31.10.08

Czy urzędnik ujawniał tajne informacje o inwestycjach?

Czy wrocławski urzędnik zdradzał plany inwestycyjne Wrocławia architektowi, który później został oskarżony o płatną protekcję? Takie zaskakujące informacje można znaleźć w wyjaśnieniach ze śledztwa Dariusza D. - szefa wrocławskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów RP (SARP).

Chodzi o Grzegorza Romana – jeszcze rok temu szefa departamentu architektury w Urzędzie Miejskim we Wrocławiu, a teraz członka zarządu województwa dolnośląskiego. Miał on przekazać znajomemu informację o planowanej dużej inwestycji mieszkaniowej na północy Wrocławia. Ta informacja miała być tajna i Roman prosił swojego rozmówcę (z którym spotkał się poza urzędem w restauracji na wrocławskim Rynku) o dyskrecję bo mogliby z niej skorzystać inwestorzy wykupując działki sąsiadujące z gruntami gdzie miało stanąć osiedle. Tak przynajmniej wynika z tego co zeznawał Dariusz D. w Prokuraturze Krajowej we Wrocławiu.
Teraz urzędnik mówi, że to nie była poufna informacja. A sam architekt oskarżony jest o to, że powołując się na wpływy w magistracie miał obiecywać załatwienie przekształcenia gruntów z gospodarczych na mieszkaniowe. Właścicielowi 8,5 hektarowej działki mówił, że urzędnicy chcą za to aż 3 miliony złotych łapówki. On wraz z kolegą mieli zarobić kolejne 2 miliony za załatwienie sprawy. Trwa ustalanie czy rzeczywiście pracownicy Urzędu Miejskiego chcieli łapówki. Oczywiście sprawa ujawnienia informacji o inwestycji ma jedynie charakter etyczny a nie karny. Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz nie chciał komentować tych wiadomości. Stwierdził, że wyjaśnienia osób oskarżonych nie są tego warte.

O sprawie czytajcie też na portalu Radia Wrocław.
i w Gazecie Wrocławskiej.


Etykiety: , , , , , ,

29.10.08

Grzegorz Braun ostatecznie przegrywa z Janem Miodkiem

O tej sprawie piszemy od ponad roku. W kwietniu ubiegłego roku znany publicysta Grzegorz Braun (czytaj rozmowę Łukasza z dziennikarzem) powiedział o profesorze Janie Miodku, że był on informatorem policji politycznej PRL.

Językoznawca wytoczył proces dziennikarzowi. W lipcu tego roku Sąd Okręgowy we Wrocławiu nakazał Braunowi przeprosić Jana Miodka i wpłacić 20 tysięcy złotych na cele społeczne (czytaj więcej tutaj). Dzisiaj odwołaniem dziennikarza zajął się Sąd Apelacyjny we Wrocławiu. Wyrok był niekorzystny dla Grzegorza Brauna, który już zapowiedział złożenie kasacji do Sądu Najwyższego. Ten jednak może uchylić orzeczenie tylko wtedy gdy uzna, że podczas procesów popełniono błędy proceduralne. Grzegorz Braun był zaskoczony , że dzisiejszy proces odwoławczy był tak szybki, a wyrok został ogłoszony błyskawicznie.

Grzegorz Braun ma jeszcze na głowie proces cywilny z Lechem Wałęsą i karny ws. awantury z policjantami podczas manifestacji NOP i ONR we Wrocławiu (więcej czytaj tutaj).

