Od soboty wiele się mówi o podsłuchiwaniu dziennikarzy przez
ABW.
Piąta Władza o komentarz na ten temat poprosiła wrocławskiego dziennikarza śledczego
Marcina Rybaka (
tu czytaj jego blog). Oto jego tekst:
W skrócie mówiąc było więc oto tak: prokuratura w
Warszawie prowadziła śledztwo przeciwko dziennikarzowi
Wojciechowi Sumlińskiemu (
5W pisała o tym
tutaj). Zarzuciła mu korupcję przy weryfikacji żołnierzy
Wojskowych Służb Informacyjnych. W śledztwie tym założono dziennikarzowi podsłuch. W sobotnim komunikacje
ABW czytamy:
"W przedmiotowym śledztwie, prowadzonym od grudnia 2007 roku w sprawie korupcji przy weryfikacji żołnierzy WSI, przedstawiono zarzuty korupcyjne dziennikarzowi Wojciechowi S. i byłemu żołnierzowi WSI Aleksandrowi L. Część czynności w tym śledztwie, nadzorowanym przez Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie, wykonywała ABW. W rozpoznaniu zjawiska korupcji przy weryfikacji WSI stosowane były różne, przewidziane prawem działania, m.in. przeszukania, przesłuchania, kontrola operacyjna, zatrzymania oraz podsłuch procesowy w trybie art. 237 kpk."W
"trybie art 237 kodeksu postępowania karnego" nagrano rozmowy
Sumlińskiego z dziennikarzem
"Rzeczpospolitej" Cezarym Gmyzem i
Bogdanem Rymanowskim z
TVN 24. Jak doniosły w sobotę
"Polska The Times" i
"Rzeczpospolita" rozmowy te dotyczyły próby samobójczej
Sumlińskiego. Jego koledzy dziennikarze robili wszystko co można żeby odwieść go od tego zamiaru.
Tajemniczy
artykuł 237 kodeksu postępowania karnego brzmi oto tak:
Art. 237. § 1. Po wszczęciu postępowania sąd na wniosek prokuratora może zarządzić kontrolę i utrwalanie treści rozmów telefonicznych w celu wykrycia i uzyskania dowodów dla toczącego się postępowania lub zapobieżenia popełnieniu nowego przestępstwa. § 2. W wypadkach nie cierpiących zwłoki kontrolę i utrwalanie rozmów telefonicznych może zarządzić prokurator, który jednak obowiązany jest uzyskać w ciągu 5 dni zatwierdzenie postanowienia przez sąd. § 3. Kontrola i utrwalanie treści rozmów telefonicznych są dopuszczalne tylko wtedy, gdy toczące się postępowanie lub uzasadniona obawa popełnienia nowego przestępstwa dotyczy:1) zabójstwa,
2) narażenia na niebezpieczeństwo powszechne lub sprowadzenia katastrofy,3) handlu ludźmi,
4) uprowadzenia osoby,5) wymuszania okupu,
6) uprowadzenia statku powietrznego lub wodnego,7) rozboju lub kradzieży rozbójniczej,8) zamachu na niepodległość lub integralność państwa,
9) zamachu na konstytucyjny ustrój państwa lub jego naczelne organy, albo na jednostkę Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej,
10) szpiegostwa lub ujawnienia tajemnicy państwowej,11) gromadzenia broni, materiałów wybuchowych lub radioaktywnych,
12) fałszowania pieniędzy,
13) handlu narkotykami,
14) zorganizowanej grupy przestępczej,
15) mienia znacznej wartości,
16) użycia przemocy lub groźby bezprawnej w związku z postępowaniem karnym.
§ 4. Kontrola i utrwalanie treści rozmów telefonicznych są dopuszczalne w stosunku do osoby podejrzanej, oskarżonego oraz w stosunku do pokrzywdzonego lub innej osoby, z którą może się kontaktować oskarżony albo która może mieć związek ze sprawcą lub z grożącym przestępstwem.
