28.11.08

Zarząd TVP reaguje na "Róże Gali" oraz... Tomasza Lisa

Zarząd TVP zweryfikuje plany transmisji komercyjnych widowisk na 2009 r. - zapowiedział członek zarządu Sławomir Siwek. Dotyczy to między innymi "Róż Gali" (nagrodę w kategorii "Piękna para" otrzymali Tomasz Raczek i Marcin Szczygielski) oraz programu "Tomasz Lis na żywo"
- to informacja podana dzisiaj przez serwis Wirtualne Media

W ubiegłym tygodniu pisaliśmy o transmitowanej na żywo gali tygodnika Gala, gdzie jeden z laurów (tytułowa Róża) trafił do Tomasza Raczka i Mariusza Szczygielskiego, uznanych za piękną parę roku. O tym wydarzeniu i jego ewentualnych następstwach możecie przeczytać tutaj.
Szczerze mówiąc, podeszliśmy do opisywanych "nagród" dość humorystycznie i nawet wieszcząc ewentualne reakcje polityczne nie sądziliśmy, że Zarząd TVP tak szybko zareaguje na całą sytuację.

Sławomir Siwek tak tłumaczy decyzję Zarządu: Poprosiłem dyrektora Dwójki pana Wojciecha Pawlaka o przedstawienie oceny organizacji podobnych widowisk. "Róże Gali" były tylko przykładem. Nas interesuje ocena, czy TVP nie jest instrumentalnie wykorzystywana do propagowania linii programowej, polityki redakcyjnej i wreszcie kryptoreklamy tych pism.

Przy okazji dostało się i Tomaszowi Lisowi, ponieważ Zarząd chce dość szczegółowo przyjrzeć się kosztom związanym z produkcją programów dziennikarza oraz zapewne i jego honorariom.

24.11.08

Behemoth pozywa Ryszarda Nowaka

Na początku roku Patrycja pisała o walce Ryszarda Nowaka, szefa Ogólnopolskiego Komitetu Obrony Przed Sektami z black metalem. Teraz były poseł Unii Pracy sam ma problemy. Pozywa go metalowa kapela Behemoth.

Informacje na ten temat znalazłem na portalu CIA (Centrum Informacji Anarchistycznej). Wynika z niej, że proces wytoczył lider deathmetalowego zespołu - Adam Darski. Muzyk twierdzi, że Ryszard Nowak zniesławił go nazywając go wielokrotnie przestępcą i satanistą. Domaga się przeprosin na łamach "Gazety Wyborczej" oraz wpłaty trzech tysięcy złotych na rzecz Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt "Ciapkowo" w Gdyni. Dziś przed Sądem Okręgowym w Gdańsku doszło do pierwszej rozprawy. Proces został jednak odroczony do 11 marca.

Cóż, wielokrotnie miałem okazję słuchać wypowiedzi (ocierających się o pomówienie) Ryszarda Nowaka, który szuka swojego miejsca w świecie. We Wrocławiu media nie traktują go zbyt poważnie. Jednak kiedy pojawia się w innych częściach Polski - cieszy się popularnością. Jest m.in. organizatorem akcji "Lato bez sekt". Akcja skądinąd pożyteczna, ale w jego wykonaniu ocierająca sie o granice śmieszności. Czyżby teraz jego czekały kłopoty?

Etykiety: , , , , , , , , , ,

Bronisław Komorowski: jaka wizyta taki zamach

Marszałek Sejmu bagatelizuje wczorajszy incydent z udziałem Lecha Kaczyńskiego. Rano Bronisław Komorowski udzielił wywiadu Sylwi Jurgiel z Radia Wrocław.

"(...)Na szczęście, ale z 30 metrów nie trafić w samochód to trzeba pijanego snajpera" - powiedział Bronisław Komorowski. Przyznał też, że bagatelizuje gruziński incydent. "Dziwna reakcja ochrony, która nie wpycha polskiego i gruzińskiego przydenta do samochodu i nie odjeżdza jak powinna zrobić - widać, że nikt tym specjalnie się nie przejął i poważnie tego nie potraktował" - mówił wcześniej polityk PO. Całej rozmowy możecie posłuchać na portalu Radia Wrocław.

Wolałbym jednak żeby marszałek polskiego Sejmu nie mówił w tym tonie o incydencie z udziałem polskiego prezydenta, a stanął w jego obronie. Tak jak powinni zrobić wszyscy inni polscy politycy. Czy Lecha Kaczyńskiego lubią czy nie.

Jak podało we wtorek radio RMF FM - sprawą wypowiedzi B. Komorowskiego ma się zająć sejmowa komisja etyki poselskiej.

A w środę Ryszard Czarnecki wypowiedział się na swoim blogu na temat komentarza B. Komorowskiego:
"To już nawet więcej niż cynizm, to podłość. Takie słowa pokazują, że dla Komorowskiego nawet ta sprawa jest elementem brudnej politycznej gierki. Komorowski i jego koledzy z PO wydają się być ludźmi z innej cywilizacji, ze świata, w którym nie ma żadnych granic, zahamowań, tematów tabu i konwenansów. To bezprzykładne zupełnie poświęcenie na ołtarzu partyjnej gry imponderabiliów. Dawny Komorowski wiedział, co znaczą owe "imponderabilia". Dzisiejszy marszałek Komorowski musiałby sięgnąć do "Słownika wyrazów obcych", żeby się dowiedzieć. Wstyd, po prostu".

Etykiety: , , , , , , ,

23.11.08

Kto skorzysta na zatopieniu Elżbiety Kruk?

Oczywiście - skorzysta Platforma Obywatelska. Pamiętajmy, że Elżbieta Kruk to niegdysiejsza PiS-owska szefowa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, obecnie wiceszefowa sejmowej komisji kultury i środków przekazu. Postać kluczowa, jeśli chodzi o walkę o media publiczne rozgrywającą się w trójkącie PO-PiS-lewica (przy znaczącym udziale LPR, Samoobrony, a nawet Prawicy RP Marka Jurka).

Autorzy słynnego, anonimowego bloga Na Zapleczu twierdzą, że "nie ma przypadków, są tylko starannie zaaranżowane zbiegi okoliczności". Gdyby mieli rację - można by uznać, że medialne zamordowanie Kruk za rzekome pijaństwo to po prostu intryga PO i/lub lewicy. Ja jednak wierzę w zbiegi okoliczności. I zakładam hipotezę, że Kruk niechcący sama się podłożyła (jeśli tak - to popełniła polityczne harakiri).

Jednak zręczność polityka poznajemy także i po tym, że potrafi skutecznie wykorzystać sprzyjający zbieg okoliczności. Nawet jeśli sam jest zaskoczony obrotem spraw. Dlatego podczas swojego weekendowego posiedzenia w jacuzzi w luksusowym spa liderzy PO powinni byli wypić toast za "pijaństwo Kruk". I natychmiast wykorzystać to w swojej kampanii na rzecz "odzyskania" mediów publicznych.

Przypomnijmy sobie, że Platformie Obywatelskiej już dawno marzyło się odstrzelenie Kruk. Rok temu PO chciała postawić Kruk przed Trybunałem Stanu. Zaś pod koniec zeszłego roku szefowa sejmowej komisji kultury Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) tak się rozeźliła na Kruk podczas obrad tego gremium, że zagroziła jej wezwaniem Straży Marszałkowskiej.

