9.11.09

Kompromitacja wrocławskiej prokuratury?

Jest to jedna z najbardziej dziwnych spraw. Decyzja Prokuratury Rejonowej Wrocław Stare Miasto jest tak kuriozalna, że aż chce się głośno zapytać: "co Wy robicie?". Chodzi o wydarzenia związane z maltretowaniem zwierząt podczas festiwalu teatralnego.

O tym co się działo na festiwalu teatralnym we Wrocławiu w kwietniu napisała dla 5 Władzy Elżbieta Osowicz. Przypomnę tylko, że Rodrigo Garcia torturował na scenie homara, zabił go i zjadł. Oto jak to wspomina Ela:
"Aktor podwiesił na lince, na środku sceny żywego homara, do grzbietu przymocował mu czuły mikrofon dzięki czemu wszyscy słyszeliśmy bicie serca homara. Słyszeliśmy jak przyśpiesza, jak słabnie, jak się boi!!!!
I nic - gapiliśmy się. Ktoś krzyknął 'To nie jest śmieszne". Pomyślałam ... "może go zabrać, wypuścić na łące, ale jak to? Jestem w teatrze, przeszkodzę, głupio tak jakoś..." nic nie zrobiłam.
Kiedy aktor bez słów zaczął wbijać szpikulec w żywego homara nie wytrzymałam, wyszłam".

Jak się okazało, nie był to jedyny "incydent". W następnych przedstawieniach podtapiano chomiki, przytwierdzano aktorom na nitkach żabki.

A Ela nie tylko wyszła, ale i złożyła w prokuraturze zawiadomienie o przestępstwie. Podobne zawiadomienie złożyła także Straż dla Zwierząt. Liczyli, że śledczy potraktują je poważnie.

Tyle, że prokuratura umorzyła we wrześniu śledztwo. W kuriozalnym uzasadnieniu prokurator Iwona Załep Pęcherzewska powołuje się na opinię biegłego. Kilka tygodni temu tak skomentowałem przedstawione argumenty:
"Biegły stwierdził, że nie doszło do znęcania się nad homarem bo jego układ nerwowy znacznie różni się i stoi na niższym etapie ewolucyjnym niż podobne układy u ssaków. Nie był więc - czytamy dalej - w stanie odczuwać bólu w taki sposób jak inne, wyżej stojące, zwierzęta. Jego zdaniem homara zabito w sposób humanitarny, przypomina, że w restauracjach homary są wrzucane do gotującej się wody. Z dalszej opinii biegłego wynika, że chomiki co prawda były poddane stresowi, jednak na krótki czas, a sposób obchodzenia się z nimi nie miał charakteru znęcania się. Jego zdaniem chomiki potrafią pływać, w wodzie utrzymują się około 30 minut. Zdaniem biegłego artyści nie znęcali się także nad żabkami.
Prokuratura uznała więc, że homara uśmiercono w sposób prawidłowy, podobny do sposobu uśmiercania zwierząt gospodarskich, a także wręcz bardziej humanitarny niż niekiedy robi się to dla potrzeb kulinarnych. Podobnie w przypadku chomików i żab prokuratura nie dopatrzyła się elementów znęcania nad zwierzętami".

Straż dla Zwierząt postanowiła zażalić decyzję. Ale pani prokurator, która awansowała już na stanowisko zastępcy prokuratora rejonowego na Starym Mieście zażalenie odrzuciła. Oto fragmenty kuriozalnego uzasadnienia:
"Zgodnie z treścią artykułu 49 & 1 k.p. k. pokrzywdzonym jest osoba fizyczna lub prawna, której dobro prawne zostało bezpośrednio naruszone lub zagrożone przez przestępstwo. Tymczasem środki odwoławcze przysługują jedynie stronom postępowania i innym szczególnym podmiotom występującym w postępowaniu karnym".

