wykonania kary. Dlaczego? Ano z powodu choroby. I tak sprawa ciągnęła się przez wiele miesięcy bo b. oficer MO z powodu stanu zdrowia nie mógł zjawić się we wrocławskim sądzie. Sprawę zawieszono. I jeszcze nawet dzisiaj biuro prasowe Sądu twierdziło, że dalej jest zawieszona. To jednak nieprawda. Sąd odroczył o trzy miesiące wykonanie kary - co ujawnił kilka godzin później rzecznik SO we Wrocławiu. Do 24 maja. Oczywiście nie będę pisał, że sąd cichaczem zawiesił karę, bo zaraz ktoś mnie zapyta - czy miał się tym głośno chwalić?

No ale wracając do meritum. Jan M. dalej jest chory. "Z opinii biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu wynika, że od wielu lat przewlekle choruje na schorzenie serca i nadciśnienie tętnicze. Wykonano u niego zabieg kolanografii i poszerzenia tętnicy wieńcowej z implantacją stentu. I po tym zabiegu musi przyjmować leki przeciwzakrzepowe i regularnie kontrolować wskaźniki krzepnięcia krwi" - wyjaśniał mi sędzia Bogusław Tocicki. Brzmi groźnie. Pewnie też wyklucza pobyt Jana M. w zakładzie karnym. Ale ja to zawsze muszę szukać dziury w całym. Ale jak nie szukać kiedy okazuje się, że biegli nawet nie widzieli pacjenta? Że podjęli decyzję tylko na podstawie dostarczonej im dokumentacji. Oczywiście nie twierdzę, że była fałszywa. Ale chciałbym żeby w tej sprawie, która ciągnie się już od prawie 30 lat wszystko było sprawdzone. Każda papierek i słowo b. milicjanta. Bo już nie raz kłamał w czasie procesu wypierając się swojej odpowiedzialności.

Ktoś się pewnie spyta: po cholerę się tak czepiasz i domagasz wsadzenia starego człowieka do pudła? Nie będę się szczególnie rozpisywał. Władza musi wiedzieć, że ktoś jej patrzy na ręce, a kara nawet odległa zawsze może ich spotkać. Zwłaszcza tych, którzy dowodzili, skoro już nie udało się ustalić, którzy zomowcy, nomowcy i milicjanci strzelali do ludzi i oddali śmiertelne strzały.

Etykiety: , , ,