Kruk sprzeciwia się "odzyskaniu" (a w skrajnej wersji - likwidacji) mediów publicznych przez "bezpartyjnych fachowców z PO". Dlatego jest tak nielubiana przez tę partię.

Ciekawe, że jej rzekome pijaństwo zostało nagłośnione dosłownie kilka dni po tym, jak:

a) Rada nadzorcza Polskiego Radia zawiesiła Krzysztofa Czabańskiego i Jerzego Targalskiego, a więc prezesa i wiceprezesa tej instytucji. Obaj są twardymi oponentami PO.

b) Zawieszenie Czabańskiego i Targalskiego zostało zinterpretowane przez obóz około-PiS-owski jako efekt sojuszu PO, lewicy, LPR i Marka Jurka. Szczegóły - na stronie abcnet, której współtwórcą jest nie kto inny, jak Targalski (podobny tekst można znaleźć w najnowszym numerze "Gazety Polskiej").

c) Kilka dni później rada nadzorcza Telewizji Polskiej zawiesiła Piotra Farfała, członka zarządu TVP. To człowiek LPR. Jak pisze "Gazeta Wyborcza", jego odstrzelenie było zemstą PiS za przewrót w Polskim Radiu.

d) Znów mija parę dni. I oto dowiadujemy się, że lewica wraca do rozmów z PO na temat projektu ustawy medialnej. "Politycy lewicy nieoficjalnie przyznają, że jednym z warunków jest wymiana władz mediów publicznych. Platforma tego nie wyklucza" - czytamy na stronie RMF FM.

I właśnie wtedy Elżbieta Kruk - główny gracz PiS w walce przeciwko platformerskiemu projektowi ustawy medialnej, sojuszniczka Czabańskiego i Targalskiego - zostaje skompromitowana w mediach jako pijaczka.

To z pewnością przypadek. Tak jak przypadkiem jest inny zbieg okoliczności. Oto w tych samych dniach dowiedzieliśmy się, że: a) minister Mirosław Drzewiecki (PO) kilka lat temu spędził noc w areszcie na Florydzie po tym, jak po pijanemu szarpał się z żoną; b) dwóch prominentnych działaczy PO na Pomorzu Zachodnim zostało zatrzymanych za posiadanie i zażycie narkotyków; c) wierchuszka PO spędza weekend w luksusowym spa na obchodach rocznicy rządzenia. Te wszystkie informacje to świetny pretekst, by zastanowić się nad obyczajowością panującą w PO. No ale kogo to dzisiaj obchodzi, skoro mamy "pijaną Kruk".

Dalszy bieg zdarzeń łatwo przewidzieć. PO ruszy w Sejmie z ofensywą w sprawie nowej ustawy medialnej. I za każdym razem, gdy na ten temat odezwie się Elżbieta Kruk, naród przed telewizorami będzie rechotać, a posłowie PO i lewicy będą prześcigali się w ledwo zawoalowanych sugestiach, że być może Kruk nie do końca wie, co mówi, bo... No sami państwo wiecie...

Ale skoro walka o media publiczne przeszła w fazę wojny hakowej, to obstawiam, że Kruk nie jest jej ostatnią ofiarą.

21.11.08

Medialny temat dnia: czy posłanka PiS była pijana

Polskie portale obiegła dzisiaj informacja o posłance PiS Elżbiecie Kruk, która miała dziś rzekomo pijana przyjść do Sejmu. W telewizji TVN 24 pokazywana jest kuriozalna rozmowa z parlamentarzystką (możecie ją zobaczyć tutaj na portalu telewizji).

Portale krzyczą:

onet.pl:
Posłanka PiS Elżbieta Kruk, była szefowa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, pojawiła się w Sejmie i wywołała poruszenie. Dziennikarze postanowili sprawdzić, czy krążąca w kuluarach plotka, jakoby posłanka była nietrzeźwa, jest prawdą.

RMFFM:
Bełkotliwa mowa, chwiejny krok… Tak zachowywała się dziś w Sejmie posłanka Elżbieta Kruk z PiS. Czy to prawda, że jest pani pijana, czy ktoś panią pomawia? – pytali dziennikarze. W związku z tym, że co? Że miałam urodziny dwa dni temu? - bełkotliwym głosem odpowiadała posłanka. Niestety, posła nie można sprawdzić alkomatem...

gazeta.pl:
- To proszę zbadać mnie alkomatem i wtedy będzie pani miała odpowiedź. A jak nie to spotkamy się w sądzie - tak posłanka PiS Elżbieta Kruk odpowiedziała dziennikarzom na sugestie jakoby przyszła do Sejmu pod wpływem alkoholu.

TVN24:
Piątek, godzina 10:30. Posłanka PiS Elżbieta Kruk staje przed dziennikarzami i zaczyna odpowiadać na pytania. Jedno z pierwszych: "Czy pani jest w stuprocentowej formie?". - A jaki jest cel tej rozmowy w ogóle. Proszę mnie zbadać alkomatem, to będzie pani wiedziała - odpowiada posłanka PiS. Za nią rusza szef klubu PiS Przemysław Gosiewski, a za nim dziennikarze.


Etykiety: , , , , ,

20.11.08

Para roku: Raczek i Szczygielski


Zmienia się. Wczoraj wieczorem, 19 listopada 2008 roku w TVP 2, Kazimiera Szczuka - historyk literatury, ogłosiła nazwiska laureatów Róż Gali w kategorii "Piękne Pary". Zwycięzcami zostali Tomasz Raczek i jego życiowy partner Marcin Szczygielski, przełamując tym samym "świecką tradycję" nagradzania tym tytułem par damsko-męskich. Jednym słowem - prawdziwa rewolta;-) na miarę lakierowanych, kolorowych tygodników.

Zacznijmy od początku. Tygodnik Gala to polskie pismo lifestylowe, zapełnione w całości zdjęciami i tekstami o gwiazdach, gwiazdeczkach oraz innych szalenie ważnych tematach, bez których nasze życie byłoby uboższe:-). Jest to ten rodzaj pop-kultury, gdzie obok horoskopów można przeczytać felieton wyżej wymienionej Kazimiery Szczuki, a w innej części przeglądnąć foto-relację z najbardziej trendy meetingów miejscowej i zagranicznej celebry.

Tygodnik Gala organizuje plebiscyt pt. Róże Gali, gdzie co roku czytelnicy i internauci nagradzają swoje ulubione gwiazdy Różami. Finałowa impreza ma charakter show, a ta wczorajsza była relacjonowana na żywo przez Program 2 Telewizji Polskiej.
Imprezę prowadzili: Tomasz Kamel i Monika Richardson, starając się w sposób wyreżyserowany dobić do niedoścignionych (dla polskiego show biznesu) amerykańskich wzorców w stylu Oscary czy Grammy.

Nie będziemy tu oceniać stylu i jakości prowadzenia gali Gali, ani oprawy artystycznej bo wszak to nie nasza branża:-), ale fakt nagrodzenia Różą w kategorii "Piękne Pary" dwóch mężczyzn o orientacji homoseksualnej jest wart odnotowania.

