Władze Wrocławia coraz bardziej absurdalne?
Kilka dni temu pisałem o "Wrocławiu mieście coraz bardziej prowincjonalnym". Lektura codziennej prasy (więcej na nią czasu w wakacje) każe się zastanowić nad kolejnym tytułem "Władze Wrocławia coraz bardziej absurdalne?".
Gazeta Wyborcza Wrocław (trzeba przyznać konkurencji, że mimo wakacji kilka czołówek naprawdę miała ciekawych) napisała w czwartek o łataniu dziur na wrocławskich drogach. Przedstawiciele firm budowlanych narzekają, że miasto zleca im mniej prac niż w poprzednich latach:
"Zarząd Dróg i Utrzymania Miasta od miesiąca zleca nam łatanie tylko największych dziur, takich, które szczególnie zagrażają bezpieczeństwu kierowców. Na naprawę mniejszych za to liczniejszych usterek nie ma pieniędzy - mówi Wojciech Zawieja, współwłaściciel firmy Remat".
i jeszcze jeden cytat:
"ZDiUM wyznacza nam dokładnie, ile metrów ulicy mamy naprawić - mówi Jan Wieliczko, prezes firmy Agrobud. - Często widzimy, że obok jezdnia ledwie się trzyma i nie minie miesiąc, jak będzie tam dziura. Jednak nie możemy jej naprawić, bo Zarząd nie płaci za prace prewencyjne. Efekt będzie taki, że zimą powstanie dwa razy więcej dziur. Kierowcy jeździć będą slalomem, a miasto będzie płacić za połamane koła".
Nawet rozumiem, choć słabo. Jest kryzys, miasto oszczędza. Będzie łatać mniej dziur, koszta odszkodowań i tak poniosą ubezpieczyciele. Skoro oszczędzamy na komunikacji i obcinamy liczbę połączeń, rezygnujemy z remontów i budowy basenów, to może i trzeba przymknąć oko na dziury w drodze. W końcu Wrocławianie powinni zrozumień. Potrzebne są pieniądze na wykupienie gruntu od państwa Krzywd pod budowę przystanku tramwajowego na EURO 2012. Ale przecież nie jest tak źle - znalazły się pieniądze na remont w szczycie wakacyjnym aquaparku oraz na klimatyzowane autobusy na koniec lata. Ale nie czepiajmy się drobiazgów.
Liczą się dobre intencje.
Magda Nogaj rozmawiała też ze skarbnikiem miasta. I tu się pojawia jakiś kompletny absurd.
Marcin Urban zapewnia "Sam jestem kierowcą i nie czuję, by w kwestii dziur było w mieście źle". Cóż może załatano dziury właśnie na tych drogach od domu pana skarbnika do magistratu?
Oczywiście nie mówię, że celowo. Broń Boże. To byłby na pewno przypadek. A może warto odsłonić firanki w samochodzie? Chociaż nie, słońce świeci mocno...
I jeszcze jeden kwiatek (nie mam oczywiście na myśli panny Kwiatek, byłej kandydatki Samoobrony do Sejmu). Skarbnik mówi:
"Mamy trudny rok. Tymczasem firmy drogowe przyzwyczaiły się, że mają dużo zleceń. Oni wydłubaliby dziury w jezdni, by mieć więcej pracy".
To taki żart? Szefowie lub pracownicy firm drogowych wydłubują dziury w drogach dla większej liczby zleceń? Ciekawe co oni na to? Dziur panie skarbniku jest wystarczająco dużo we wrocławskich ulicach, trzeba je tylko zobaczyć...
Etykiety: Agrobud, EURO 2012, Gazeta Wyborcza Wrocław, Magda Nogaj, Marcin Urban, Remat, Samoobrona, Sejm, Wrocław, Zarząd Dróg i Utrzymania Miasta