§ 5. Urzędy, instytucje oraz podmioty prowadzące działalność w dziedzinie poczty lub działalność telekomunikacyjną obowiązane są umożliwić wykonanie postanowienia sądu lub prokuratora w zakresie przeprowadzenia kontroli rozmów telefonicznych oraz zapewnić rejestrowanie faktu przeprowadzenia takiej kontroli. § 6. Prawo odtwarzania zapisów ma sąd lub prokurator, a w wypadkach nie cierpiących zwłoki, za zgodą sądu lub prokuratora, także Policja. § 7. Prawo zapoznawania się z rejestrem przeprowadzonych kontroli rozmów telefonicznych ma sąd, a w postępowaniu przygotowawczym - prokurator.Zwróciliście -
SZANOWNI CZYTELNICY - uwagę na
paragraf 3? Podsłuch jest możliwy
"tylko wtedy" - powiada ustawa - gdy podejrzenie dotyczy jednego z
16 przestępstw. Stawiam flaszkę napoju bezalkoholowego (pula nagród
3,5 zł.) każdemu kto znajdzie wśród tych punktów korupcję.
Dziękuję!
Czyżby więc podsłuch założono
Sumlińskiemu kompletnie, ale to zupełnie bezprawnie? Nie rozpędzajmy się.
Punkt 16 paragrafu 3 jest dość pojemny. W połączeniu z
paragrafem 1 oznacza tyle, że
Sumlińskiemu mogliśmy założyć podsłuch, bo chcieliśmy zapobiec, by redaktor nie próbował groźbami lub przemocą wpływać na śledztwo. Być może prokuratura kombinowała coś jeszcze z
pkt 10, czyli ujawnieniem tajemnicy państwowej.
Jedno jest ważne. Podsłuchiwany był
Wojciech Sumliński tylko w konkretnym śledztwie i
TYLKO w związku z podejrzeniem popełnienia konkretnych przestępstw. Załóżmy więc, że z nagrań wynikałoby jednoznacznie i bezspornie, że:
- redaktor prowadził auto po pijanemu
- któryś z jego rozmówców prowadził auto po pijanemu
- redaktor włamał się do kiosku i zabrał z niego papierosy warte
251 złotych (od
250 złotych jest przestępstwo, do
250 tylko wykroczenie).
Prokuratura byłaby szczęśliwa, bo mogłaby oskarżyć
Sumlińskiego dodatkowo o włam do kiosku i jazdę furą na bańce? A na dodatek trafiłaby jeszcze jednego pijanego kierowcę - dajmy na to gwiazdę
TVN 24, albo dziennikarza śledczego
"Rzeczpospolitej"!!! Albo choćby i niżej podpisanego
Rybaka Marcina, gdyby się nagrał jak kompletnie nagrzany (jak prom kosmiczny, szafa, sztucer, albo czołg, albo wszystkie razem) jedzie swoim
daewoo tico na tajne spotkanie z
Sumlińskim!!!
Guzik tam. W każdym razie to nie jest takie całkiem proste.
Sąd Najwyższy w swoich wyrokach o podsłuchach powiada, że mogą one być dowodem tylko przeciwko osobie, która była objęta zgodą na podsłuch. Dowód z podsłuchu może być dowodem
TYLKO jeśli dotyczy jednego z przestępstw, które ujawniać można przy pomocy podsłuchów. Nie wszyscy i nie zawsze zgadzają się z takim stawianiem sprawy, ale zgadza się zdecydowana większość. Często bywa, że człowiek się nagrał jak popełnia przestępstwo, ale nie takie jak trzeba i nie można podsłuchu wykorzystać jako dowodu. W taki na przykład sposób uniewinniony został pewien pracownik naukowy
Uniwersytetu Wrocławskiego. Nagrał się jak oferuje załatwienie za łapówkę zdania egzaminów studentom. Ale podsłuch był nie taki jak trzeba i sąd uznał, że doktor