Oto Kazimiera Szczuka zapowiadając zwycięzców odniosła się do słów prezydenta elekta USA - Baraka Obamy, który po ogłoszonym zwycięstwie dziękował środowiskom gejów i lesbijek. A sami nagrodzeni, dziękując za oddane na nich głosy, stwierdzili, że ich sukces to argument za tym, że Polska nie jest krajem homofobów.
Były brawa, ochy i achy, wspólne zdjęcia, mniej lub bardziej trafne żarty i zabiegi reżyserskie.

Jak widać w pop-kolorowej kulturze się zmienia. Pytanie, czy porównanie z gestem Obamy nie jest nieco krzykliwym zabiegiem i nie na miejscu. Ciekawi nas też inna sprawa. Jak zareagują niektórzy politycy? Że oto państwowa telewizja lansuje wzorce rodziny opartej nie na związku kobiety i mężczyzny, że to też być może przejaw końca cywilizacji bi.cz... Cholera, a to nam się na koniec roku porobiło. Kryzysowy kwartał:-)

Ps. dla zainteresowanych: link do strony Marcina Szczygielskiego Berek

Unijna biblioteka cyfrowa w internecie

Rozpoczyna działalność pierwsza, unijna biblioteka cyfrowa. Na stronie www.europeana.eu znalazły się zeskanowane książki, manuskrypty, mapy, fotografie, arcydzieła europejskiego malarstwa, oraz archiwalne filmy. Na początek 2 miliony takich plików z całej Unii, z Polski niewiele.

Jak podaje IAR - na portalu można znaleźć m.in. Angielską Wielką Kartę Swobód, dzieła Picassa, "Boską komedię" Dantego i filmy dokumentalne z najważniejszych wydarzeń XX wieku. Zgromadzono w niej zbiory z prawie tysiąca organizacji kulturalnych z całej Europy.
Największy wkład w utworzenie Europeany miała Francja, skąd pochodzi ponad połowa zarchiwizowanych w sieci pozycji. Polska zaoferowała między innymi rękopisy Chopina, ale na razie jej udział jest skromny - zaledwie 0,1% wszystkich zbiorów. Zasoby unijnej biblioteki cyfrowej to na razie 2 miliony dzieł i każdy będzie miał do nich swobodny dostęp. Do 2010 roku ma być 10 milionów zbiorów w sieci.

Dzisiaj rano strona już działała, ale chodziła bardzo wolno. Dlugo trzeba czekać na odnalezienie wyszukiwanego słowa.

Etykiety: , , , , , , ,

18.11.08

Kolejny działacz Samoobrony oskarżony!

Tym razem chodzi o Janusza Maksymiuka. Wrocławska Prokuratura Krajowa zarzuciła mu
ukrywanie majątku - prawie trzy miliony złotych, którego zwrotu domagały się Zakłady Chemiczne Police i Puławy. Akt oskarżenia, który trafił właśnie do sądu dotyczy lat 2004 i 2005.

Janusz Maksymiuk (bliski współpracownik Andrzeja Leppera) prowadził wówczas działalność gospodarczą i był winien zakładom chemicznym ponad dwa miliony siedemset tysięcy złotych. Wierzyciele oddali sprawy do sądów, a te wydały korzystne dla nich wyroki. Jednak działacz Samoobrony za pomocą konta swojej żony, jak twierdzą śledczy z Prokuratury Krajowej we Wrocławiu, przelał pieniądze na inne konta. Część z nich - 44 tysiące złotych miało trafić na konta jego partii m.in. na komitet wyborczy Andrzeja Leppera (12 tys. zł.). Kolejny zarzut dotyczy ukrycia częsci swojego majątku - chodzi o ponad pięciuset hektarową działkę w Nowoszycach. W oświadczeniu majątkowym Janusz Maksymiuk wykazał m.in. 300 zł., garnitur, dwa komplety zimowej bielizny, cztery pary budtów, 33 hektarowe gospodarstwo rolne w Paczkowie, ale ziemii w Nowoszycach - wartej około 2,5 mln. złotych nie wymienił. Oskarżony nie przyznał się do zarzutów i odmówił składania wyjaśnień. Wraz z nim na ławie oskarżonych zasiądzie jego była zona.

Etykiety: ,

17.11.08

Czy minister Drzewiecki powinien odejść?

Stłukł (?) po pijaku żonę. Trafił na noc do aresztu. Ogłosiła to telewizja TVN w programie "Teraz My".

Czy ktoś taki może być nadal ministrem w polskim rządzie?

Owszem, Mirosław Drzewiecki miał poturbować swoją żonę ładnych kilka lat temu. A okoliczności zajścia nie są do końca jasne. Małżonkowie twierdzą, że padli ofiarą nieporozumienia. Bo amerykańska policja (rzecz działa się na Florydzie) źle zinterpretowała banalną sprzeczkę.

Niemniej, minister Drzewiecki w pierwszym odruchu miał w poniedziałek zaprzeczyć w rozmowie z TVN, że był kiedykolwiek aresztowany. Dopiero potem przyznał, że spędził noc w areszcie na Florydzie. Świadomie skłamał?

Czy premier Donald Tusk powinien zareagować? Jak?

15.11.08

Targalski i Czabański zawieszeni!

Rada nadzorcza Polskiego Radia zawiesiła w obowiązkach prezesa spółki Krzysztofa Czabańskiego i wiceprezesa Jerzego Targalskiego. Taką nieoficjalną informację podała w sobotę przed południem - PAP.

"Zanim doszło do zawieszenia połowy zarządu rada nadzorcza zmieniła swój regulamin zmniejszając wymagania dotyczące procedury zawieszenia. Do tej pory regulamin stanowił bowiem, że w sprawach o zawieszenie - tak samo jak w przypadku odwołania członka zarządu - wymagana jest kwalifikowana większość głosów, czyli w przypadku 9-osobowej rady nadzorczej PR - sześć, a nie jak po zmianie pięć głosów" - pisze PAP.

Wydaje się więc, że koalicji PO/PSL udało się doprowadzić do zmian bez wprowadzenia nowej ustawy medialnej. "Polowanie" na szefów TVP i PR trwa od wyborów. Do tej pory jednak starania wprowadzenia ustawy medialnej, która by umożliwiła zmiany było bezskuteczne. Teraz okazało się nawet niepotrzebne. Czy sytuacja może powtórzyć się także w TVP i Andrzej Urbański zostanie odwołany lub zawieszony? Kto obejmie władzę w ogólnopolskich mediach publicznych?

Oczywiście trzeba by sie zastanowić czy decyzje ws. Targalskiego i Czabańskiego nie były słuszne. Doniesienia prasowe zwłaszcza na temat arogancji tego pierwszego były bulwersujące i dziwne, że do tej pory udało mu się zachować stanowisko...

Etykiety: , , , , , ,

14.11.08

Podejrzany o korupcję lekarz wróci do pracy?

Dwa dni temu agenci CBA zatrzymali ordynatora oddziału neurochirurgii szpitala wojskowego we Wrocławiu. Wczoraj postawiono mu zarzuty, a czy dzisiaj Jerzy Z. wróci do pracy?