Etykiety: , , , , , ,

28.10.08

Tożsamość dolnośląska

Byłem przez cały jeden dzień dumny z bycia Dolnoślązakiem, choć zasługa niewielka moja, ale byłem nawet gotów zaakceptować koszmarnego czarnego orła jako swój też symbol: przeczytałem w jednej ze statystyk, że mieszkanki i mieszkańcy Dolnego Śląska w porównaniu do innych regionów, nie mówiąc o "czerwonej latarni" (nomen omen) czyli Kielcach, kochają się najdłużej w czasie "jednego podejścia".
Byłem naprawdę dumny.
Tymczasem, dzień później okazało się że jesteśmy w kraju (to z innej statystyki), chłopaki i dziewczyny, liderami także jeśli chodzi o liczbę zachorowań na HIV. No tak, bez jest przyjemniej, czyli dłużej, ale chyba coraz mniej bezpiecznie.
No i nie chcę już chyba czarnego nosferatu orła na ten nasz symbol, kurde, dolnośląski, a nawet dałbym mu w dziób.

Leszek Budrewicz

Etykiety: , , ,

26.10.08

Czarnecki komentuje wybory prezesa PZPN

Nowy prezes PZPN, jeżeli nie będzie po myśli władz, może zostać aresztowany i usłyszeć prokuratorskie zarzuty - napisał na swoim internetowym blogu wrocławski europoseł Ryszard Czarnecki. Polityk PiS twierdzi, że "rząd przewidział taką możliwość: na głównych kandydatów zebrał „haki” i zamierza ich użyć natychmiast po wyborze".
Wybory zaplanowano na 30 października. Kandydują Zbigniew Boniek, Grzegorz Lato (śledztwo w jego sprawie prowadzi mielecka prokuratura), Zdzisław Kręcina, który usłyszał już zarzuty wrocławskiej prokuratury i Tomasz Jagodziński. Według mediów - politycy PO popierają pierwszego kandydata - Zbigniewa Bońka. Ryszard Czarnecki pisze, że po zatrzymaniu nowego prezesa PZPN "łatwiejsze będzie ponownie wprowadzenie kuratora, a UEFA i FIFA będą miały dużo większy orzech do zgryzienia".

Jeszcze kilka miesięcy temu Ryszard Czarnecki był jednym z kandydatów na prezesa PZPN. Zrezygnował po wstąpieniu do PiS.

Scenariusz Czarneckiego może się spełnić o ile wybory wygra Grzegorz Lato, wobec którego śledztwo się toczy. Zdzisław Kręcina bowiem już usłyszał zarzuty. Osobiście jednak twierdzę, że to bezpodstawne spekulacje.

Etykiety: , , , , , , ,

25.10.08

Tydzień pełen emocji

Ostatnie kilka dni spędziłem na pracy przy sprawie zarzutów wobec Janusza Wójcika. Kilkanaście godzin spędzonych przed prokuraturą i sądem dało wiele emocji. Teraz czas na podsumowanie.

