Teczki Zorro (17): Szczakiel mistrzem z „lotnego”. Budrewicz demaskuje żużlowy triumf sprzed lat
Jedyny dotąd polski mistrz świat na żużlu (1973) Jerzy Szczakiel, pokonał w decydującym biegu Nowozelandczyka Ivana Maugera z lotnego startu, co było ówczesnym niedopatrzeniem sędziów. Nie zmienia to oczywiście faktu, że Szczakiel był świetnym zawodnikiem, a dziś pozostaje ujmującym skromnością sympatycznym człowiekiem.
Oglądając jednak dziś wnikliwie zdjęcia z chorzowskiego finału (nie pobity do dziś rekord ilości publiczności na zawodach żużlowych – 100 tysięcy widzów!), widzimy wyraźnie, że sędzia startowy „uległ atmosferze”. Zawodnicy przed startem powinni zgodnie z przepisami znieruchomieć, a na historycznym filmie widać wyraźnie, że motocykl Szczakiela w chwili uniesienia taśmy startowej jest w ruchu. Sportowy efekt takiego startu jest porównywalny z niezauważeniem falstartu w biegu sprinterskim.
Oto ten emocjonujący film:
Ówczesne zmagania o rozgrywane w jednym finałowym turnieju mistrzostwo świata miały bardzo dramatyczny przebieg. Utytułowany Nowozelandczyk (w momencie startu już czterokrotny mistrz świata, potem jeszcze dwa razy wywalczył tytuł, wygrywając m.in. w 1979 r. w Chorzowie z Zenonem Plechem) był faworytem. Liczono się też, że jego najgroźniejszymi rywalami będę Szwed Michałek, Duńczyk Olsen, Rosjanin Chlynowski. Polacy jako gospodarze byli uprzywilejowani i mogli wystawić najwięcej zawodników, ale już trzy lata wcześniej na pierwszym finale rozgrywanym we wschodniej Europie okazało się, że na Maugera to za mało - wówczas we Wrocławiu jadący z numerem 10 Nowozelandczyk prowadził we wszystkich biegach od startu do mety i mimo wysiłków dwóch polskich wicemistrzów, Pawła Waloszka i Antoniego Woryny, nie dał sobie wydrzeć nawet jednego punktu.
W Chorzowie 2 września 1973 r. popełnił jednak błąd i w jednym z biegów przyjechał dopiero trzeci. Punkty stracił też świetnie tego dnia dysponowany Szczakiel, który przegrał najpierw z Waloszkiem, potem z Rosjaninem Chlynowskim.
Początkowo decydujący wydawał się bieg XIX z udziałem Zenona Plecha. Polak nawet po kilku roszadach prowadził, ale upadł na tor po „kozackim” ataku Chlynowskiego. Sowiecki zawodnik został wykluczony, ale w powtórzonym biegu potłuczony Plech był dopiero drugi.
"Na placu" zostali: utytułowany Mauger i mało znany Szczakiel, obaj mający po 13 punktów.
Bieg dodatkowy był thrillerem: Szczakiel wyszedł w wirażu pierwszy, a dramatycznie atakujący go Mauger przy kolejnej próbie wyprzedzenia Polaka upadł. Zawodnik Kolejarza Opole dokończył bieg samotnie i jest do dziś naszym jednym indywidualnym mistrzem świata w dyscyplinie, której popularność można porównać tylko do piłki nożnej.
W telewizyjnym programie po zawodach doszło do skandalu. Uwielbiany przez widzów komentator Jan Ciszewski (według najnowszych ustaleń IPN donosiciel SB) był w studio pijany i rozmawiał głównie z Zenonem Plechem, który ostatecznie zajął trzecie miejsce. Komentator całkiem przy tym ignorował Szczakiela, co zakończyło się czasowym odsunięciem Ciszewskiego od ekranu.
Szczakiel, wcześniejszy mistrz świata par (razem z Andrzejem Wyglendą), nie powtórzył już nigdy sukcesu tej skali. Przez całą karierę był wierny Kolejarzowi Opole, a zawodnicy nie jeździli jeszcze wtedy w trzech ligach jednocześnie. Dziś żyje skromnie pod Opolem. Mauger jeszcze dwukrotnie sięgał po tytuł indywidualnego mistrza świata, został wybrany przez "British Motocycle News" Człowiekiem Dekady 1970-1980 i otrzymał między innymi honorowe obywatelstwo Gniezna (1985).