10.9.09

Sąd Najwyższy: Braun musi przeprosić! Braun: nie przeproszę!

To był kwiecień 2007 roku. Grzegorz Braun uczestniczył w porannym programie publicystycznym Kontra z Leszkiem Budrewiczem w Polskim Radiu Wrocław. Pamiętam to jak dziś. Miałem wtedy dyżur dziennikowy...

Tuż przed 8.00, gdy program już się kończył Grzegorz Braun - wrocławski publicysta, reżyser i dokumentalista - rzucił do mikrofonu, że profesor Jan Miodek był w latach 80. "informatorem policji politycznej" i wybiegł ze studia. Zaskoczony Budrewicz i prowadzący program Filip Marczyński zamarli. Nikt nawet nie zdążył zadać Braunowi pytania. Nie udało się go też dogonić na radiowym korytarzu. W naszym newsroomie zawrzało. Wycięty dźwięk czekał na emisję w serwisie o 8.00. W czasie dziennika błyskawiczne ustalenia. Decyzja - nie puszczamy. Czekamy na komentarz Jana Miodka i komentarz szefa wrocławskiego IPN Włodzimierza Suleji. Ale po kilku, kilkunastu minutach dzwonią przedstawiciele wszystkich wrocławskich mediów. Pytają czy to prawda. Potwierdzamy. Zapada decyzja - publikujemy o 9.00. W tym czasie nasza reporterka Ewa Waplak już szuka profesora i nagrywa z nim poruszającą rozmowę. "Rewelacją" żyje już cała Polska.
Robi się jednak coraz większy "kwas". Grzegorz Braun nie chce ujawnić swojego źródła. Ostatecznie Polskie Radio Wrocław zawiesza z publicystą współpracę (czytaj tutaj). Trzeba pamiętać, że to były czasy kiedy sensacje lustracyjne niemal co tydzień wybuchały w różnych mediach.

Grzegorz Braun po kilkunastu dniach Łukaszowi Medekszy mówi: "Jestem posłańcem złej nowiny" (czytaj tutaj)!. Zaraz potem sprawa trafia do sądu (czytaj tutaj). Jesienią 2007 roku Grzegorz Braun nazwany "lustratorem numer 1 we Wrocławiu" (ujawniał też informacje o współpracy z SB Wojciecha Dzieduszyckiego i Henryka Tomaszewskiego) zostaje kandydatem UPR do Senatu (czytaj tutaj), jednak nie wystartował w wyborach z powodu błędów proceduralnych.

Rok po wypowiedzi o profesorze Miodku publicysta znowu oskarża. Tym razem we wrocławskim sądzie Lecha Wałęsę i Grzegorza Schetynę (więcej tutaj), później zresztą z byłym prezydentem spotyka się w sądzie. W lipcu 2008 roku Grzegorz Braun przegrywa proces z Janem Miodkiem (czytaj więcej tutaj), a w październiku tego samego roku wyrok się uprawomocnia (więcej tutaj). W tak zwanym międzyczasie Braun ma kolejne kłopoty - prokuratura oskarża go o poturbowanie policjanta podczas nacjonalistycznego wiecu we Wrocławiu (czytaj tutaj) - proces trwa do tej pory.

Dzisiaj Sąd Najwyższy zajął się kasacją Grzegorza Brauna. Została ona odrzucona. Jedyne co zmieniono to liczbę mediów, w których publicysta musi przeprosić Jana Miodka. Z długiej listy ostały się jedynie Radio Wrocław i Gazeta Wyborcza Wrocław. Zaraz po ogłoszeniu wyroku Grzegorz Braun ogłosił, że nie przeprosi. Czy Jan Miodek zdecyduje się na zamieszczenie przeprosin na koszt Brauna i komornicze dochodzenie zwrotu kosztów? Tego jeszcze nie wiemy.

I jeszcze jedno. Nawet jeżeli Grzegorz Braun miał rację ws. Jana Miodka (bo tego nie możemy wykluczyć) to i tak sposób w jaki poinformował o rzekomej współpracy naraziły go na utratę wiarygodności. Odmówił bowiem ujawnienia swojego źródła... A to zapewne musiało pochodzić ze ściśle tajnego zbioru dokumentów IPN...

p/s Łukasz znalazł w Youtubie zapis spotkania z Grzegorzem Braunem, w którym publicysta mówi gdzie znajdują się informacje o Janie Miodku. W pierwszej części nagrania temat językoznawcy rozpoczyna się po 6 minucie.



Etykiety: , , , , , , , , , , ,

26.3.09

Utajniony proces Grzegorza Brauna

Kuriozalna decyzja wrocławskiego sądu. Utajnił proces Grzegorza Brauna oskarżonego o naruszenie nietykalności policjanta (czytaj więcej tutaj).

Uzasadnienie sądu nie jest nam znane. Wniosek o utajnienie miał złożyć policjant, który występuje jako oskarżyciel posiłkowy. To kolejna kuriozalna sytuacja w "sprawie Brauna". wszak czynności wykonywała sama policja, której funkcjonariusz ma być poszkodowany. Nic więc dziwnego, że taka sytuacja irytuje samego publicystę...
W takim kontekście tym bardziej trzeba pilnować tiku tej sprawy i uważnie wsłuchać się w wyrok, bo utajniając proces sąd dał podstawy do tego aby patrzeć mu szczególnie uważnie na ręce.