O tym, że jeden z byłych trenerów reprezentacji Polski ma zostać zatrzymany napisał w ubiegłym tygodniu Fakt. Co prawda wtedy już wiedziałem, że ma być zatrzymany ktoś „duży” ale o Wójciku akurat nie słyszałem. Swoją drogą ciekawy jestem skąd Dariusz Łuszczyna miał takie informacje. Czy były to tylko spekulacje czy też doszło do „przecieku”? No ale nieważne.
Środa zapowiadała się na sądny dzień dla polskiej piłki. Członkowie zarządu PZPN mieli zeznawać w sądzie na procesie dotyczącym korupcji w polskim futbolu (dokładniej w Arce Gdynia), a w Prokuraturze Krajowej we Wrocławiu miał usłyszeć zarzuty Zdzisław Kręcina – sekretarz generalny PZPN i kandydat na prezesa związku. Co ciekawe działacz chwalił się wezwaniem do prokuratury we wtorkowej Gazecie Wyborczej. Tego samego dnia Fakt (znowu Dariusz Łuszczyna) napisał, że prokuratura w Mielcu zajmuje się Grzegorzem Lato, innym kandydatem na szefa PZPN. W środę rano we wrocławskim sądzie zjawili się: Andrzej Strejlau (fragmenty jego zeznań tutaj), Eugeniusz Kolator, Lech Saks, Janusz Hańderek (i wspomniany wcześniej Dariusz Łuszczyna). Pierwsi trzej nie mieli zbyt wiele ciekawego do powiedzenia, natomiast Hańderek (zajmował się obsadą sędziów i obserwatorów PZPN) potwierdził istnienie tzw. grupy Fryzjera (Ryszard F. - domniemany szef piłkarskiej mafii w Polsce). W sądzie nie pojawili się natomiast „trener – strażak” Bogusław Baniak i prezes związku Michał Listkiewicz (wybrał wyjazd do Zurychu).
Kiedy znani działacze zeznawali w sądzie, w prokuraturze przesłuchiwano Zbigniewa Koźmińskiego – rzecznika PZPN. Potem dwa zarzuty usłyszał Zdzisław Kręcina. Dotyczą one przelewania pieniędzy dla zadłużonego Widzewa Łódź na konta wskazane przez ten klub. Około 350 tysięcy złotych miało trafić tymczasem do Urzędu Skarbowego. W niedalekiej przyszłości możemy więc spodziewać się zarzutów dla ludzi związanych z Widzewem.
Kiedy kończyło się przesłuchanie Kręciny (mimo zarzutów nie zrezygnował z kandydowania na prezesa PZPN) gruchnęła wiadomość, że policja zatrzymała Janusza Wójcika – byłego trenera reprezentacji, Legii Warszawa, Widzewa Łódź i Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. I właśnie tego ostatniego klubo dotyczy 11 zarzutów, m.in. ustawienia ośmiu z dziewięciu meczów, które „Wójt” prowadził wiosną 2004 roku. Mimo to Świt spadł z ligi, bo ostatni mecz z Górnikiem Polkowice kupił (według prokuratury) klub z Dolnego Śląska. Zaraz potem okazało się, że zatrzymany został też były obserwator PZPN z Poznania Krzysztof P. (co ciekawe był on już zatrzymywany w tym śledztwie, przyznał się do zarzutów, dobrowolnie poddał karze i w grudniu ub. roku skazano go na dwa lata więzienia w zawieszeniu). On usłyszał dziesięć zarzutów. Z kolei w poniedziałek CBA zatrzymało trzech byłych działaczy Świtu. Po postawieniu zarzutów zostali zwolnieni. Ale prokuratura nie chciała wypuścić do domów Janusza Wójcika i Krzysztofa P. W piątek rano do sądu wpłynął wniosek o tymczasowe aresztowanie obu mężczyzn. Wieczorem sąd uznał jednak, że nie ma podstaw. "Co prawda prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych przestępstw jest duże, ale obawa matactwa niewielka" – tłumaczył sędzia Bogusław Tocicki (posłuchaj tutaj). Wójcik ma zapłacić 150 tys. zł. kaucji, Krzysztof P. 50 tys. zł. (pieniądze muszą wpłacić w ciągu tygodnia). Obaj mają zakaz opuszczania kraju i mają się zgłaszać raz w tygodniu na policję. Prokuratura po analizie uzasadnienia sądu w poniedziałek ma zadecydować czy odwołać się od tej decyzji.