Lekarz (zdjęcie CBA) usłyszał dwa zarzuty dotyczące przyjęcia 15 tysięcy złotych łapówek. Miał żądać pieniędzy za możliwość dalszego szpitalnego leczenia. Jerzy Z. został zatrzymany przez agentów zaraz po przyjęciu łapówki. Wydaje się więc, że nie ma żadnych wątpliwości w tej sprawie. A przynajmniej nie powinno ich być. Rzecznik szpitala jednak argumentuje: istnieje domniemanie niewinności. I zapowiada, że medyk wróci do pracy zaraz po wypuszczeniu na wolność. Cóż widocznie dyrekcji szpitala wojskowego nie przeszkadza, że w ośrodku pracuje lekarz podejrzany o przyjmowanie łapówek.
Ciekawe jest jak w tej sytuacji zachowa się prokuratura. Dzisiaj przed południem ma ona zadecydować o ewentualnych sankcjach wobec Jerzego Z. Niewykluczone są: wniosek o areszt lub nakaz powstrzymywania się od wykonywania zawodu lekarza...

p/s w piątek sąd zakazał Jerzemu Z. pełnienia funkcji ordynatora. Jeżeli wróci do pracy będzie mógł jedynie wykonywać zawód. W poniedziałek komendant szpitala wojskowego ma podjąć decyzję w tej sprawie.
p/s 2 W poniedziałek lekarz wrócił do pracy, ale po kilku godzinach złożył wniosek o urlop. Rozmowy z Jerzym Zwoliński (zgodził się na podanie nazwiska) można posłuchać na portalu Radia Wrocław.

Etykiety: , , , , ,

13.11.08

Prezes Agory podał się do dymisji

Podajemy za Polską Agencją Prasową:

"Prezes zarządu spółki Agora SA Marek Sowa złożył 13 bm rezygnację z uczestnictwa w zarządzie spółki i z funkcji prezesa; tymczasowo funkcję prezesa powierzono Piotrowi
Niemczyckiemu - poinformowała w czwartek Agora.

Ponadto zarząd dokooptował do swojego grona szefa przedsięwzięć internetowych Tomasza Józefackiego".

Więcej szczegółów znajdziemy na stronie Agory:

"Zarząd spółki Agora SA ("Spółka") informuje, że z powodów osobistych w dniu dzisiejszym (tj. 13 listopada 2008 roku) Prezes zarządu Marek Sowa złożył na ręce Spółki rezygnację z uczestnictwa w zarządzie Spółki oraz z funkcji Prezesa zarządu, z mocą od dnia dzisiejszego. Rada Nadzorcza złożyła podziękowanie Markowi Sowie za wkład w rozwój Spółki".

I dalej:

"W związku z komunikatem bieżącym nr RB 65/2008, w dniu 13 listopada 2008 roku stosownie do postanowień par.33 ust.1 Statutu Spółki, zarząd Spółki wybrał dotychczasowego Wiceprezesa zarządu Spółki Piotra Niemczyckiego na funkcję Prezesa zarządu na okres kończący się z dniem zakończenia zwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy Spółki decydującego o zatwierdzeniu sprawozdań finansowych za rok 2008.

Ponadto, stosownie do postanowień par. 28 ust. 3 Statutu Spółki zarząd dokooptował do swojego grona Tomasza Józefackiego szefa przedsięwzięć internetowych.

Zmiany w składzie władz Agory nie oznaczają zmiany strategii rozwoju".

Skąd te zmiany? Pospekulujmy.

Po pierwsze - Agora dostała w kość w związku z kryzysem finansowym. Tak się składa, że właśnie dzisiaj (13.11.) opublikowała swoje najnowsze wyniki finansowe. Jak się okazuje, jej zysk za ostatni kwartał spadł niemal o połowę w porównaniu z zyskiem za ten sam kwartał w zeszłym roku. Inna rzecz, że nadal jest to zysk.

Po drugie - "zmiany w składzie władz Agory nie oznaczają zmiany strategii rozwoju". To oznacza, że spółka nadal zamierza iść drogą kojarzoną właśnie z nazwiskiem Marka Sowy - a więc w stronę dalszego rozwoju multimediów i internetu. Powołanie Tomasza Józefackiego do zarządu świadczy na korzyść tej tezy.

Po trzecie - jednak trochę niepokojąca jest tak szybka dymisja prezesa. To znak, że spółka nie jest jednak organizmem stabilnym. Pytanie: kto będzie nowym prezesem? Co zaproponuje? Czy - i jak - jego nominacja wpłynie np. na "Gazetę Wyborczą" - flagowy okręt Agory?

Abp Józef Życiński był agentem SB?

Tak twierdzą Sławomir Cenckiewicz i ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Duchowny miał współpracować z SB jako TW "Filozof". Tę wiadomość podaje m.in. serwis Niezalezna.pl.


(Fot. Wikipedia / Sławek / cc-by-sa-2.0)

Cenckiewicz pisze o TW "Filozofie" w swojej najnowszej książce o Lechu Wałęsie ("Sprawa Lecha Wałęsy"). Cytuję za Niezalezna.pl:

"Józef Życiński był w latach 1977-1990 rejestrowany pod numerem 1263 przez Wydział IV KW MO w Częstochowie jako TW ps. "Filozof'. Materiały archiwalne zniszczono w styczniu 1990 r. ,,Filozofa" miał pozyskać naczelnik Wydziału IV ppłk Alojzy Perliceusz, a jego kolejnymi oficerami prowadzącymi byli: kpt. Stanisław Boczek (1978-1984), por. Zbigniew Kalota (od 1984). Z zachowanych akt lokalu kontaktowego SB o krypt. "Wanda" (ul. Józefitów 15/7 w Krakowie) wynika, że odbywano w nim spotkania z ,,Filozofem". Por. IPN Ka 0026/1067".

Informację potwierdza ks. Isakowicz-Zaleski. Znów cytuję Niezalezna.pl:

"Jak pisze ks. Isakowicz [w swoim blogu]: "Kościelna komisja historyczna milczy w tej sprawie, choć wie o tym od dwóch lat. Sam o tym informowałem w styczniu 2007 r. przewodniczącego Episkopatu Polski, ale dostałem tylko jednozdaniową odpowiedź. O sprawie od dwóch lat wie także ode mnie ks. kard. Stanisław Dziwisz, który z tego między innego powodu publicznie domaga się “betonowania akt IPN na 50 lat”. Jak znam życie, to po ujawnieniu tej informacji winnymi nie będą ani pracownicy komunistycznej bezpieki, ani ich tajni współpracownicy, ale tylko i wyłącznie historyk, który miał odwagę o tym napisać" - dodaje Zaleski".

12.11.08

Nowa płyta Izraela po latach!

Nowa płyta Izraela "dża ludzie" już w sklepach. To prawdziwa niespodzianka. Ostatnia studyjna płyta tej kultowej polskiej kapeli reggae wyszła bowiem w 1991 roku!

Później ukazały się jeszcze dwie płyty Izraela: "1993 live" i "in dub". Obie jednak miały charakter składankowy. A nowy album Izraela stworzyła naprawdę grupa genialnych muzyków: Robert Brylewski, Paweł Kelner Rozwadowski, Maleo, Piotr Samohut Subotkiewicz, Włodzimierz Kinior Kiniorski i Piotr Stopa Żyżelewicz. Tacy muzycy nie mogli stworzyć knota. I rzeczywiście słucha się tej płyty rewelacyjnie. Szczególne wrażenie robią: otwierający album Brotherhood of man, Don't Dominate /Holy Tibet, Interesy, Rootz Party czy Każda chwila.
Oczywiście część tekstów poświęcona jest: Jah, miłości itd., ale są też dobre teksty: Don't Dominate/Holy Tibet, Politikz czy Interesy.