Dlatego, zdaniem pani prokurator (bo nie wierzę, że całej prokuratury) SdZ nie jest uprawniona do złożenia zażalenia. Zaprawdę kuriozalne. To chciałbym wiedzieć czy zdaniem Iwony Zełep Pęcherzewskiej zażalenie powinien złożyć zjedzony homar, podtapiane chomiki czy te żabki afrykańskie? Zażalenie na jej decyzję trafiło już do sądu.
Jak pisze SdZ - zgodnie z treścią artykułu 39 ustawy z dnia 21.081997 o ochronie zwierząt "[w] sprawach o przestępstwa określone w artykule 35 ustęp 1 i 2, jeżeli nie działa pokrzywdzony, prawo pokrzywdzonego może wykonywać organizacja społeczna, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt". I dlatego, zdaniem Dawida Karasia - autora zażalenia- decyzja staromiejskiej prokuratury uniemożliwia Straży dla Zwierząt reprezentowanie praw pokrzywdzonych zwierząt.
Ponawiam więc pytanie: kto je powinien reprezentować?

Kolejnym kuriozum - nie poruszanym jeszcze przez media - jest informacja, że w tej samej sprawie toczyły się dwa odrębne postępowania prowadzone przez prokuratury na Starym Mieście i na Śródmieściu (tu SdZ została uznana za pokrzywdzonego!).

Kto wyjaśni bałagan we wrocławskich prokuraturach? Może czas by sprawą zajęła się pani prokurator okręgowa Katarzyna Boć Orzechowska?

Etykiety: , , , , , ,

19.10.09

Straż dla Zwierząt: adoptujcie zwierzęta przed zimą!

Okazją do nagłośnienia działalności Straży dla Zwierząt są dramatyczne przeżycia dwóch psów. Uratowane przez działaczki Stowarzyszenia pilnie potrzebują domów przed zimą.

Straż dla Zwierząt we Wrocławiu wyrasta na tę organizację, która nie zajmuje się gadaniem o tym jak trzeba pomagać zwierzętom, a działaniem. Miesięcznie jest to kilkadziesiąt interwencji. Po cichu, bez nagłaśniania przez media, bez rozgłosu, dla dobra sprawy. Inspektorzy SdZ nie biorą za swoją działalność pieniędzy (choć moim zdaniem zasługują na to jak najbardziej). Teraz jednak potrzebują pomocy. I dlatego przez te kilka dni wrocławskie media będą zapewne mówić o tym Stowarzyszeniu. A pomoc jest potrzebna. Stowarzyszenie utrzymuje się jedynie z datków. Miasto Wrocław - tak chętnie nagłaśniające swojego różnego rodzaju inicjatywy, przedstawiające się jako Miasto Spotkań, na SdZ nie daje ani grosza. Inaczej niż Warszawa. Cóż wiele razy pisaliśmy o tym, że władze Wrocławia są nastawione głównie na PR. Jednak jeżeli magistrat pomoże Stowarzyszeniu sam tu najchętniej, najgłośniej odszczekam.
Ale wracając do sprawy. Uratowane zwierzaki, po wyleczeniu, muszą trafić do domów nowych właścicieli. SdZ nie może się nimi zajmować za długo, bo niemal każdy tydzień przynosi nowe pobite zwierzę... Dzisiaj usłyszeliśmy historię dwóch psów.
Patrycja Starosta opowiada o małym kundelku znalezionym w rowie przy drodze. Psiak z licznymi obrażeniami (na zdjęciu właśnie z Patrycją) i praktycznie niewidzący wraca do zdrowia i czeka na nowy dom. Kiedy go dzisiaj obserwowałem trudno było nie zauważyć, że przeszedł wiele i potrzebuje nowych troskliwych właścicieli by uwierzyć w dobro ludzi.

Druga historię opowiedziała nam Irenka Lipińska, także inspektorka SdZ. Tym razem chodzi o dużego mieszańca (na zdjęciu z Irenką i lekarzem Wojtkiem Hildebrandem) Astera odebranego właścicielom - sadystom w małej wsi pod Lubinem. Początkowo nieufny - jednak widać, że może pokochać nowego właściciela całym swoim psim serduszkiem... Historii obu psów możecie wysłuchać w opowieściach Patrycji i Irenki na portalu Radia Wrocław.