Także w piątek pojawiła się informacja, że Urząd Skarbowy domaga się od PZPN spłacenia zadłużenia. Jak podała TVN24 konta związku mają zostać zablokowane w poniedziałek.
PRZYSZŁOŚĆ
Kolejnych zatrzymań możemy się niewątpliwie spodziewać w najbliższym czasie. Czy będą to kolejne „duże” nazwiska? Na pewno tak. Ale przede wszystkim zarzuty usłyszą kolejni piłkarze, sędziowie, obserwatorzy PZPN i działacze klubowi. W ciągu miesiąca może też być gotowy akt oskarżenia ws. Korony Kielce. Miał być w sądzie na początku listopada, ale trzeba go przetłumaczyć na język portugalski (czytaj więcej tutaj). Dodatkowo zarzuty czekają kolejne osoby w wątku dotyczącym niegospodarności w PZPN. W poniedziałek mają być zablokowane konta PZPN, a 30 października wybory na szefa związku (kandydatów jest czterech: Kręcina, Lato, Zbigniew Boniek i Tomasz Jagodziński). Oczywiście media i opozycyjni politycy spekulują, że nagłośnienie spraw prokuratorskich Kręciny i Laty oraz sprawy zadłużenia PZPN to harce rządu przed wyborami, a Platforma Obywatelska ma dążyć do tego by stanowisko zajął Zbigniew Boniek (Jagodziński się raczej nie liczy). I coś w tym rzeczywiście może być... Ale moim zdaniem "beton" piłkarski zareaguje odwrotnie i wybierze jednego z "męczenników". Oczywiście wiele też pisze się o tym, że policja podebrała CBA sprawę zatrzymania Wójcika. To agenci mieli rozpracować trenera, a prokuratura zlecić samo zatrzymanie policji (od wielu miesięcy nie zatrzymali nikogo do tej sprawy). Wcześniej z kolei mówiło się wiele, że CBA podebrało policji wątek Korony Kielce (pisałem o tym więcej tutaj). Cóż jak było zapewne nie dowiemy się...
KUCHNIA DZIENNIKARSKA
Nawet kilkadziesiąt godzin spędzili niektórzy dziennikarze przed komendą policji, prokuraturą i sądem w oczekiwaniu na doprowadzenie i odprowadzenie Janusza Wójcika. Tradycyjnie już nie obyło się bez drobnych złośliwości policji, np. w czwartkowy wieczór policjanci postanowili dać okazję do pobiegania kilkudziesięciu dziennikarzom obstawiającym trzy wejścia do prokuratury i czekającym na wyjście Wójcika jeżdżąc w koło swoimi samochodami. Ostatecznie skończyło się na przybyciu niemal dziesięciu mundurowych, którzy zabezpieczali wyjazd policyjnego samochodu z Wójcikiem z dziedzińca prokuratury.
Ależ troskliwi ci policjanci, mozże bali się, że ktoś wpadnie pod samochód? A może odwrotnie – obawiali się, że ktoś z nas rzuci się na samochód lub spróbujemy odbić trenera by przeprowadzić z nim wywiady. Oczywiście były pomysły siłowego wdarcia sie na dziedziniec 8-) Ale nie wypaliły. Sytuacja powtórzyła się w piątkowy wieczór przy wyjeździe z sądu. No ale nie ma co narzekać - do sądu Janusz Wójcik doprowadzony został na piechotę więc była okazja z nim porozmawiać. Na pytanie (dziennikarki jednej ze stacji telewizyjnych) – z kim pan współpracował Wójcik odpowiedział – z Panią. Było więc zabawnie. Zabawnie było też podczas wejść na żywo kiedy niektórzy robili balet za plecami nadającego dziennikarza telewizyjnego (było widać ich w telewizji 8-)). Jeszcze zabawniej gdy jedna z telewizji posiłkowała się podczas wejść parasolem.
A wracając do koczowania przed budynkiem prokuratury – obserwowało nas też dwóch tajniaków. Skąd byli nie wiadomo, policja twierdzi, że nie wysyłała na miejsce cywilnych funkcjonariuszy.
Wracając do złośliwości - w czwartek zarządcy budynku, w którym znajduje się Prokuratura Krajowa, a w piątek szefowie sądu uznali, że o godz. 16.00 zamykają swoje podwoje, a dziennikarze niech marzną na dworze. Pewnie później włączyli radio lub telewizję żeby dowiedzieć się co nowego ws. afer piłkarskich...
A o korupcji w polskim futbolu możecie także czytać na moim blogu.