Izrael to prawdziwy fenomen polskiego reggae. Od początku zdobył niesamowitą popularność.
Powstał w 1983 roku, kiedy powoli dobiegała końca historia Brygady Kryzys. W pierwszym składzie znalazł się też znany wówczas z Deutera Kelner.
Wszyscy miłośnicy reggae (i nie tylko) pamiętają niewątpliwie słynny kawałek "Wolność" ze składanki Fala czy późniejszy "Płonie Babilion" (który wielokrotnie miałem okazję śpiewać bo przerobił go FATE). Ech z łezką w oku wspomina się stare płyty kapeli Brylewskiego: Biada, biada, nabij faję czy duchowa rewolucja. I na koniec absolutnie fantastyczna 1991 z niezapomnianym See I&I.
Całej historii Izraela oczywiście nie będę wam opisywał bo znajdziecie ją tutaj na stronie kapeli.
Warto też zaopatrzyć się w reedycje wcześniejszych płyt, które Sławek Pakos wydał w swojej wytwórni W Moich Oczach. Oczywiście wiele nagrań Izraela znajdziecie też na youtube.

W najbliższym czasie Izrael będziecie mogli zobaczyć: 14.11 Opole, 15.11 Katowice, 28.11 Ząbkowice i 29.11 Wrocław.
Poczytajcie tutaj o koncercie Izraela sprzed kilku miesięcy we Wrocławiu.

Etykiety: , , , , , , , , , , , , ,

11.11.08

Co to jest "cywilizacja białego człowieka"?

Na marginesie awantury o wypowiedź posła Artura Górskiego przyszła mi do głowy myśl, że próba zdefiniowania "cywilizacji białego człowieka" (w skrócie: "cywilizacji bi.cz.") jest ciekawym wyzwaniem intelektualnym.

Niełatwym.

Załóżmy stereotypowo, że "cywilizacja bi.cz." to jest mniej więcej to samo, co świat wartości tzw. Zachodu. Ale tu napotykamy pierwszy problem: jakie dokładnie wartości mamy na myśli? Hierarchiczność tzw. cywilizacji łacińskiej? Egalitaryzm demokracji i socjalizmu? A może indywidualizm liberalizmu? Religijność czy pluralistyczny laicyzm?

Czy szczytowym osiągnięciem Zachodu jest średniowieczna Europa? Czy - przeciwnie - Stany Zjednoczone?

Co zrobić z Rosją i tradycją prawosławną?

(Tymczasem przerywnik muzyczny. The Clash "White Riot" - na wokalu gościnnie Jimmy Pursey z Sham 69. Czyli biali ludzie śpiewają o białych zamieszkach):



Gdzie tkwią korzenie "cywilizacji bi.cz."? Znów odwołajmy się do stereotypu i wskażmy Grecję, Rzym oraz tzw. tradycję judeochrześcijańską. Czy zatem tradycja żydowska też jest elementem tej cywilizacji? A co z Rzymem? Wydaje mi się bowiem, że - jeśli mogę tak się wyrazić - rdzennie rzymski był republikanizm. Natomiast cesarstwo (a więc, bądź co bądź, czas największej świetności Rzymu oraz inspiracja dla późniejszych cesarstw europejskich i dla papiestwa) było m.in. efektem fascynacji Orientem, w tym choćby Egiptem. Czy to również jest element "cywilizacji bi.cz."?

No właśnie: co ze starożytnym Egiptem? Jest poza nawiasem "cywilizacji bi.cz."? Czy jakoś jednak mieści się w niej?

Jak potraktować białych rasowo, ale jednak dzikich Germanów najeżdżających Rzym? Czy plądrujący Europę Wikingowie byli elementem "cywilizacji bi.cz."?

Czy białoskóry kibol bluzgający czarnoskórego piłkarza jest głosem "cywilizacji bi.cz."?

I jak do tej całej teorii ma się komunizm? To wszak również był pierwotnie ruch białych ludzi!

Jestem ciekaw Waszych opinii i propozycji.

"Cywilizacja białego człowieka" to rasizm. Czyli kto ma rację w kłótni o posła Górskiego

Spór o ekscentryczny pogląd wyrażony przez posła Artura Górskiego ("Triumf Obamy to koniec cywilizacji białego człowieka") stał się - niestety - kłótnią lewicy ("Górski to rasista! Ukarać go!") z łżeprawicą ("Górski ma rację! Niech żyje cywilizacja białych!"). Trochę zbyt cicho zabrzmiał głos prawicy.

Ale po kolei. Mało kto w tym zgiełku dostrzegł, że:

a) Ów nieszczęsny pogląd posła Górskiego jest - owszem - czystej wody rasizmem (a więc rację mają lewicowcy), ale w głębszym tego słowa znaczeniu. Wszak jeśli połączymy słowo "cywilizacja" z określeniem "biały człowiek" (lub też "czarny człowiek", czy "żółty"), to łączymy tym samym jakiś świat wartości, czy dorobek intelektualny wielu ludzi i pokoleń z czysto biologicznym fenomenem rasy. Uznajemy więc, że rasa i wartości są ze sobą nierozerwalnie związane. Taki pogląd to rasizm. W wersji bodaj najczystszej objawił się w narodowym socjalizmie Hitlera.

b) Ten sam pogląd trudno nazwać "prawicowym". No bo co w nim jest "prawicowego"? Żeby było jasne: nie twierdzę przy tym, że jest on "lewicowy", czy "centrowy". W sumie to nie wiem, czy da się go w ogóle zaklasyfikować na osi "lewica - prawica".

c) Ale najdziwniejsze jest to, że Artur Górski jest ideowym prawicowcem. Wieloletnim szefem Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego (KZM). Ultrakatolikiem. Konserwatystą.

Nie wiem jak poseł Górski godzi katolicką ortodoksję z rasizmem. Ale cieszy mnie, że głos w tej sprawie zabrała ideowa prawica. Czyli jego koledzy monarchiści. Oto Rada Główna KZM odcięła się od rasistowskiej wypowiedzi posła Górskiego, przypominając (we właściwym sobie, ortodoksyjnie katolickim stylu):
KZM nie czuje się spadkobiercą "cywilizacji białego człowieka", lecz cywilizacji zbudowanej na fundamencie Ewangelii i nauczania Kościoła. Te dwa pojęcia mogą jakoś na siebie nachodzić, w szczególności w kontekście historycznym. Jednakże w sposób absolutnie oczywisty dla każdego, kto stara się budować swoje życie w oparciu o nauczanie Jezusa Chrystusa zrozumiałym jest, iż ludzie innych ras tylko na mocy przynależności do nich nie są wykluczeni z wezwania do budowania życia publicznego w oparciu o prawdę Ewangelii.
Także główny ideolog polskiego monarchizmu prof. Jacek Bartyzel oświadczył m.in.:
Faktycznie, można mówić o zagrożeniu cywilizacyjnym, lecz – jak słusznie zauważa Dr [Adam] Wielomski [szef KZM, znany prawicowy publicysta - 5W] – tą cywilizacją, o której przetrwanie troszczy się prawdziwy tradycjonalista jest cywilizacja chrześcijańska, nie znająca ras, a jedynie jedność wiary, etyki i kultury Christianitas – nie zaś „cywilizacja białego człowieka”, które to pojęcie powstało w dobie supremacji dwóch potęg kolonialnych: protestanckiej Anglii i wojująco laickiej Francji (...).
W kolejnym tekście na ten temat Bartyzel dodaje:
... trzeba jeszcze powiedzieć, że „cywilizacja białego człowieka” nie była i nie jest (jedyną wartą obrony za wszelką cenę) cywilizacją katolicką, także i z następującego powodu. Cywilizacja katolicka budowała w Nowym Świecie kościoły, w których sprawowano Ofiarę miłą Bogu i ku zbawieniu ludzi wszystkich ras (...).
Piszę to wszystko, by przypomnieć, że partyjne wojenki prowadzone w parlamencie, w mediach, czy w internecie (a więc i w blogach) nie muszą w ogóle pokrywać się z głębokimi polemikami ideowymi. Jeśli potępiam wypowiedź posła Górskiego, to wcale nie oznacza to, że oto znalazłem się w obozie PO walczącym z PiS. Jeśli zaś popieram PiS - to wcale nie oznacza to, że do ostatniej kropli krwi mam bronić posła Górskiego przed wrażym lewactwem i na siłę szukać uzasadnienia dla rzekomej wyższości "cywilizacji białego człowieka" nad jakimiś innymi (kolorowymi?) formami życia zbiorowego.

