Sąd Najwyższy: Braun musi przeprosić! Braun: nie przeproszę!
To był kwiecień 2007 roku. Grzegorz Braun uczestniczył w porannym programie publicystycznym Kontra z Leszkiem Budrewiczem w Polskim Radiu Wrocław. Pamiętam to jak dziś. Miałem wtedy dyżur dziennikowy...
Tuż przed 8.00, gdy program już się kończył Grzegorz Braun - wrocławski publicysta, reżyser i dokumentalista - rzucił do mikrofonu, że profesor Jan Miodek był w latach 80. "informatorem policji politycznej" i wybiegł ze studia. Zaskoczony Budrewicz i prowadzący program Filip Marczyński zamarli. Nikt nawet nie zdążył zadać Braunowi pytania. Nie udało się go też dogonić na radiowym korytarzu. W naszym newsroomie zawrzało. Wycięty dźwięk czekał na emisję w serwisie o 8.00. W czasie dziennika błyskawiczne ustalenia. Decyzja - nie puszczamy. Czekamy na komentarz Jana Miodka i komentarz szefa wrocławskiego IPN Włodzimierza Suleji. Ale po kilku, kilkunastu minutach dzwonią przedstawiciele wszystkich wrocławskich mediów. Pytają czy to prawda. Potwierdzamy. Zapada decyzja - publikujemy o 9.00. W tym czasie nasza reporterka Ewa Waplak już szuka profesora i nagrywa z nim poruszającą rozmowę. "Rewelacją" żyje już cała Polska.
Robi się jednak coraz większy "kwas". Grzegorz Braun nie chce ujawnić swojego źródła. Ostatecznie Polskie Radio Wrocław zawiesza z publicystą współpracę (czytaj tutaj). Trzeba pamiętać, że to były czasy kiedy sensacje lustracyjne niemal co tydzień wybuchały w różnych mediach.
Grzegorz Braun po kilkunastu dniach Łukaszowi Medekszy mówi: "Jestem posłańcem złej nowiny" (czytaj tutaj)!. Zaraz potem sprawa trafia do sądu (czytaj tutaj). Jesienią 2007 roku Grzegorz Braun nazwany "lustratorem numer 1 we Wrocławiu" (ujawniał też informacje o współpracy z SB Wojciecha Dzieduszyckiego i Henryka Tomaszewskiego) zostaje kandydatem UPR do Senatu (czytaj tutaj), jednak nie wystartował w wyborach z powodu błędów proceduralnych.
Rok po wypowiedzi o profesorze Miodku publicysta znowu oskarża. Tym razem we wrocławskim sądzie Lecha Wałęsę i Grzegorza Schetynę (więcej tutaj), później zresztą z byłym prezydentem spotyka się w sądzie. W lipcu 2008 roku Grzegorz Braun przegrywa proces z Janem Miodkiem (czytaj więcej tutaj), a w październiku tego samego roku wyrok się uprawomocnia (więcej tutaj). W tak zwanym międzyczasie Braun ma kolejne kłopoty - prokuratura oskarża go o poturbowanie policjanta podczas nacjonalistycznego wiecu we Wrocławiu (czytaj tutaj) - proces trwa do tej pory.
Dzisiaj Sąd Najwyższy zajął się kasacją Grzegorza Brauna. Została ona odrzucona. Jedyne co zmieniono to liczbę mediów, w których publicysta musi przeprosić Jana Miodka. Z długiej listy ostały się jedynie Radio Wrocław i Gazeta Wyborcza Wrocław. Zaraz po ogłoszeniu wyroku Grzegorz Braun ogłosił, że nie przeprosi. Czy Jan Miodek zdecyduje się na zamieszczenie przeprosin na koszt Brauna i komornicze dochodzenie zwrotu kosztów? Tego jeszcze nie wiemy.
I jeszcze jedno. Nawet jeżeli Grzegorz Braun miał rację ws. Jana Miodka (bo tego nie możemy wykluczyć) to i tak sposób w jaki poinformował o rzekomej współpracy naraziły go na utratę wiarygodności. Odmówił bowiem ujawnienia swojego źródła... A to zapewne musiało pochodzić ze ściśle tajnego zbioru dokumentów IPN...
p/s Łukasz znalazł w Youtubie zapis spotkania z Grzegorzem Braunem, w którym publicysta mówi gdzie znajdują się informacje o Janie Miodku. W pierwszej części nagrania temat językoznawcy rozpoczyna się po 6 minucie.
Etykiety: Ewa Waplak, Filip Marczyński, Grzegorz Braun, Grzegorz Schetyna, IPN, Jan Miodek, Lech Wałęsa, Leszek Budrewicz, Polskie Radio Wrocław, Radio Wrocław, UPR, Włodzimierz Suleja