Etykiety: , , , , , , , , , , ,

24.10.08

Konkurs: firmowy blog roku 2008

Już pod koniec października okaże się, który z firmowych blogów zasługuje na uwagę. Konkurs dotyczy sfery WEB 2.0 i jej wykorzystania zarówno przez korporacje jak i mniejsze inicjatywy rynkowe:-).

Listę laureatów znajdziecie tu, w sumie do finału zakwalifikowały się 43 blogi z najróżniejszych branż: od bankowości, przez reklamę aż do promocji edukacji i sklepów.
Organizatorem konkursu jest blog "o prowadzeniu blogów firmowych" czyli inicjatywa zakotwiczona na WordPress.
Jak na razie blogosfera w strefie komunikacji korporacyjnej w Polsce nie należy jakoś do szczególnie kreatywnych dziedzin, ale w sumie warto docenić starania tych firm, które stawiają na Web 2.0 i wymianę komunikacji wraz z budowaniem nowych jakości w sferze projektowania rozwoju swoich produktów:-). Inna rzecz - do idei Firmy Web 2.0 jeszcze daleko.

Wracając do konkursu na blog firmowy roku, z przyjemnością możemy poinformować, że w gronie finalistów znalazł się także blog, który realizujemy jako agencja Apple Tree: Dla mamy i taty, pod auspicjami sieci szkół językowych dla dzieci Helen Doron.
To kolejny po Avaya Blog Center skromny wkład w blogosferę firmową.

22.10.08

Promocja Dolnego Śląska a cuda

Wielka Eskadra zajmie się opracowaniem promocji Dolnego Śląska. Grupa wygrała przetarg ogłoszony przez Urząd Marszałkowski Dolnego Śląska. Dla Eskadry, z którą nieodłącznie kojarzy się nazwisko Adama Łaszyna (specjalisty od wizerunku, który zasłynął przygotowaniem Donalda Tuska do wystąpień publicznych i debat) to kolejne wyzwanie związane z promocją regionów (m.in. Śląskie, Białystok). Czy możemy spodziewać się fajerwerków? Otóż nie.

Eskadra to jedna z najbardziej ekspansywnych (biznesowo) inicjatyw w branży Promocja/Wizerunek/Komunikacja. W projekcie realizowanym na rzecz naszego regionu specjalna uwaga ma być skierowana na wydarzenia związane z EURO 2012. Działania obejmą promocję województwa w kraju i za granicą w latach 2009-2014.
Na pewno apetyt na sukces zaostrza świadomość, że jeszcze niedawno Eskadra zrealizowała "projekt śląski" - czyli promocję najbogatszego i najprężniej rozwijającego się (również pod względem możliwości zarobkowych) województwa. Choć jak donosiły źródła branżowe: nie wszyscy byli zadowoleni z pomysłów Eskadry. Czego możemy spodziewać się po działaniach na rzecz Dolnego Śląska? Fajerwerków - chciałoby się powiedzieć. Jednak zanim strategia zostanie ukończona i zaprezentowana, warto zauważyć, że:
- choć z promocją regionów w naszym kraju mamy do czynienia od kilku lat to nie jest już nowością i tabula rasa zapisywana w pionierski sposób przez speców od wizerunku,
- wypracowano sprawdzalne standardy, które są wdrażane w podobny sposób przez każdy region.
Można powiedzieć, że większość miast/regionów chce pozycjonować się jako miejsca dynamicznie rozwijające się/przyjazne dla biznesu/młodych inicjatyw/pełne kulturalnych atrakcji i świadomości o swym bogactwie bagażu historycznego, najlepiej z uwzględnieniem pierwiastka multikulti.
Przyjedź, zakochaj się, wróć, załóż biznes, miej lat 20-45. To tyle - jeśli chodzi o przekaz.
Inna sprawa, że nawet taka wiedza nie uchroni dany region czy miasto przed wpadkami. Taki los spotkał już Dolny Śląsk - przy okazji wielkiej kampanii promocyjnej jaka rozegrała się rok temu, o czym pisaliśmy niejednokrotnie.
Inna sprawa - nie wszystko zależy od specjalistów z dziedziny komunikacji. Jeśli mamy do dyspozycji rozpadającą się stodołę, uwierzcie, trudno jest wmówić odbiorcy, że tak naprawdę to tylko fasada prawdziwego pałacu, który kryje się za nią:-)
W komunikacji cuda się nie zdarzają. I nawet najlepiej sporządzony komunikat czy projekt promocji nie zmieni rzeczywistości.
Problem z postrzeganiem koncepcji i działań wizerunkowych w Polsce polega na tym, że mają one zastąpić w zasadzie sytuacje realną.
Stąd, jeśli strategia promocji Dolnego Śląska nie będzie powiązana z modernizacją i prawdziwymi reformami regionu, raczej będzie tylko i wyłącznie świetnym opracowaniem do omawiania na kolejnych konferencjach czy kongresach branży Komunikacja/PR. I nawet nazwisko Adama Łaszyna nie pomoże - bo czy Donald Tusk i PO zmienili Polskę w rok w tak błyskotliwy sposób jak swój wizerunek na czas kampanii wyborczej? To już pytanie do polityków. Choć szkoda, że rzeczywistość nie nadąża za kreacją :-)))

