Oczywiście - skorzysta
Platforma Obywatelska. Pamiętajmy, że
Elżbieta Kruk to niegdysiejsza
PiS-owska szefowa
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, obecnie wiceszefowa sejmowej
komisji kultury i środków przekazu. Postać kluczowa, jeśli chodzi o
walkę o media publiczne rozgrywającą się w trójkącie
PO-PiS-lewica (przy znaczącym udziale
LPR,
Samoobrony, a nawet
Prawicy RP Marka Jurka).
Autorzy słynnego, anonimowego bloga
Na Zapleczu twierdzą, że
"nie ma przypadków, są tylko starannie zaaranżowane zbiegi okoliczności". Gdyby mieli rację - można by uznać, że
medialne zamordowanie Kruk za rzekome pijaństwo to po prostu
intryga PO i/lub lewicy. Ja jednak
wierzę w zbiegi okoliczności. I zakładam hipotezę, że Kruk niechcący sama się podłożyła (jeśli tak - to popełniła polityczne harakiri).
Jednak zręczność polityka poznajemy także i po tym, że
potrafi skutecznie wykorzystać sprzyjający zbieg okoliczności. Nawet jeśli sam jest zaskoczony obrotem spraw. Dlatego podczas swojego weekendowego posiedzenia w jacuzzi w luksusowym spa liderzy PO powinni byli wypić toast za "pijaństwo Kruk". I natychmiast wykorzystać to w swojej kampanii na rzecz
"odzyskania" mediów publicznych.
Przypomnijmy sobie, że Platformie Obywatelskiej już dawno
marzyło się odstrzelenie Kruk. Rok temu PO
chciała postawić Kruk przed Trybunałem Stanu. Zaś pod koniec zeszłego roku szefowa sejmowej komisji kultury
Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) tak się rozeźliła na Kruk podczas obrad tego gremium, że
zagroziła jej wezwaniem Straży Marszałkowskiej.
Kruk sprzeciwia się "odzyskaniu" (a w skrajnej wersji - likwidacji) mediów publicznych przez "bezpartyjnych fachowców z PO". Dlatego jest tak
nielubiana przez tę partię.
Ciekawe, że jej rzekome pijaństwo zostało nagłośnione dosłownie kilka dni po tym, jak:
a) Rada nadzorcza
Polskiego Radia zawiesiła Krzysztofa Czabańskiego i
Jerzego Targalskiego, a więc prezesa i wiceprezesa tej instytucji. Obaj są twardymi oponentami PO.
b) Zawieszenie Czabańskiego i Targalskiego zostało zinterpretowane przez obóz około-PiS-owski jako
efekt sojuszu PO, lewicy, LPR i Marka Jurka. Szczegóły - na stronie
abcnet, której współtwórcą jest nie kto inny, jak Targalski (podobny tekst można znaleźć w najnowszym numerze
"Gazety Polskiej").
c) Kilka dni później rada nadzorcza
Telewizji Polskiej zawiesiła Piotra Farfała, członka zarządu
TVP. To człowiek
LPR. Jak pisze
"Gazeta Wyborcza", jego odstrzelenie było zemstą PiS za przewrót w Polskim Radiu.
d) Znów mija parę dni. I oto dowiadujemy się, że
lewica wraca do rozmów z PO na temat projektu ustawy medialnej.
"Politycy lewicy nieoficjalnie przyznają, że jednym z warunków jest wymiana władz mediów publicznych. Platforma tego nie wyklucza" - czytamy na stronie
RMF FM.
I właśnie wtedy Elżbieta Kruk - główny gracz PiS w walce przeciwko platformerskiemu projektowi ustawy medialnej, sojuszniczka Czabańskiego i Targalskiego -
zostaje skompromitowana w mediach jako pijaczka.
To z pewnością przypadek. Tak jak przypadkiem jest inny zbieg okoliczności. Oto w tych samych dniach dowiedzieliśmy się, że:
a) minister
Mirosław Drzewiecki (PO) kilka lat temu spędził noc w areszcie na
Florydzie po tym, jak
po pijanemu szarpał się z żoną;
b) dwóch prominentnych działaczy PO na
Pomorzu Zachodnim zostało zatrzymanych za
posiadanie i zażycie narkotyków;
c) wierchuszka PO spędza weekend w luksusowym spa na obchodach rocznicy rządzenia. Te wszystkie informacje to świetny pretekst, by zastanowić się nad
obyczajowością panującą w PO. No ale kogo to dzisiaj obchodzi, skoro mamy "pijaną Kruk".
Dalszy bieg zdarzeń łatwo przewidzieć. PO ruszy w Sejmie z
ofensywą w sprawie nowej ustawy medialnej. I za każdym razem, gdy na ten temat odezwie się Elżbieta Kruk, naród przed telewizorami będzie rechotać, a posłowie PO i lewicy będą prześcigali się w ledwo zawoalowanych sugestiach, że być może Kruk nie do końca wie, co mówi, bo... No sami państwo wiecie...
Ale skoro walka o media publiczne przeszła w fazę
wojny hakowej, to obstawiam, że Kruk nie jest jej ostatnią ofiarą.