20.2.09

Czy rząd chce zniszczyć zawodowy sport w małych miastach?

Oczywiście pytanie jest zadane na wyrost, ale kilka klubów może czuć się zaniepokojona. Przegląd Sportowy pisze dzisiaj, że weszło w życie zarządzenie ministra skarbu, które nakazuje spółkom skarbu państwa pozbyć się do końca roku udziału w klubach sportowych i zaprzestać ich sponsorowania.

Zagrożeni mogą się czuć kibice koszykarskiego Turowa Zgorzelec, piłkarskich Zagłębia Lubin i GKS Bełchatów i siatkarskiej Skry Bełchatów. Sponsorujące je koncerny muszą bowiem wykazać, że sponsorowanie klubów daje korzyści marketingowe i poprawia ich wizerunek. Nawet jeżeli jednak badania wykażą, że tak jest to i tak koncerny, które przyniosą starty w skali roku będą musiały się udziałów w klubach pozbyć. Oczywiście pojawia się pytanie czy państwowe firmy powinny sponsorować konkretne kluby, a nie na przykład łożyć na wybrane dyscypliny. Czy liczba kibiców na stadionach Zagłębia czy GKS daje podstawy do utrzymywania klubów. Dodatkowo można wysnuć wnioski, że za pieniądze KGHM piłkarze z Lubina kupowali mecze...
Ale z drugiej strony pełne hale w Turowie czy Bełchatowie (ostatnio siatkarze Skry po świetnym meczu z Dynamem Moskwa awansowali do 1/4 finału Ligi Mistrzów) wskazują, że sport jest tam potrzebny. Trudno jednak liczyć, że kluby w małych miastach znajdą prywatnych sponsorów, skoro koszykarze Śląska na przykład w takim Wrocławiu nie mogą.

Etykiety: , , , , , , , ,

22.9.08

PiS kontratakuje: lista Dawida Jackiewicza

PiS na Dolnym Śląsku przechodzi do ataku. Wrocławski poseł Dawid Jackiewicz najpierw opublikował listę działaczy PO (i ich rodzin) zasiadających w intratnej spółce skarbu państwa, a teraz pyta o stanowiska w Urzędzie Wojewódzkim we Wrocławiu.

Do Urzędu Wojewódzkiego wpłynęło w poniedziałek (wysłane 12 września) pismo posła PiS. Prosi o informacje o wszelkich zmianach personalnych w ciągu ostatnich 11 miesięcy. Chce też wiedzieć czy zachowane zostały wszelkie procedury prawne oraz czy przyjmowane osoby miały konotacje polityczno - partyjne bądź rodzinne z kierownictwem Urzędu (cały list możecie przeczytać tutaj). Ostro - prawda? Tego jeszcze w ostatnich latach nie było. Odpowiedź na prośbę Dawida Jackiewicza urzędnicy mają przygotować we wtorek.

Tymczasem w politycznym środowisku na Dolnym Śląsku kotłuje się. Tydzień temu bowiem Dawid Jackiewicz ogłosił w Radiu Wrocław listę polityków PO, ich krewnych i znajomych, którzy dostali posady w państwowych spółkach. Zawiera ona ponad 40 nazwisk!! Najwięcej osób oczywiście zatrudniają spółki - córki KGHM Polska Miedź. Od wielu lat ten koncern daje zarobić sporej rzeszy politykom i ich rodzinom oraz znajomym. Ale na liście posła PiS można też znaleźć kluby sportowe: piłkarskie, zdegradowane za korupcję Zagłębie Lubin oraz koszykarski Turów Zgorzelec (sponsorowany przez PGE). Lista ta wywołała spore kontrowersje, zarówno w PO jak i PiS. Dlaczego w PO wiadomo, a dlaczego w PiS? Działacze tej partii zatrudnieni w spółkach państwowych za rządów poprzedniej koalicji obawiają się szybkich dymisji. I podejrzewam, że nie są to obawy bezpodstawne. Dlaczego Dawid Jackiewicz (o pośle PiS 5W pisała przy okazji śledztwa, w którym występował) zdecydował się więc na taki krok? Odpowiedź na to pytanie zna zapewne tylko on...

