22.10.09

Szef Sierpnia 80 zatrzymany

Już chyba gorszego dnia prokuratura nie mogła sobie zaplanować. Na zlecenie śledczych z wrocławskiego Psiego Pola policja zatrzymała w Katowicach szef Solidarności- Sierpień 80. Na jutro zaplanowano tymczasem wielką demonstrację w Poznaniu (czytaj tutaj), w której Bogusław Ziętek miał wziąć udział!

Związkowcy już mówią, że są to represje. Wrocławska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie ubiegłorocznego strajku we wrocławskim Fagorze (czytaj tutaj). Zarzuty w tej sprawie usłyszały już trzy osoby - powiedziała prokurator Małgorzata Klaus. Dodała, że ponieważ była konieczność przesłuchania związkowca, który nie zgłaszał się na przesłuchania, wydano nakaz zatrzymania. Bogusław Ziętek ma być przesłuchany w Katowicach przez tamtejszą policję i zwolniony do domu. Prokuratorzy nie chcą ujawnić jaki jest związek Bogusława Ziętka ze strajkiem - wiadomo, że nie było go w tym czasie we Wrocławiu. Niewykluczone, że mógł inspirować organizatorów protestu. Tymczasem związkowcy są oburzeni - Patryk Kosela z
Sierpnia 80 podkreśla, że do zatrzymania doszło na dzień przed strajkiem w zakładach Cegielskiego w Poznaniu. "Przypomina to czarne scenariusze z PRL" - dodaje związkowiec. Patryk Kosela powiedział, że jego związek nie zrezygnuje z radykalnych form protestów.

Oczywiście można się spodziewać, że Ziętek jeszcze dzisiaj po przesłuchaniu zostanie zwolniony i będzie mógł jutro wziąć udział w poznańskim proteście, ale dla wielu związkowców będzie "represjonowanym męczennikiem"- jak to już ktoś określił.

Etykiety: , , , , ,

23.9.09

Śledztwo ws. skandalu na festiwalu teatralnym umorzone!

Skandal wybuchł w kwietniu podczas festiwalu zorganizowanego we Wrocławiu z okazji wręczenia Europejskiej Nagrody Teatralnej. Część widzów zbulwersowały przedstawienia reżyserowane przez hiszpańskiego artystę Rodrigo Garcię.

Podczas spektaklu "Wypadki: zabić żeby zjeść" zabił homara, ugotował go i zjadł. "Aktor podwiesił na lince, na środku sceny żywego homara, do grzbietu przymocował mu czuły mikrofon dzięki czemu wszyscy słyszeliśmy bicie serca zwierzęcia. Słyszeliśmy jak przyśpiesza, jak słabnie, jak homar się boi! Kiedy aktor bez słów zaczął wbijać szpikulec w żywego homara nie wytrzymałam, wyszłam" - tak opisywała to wówczas zbulwersowana Elżbieta Osowicz z Radia Wrocław (całą jej opowieść czytajcie tutaj). Dziennikarka postanowiła złożyć zawiadomienie o przestępstwie. Tutaj możecie zobaczyć podobne przedstawienie tego "artysty".

Tymczasem nie był to jedyny incydent. Dzień później podczas innego spektaklu "Zasypcie moimi popiołami Myszkę Miki" aktor wrzucał do akwarium chomiki, przywiązywał też linkami do aktorów żabki afrykańskie. To przedstawienie zostało przerwane przez Straż dla Zwierząt. Działacze tej organizacji także złożyli zawiadomienie o przestępstwie (szczegóły tutaj).

Na pięć miesięcy wokół tego śledztwa zapadła cisza. Rzecznik prokuratury Małgorzata Klaus - na pytania o jego przebieg odpowiadała: "toczy się". Dziś już wiemy - śledztwo zostało umorzone. Teraz autorzy zawiadomień o przestępstwie mają siedem dni na odwołanie się o decyzji o umorzeniu śledztwa.

W uzasadnieniu decyzji znajdujemy idiotyczne opinie Głównego Lekarza Weterynarii oraz biegłego z Uniwersytetu Przyrodniczego, którego nazwisko nie zostaje opublikowane.

Główny Lekarz Weterynarii pisze: "warunki przedstawienia nie zagrażały życiu, zdrowiu i nie powodowały cierpień zwierząt".Nie wiem czy ten człowiek nadaje się na takie stanowisko. Moim zdaniem powinien zostać natychmiast zdymisjonowany skoro nie widzi problemu.