I teraz jak możecie pomóc Straży dla Zwierząt:

Telefony do Straży dla Zwierząt: 0781 613-280, 0605 78 22 14, 0502 06 49 81.

Pieniądze można wpłacać na konto: Straż dla Zwierząt w Polsce Okręg we Wrocławiu, ul. Oleśnicka 21/6, 50-320 Wrocław, BZ WBK S.A. 56 1090 2486 0000 0001 0807 6435.

O szczegółowe informacje na temat tego w jaki inny sposób możecie pomóc możecie dzwonić do Patrycji - 660 470 166.

Etykiety: , , , , ,

23.9.09

Śledztwo ws. skandalu na festiwalu teatralnym umorzone!

Skandal wybuchł w kwietniu podczas festiwalu zorganizowanego we Wrocławiu z okazji wręczenia Europejskiej Nagrody Teatralnej. Część widzów zbulwersowały przedstawienia reżyserowane przez hiszpańskiego artystę Rodrigo Garcię.

Podczas spektaklu "Wypadki: zabić żeby zjeść" zabił homara, ugotował go i zjadł. "Aktor podwiesił na lince, na środku sceny żywego homara, do grzbietu przymocował mu czuły mikrofon dzięki czemu wszyscy słyszeliśmy bicie serca zwierzęcia. Słyszeliśmy jak przyśpiesza, jak słabnie, jak homar się boi! Kiedy aktor bez słów zaczął wbijać szpikulec w żywego homara nie wytrzymałam, wyszłam" - tak opisywała to wówczas zbulwersowana Elżbieta Osowicz z Radia Wrocław (całą jej opowieść czytajcie tutaj). Dziennikarka postanowiła złożyć zawiadomienie o przestępstwie. Tutaj możecie zobaczyć podobne przedstawienie tego "artysty".

Tymczasem nie był to jedyny incydent. Dzień później podczas innego spektaklu "Zasypcie moimi popiołami Myszkę Miki" aktor wrzucał do akwarium chomiki, przywiązywał też linkami do aktorów żabki afrykańskie. To przedstawienie zostało przerwane przez Straż dla Zwierząt. Działacze tej organizacji także złożyli zawiadomienie o przestępstwie (szczegóły tutaj).

Na pięć miesięcy wokół tego śledztwa zapadła cisza. Rzecznik prokuratury Małgorzata Klaus - na pytania o jego przebieg odpowiadała: "toczy się". Dziś już wiemy - śledztwo zostało umorzone. Teraz autorzy zawiadomień o przestępstwie mają siedem dni na odwołanie się o decyzji o umorzeniu śledztwa.

W uzasadnieniu decyzji znajdujemy idiotyczne opinie Głównego Lekarza Weterynarii oraz biegłego z Uniwersytetu Przyrodniczego, którego nazwisko nie zostaje opublikowane.

Główny Lekarz Weterynarii pisze: "warunki przedstawienia nie zagrażały życiu, zdrowiu i nie powodowały cierpień zwierząt".Nie wiem czy ten człowiek nadaje się na takie stanowisko. Moim zdaniem powinien zostać natychmiast zdymisjonowany skoro nie widzi problemu.

Garcia Rodrigo w śledztwie zeznał, że sposób w jaki na scenie zabijał, a następnie gotował i zjadał homara jest identyczny z tym jak to się robi w restauracjach. Dodał, że żaby były delikatnie przywiązywane do aktorów, a chomiki przebywały w wodzie nie więcej niż 10 sekund.