W sporze o wypowiedź Artura Górskiego nie chodzi o tzw. polityczną poprawność. A o coś znacznie głębszego.

AKTUALIZACJA:

Warto zerknąć w rozmowę Dariusza Kosa z Arturem Górskim na stronie "Najwyższego Czasu". Co prawda, Kos jest przekonany, że potępienie posła PiS przez MSZ to symptom odradzającego się nazizmu (sic!), a sam Górski narzeka na "brak tolerancji" - ale można poczytać, "co autor miał na myśli". A przy okazji wgłębić się w dokładny zapis jego przemowy na temat Baracka Obamy.

10.11.08

Rasista w polskim Sejmie?

Ostatnie kilka dni spędziłem w Pradze. Jedna z pierwszych informacji jakie dotarły do mnie po powrocie do Polski to bulwersująca, moim zdaniem rasistowska wypowiedź Artur Górskiego z PiS.

"Obama to nadchodząca katastrofa. To koniec cywilizacji białego człowieka".
Nie będę się rozpisywał na temat tej i innych wypowiedzi bo zapewne wszyscy już wszystko na ten temat napisali przez te kilka dni. Pytam tylko dlaczego ten człowiek jest jeszcze w PiS? Dlaczego ta partia nie zmusiła go do odejścia ze swoich szeregów? Dlaczego nie zmusiła go do zrzeczenia się mandatu posła? Jeżeli takie konsekwencje nie spotkają tę mierną postać to mam nadzieję, że zajmie się nim prokuratura. Liczę na szybkie postawienie zarzutów i prawomocny wyrok, jeżeli sąd uzna, że wypowiedź była rasistowska.

ZERO AKCEPTACJI DLA RASISTÓW !

Etykiety: , , ,

Oto piękno piłki nożnej

Znalezione w poniedziałek rano wśród zajawek na głównej stronie Gazety.pl. Urocze są zwłaszcza te "cudowne akcje Lecha" w połączeniu ze sportowym męstwem piłkarza Hajto:

8.11.08

Zmarł Mieczysław F. Rakowski. Nasz najbardziej kapitalistyczny premier?


Polityka bywa poplątana. Kto by przypuszczał, że za najbardziej prorynkowego (a więc w jakimś sensie prawicowego) premiera powojennej Polski będzie uchodził ostatni I sekretarz KC PZPR - a więc komunista?

A przecież to właśnie krótkotrwały, de facto przejściowy rząd Mieczysława F. Rakowskiego uchwalił w grudniu 1988 r. Ustawę o działalności gospodarczej. Zezwalającą wszystkim na swobodne prowadzenie własnych firm. A więc i na bogacenie się.

To fundament kapitalizmu. I koniec komunizmu.

O tej ustawie pisał parę lat temu Bartłomiej Kozłowski. Uznał ją za zdarzenie ważniejsze dla końca komunizmu niż Okrągły Stół, czy wybory z 4 czerwca 1989 r.

Także Filip Memches przekonywał przed rokiem w Prawicy.net, że rząd Rakowskiego był liberalny:
Politykiem, którego można uznać za ojca polskiego kapitalizmu (ze wszystkimi wadami i patologiami tego systemu) jest Mieczysław F. Rakowski. Na płaszczyźnie gospodarczej to nie żaden socjalchadek Mazowiecki (skądinąd, jak śmiem przypuszczać, ignorant ekonomiczny), ale właśnie ostatni premier PRL był zarazem pierwszym niekomunistycznym szefem polskiego rządu. A przełomu dokonał słynną ustawą o swobodzie prowadzenia działalności gospodarczej (bodajże z 23 grudnia 1988).

Po Rakowskim już właściwie było gorzej.
Dziś Rakowski zmarł. Może warto pamiętać, że był nie tylko komunistą i funkcjonariuszem junty gen. Jaruzelskiego. Ale i ojcem kapitalizmu. I jednym z patronów politycznej transformacji. A więc grabarzem komunizmu.

Dla kontrastu - na stronie Radia Wrocław pokazuję jak Rakowski gromił "Solidarność" w Stoczni Gdańskiej w 1983 r. Wtedy jeszcze był twardogłowym socjalistą.

W YouTube znalazłem też takie oto pożegnanie Rakowskiego:



(Zdjęcie Rakowskiego jest z Wikipedii. Zrobił je Dawid Skoblewski).

7.11.08

Kara za nagie piersi

Nagie piersi na cenzurowanym. Szczeciński sąd uznał jednak, że nie można opalać się na plaży topless.

Młode kobiety dostały naganę i muszą pokryć koszty procesu. Jak pisze PAP: sąd uznał, że dopuściły się nieobyczajnego wybryku. Sąd podkreślił m.in., że okazywanie nagości wykracza poza obyczaj i normy w Polsce. Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka - zaznaczył sąd.

No to policjanci i sądy mają okazję do poprawienia statystyk. Funkcjonariusze niech ruszą na plażę tropić nagie biusty, kto wie może nawet okaże się, że nagie męskie klatki piersiowe powinny być karane. A sądy w statystykach wykażą skrócenie procesów, wszak wystarczą dwie - trzy rozprawy by skazać grzesznice! Takie procesy to też okazja dla strażników moralności, niech rozpoczną się pikiety sądów i społeczne patrole na plażach! Czekamy na zatrzymania sprawców kolejnych bulwersujących nagości!

5.11.08

Triumf Obamy: rodzi się nowy świat?

(Poniższy tekst zamieściłem pierwotnie na portalu Radia Wrocław).

Pierwszy czarny prezydent USA, Demokrata, który wręcz zdemolował kandydata Republikanów, jeden z najmłodszych tamtejszych prezydentów - to wszystko prawda. Ale takie chwytliwe określenia nie oddają potęgi zmiany, jaka dokonała się 4 listopada 2008 r.

Owszem, Barack Obama już niebawem zajmie się "starą, dobrą" geopolityką. Kryzysem finansowym. I tymi wszystkimi problemami, z którymi na co dzień muszą borykać się przywódcy wielkich państw. W tym sensie nic wielkiego się nie stało. Ot, Stany Zjednoczone mają kolejnego przywódcę.

