O tym awansie mówiono we
Wrocławiu od dawna. Kontrowersyjny prokurator
Leszek Pruski został wicedyrektorem
departamentu kadr Ministerstwa Sprawiedliwości. Dzisiaj wychodzą na jaw prymitywne kłamstwa jakich użyto w jego obronie!
W ostatnich latach o
Leszku Pruskim we
Wrocławiu było głośno. A to
"Gazeta Wyborcza Wrocław" napisała, że uczestniczył w pijackiej imprezie podczas szkolenia zorganizowanego w
Warszawie. Innym razem
"Fakt" ujawnił, że ów prokurator po pijanemu awanturował się w centrum
Wrocławia. Sam Pruski twierdził, że był po lekach, ale świadkowie mówili, że czuć było od niego alkohol. Sam też pisałem, że potrącił staruszkę.
Gdy z
Marcinem Rybakiem z
"Gazety Wrocławskiej" szykowaliśmy się do publikacji na ten temat szybszy okazał się
"Dziennik". Gazeta opisała wspomniane wydarzenia i dodała jeszcze informacje o oskarżaniu opozycjonistów w czasie stanu wojennego. Oto fragmenty:
"Kariera Pruskiego ruszyła w stanie wojennym. To wtedy w trybie doraźnym oskarżał opozycjonistów z Dolnego Śląska. Chciał skazania Krzysztofa Mazurskiego, który protestował przeciwko internowaniu działaczy "Solidarności". W 1982 r. domagał się kary dla Mariana Muchy, w którego mieszkaniu spotykali się działacze "S". Kilka godzin po ukazaniu się gazety w kioskach opublikowany został
skandaliczny komunikat podpisany przez rzecznika prasowego
Prokuratury Krajowej Katarzynę Szeskę. Czytamy w nim m.in.:
"Prokurator Leszek Pruski w stanie wojennym NIE oskarżał opozycjonistów z Dolnego Śląska. Przytoczone w artykule nazwiska działaczy nie są mu znane". Dalej dementowane są kolejne informacje
"Dziennika", zaś rzecznik
Prokuratury Krajowej informuje, że
Leszek Pruski rozważa możliwość wystąpienia na drogę sądową. Bardzo ciekawe.
W środę wieczorem jednak głos zabrał
minister sprawiedliwości.
Andrzej Czuma w
Telewizji Puls powiedział m.in.:
"Chciałem sprawdzić rzecz u źródeł. (...) Potrzebowałem kilkudziesięciu godzin. Tym razem dziennikarz nie mylił się". I za depeszą
PAP: minister przyznał, że
Pruski "oskarżał Krzysztofa Mazurskiego i Muchę". Pytany, czy
Pruski nie powinien pracować w resorcie, powiedział:
"absolutnie tak". Dopytywany, czy będzie zdymisjonowany, odparł:
"kiedy to uczynię, powiadomię pana, ale domyśla się pan, jaka będzie moja decyzja". Minister dodał, że po publikacji dziennika ukazało się - na stronie resortu - sprostowanie pośpiesznie napisane przez
Leszka Pruskiego.
A weryfikacja danych
Dziennika nie była trudna. Zajmuje
5 minut w internecie. W wyszukiwarce wpisujemy nazwisko
Pruskiego i pojawiają się dwa odnośniki dotyczące procesów:
Mariana Muchy i
Krzysztofa Mazurskiego. I wszystko jasne!
Ciekawe czy zdymisjonowana zostanie rzecznik
Prokuratury Krajowej, która podpisała komunikat oraz sam szef
Prokuratury Krajowej Edward Zalewski (pisałem o nim
tutaj), który miał stać za awansem Pruskiego.
I jeszcze jedno. W środowisku wrocławskich prokuratorów słychać o
Leszku Pruskim od wielu lat niemal tylko złe opinie. Skandalem, zdaniem wielu śledczych, była już sama jego nominacja, a wielu pytało o te kompetencje, którymi rzekomo miał się wyróżniać.
Teraz okazuje się, że po artykule w
"Dzienniku" napisał kłamliwe sprostowanie. Dziennikarze na pewno będą sprawdzać jeszcze wszystkie niuanse zdarzeń na
Placu Solnym we
Wrocławiu - gdzie prokurator Pruski po pijaku miał wyzywać patrol policji i straży miejskiej oraz grozić zwolnieniami - jak też sprawę potrącenia staruszki i pijackiej imprezy podczas szkolenia...
Wrocławską prokuraturą od kilkunastu miesięcy wstrząsają skandale. Zatrzymywani są pod zarzutem korupcji prokuratorzy. Duże śledztwo wszczęte po doniesieniach
Radia Wrocław i
"Gazety Wyborczej" prowadzi
Prokuratura Apelacyjna w Lublinie. Zarzuty postawiono już czterem śledczym. Głośno też było o rzekomych naciskach na prokurator
Kalecińską przez jej przełożonych (pisałem o tym
tutaj). Teraz doszło do kolejnego skandalu, jak na razie obyczajowego. Co przyniosą nam kolejne dni?
Etykiety: Andrzej Czuma, Dziennik, Edward Zalewski, Gazeta Wrocławska, Gazeta Wyborcza Wrocław, Katarzyna Szeska, Krzysztof Mazurski, Leszek Pruski, Marcin Rybak, Marian Mucha, ministerstwo sprawiedliwości