Z kolei biegły stwierdził, że nie doszło do znęcania się nad homarem bo jego układ nerwowy znacznie różni się i stoi na niższym etapie ewolucyjnym niż podobne układy u ssaków. Nie był więc - czytamy dalej - w stanie odczuwać bólu w taki sposób jak inne, wyżej stojące, zwierzęta. Jego zdaniem homara zabito w sposób humanitarny, przypomina, że w restauracjach homary są wrzucane do gotującej się wody. Z dalszej opinii biegłego wynika, że chomiki co prawda były poddane stresowi, jednak na krótki czas, a sposób obchodzenia się z nimi nie miał charakteru znęcania się. Jego zdaniem chomiki potrafią pływać, w wodzie utrzymują się około 30 minut. Zdaniem biegłego artyści nie znęcali się także nad żabkami.
Prokuratura uznała więc, że homara uśmiercono w sposób prawidłowy, podobny do sposobu uśmiercania zwierząt gospodarskich, a także wręcz bardziej humanitarny niż niekiedy robi się to dla potrzeb kulinarnych. Podobnie w przypadku chomików i żab prokuratura nie dopatrzyła się elementów znęcania nad zwierzętami.

W tym roku do wrocławskich prokuratur trafiło 26 zawiadomień o znęcaniu się nad zwierzętami (psami, kotami, ale także nad gołębiami, łabędziem, dzikiem czy szczurem domowym). 6 postępowań dalej trwa, 19 umorzono (w tym 7 z powodu niewykrycia sprawców), a w jednym (!!!) przypadku sprawa trafiła do sądu. Oskarżony mężczyzna został skazany na pół roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata.

Sędzia Marek Poteralski mówi, że sprawy znęcania się nad zwierzętami to jednostkowe przypadki. Za ubiegły rok znalazł w sądzie na Śródmieściu trzy wyroki skazujące na karę więzienia w zawieszeniu.

Patrycja Starosta, Straż dla Zwierząt
: "Policja z nami coraz częściej współpracuje, często z nami interweniuje, ale później sprawy są umarzane. Myślę, że sędziowie nie do końca nam ufają. Nie jestem więc zdziwiona umorzeniem sprawy homarów...Ludzie nie bardzo rozumieją, że znęcanie się nad zwierzętami jest pierwszym krokiem do znęcania się nad ludźmi".

Mojego materiału na ten temat możecie posłuchać na stronie Radia Wrocław.

O sprawach zwierząt pisałem na 5 Władzy kilka razy.
O wyrzuceniu prosiaka na tor żużlowy przed meczem Atlasu Wrocław z Unią Leszno czytaj tutaj i tutaj.
O niedźwiedziu brunatnym Mago czytaj tutaj i tutaj.
O karach za znęcanie się nad zwierzętami czytaj tutaj i tutaj.
O eksperymentach na zwierzętach czytaj tutaj.

I pozostaje tylko znowu zacytować jeden z utworów Włochatego: "strzeż się kopniaka, kija kamienia, kół samochodów..."


Etykiety: , , , , , , ,

4.4.09

Kolejne doniesienie na performera z Hiszpanii

O czwartkowym skandalu na festiwalu teatralnym we Wrocławiu Ela Osowicz pisała już wczoraj. W piątek doszło do kolejnego bulwersującego "spektaklu" Rodrigo Garcii.

W czwartek Hiszpan na scenie torturował, a następnie zabił homara. Oto fragment relacji Elżbiety Osowicz:
"Aktor podwiesił na lince, na środku sceny żywego homara, do grzbietu przymocował mu czuły mikrofon dzięki czemu wszyscy słyszeliśmy bicie serca homara. Słyszeliśmy jak przyśpiesza, jak słabnie, jak się boi!!!! I nic - gapiliśmy się. Ktoś krzyknął 'To nie jest śmieszne". Pomyślałam ... "może go zabrać, wypuścić na łące, ale jak to? Jestem w teatrze, przeszkodzę, głupio tak jakoś..." nic nie zrobiłam. Kiedy aktor bez słów zaczął wbijać szpikulec w żywego homara nie wytrzymałam, wyszłam. Kilka innych osób też wyszło".