Jednak w wymiarze symbolicznym stało się o wiele więcej. Oto wygrał polityk, który w jakimś sensie przywraca obywatelskość demokracji. Dialog, komunikacja, oddolne działanie, nie zaś narzucanie "naszych wartości" siłą i traktowanie rzeczywistości z pozycji wszechwiedzącego menedżera - to jest właśnie ta zmiana, którą symbolizuje triumf Obamy. Nawet jeśli on sam okaże się kolejnym, całkiem zwyczajnym prezydentem.

To nie jest zmiana prawicy na lewicę. To zmiana paradygmatu, która będzie inspirująca zarówno dla prawicy, jak i lewicy.

Tę zmianę najpełniej ucieleśnia internet. Już w poniedziałek ogłoszony (przez Ariannę Huffington) zwycięzcą amerykańskich wyborów. Dziś wskazywany jako jeden z głównych sprawców sukcesu Obamy. Ale to nie jest po prostu internet jako taki. To internet społecznościowy. Ten napełniany treścią nie przez zawodowych redaktorów i speców od reklamy, a przez samych internautów. Zwykłych ludzi, którzy korzystając z blogów, YouTube, MySpace, Flickra i setek, tysięcy innych narzędzi i serwisów mówią światu (a więc tak naprawdę sobie nawzajem) to, co mówi Obama: "Yes, We Can". "Możemy".

Politycy z całego świata zaczną teraz na gwałt uczyć się, jak prowadzić duże kampanie internetowe. Ale rzecz nie w tym, by wzbogacić się o kolejne narzędzie wpływania na ludzi. Rzecz w tym, by zrozumieć, że tym narzędziem są sami ludzie, którym być może warto teraz powierzyć nieco więcej odpowiedzialności za otaczający ich świat.

Kampanie internetowe to tylko wstęp do bardziej społecznościowego zarządzania sferą publiczną. I to jest właśnie ta zmiana, która może się dokonać. Nawet jeśli - powtórzę - sam Obama okaże się zupełnie zwyczajnym politykiem.

4.11.08

Lato nie czeka

Grzegorz Lato był zawodnikiem surowym technicznie, silnym, o żelaznych płucach, atomowym strzale. Nie pamiętam żeby, choć był bramkostrzelnym napastnikiem, kiwnął więcej niż jednego obrońcę na raz.

Kiedy trafił do reprezentacji młodzieżowej i strzelił Albanii dwie bramki ( dzięki niemu Polska wygrała 2:1) „Sport” pytała sceptycznie pod kątem jego gry w reprezentacji: „Po co nam jednonożny Lato?”. Ale „jednonożny” miał fart: reprezentacja Górskiego po wygraniu z Anglia 2:0 w Chorzowie (jedyny dotąd raz wygraliśmy z „Angolami”) pojechała w 1973 roku na rekreacyjne amerykańskie tournee i wróciła w wakacyjnej formie. Dodatkowo świetny prawoskrzydłowy Górnika Zabrze Jan Banaś (wychowanek Polonii Bytom), współautor (razem z Gadochą) pierwszej bramki z Anglią odniósł kontuzję, która –jak się potem okazało– załamała jego karierę piłkarską. A w powrotnej drodze czekał towarzyski mecz z Bułgarią w na wyjeździe. Ściągnięty w trybie awaryjnym z kraju Lato strzelił Bułgarom dwie bramki, Polska wygrała 2:0. Potem sprawdził się z Walią, a na Wembley z Anglią (słynne 1:1) Mc Farland musiał go złapać za koszulkę, żeby nie strzelił dla Polski drugiej bramki.
Król strzelców mistrzostw świata miał niesamowity instynkt pod bramka, a nerwy nie odmawiały mu posłuszeństwa: wielokrotnie strzelał decydujące bramki gdy miał dobry dzień, a honorowe w słabych. Z czasem przestał być biegaczem (w Stali Mielec razem drugim skrzydłowym Gąsiorem mieli „ksywę” „Bolek i Lolek”). Został przesunięty do pomocy, a przez lata nie tracił szybkości. Była jedynym zawodnikiem, który pozostał podstawowym graczem obu polskich drużyn, które zajęły na mistrzostwach świata trzecie miejsca: tej z 1974 i tej z 1982 roku.

W pamiętnikach świetnego polskiego skrzydłowego Stanisława Terleckiego Lato jest pokazany jako facet, który podpuszcza kolegów do zgrywy, a potem napawa się tym, że podpadli. Dziennikarze sejmowi zapamiętali go jako człowieka, który brał w bufecie tanie potrawy i dużo chleba, który był za darmo. Nasz najlepszy w historii bramkarz, kolega Laty z reprezentacji Jan Tomaszewski kpił, że „Grzesiu” nie powinien być szefem PZPN, bo nie wiadomo, czy umie się dobrze podpisać.

Podobnie jak wielu innych sportowców, choćby kolarz Jaskuła czy sprinter Woroninposzedł w SLD”. Został nawet senatorem.

Nikt nie wie, co będzie w PZPN za Laty, tak jak nikt nie wie co będzie ze Stanami Zjednoczonymi za Barracka Obamy.

Lato nie jest wielkim mówca. Lato jest tym człowiekiem, który strzelił jedyna bramkę w jednym dotąd wygranym przez Polskę meczu z Brazylia (o trzecie miejsce na mistrzostwach świata w 1974 roku w RFN). Dostał podanie, naciskany widział, że niedoświadczony Kapka wychodzi do podania na pozycję spalona. Kopnął piłkę do przodu ile mógł i pobiegł za nią. Brazylijski obrońca nie nadążył za nim, a Lato łapiąc bramkarza „na wykroku” na zimno puścił piłkę koło jego nogi. Sam sobie podał, doszedł do podania i strzelił swojego siódmego gola na mistrzostwach.

Taki jest do dziś.

Leszek Budrewicz

Etykiety: , , , , , , , , , , , , , , , ,

3.11.08

Kto z Was jeszcze wierzy w zwycięstwo McCaina?

Nie ma siły. Barack Obama wygra te wybory. Gdy piszę te słowa - w przeddzień głosowania w USA - sondaże są takie (za Yahoo):

I choć w ostatniej chwili przychylna Republikanom telewizja Fox News nagłośniła wypowiedź Obamy, która mogłaby go osłabić (o bankructwie, jakie grozi przemysłowi węglowemu po ewentualnym wprowadzeniu limitów emisji gazów cieplarnianych), to nagle - niczym grom z jasnego nieba - spadła wiadomość znacznie cięższego kalibru: zmarła babcia Obamy.

Po godz. 23.00 (czasu polskiego), gdy do rozpoczęcia wyborów pozostały już właściwie godziny, była to np. czołówka Gazety.pl:

Zaraz podchwycił to Onet:

Wiem, że to niestosowne. Ale ciśnie mi się do głowy myśl nieco patetyczna: babcia zmarła DLA Obamy. Dla jego zwycięstwa. W naszej stabloidyzowanej rzeczywistości takie niusy zmieniają bieg dziejów. Jedyna niewiadoma jest taka: jak duża będzie ostateczna przewaga Obamy nad McCainem?