Garcia Rodrigo w śledztwie zeznał, że sposób w jaki na scenie zabijał, a następnie gotował i zjadał homara jest identyczny z tym jak to się robi w restauracjach. Dodał, że żaby były delikatnie przywiązywane do aktorów, a chomiki przebywały w wodzie nie więcej niż 10 sekund.

Z kolei biegły stwierdził, że nie doszło do znęcania się nad homarem bo jego układ nerwowy znacznie różni się i stoi na niższym etapie ewolucyjnym niż podobne układy u ssaków. Nie był więc - czytamy dalej - w stanie odczuwać bólu w taki sposób jak inne, wyżej stojące, zwierzęta. Jego zdaniem homara zabito w sposób humanitarny, przypomina, że w restauracjach homary są wrzucane do gotującej się wody. Z dalszej opinii biegłego wynika, że chomiki co prawda były poddane stresowi, jednak na krótki czas, a sposób obchodzenia się z nimi nie miał charakteru znęcania się. Jego zdaniem chomiki potrafią pływać, w wodzie utrzymują się około 30 minut. Zdaniem biegłego artyści nie znęcali się także nad żabkami.
Prokuratura uznała więc, że homara uśmiercono w sposób prawidłowy, podobny do sposobu uśmiercania zwierząt gospodarskich, a także wręcz bardziej humanitarny niż niekiedy robi się to dla potrzeb kulinarnych. Podobnie w przypadku chomików i żab prokuratura nie dopatrzyła się elementów znęcania nad zwierzętami.

W tym roku do wrocławskich prokuratur trafiło 26 zawiadomień o znęcaniu się nad zwierzętami (psami, kotami, ale także nad gołębiami, łabędziem, dzikiem czy szczurem domowym). 6 postępowań dalej trwa, 19 umorzono (w tym 7 z powodu niewykrycia sprawców), a w jednym (!!!) przypadku sprawa trafiła do sądu. Oskarżony mężczyzna został skazany na pół roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata.

Sędzia Marek Poteralski mówi, że sprawy znęcania się nad zwierzętami to jednostkowe przypadki. Za ubiegły rok znalazł w sądzie na Śródmieściu trzy wyroki skazujące na karę więzienia w zawieszeniu.

Patrycja Starosta, Straż dla Zwierząt
: "Policja z nami coraz częściej współpracuje, często z nami interweniuje, ale później sprawy są umarzane. Myślę, że sędziowie nie do końca nam ufają. Nie jestem więc zdziwiona umorzeniem sprawy homarów...Ludzie nie bardzo rozumieją, że znęcanie się nad zwierzętami jest pierwszym krokiem do znęcania się nad ludźmi".

Mojego materiału na ten temat możecie posłuchać na stronie Radia Wrocław.

O sprawach zwierząt pisałem na 5 Władzy kilka razy.
O wyrzuceniu prosiaka na tor żużlowy przed meczem Atlasu Wrocław z Unią Leszno czytaj tutaj i tutaj.
O niedźwiedziu brunatnym Mago czytaj tutaj i tutaj.
O karach za znęcanie się nad zwierzętami czytaj tutaj i tutaj.
O eksperymentach na zwierzętach czytaj tutaj.

I pozostaje tylko znowu zacytować jeden z utworów Włochatego: "strzeż się kopniaka, kija kamienia, kół samochodów..."


Etykiety: , , , , , , ,

26.2.09

Tajemnicze przesłuchanie radnego Skiby

Dziś po południu gruchnęła wiadomość. Policja zatrzymała dolnośląskiego radnego Grzegorza Skibę. Samorządowiec z Polanicy należy do Obywatelskiej Platformy Samorządowej, współpracującej w sejmiku samorządowym z Polską XXI Rafała Dutkiewicza.

Grzegorz Skiba, biznesmen z Polanicy, dawny działacz Samoobrony nie był znaną postacią. Głośno o nim zrobiło się dopiero gdy napisała o nim Gazeta Wyborcza Wrocław. W czwartek przed 18.00 pojawiła się informacja, że został zatrzymany przez policję. Okoliczności miały być zaskakujące. Radny miał wychodzić akurat z Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu z sesji sejmiku. Świadkowie opowiadali, że wyglądało to jak zatrzymanie. Policja od początku jednak nie potwierdzała zatrzymania, ograniczając się jedynie do enigmatycznego stwierdzenia, że "trwają czynności z udziałem jednego z radnych". Po 19.00 Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu potwierdza, że przesłuchuje jako świadka Grzegorza Skibę. Rzecznik Małgorzata Klaus wyjaśnia, że radny został wezwany w trybie pilnym. Śledztwo, w którym zeznaje ma dotyczyć kradzieży luksusowych aut (o jednym z nich - bentleya - pisałem tutaj).