Podczas tego spektaklu nie było słychać głośniejszych protestów, jednak już podczas następnego publiczność jasno dała do zrozumienia "artyście" co o nim sądzi. Opisuje to w sobotniej Gazecie Wyborczej Wrocław Katarzyna Kamińska. Oto fragment jej relacji:
"Młody mężczyzna siedzący w pierwszym rzędzie wstał, delikatnie zdjął homara z haczyka i wrzucił go z powrotem do pojemnika z wodą - opowiada jeden z widzów spektaklu. Część publiczności zaczęła bić brawo. Wściekły reżyser zbiegł z balkonu, skąd obserwował wydarzenia na scenie, szarpał widza i wykrzykiwał: "Nie masz prawa tego robić! To mój spektakl, wynoś się!".

Katarzyna Kamińska, która pisze, że jest wegetarianką od 10 lat skomentowała także "występ" artysty.
"Jestem wegetarianką od dziesięciu lat. Głównie dlatego, że wiem, jaka krzywda spotyka zwierzęta w rzeźni: są traktowane w nieludzki sposób i zabijane metodami pozbawiającymi je godności. Spektakl Garcii na początku mnie przeraził, jednak z każdą chwilą mocniej czułam, że jego opowieść ma sens. Że nie pastwi się nad homarem, a jedynie pokazuje to, co jest codziennością na zapleczach restauracji. Ten rytuał śmierci może być nieznośny, kiedy zdamy sobie sprawę, że pośrednio bierzemy w nim udział. Łatwo jest krzyknąć do aktora, trudniej odmówić sobie przyjemności jedzenia. Garcia prowokacyjnie ujawnia, jak pełne hipokryzji jest nasze mieszczańskie dobre serce. "Wiesz, bo ja generalnie jem mięso. Tylko staram się nie myśleć, skąd ono pochodzi" - powiedziała jedna z kobiet wychodzących z sali. Reżyser osiągnął sukces".

Muszę przyznać, że komentarz zbulwersował mnie dosyć mocno. Też jestem wegetarianinem. Od 19 lat. I nie wydaje mi się żeby mordowanie kogokolwiek na scenie miało przekonać do niejedzenia mięsa. Chwilowe emocje rzadko u kogo przekładają się na przejście na wegetarianizm. Łatwo tłumaczy sobie pani redaktor znęcanie się nad żywym zwierzęciem. I nie obchodzi mnie czy jest bezkręgowcem czy kręgowcem. I nie interesuje mnie, że "artysta" chciał kogoś w tak szokujący sposób przekonać do czegoś albo zaszokować. -Jak chciał prowokacji artystycznej mógł sobie obciąć nogę - mówił jeden z moich znajomych. Warto przeczytać też jakże inny komentarz Mariusza Urbanka, także zamieszczony w Gazecie Wyborczej Wrocław.

Inna reakcja była mojej koleżanki redakcyjnej. Ela Osowicz złożyła po prostu zawiadomienie o przestępstwie w prokuraturze. Więcej na ten temat można przeczytać na portalu Radia Wrocław. W piątek została przesłuchana. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że Garcia pozwoli sobie na kolejny bulwersujący "spektakl". Tym razem topił w akwarium chomiki. Straż dla Zwierząt zapowiedziała złożenie zawiadomienia o przestępstwie i wydała oświadczenie w tej sprawie:
"Drodzy Państwo, Straż dla Zwierząt w Polsce Okręg we Wrocławiu z ogromnym niesmakiem informuje, że podczas spektaklu "Arrojad mis cenizas sobre Mickey" w reżyserii Rodrigo Garcia prezentowanego w ramach organizowanego przez Instytut im. Jerzego Grotowskiego "Premio Europa per il Teatro" dochodzi do znęcania się nad zwierzętami oraz promowania scen bezsensownego okrucieństwa wobec zwierząt.
W związku z powyższym Straż dla Zwierząt w poniedziałek zawiadomi właściwą Prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzętami przez organizatorów w/w spektaklu.
Chcielibyśmy podkreślić, że w świetle polskiego prawa ochrony zwierząt, nawet najbardziej szczytne przesłania artystyczne nie usprawiedliwiają znęcania się nad półpustynnymi zwierzętami lądowymi (chomiki są wrzucane do akwarium z wodą, podtapiane za pomocą podbieraka do ryb, a następnie wyławiane). Nasz stanowczy protest w tej sprawie nie wiąże się ze sporem o granice wolności artystycznej i nie dotyczy możliwości naruszenia tak ulotnych ludzkich interesów, jak te związane z uczuciami religijnymi lub zmysłem estetycznym. W/w działania artystyczne naruszają polskie prawo materialne w zakresie ochrony zwierząt, czyniąc ze zdolnych do odczuwania zwierząt jedynie przedmioty artystycznego wyrazu, takie jak krzesła lub stoły. W świetle obowiązującego w tym zakresie prawa jest to niedopuszczalne".

