25.5.09

Mein Kampf nielegalne w Polsce do 2015 roku

Wrocławski wydawca, który cztery lata temu wypuścił na rynek Mein Kampf Adolfa Hitlera odpowiada za złamanie prawa autorskiego. Bawaria, która od 1945 roku, ma monopol na tę pozycję nie pozwala na jej wydawanie w celach komercyjnych.

Marek S. szef wydawnictwa XXL już raz w sądzie przegrał, wyrok został jednak uchylony i proces toczył się na nowo. Dzisiaj Sąd Rejonowy Wrocław Śródmieście skazał wydawcę na 3 miesiące więzienia w zawieszeniu i 10 tysięcy złotych grzywny (uznanie dla sędzi Anny Plewińskiej, że przeprowadziła to tak szybko i sprawnie, choć początkowo wydawało mi się, że tego procesu nie udźwignie). Uznał, że nie ma żadnych wątpliwości, że Marek S. nie miał praw do wydawania tej książki i nie ma znaczenia to, że nie wiedział do kogo one należą. Oczywiście adwokat wydawcy Andrzej Mękel (na zdjęciu ze swoim klientem) już zapowiedział, że będzie apelacja. W czasie procesu mówił, że według polskiego prawa Bawaria nie ma praw autorskich do spadku po Hitlerze bo zostały one nabyte na zasadzie konfiskaty. I dlatego - jak mówi - Mein Kampf wychodzi np. w Izraelu i Szwecji.

Swoją drogą uważam, że Mein Kampf powinna być powszechnie dostępną książką. A prawa Bawarii do praw autorskich wygasają i tak i tam w 2015 roku (po 70 latach). Jeżeli Bawaria nie chce by ktoś na tym zarabiał może by sama wydała MK?

Etykiety: , , , , , , ,

16.12.08

Produkcja nazistowskich pamiątek będzie zakazana?

Prace nad projektem zmian w kodeksie karnym autorstwa PiS rozpoczyna Sejm. To efekt artykułu Polski Gazety Wrocławskiej, która ujawniła wrocławską fabrykę nazistowskich pamiątek.

Za produkowanie nazistowskich i komunistycznych gadżetów będzie grozić nawet do dwóch lat więzienia. Nie będzie można też nimi handlować w internecie. Projekt zmian stworzyła posłanka PiS, była wiceminister sprawiedliwości Beata Kempa. Po tym jak Marcin Rybak z Polski - Gazety Wrocławskiej ujawnił, że we Wrocławiu są produkowane takie przedmioty okazało się, że nie jest to zabronione. ABW zabezpieczyła co prawda tysiące takich odznaczeń, medali i plakietek ale zarzutów właścicielowi zakładu nie postawiła.

Pozostaje oczywiście pytanie czy jest sens zakazywania takiej produkcji. Nabywcy twierdzą wszak, że są kolekcjonerami, z drugiej strony co to za zbieracz, który kupuje podróbki a nie szuka dostępu do oryginałów. Są tu wątpliwości podobnie jak z wydawaniem Mein Kampf Adolfa Hitlera. Wydawcy łamią zwykle prawo autorskie, bo niemiecki land, do którego prawa należą nie zezwala na drukowanie biblii faszystów. Proces w tej sprawie toczy się we Wrocławiu (czytaj o tym tutaj).

Etykiety: , , , , , ,

2.9.08

ABW na tropie faszystowskich gadżetów

Dziennik Polska – Gazeta Wrocławska napisał dzisiaj o wrocławskim producencie faszystowskich gadżetów. Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Prokuratura wszczęła śledztwo z paragrafu dotyczącego publicznego propagowania faszyzmu, a ABW wkroczyło do wskazanej firmy.

Gazeta Wrocławska relacjonuje:
„(...)Z naszych informacji wynika, że od kilku lat regularnie przyjeżdża po te wyroby obywatel Niemiec. Niewiele o nim wiadomo. Ma na imię Udo, pochodzi ze wschodnich landów, czyli z terenów dawnego NRD. Przyjeżdża dużym mercedesem kombi. Dodajmy, że w jego kraju nie tylko produkcja czy sprzedaż, ale samo posiadanie podobnych pamiątek jest przestępstwem (...)”.

(tutaj możecie przeczytać cały artykuł, a tu posłuchać autora artykułu Marcina Rybaka).

Rzecznik prokuratury Małgorzata Klaus wyjaśniała nam dzisiaj (tutaj możecie posłuchać jej wypowiedzi), że sprawa nie jest prosta. Producentowi nazistowskich gadżetów trzeba udowodnić, że propaguje faszyzm. Jeżeli robi to tylko dla zysku - zarzutów nie będzie.
Podczas rewizji ABW zabezpieczyła kilka kilogramów różnego rodzaju znaczków i odznaczeń. Może też tak się stać, że firma upadnie, a za kilka – kilkanaście miesięcy śledztwo zostanie umorzone. Niedawno mieliśmy do czynienia z podobną sprawą dotyczącą wydania Mein Kampf. Wydawca został oskarżony o złamanie praw autorskich Bawarii (region nie wydaje nikomu zgody na publikowanie książki Hitlera). Marek S. z wydawnictwa XXL został uznany za winnego, ale wymierzenie kary zawieszono. Sąd jednak ten wyrok uchylił i proces będzie toczył się na nowo.

Wracając do nazistowskich medali. Oczywiście można uznać, że kolekcjonerzy mają prawo zbierać co chcą. Rzeczywiście: trudno zabronić komuś kolekcjonowania zabytkowych przedmiotów. Ale takie zbiory chyba jednak powinny się opierać na oryginałach, a nie masowo produkowanych podróbkach, które dodatkowo hurtowo sprzedaje się do Niemiec.... Jak widać wielki świat podróbek zdominował również wielbicieli pamiątek po faszyzmie.

Etykiety: , , , , , , ,