Ząbkowice Śląskie - czyli nasz dolnośląski
Frankenstein - już dziś wieczorem zamieni się na trzy dni w bastion grozy i makabreski. Rusza sztandarowa impreza miasta -
"Weekend z Frankensteinem".
Będą filmy grozy, przedstawienia, koncerty zespołów: deathmetalowych i rockowych (gwiazdą ma być
Kobranocka, ale i dla zwolenników mocniejszego i bardziej ponurego grania znajdzie się również wiele "dobrego").
Ząbkowicki "Weekend..." obchodzi w tym roku swoisty jubileusz - to 10 edycja festiwalu. Trochę szkoda, że ciągle jest wydarzeniem bardziej lokalnym niż regionalnym (nie mówiąc już o ogólnopolskim charakterze czy międzynarodowej sławie). Dla odmiany - także dolnośląski - festiwal
Castle Party, który startował jako kameralne wydarzenie, należy obecnie do czołówki imprez europejskich dla fanów muzyki gothic czy industrial. Pod tym względem
Frankensteinowi brakuje jakiejś werwy, a może odpowiedniej dawki "ładunku elektrycznego":-). Trochę szkoda. Aż dziwi, że w tym roku z okazji 10-edycji nie zorganizowano
eventu w stylu pochodu widm, albo balu upiorów lub konkursu na najlepsze horror przebranie... ale może jeszcze Frankenstein zaskoczy wszystkich, wszak to postać nieobliczalna.
Z okazji rozpoczynającego się dziś "Weekendu..." poprosiliśmy
Martę Zieleń aby sprawdziła jak dolnośląskie monstrum rosło przez lata...
Krwawo i ponuro
Zaczęło się krwawo i ponuro, ale chyba o to chodzi fanom horrorów. W 1606 roku w mieście o wdzięcznej nazwie Frankenstein wybuchła epidemia dżumy. Zmarło 2061 osób, czyli 1/3 mieszkańców grodu. Jak się później okazało za tragedię odpowiadali miejscowi grabarze i ich pomocnicy. To oni sporządzali trujący proszek i rozsypywali go w pobliżu domostw. Sprawcy zostali schwytani,
torturowani i spaleni żywcem.
O dramatycznych wydarzeniach mówił w swoich kazaniach ewangelicki proboszcz
Samuel Heinnitz. Diabelski łowca stał się w nich metaforą wszelakiego zła, które drzemie w człowieku i popycha go do zbrodni. Dwieście lat później Frankenstein stał się bohaterem powieści
Marii W. Shelley. I tak się zaczęła przygoda z tym najbardziej popularnym potworem...
Miasto, które niegdyś znane było jako Frankenstein, nie powinno mieć chyba problemu z promocją. A jednak ma. Sztandarowa impreza, która aspiruje do tego aby być wizytówką Ząbkowic Śląskich, z roku na rok boryka się z kłopotami.
Pierwszy Weekend z Frankensteinem odbył się jesienią 1996 roku:
"Imprezę tę zorganizował po raz pierwszy Ząbkowicki Ośrodek Kultury w dniach 18-20.10.1996 r., a jej ówczesna nazwa to Weekend z Frankensteinem - Latający Obóz Fantastyki (...) miała charakter spotkania fanów fantastyki z czołówką pisarzy tego gatunku wzbogacona projekcjami filmowymi" - czytamy
na stronie poświęconej Frankensteinowi. W programie znalazły się takie nazwiska jak:
Andrzej Sapkowski, Rafał Ziemkiewicz, Maciej Parowski, Marek Oramus oraz wielu innych.
Rok później w październiku miłośnicy grozy mogli bawić się podczas drugiego Weekendu z Frankensteinem. W programie nie zabrakło diabelskich i paranormalnych wątków oraz specjalistów z dziedziny grozy i fantastyki.
Następna impreza odbyła się dopiero w 2001 roku! I to w dodatku w maju! Szkoda, bo zapowiadała się jako nie lada gratka dla tych, którzy lubią się bać. Więcej szczegółów na temat historii Weekendu z Frankensteinem znajduje się
tutaj.
W tym roku dziesiąta już impreza zacznie się 3 i potrwa do 5 października. Trochę odbiega od tych pierwszych. W programie nie zabraknie: prelekcji, spektakli,koncertów i maraton filmów grozy. Gościem imprezy będzie też prawdziwy Frankenstein - którym jest burmistrza Sławna. Nazywa się... Frankenstein. Doktor
Krzysztof Frankenstein. Brakuje "czegoś więcej" - po imprezie, która nie odbywa się pierwszy raz i do tego dysponuje niesamowitym zapleczem jeśli chodzi o konotacje popkulturowe należy spodziewać się innowacyjnych rozwiązań i śmiałych projektów.
Miejmy nadzieję, że wszyscy goście "Weekendu..." będą bawić się dobrze i ciekawie. Liczymy też na to, że impreza złapie w końcu dobry wiatr w żagle i uda jej się wypracować jednolity i niepowtarzalny charakter.