Ja wiem, że jest dziesięć powodów, dla których Obama może jednak przegrać te wybory. I wtedy wygra McCain. I świetnie wiem, że dziś w nocy wszystkim Republikanom i ich zwolennikom będzie śnił się piękny sen o cudownym wpływie efektu Bradleya na rzeczywistość polityczną (to teoria, która głosi, że ciemnoskórzy kandydaci cieszą się znacznie większym poparciem w sondażach, niż w prawdziwych wyborach).

Ale chyba jest już po wszystkim. Pojutrze cały świat będzie nucił tę pozornie niewinną piosenkę, która w zeszłym roku zawojowała amerykański internet:



Obama zresztą już dawno wygrał właśnie w internecie. Jego wyborczy triumf zmieni sposób prowadzenia kampanii wyborczych na całym świecie. Wprowadzi serwisy społecznościowe w rodzaju YouTube, MySpace, czy Flickr do medialnej ekstraklasy.

Zresztą Arianna Huffington właśnie ogłosiła w The Huffington Post: zwycięzcą tegorocznych wyborów prezydenckich w USA jest internet.

No chyba że jednak wygra McCain... Ale czy to jeszcze możliwe?

(Zdjęcie Johna McCaina pochodzi z Wikipedii. Jego autorem jest Marc Nozell. Objęte jest licencją Creative Commons Attribution 2.0).

Sky Tower - kryzysowa wieża Babel?

Oto i kryzys objawił się we Wrocławiu. Nie byle gdzie. Dotknął jedną z największych i najważniejszych inwestycji Sky Tower. Biurowo-mieszkalny kompleks miał być wizytówką miasta, jak pisze dziś Puls Biznesu Leszek Czarnecki, główny udziałowiec spółki LC Corp (deweloper odpowiedzialny za budowę kompleksu) odkupił od firmy - Sky Tower - za 119 milionów złotych i... wstrzymał przedsięwzięcie na najbliższe pół roku.

Czarnecki zdecydował się przejąć ryzyko tej inwestycji, ponieważ LC Corp musi mieć środki na spłatę krótkoterminowego zadłużenia. Inwestor zapowiada, że w chwili gdy ustabilizuje się sytuacja na rynkach finansowych, budowa ruszy i kompleks zostanie ukończony.
O tym, że mega-kompleks może mieć kłopoty mówiło się od jakiegoś czasu. Ciągle zmieniały się proporcje między strefą przestrzeni mieszkalnej, a powierzchnią biur. Tych ostatnich miało być w końcu zdecydowanie więcej niż planowano. Teraz data terminu oddania Sky Tower do użytku - 2011 rok stoi pod znakiem zapytania. Chyba, że... kryzys zakończy swój żywot w tak ekspresowym tempie w jakim pojawił się w naszej świadomości i budowa zostanie potraktowana w sposób priorytetowy.

Co ciekawe - pierwszy kwartał 2008 roku był bardzo dobrym okresem dla biznesów Leszka Czarneckiego. Wszystkie firmy jego grupy poprawiły zysk netto.
Sielankę przerwała pewna publikacja. W lipcu dziennik Rzeczpospolita napisał o rzekomej współpracy miliardera z Służbami Bezpieczeństwa PRL - co relacjonowaliśmy na łamach 5W. Natomiast początek ostatniego kwartału 2008 roku to już czas kryzysu i jego następstwa: spadki indeksów giełdowych, spekulacje mediów (m.in DomBank - oddział Getin Banku - stał się przykładem banku, któremu zabrakło franków szwajcarskich).

Jaki będzie los imperium Leszka Czarneckiego? Ano zobaczymy. Nie obstawialibyśmy jednak, że bajka od pucybuta do milionera znajdzie swój odwrotny finał. Mimo kryzysów, takie rzeczy to tylko w...

News Corporation wycofuje się z Telewizji Puls

Wszystkie udziały przeszły w ręce Prowincji Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych (OO. Franciszkanie) i Dariusza Dąbskiego. Tym samym Rupert Murdoch przyznaje się do porażki swoich polskich inwestycji.

Biznesmen dwa lata temu zapowiadał inwestycje i zmiany w Telewizji Puls. Chciał postawić na informacje i zatrudnił grupę dziennikarzy, którą kilka miesięcy temu zwolnił. Już to zapowiadało koniec jego inwestycji w polskie media. Oficjalnie powody wycofania się Murdocha z Pulsu nie zostały jednak podane. Biznesmen mial 35 procent akcji katolickiej stacji. Co teraz z nią się stanie nie wiadomo.

Etykiety: , ,

2.11.08

Rafał Dutkiewicz na celowniku PO?

Kilka dni temu Rafał Dutkiewicz udzielił wywiadu Dziennikowi. Z wypowiedzi prezydenta Wrocławia, a jednocześnie lidera stowarzyszenia Polska XXI brany pod uwagę w sondażach prezydenckich, wynikało, że spodziewa się ataku ze strony PO.

Rafał Dutkiewicz mówił w Dzienniku m.in:
"Koledzy z Platformy straszą mnie na różne sposoby. Po pierwsze tym, że mi zarzucą, że nie zajmuję się Wrocławiem. Po drugie tym, że ogłoszą, jak źle używam karty kredytowej. A jak się okazuje, że się tego nie boję, bo zajmuję się Wrocławiem, a wszystkie moje działania są uczciwe i transparentne, dodają: my już mamy 200 milionów na kampanię. Przykryjemy cię czapkami".

I rzeczywiście zapowiedź ataku nastąpiła bardzo szybko. Jacek Protasiewicz, szef dolnośląskiej PO w wywiadzie dla poniedziałkowej Gazety Wyborczej Wrocław zapowiada:
"Gołym okiem widać, że od kilku miesięcy szwankuje nadzór prezydenta nad służbami miejskimi. Dane naukowców z Politechniki Poznańskiej pokazują, że we Wrocławiu korki są największe w Polsce. Dane GUS mówią z kolei, że w ostatnich trzech latach w mieście powstało najmniej budynków mieszkalnych - dwa razy mniej niż w Poznaniu czy Krakowie. Zadaniem naszych radnych będzie więc wyjaśnienie, dlaczego się tak dzieje (...) Radni mają nie tylko prawo, ale i obowiązek sprawdzać delegacyjne wydatki prezydenta, tym bardziej kiedy zachodzi podejrzenie, że jego liczne delegacje mogą odbijać się negatywnie na jakości zarządzania miastem".

Rafał Dutkiewicz w wyborach na prezydenta Wrocławia startował z listy własnego ugrupowania ale wspierały go zarówno PO jak i PiS. Obie partie liczyły, że popularny we Wrocławiu polityk opowie się ostatecznie po którejś ze stron. Dutkiewicz jednak, który był zwolennikiem POPiS-u wybrał trzecią drogą - stowarzyszenie Polska XXI. I przynajmniej na Dolnym Śląsku stał się poważnym konkurentem obu partii. Czy kontrole, których może się teraz spodziewać, mogą przynieść niespodziewane efekty? I zaszkodzić karierze politycznej prezydenta, który wydaje się zapomniał trochę o Wrocławiu (czytaj więcej tutaj)? Czas pokaże. Widać już jednak, że żarty się skończyły. Wrocław traci coraz więcej pieniędzy przyznawanych przez rząd (m.in. z unijnych dotacji)

Etykiety: , , , , , , , , ,