Etykiety: , , , , , , , , ,

10.8.08

"Czyszczenie" prokuratur

Kolejne wybory i zmiany rządów wiążą się oczywiście ze zmianami personalnymi niemal wszędzie . Kolejne ekipy przyzwyczajają nas do kolejnych skoków na stanowiska, już nie tylko w ministerstwach, instytucjach i spółkach skarbu państwa. Nie dziwi już nawet nikogo, że na stanowiskach w klubach sportowych dochodzi do zmian (przykłady to piłkarskie Zagłębie Lubin i zmiana prezesa klubu oraz koszykarski Turów Zgorzelec i także stanowisko prezesa – objął je Piotr Waśniewski – dawny współpracownik Grzegorza Schetyny ze Śląska Wrocław). Oczywiście nikogo nie obchodzą kwalifikacje, działacze kolejnych partii postanawiają się sprawdzić w nowych dla siebie zawodach. Stanowiska obejmują krewni, znajomi czy po prostu koledzy patryjni. Najskuteczniejsze od lat w tym jest PSL.

Ja od dłuższego czasu mam okazję obserwować zmiany w dolnośląskich prokuraturach. Niektóre cieszą inne bulwersują, ale to środowisko jest szczególnie upolitycznione. Szczególnie kuriozalna była ostatnio historia stanowiska szefa prokuratury apelacyjnej. Nominowany przez PiS Mieczysław Śledź, młody, zdolny, sprawdzony w zwalczaniu przestępczości zorganizowanej prokurator podpadł szybko swoim zwierzchnikom i po roku został w lutym 2007 roku zdymisjonowany (o szczegółach czytaj tutaj). Stanowisko stracił także jego zastępca Waldemar Kawalec. Powodem dymisji był oficjalnie konflikt z podległymi mu prokuratorami (rzeczywiście próbował zdymisjonować prokuratora okręgowego we Wrocławiu Janusza Jarocha, który jest bratem ówczesnego senatora PiS). Nieoficjalnie jednak mówi się, że Śledź podpadł dwoma prowadzonymi w jego prokuraturze śledztwami – dotyczącymi Bestcomu (poznańskiej firmy komputerowej, w której obronę zaangażował się Nasz Dziennik) oraz finansowaniu LPR-u (ówczesnego współkoalicjanta PiS).
Oczywiście nie przysporzyły mu zwolenników też szybkie zmiany personalne na najważniejszych stanowiskach w dolnośląskich prokuraturach, czym przysporzył sobie wielu wrogów.
Stanowisko wrocławskiego prokuratora apelacyjnego zyskał Robert Hernand, spadochroniarz z Gliwic. Nie znalazł by się chyba nikt na Dolnym Śląsku kto by powiedział o nim coś dobrego. „Zasłynął” m.in. odwołaniem przebywającego na zwolnieniu lekarskim szefa opolskiej „okręgówki” Józefa Niekrawca. Sam też został odwołany po wyborach i zmianie na stanowisku ministra sprawiedliwości. Nowy rząd od razu zapowiadał bowiem, że będą zmiany w prokuraturach, które prowadziły tzw. śledztw polityczne. Wtedy jednak chyba nie spodziewałem się , że będzie „czyszczenie do spodu”. Szybko zdymisjonowany szef wydziału do zwalczania przestępczości zorganizowanej Marek Kuczyński został dodatkowo wyrzucony z W11 i przeniesiony do wydziału sądowego, jego starania o pracę w wydziale śledczym zostały zignorowane. Był to jeden z najlepszych śledczych jakich poznałem w czasie swojej pracy. Nikt nie stanął w jego obronie. Przychylny komentarz napisał jedyni Marcin Rybak w (Polska The Times) Gazecie Wrocławskiej. Teraz pracę w tzw. pezetach traci sam Śledź. Także on nie dostał szansy pracy przy śledztwach i trafia do „sądówki”. O stanowisko może się obawiać Krzysztof Schwartz, rzecznik dwóch były prokuratorów apelacyjnych. Także on jest postrzegany jako człowiek byłej władzy. Stanowisko traci też szef Prokuratury Okręgowej w Świdnicy, także uważany za dobrego prokuratora (prowadził m.in. śledztwo ws. zabójstwa 9 letniego Sebastiana w Boguszowie Gorcach). To spowodowało, że podlegli mu prokuratorzy napisali oficjalny list protestacyjny do ministerstwa, wyrażając niepokój o sytuację w polskich prokuraturach.

A zmiany idą dalej, o wielu z nich nie mówi się wcale. Fachowców zastępują swoi, bo przecież liczą się „mierni, bierni ale wierni”, a po kolejnych wyborach kolejne zmiany ...

Etykiety: , , , , , , , , , , , ,