Sam Garcia miał być dzisiaj przesłuchany w prokuraturze. Jednak nie pojawił się. W poniedziałek Straż Dla Zwierząt złoży kolejne zawiadomienie na hiszpańskiego "artystę". Zapewne jednak już wkrótce opuści on Polskę. I raczej szybko go tu nie zobaczymy.

Organizatorzy "występów" Garcii we Wrocławiu wydali oświadczenie dotyczące jego czwartkowego występu:

"Oświadczenie Instytutu im. J. GrotowskiegoW związku ze spektaklem "Accidens"

Rodrigo GarcÍi, laureata Europejskiej Nagrody Nowe Rzeczywistości Teatralne, polscy organizatorzy wrocławskiego programu towarzyszącego ceremonii wręczenia Premio Europa per il Teatro oświadczają:

1. Decyzję o przyznaniu Rodrigo Garcíi nagrody Nowe Rzeczywistości Teatralne oraz włączeniu spektaklu „Accidens” do programu pokazów we Wrocławiu podjęło międzynarodowe Jury pod przewodnictwem Georges’a Banu.

2. Polscy organizatorzy wrocławskiego programu towarzyszącego ceremonii wręczenia Premio Europa per il Teatro ze względu na udział zwierząt w spektaklach Rodrigo Garcíi przed prezentacją spektakli we Wrocławiu, 26 marca 2009, zwrócili się do Głównego Lekarza Weterynarii z prośbą o zatwierdzenie scenariusza otrzymanego od artysty i w piśmie z dnia 31 marca 2009 uzyskali od Dyrektora Biura Zdrowia i Ochrony Zwierząt dr Jana Śmiechowicza decyzję, iż w świetle obowiązującego w Polsce prawa weterynaryjnego spektakl „Accidens” „nie kwalifikuje się pod pojęcie występu” w związku z czym umarza on postępowanie w sprawie zatwierdzenia scenariusza.

3. Polscy organizatorzy wrocławskiego programu towarzyszącego ceremonii wręczenia Premio Europa per il Teatro uzyskali od artysty zapewnienie, że zwierzę (homar) zostanie pozbawione życia w sposób, w jaki przygotowuje się homara do konsumpcji, bez zadawania mu cierpienia. Homar został zakupiony w sklepie, oferującym homary do konsumpcji.

4. Wyrażamy przekonanie, że przesłanie spektaklu wiąże się jednoznacznie z postulatem humanitarnego traktowania zwierząt i spełnia edukacyjne cele sztuki.

Dyrektor Instytutu im. Jerzego Grotowskiego we Wrocławiu Jarosław Fret

Dyrektor Roku Grotowskiego Joanna Klass"


A to nie pierwsze problemy Garcii. Jego występ we Włoszech przerwała dwa lata temu policja. Możecie o tym poczytać tutaj. Ale zachowanie Hiszpana przestało mnie dziwić gdy przczytałem w Gazecie Wyborczej Wrocław, że zaczynał on jako rzeźnik (artykuł tutaj)

Etykiety: , , , , , ,