O Grzegorzu Braunie było głośno w związku z jego oskarżeniami wobec profesora Jana Miodka (czytaj tutaj). Wrocławski publicysta procesował się też z Lechem Wałęsą (czytaj tutaj).

Etykiety: , ,

29.10.08

Grzegorz Braun ostatecznie przegrywa z Janem Miodkiem

O tej sprawie piszemy od ponad roku. W kwietniu ubiegłego roku znany publicysta Grzegorz Braun (czytaj rozmowę Łukasza z dziennikarzem) powiedział o profesorze Janie Miodku, że był on informatorem policji politycznej PRL.

Językoznawca wytoczył proces dziennikarzowi. W lipcu tego roku Sąd Okręgowy we Wrocławiu nakazał Braunowi przeprosić Jana Miodka i wpłacić 20 tysięcy złotych na cele społeczne (czytaj więcej tutaj). Dzisiaj odwołaniem dziennikarza zajął się Sąd Apelacyjny we Wrocławiu. Wyrok był niekorzystny dla Grzegorza Brauna, który już zapowiedział złożenie kasacji do Sądu Najwyższego. Ten jednak może uchylić orzeczenie tylko wtedy gdy uzna, że podczas procesów popełniono błędy proceduralne. Grzegorz Braun był zaskoczony , że dzisiejszy proces odwoławczy był tak szybki, a wyrok został ogłoszony błyskawicznie.

Grzegorz Braun ma jeszcze na głowie proces cywilny z Lechem Wałęsą i karny ws. awantury z policjantami podczas manifestacji NOP i ONR we Wrocławiu (więcej czytaj tutaj).

Etykiety: , , , , , ,

3.10.08

Oskarżony Grzegorz Braun: to mnie poturbowała policja

O Grzegorzu Braunie pisaliśmy już na 5W wiele razy, głównie o sprawie oskarżenia profesora Jana Miodka o „bycie informatorem tajnej policji politycznej PRL”. Teraz autor filmów m.in. o Lechu Wałęsie sam został oskarżony.

O tej sprawie pisałem już na postawie informacji z policji i prokuratury. Według tych instytucji publicysta miał poturbować kilku policjantów i utrudniać im interwencję w trakcie demonstracji nacjonalistów z NOP i ONR. Teraz czas oddać głos Grzegorzowi Braunowi, który dzisiaj otrzymał akt oskarżenia w tej sprawie: „W kwietniu tego roku przypatrywałem się tłumieniu demonstracji politycznej przez władze i siły policyjne miasta Wrocławia. Przy okazji zostałem poturbowany przez policję, wyłamano mi ręce, palce, wylądowałem na komisariacie policji”. Tam po pewnym czasie Grzegorzowi Braunowi zaproponowano przesłuchanie w charakterze świadka. „Zapytałem wtedy – od kiedy świadków sprowadza się po rzuceniu na ziemię i wyłamaniu palców, ale złożyłem jednak to zeznanie i zrelacjonowałem sytuację” - opisuje publicysta. Po tygodniu jednak dziennikarz wysłał relację swojemu adwokatowi, a ten złożył skargę na policję. Prokuratura jednak prowadziła już swoje śledztwo i we wrześniu oskarżyła publicystę. „Oskarżono mnie o to, że poturbowałem kilku policjantów i usiłowałem ich nakłonić do zaniechania czynności służbowych. Sprawa byłaby tylko śmieszna, no bo w gruncie rzeczy powinienem być dumny z tego, że ktoś przedstawia mnie jako takiego człowieka, który jest na tyle energiczny i nielękliwy, że bije się z pół tuzinem policjantów, więc byłoby to śmieszne gdyby nie to, że policja i prokuratura najwyraźniej dążą do tego by posadzić mnie w więzieniu” - komentuje Grzegorz Braun. Teraz grozi mu do 5 lat więzienia. Dzisiaj nie udało mi się uzyskać komentarza policji i prokuratury. Jednak całe zdarzenie widział Marcin Rybak z Gazety Wrocławskiej. Przyznaje, że interwencja policji była nadgorliwa, nieadekwatna do sytuacji. Trudno teraz oceniać całą sytuację, poczekać musimy więc do wyroku sądu.

Grzegorz Braun złożył też apelację od wyroku w procesie cywilnym z Janem Miodkiem. Publicysta musi przeprosić językoznawcę i wpłacić pewną kwotę na cele społeczne. Sprawa zostanie rozpatrzona przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu pod koniec października. A już za tydzień kolejna rozprawa w procesie Grzegorza Brauna z Lechem Wałęsą. Obaj domagają się od siebie przeprosin. Publicysta za sformułowania, które padły w książce byłego prezydenta, a ten za film „Plusy dodatnie, plusy ujemne” o TW Bolku. Na rozprawie ma zostać wyświetlony film wrocławskiego reżysera.

Etykiety: , , , , , , , , ,