R. jest niewinny jak niemowlę.
W tym miejscu zacytujmy jeden z owych wyroków
Sądu Najwyższego. Obiecuję, że to już ostatni (no może przedostatni) bardziej fachowy kawałek w tym tekściku:
WYROK Z DNIA 3 GRUDNIA 2008 R. V KK 195/08 (...) 2. Postanowienie o zarządzeniu kontroli rozmów telefonicznych powinno określać w jakim postępowaniu jest ona zarządzana, a więc co do podejrzenia jakiego przestępstwa lub jakich przestępstw z katalogu wskazanego w art. 237 § 3 k.p.k., będącego przedmiotem tego postępowania, stosuje się ją, a także osobę, której kontrola ta dotyczy oraz nośnik informacji, który obejmuje; jeżeli na danym etapie postępowania nie można, w tym i ze względów technicznych, określić tej osoby imiennie, to należy wskazać ją jako dysponenta określonego urządzenia służącego do komunikacji osobistej. Gdy następnie w toku postępowania pojawi się potrzeba objęcia kontrolą rozmów także innych osób niż wskazane w postanowieniu albo innych nośników informacji, którymi dysponują osoby objęte uprzednim postanowieniem, należy wystąpić do sądu o poszerzenie zakresu kontroli. To samo dotyczy sytuacji, gdy z uwagi na zakres prowadzonego postępowania należałoby ją zarządzić także w związku z innymi przestępstwami należącymi do katalogu określonego w art. 237 § 3 k.p.k., objętymi tym postępowaniem, których nie dotyczy poprzednie postanowienie o kontroli i utrwalaniu rozmów. Jeżeli konieczności takie pojawią się w toku prowadzonej już kontroli, a zachodzi wypadek niecierpiący zwłoki, postanowienie o kontroli rozmów może wydać prokurator, występując w terminie 3 dni do sądu o jego zatwierdzenie. Jest to wówczas kontrola legalna, tyle że warunkowo, a więc tylko wtedy, jeżeli będzie następnie zatwierdzona przez sąd. (...)Krótko mówiąc podsłuch dotyczyć może:
- konkretnej sprawy, konkretnego przestępstwa (przestępstw) i konkretnego człowieka. Jak z podsłuchu wychodzi, że jest jeszcze inny przestępca albo inne przestępstwa to musi być dodatkowa zgoda sądu. Inaczej stenogramy będą nielegalne i nie będą dowodem w sprawie.
Tymczasem stenogramy z podsłuchów
Sumlińskiego wykorzystane zostały w sprawie cywilnej. W procesie, jaki zastępca szefa
Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wytoczył red.
Cezaremu Gmyzowi i
"Rzeczpospolitej" za zniesławiający go tekst.
Gmyz napisał coś, co podpułkownika
Jacka Mąkę mocno obraziło i podpułkownik wytoczył redaktorowi proces o ochronę dóbr osobistych. Pełnomocnik podpułkownika poprosił prokuraturę o udostępnienie fragmentów materiałów ze sprawy karnej
Wojciecha Sumlińskiego. Od prokuratury je dostał i przekazał je sądowi cywilnemu. A sąd dowód ów do akt swoich przyjął.
Drogi Czytelniku!
Wróć teraz do
artykułu 237 paragraf 3 i poszukaj gdzieś tam
"ochrony dóbr osobistych" jako podstawy do zakładania podsłuchów. Jeśli znajdziesz to pojadę po bandzie, podwoję nagrodę i postawię Ci flaszkę za całe
7 złotych!!!
Mamy więc
Sumlińskiego podsłuchiwanego bo niby był zamieszany w jakieś przestępstwo i stenogramy z tych podsłuchów wykorzystane w sprawie cywilnej. I to w sprawie nie przeciwko
Sumlińskiemu, a zupełnie innej osobie.
Wyobraźmy sobie, że do
Sumlińskiego dzwoni jakiś kolega (dziennikarz, taksówkarz, motorniczy wszystko jedno) i skarży mu się, że ma kłopoty rodzinne, związek mu się rozsypuje i w ogóle, że żona go zdradza. I, że ją nakrył w sytuacji niedwuznacznej z jakimś typem i że mało mu nie przyłożył. No więc czy ten koleś mógłby poprosić o stenogram z tej rozmowy żeby go wykorzystać do sprawy rozwodowej? Musiałby zrobić to samo, co podpułkownik
Mąka, czyli poprosić prokuraturę. Ciekawe tylko skąd by wiedział o tym, że w ogóle podsłuch taki jest i w którym tomie akt i na których kartach się znajduje? No bo załóżmy, że
Sumliński by mu o tym nie powiedział, bo i po co? Już sobie wyobrażam jak poważnie prokuratura podchodzi do takiego wniosku. I jak wyraża zgodę na przesłanie podsłuchów
Sumlińskiego do sprawy rozwodowej jakiegoś kolesia.