Pozostaje pytanie. Dlaczego radnego w tak zaskakujący sposób wezwano na przesłuchanie, które wyglądało niemal jak zatrzymanie. Co tak pilnego się zdarzyło? Wydaje mi się, że wyjaśnienia prokuratury i policji jest niezbędne. Cała sytuacja wygląda jak prowokacja. Komu zależało by wyglądało to na zatrzymanie radnego, należącego do opozycyjnego do PO ugrupowania?

Komentarze polityków na ten temat możecie przeczytać tutaj.

W piątek ukazało się takie oto wyjaśnienie policji w tej sprawie:

W związku z licznymi pytaniami dziennikarzy na okoliczność przesłuchania przez policjantów jednego z wojewódzkich radnych informujemy, że policjanci Wydziału Dochodzeniowo - Śledczego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu realizując czynności pod nadzorem prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, przesłuchali mężczyznę w charakterze świadka. Czynności wykonano w związku z tym, że wymieniony był w posiadaniu samochodu, co do którego istnieje podejrzenie, że pochodzi z przestępstwa.

Ponieważ ustalono, że mężczyzna przebywa we Wrocławiu i bierze udział w posiedzeniu Sejmiku Województwa Dolnośląskiego, w celu zabezpieczenia przedmiotowego samochodu i przesłuchania mężczyzny, na okoliczność wejścia w jego posiadanie, funkcjonariusze udali się do siedziby urzędu. Po konsultacji z prokuraturą czynności zrealizowano już po zakończeniu posiedzenia. Realizowali je funkcjonariusze po cywilnemu. Mężczyzna został poinformowany o planowanych w tej sprawie czynnościach. Wyraził zgodę na wykonanie ich w komendzie wojewódzkiej. Po przesłuchaniu opuścił budynek komendy. Przedmiotowy samochód został zabezpieczony.

mł. asp. Paweł Petrykowski
Rzecznik Prasowy
Komendanta Wojewódzkiego Policji
we Wrocławiu

Etykiety: , , , , , , , ,

2.9.08

ABW na tropie faszystowskich gadżetów

Dziennik Polska – Gazeta Wrocławska napisał dzisiaj o wrocławskim producencie faszystowskich gadżetów. Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Prokuratura wszczęła śledztwo z paragrafu dotyczącego publicznego propagowania faszyzmu, a ABW wkroczyło do wskazanej firmy.

Gazeta Wrocławska relacjonuje:
„(...)Z naszych informacji wynika, że od kilku lat regularnie przyjeżdża po te wyroby obywatel Niemiec. Niewiele o nim wiadomo. Ma na imię Udo, pochodzi ze wschodnich landów, czyli z terenów dawnego NRD. Przyjeżdża dużym mercedesem kombi. Dodajmy, że w jego kraju nie tylko produkcja czy sprzedaż, ale samo posiadanie podobnych pamiątek jest przestępstwem (...)”.

(tutaj możecie przeczytać cały artykuł, a tu posłuchać autora artykułu Marcina Rybaka).

Rzecznik prokuratury Małgorzata Klaus wyjaśniała nam dzisiaj (tutaj możecie posłuchać jej wypowiedzi), że sprawa nie jest prosta. Producentowi nazistowskich gadżetów trzeba udowodnić, że propaguje faszyzm. Jeżeli robi to tylko dla zysku - zarzutów nie będzie.
Podczas rewizji ABW zabezpieczyła kilka kilogramów różnego rodzaju znaczków i odznaczeń. Może też tak się stać, że firma upadnie, a za kilka – kilkanaście miesięcy śledztwo zostanie umorzone. Niedawno mieliśmy do czynienia z podobną sprawą dotyczącą wydania Mein Kampf. Wydawca został oskarżony o złamanie praw autorskich Bawarii (region nie wydaje nikomu zgody na publikowanie książki Hitlera). Marek S. z wydawnictwa XXL został uznany za winnego, ale wymierzenie kary zawieszono. Sąd jednak ten wyrok uchylił i proces będzie toczył się na nowo.

Wracając do nazistowskich medali. Oczywiście można uznać, że kolekcjonerzy mają prawo zbierać co chcą. Rzeczywiście: trudno zabronić komuś kolekcjonowania zabytkowych przedmiotów. Ale takie zbiory chyba jednak powinny się opierać na oryginałach, a nie masowo produkowanych podróbkach, które dodatkowo hurtowo sprzedaje się do Niemiec.... Jak widać wielki świat podróbek zdominował również wielbicieli pamiątek po faszyzmie.

Etykiety: , , , , , , ,