A to jest przecież zupełnie taka sama sytuacja jak z podpułkownikiem
Mąką i wystąpieniem o podsłuchy
Sumlińskiego do sprawy przeciwko
Gmyzowi. Między nim a tamtym kolesiem jest tylko jedna różnica. Podpułkownik wiedział, że owe podsłuchy są, bo jest wiceszefem
ABW, a
ABW prowadzi śledztwo. Zaś hipotetyczny koleś
Sumlińskiego to zwykły cywil i na takich klockach jak podsłuchy, śledztwa i sprawy karne to się nie zna.
A mówią, że prawo jest równe dla wszystkich. Co nie?
Ale wyobraźmy sobie teraz, że o rozwód wystąpiła żona tego kolesia bo to w ogóle jest leń, pijak i wałkoń. A ona znalazła sobie młodszego i przystojniejszego. I że ten nowy jest oficerem
ABW. I przypadkowo (albo i nieprzypadkowo) wie, że w sprawie
Sumlińskiego jest jakieś nagranie, które do sprawy rozwodowej pasowałoby jak ulał. I wyobraźmy sobie, że oficer mówi (nieco krępuję się napisać, że
ZDRADZA) swojej lubej o tym nagraniu. I mówi (tam wiadomo krępuję się) że chodzi o
Sumlińskiego i że jest podsłuch i co tam się nagrało.
Wiecie co by się stało gdyby szefowie tego oficera dowiedzieli się o takim numerze? Co by mu z czego powyrywali? Nie nie!!! Wcale nie to, co myślicie z tego czegoś, co się Wam wydaje. Byłoby to coś znacznie gorszego, z czegoś zdecydowanie bardziej wyrafinowanego.
Pinio ma
bloga o horrorach, ale szczegółowy opis tego, co oni zrobiliby z tym oficerem to się nawet na tego bloga nie nadaje.
Problem w tym, że to wszystko nie jest wcale takie proste. Bo prawnicy - a choćby i poseł, mecenas
Ryszard Kalisz z
SLD - powiadają, że podpułkownik
Mąka prawa nie złamał. Bo prawo przewiduje możliwość udostępnienia materiałów ze sprawy karnej w sprawie cywilnej. Rzecz jasna za zgodą prokuratury. A prokuratura mogłaby uznać, że w sprawie pułkownika
Mąki podsłuchy się należą a w sprawie kolesia od rozwodu nie. Bo sprawa
Mąki jest ważniejsza a kolesia nie. I koleś mógłby śledczym nagwizdać (albo nadmuchać co najwyżej).
Rzecz w tym, że osobiście nie spotkałem się nigdy z taką sprawą żeby podsłuchy były wykorzystywane już nie tylko do innej sprawy karnej niż była na nie zgoda, ale i do innej sprawy cywilnej. Bo czy to nie jest jakaś paranoja, ze bez dodatkowej zgody sądu prokuratura nie mogłaby na podstawie tych podsłuchów oskarżyć
Sumlińskiego o dowolne inne przestępstwo a może je - bez jakiejkolwiek sądowej kontroli - przekazywać do sprawy cywilnej. Obawiam się, że takiej sprawy jeszcze w
Polsce nie było. I, że znowu
Sąd Najwyższy będzie musiał rzecz całą ocenić i napisać czy tak wolno robić czy nie.
Ja tam
Sądem Najwyższym nie jestem, tylko prostym dziennikarzem. Ale mnie się to wszystko kompletnie, ale to kompletnie nie podoba.
Pozdrawy
Marcin Rybak Polska Gazeta Wrocławska
Wpis Marcina ukazał się też na jego blogu.
Etykiety: ABW, Bogdan Rymanowski, Cezary Gmyz, Jacek Mąka, Marcin Rybak, Rzeczpospolita, Wojciech Sumliński, WSI