21.10.08

Axel Springer przejmie "Rzeczpospolitą"?

Taką zaskakującą wiadomość podała dzisiaj PAP. Powołując się na niemiecki miesięcznik "Manager Magazin" agencja podała, że Axel Springer rozważa przejęcie polskich udziałów brytyjskiej grupy Mecom.

Mecom jest większościowym udziałowcem m.in.: "Rzeczpospolitej", "Parkietu" i "Życie Warszawy". Według niemieckiego miesięcznika z powodu kryzysu finansowego i groźby recesji na rynku reklamowym koncern zamierza wzmocnić swoje inwestycje za granicą i w branżę on-line.
Jak wpłyną ewentualne zmiany na opozycyjną wobec rządu "Rzeczpospolitą"? Po wyborach wydawany przez Axela "Dziennik" zmienił przecież swoje proPiSowskie nastawienie na przychylne obecnemu rządowi...

Etykiety: , , , , , , ,

20.10.08

Pitbull - najlepszy polski serial kryminalny

Wiele razy na 5 Władzy emocjonowałem się polskimi serialami: Oficer, Odwróceni, Glina czy Fala Zbrodni ... Ale Pitbull przebija te wszystkie seriale. Jest zdecydowanie najlepszy!

Do tej pory powstały trzy serie. Gra w nich wielu świetnych polskich aktorów: Janusz Gajos, Marcin Dorociński, Andrzej Grabowski, Rafał Mohr czy Paweł Królikowski. Ale najważniejsza zaleta serialu to to, że większość odcinków oparta jest na autentycznych wydarzeniach. Odcinki oparte na wydarzeniach z Magdalenki czy Parolów robią niesamowite wrażenia. Tu nie ma fikcji - tak było prawdopodobnie naprawdę. Opowieści o kradzieży broni na warszawskim Bemowie, zabiciu przez ojca dwójki dzieci i samobójstwie czy utopieniu małego chłopca w Wiśle robią piorunujące wrażenie! Na pewno minusem jest słaby dźwięk ale realia pracy w policji powodują, ze wszystko wydaje się bardzo rzeczywiste! Zdecydowanie numer jeden wśród polskich seriali kryminalnych!

Etykiety: , , , , , , , , , , , ,

18.10.08

Czy Rafał Dutkiewicz zapomniał o Wrocławiu?

Prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza, jednego z liderów nowego ugrupowania Polska XXI pełno w mediach. Jednak nie mówi o problemach miasta a sprawach politycznych. Czy dba jeszcze o miesto, którego jest prezydentem?

Nad tą sprawą zastanawia się Łukasz w swoim artykule na portalu Radia Wrocław. Pisze m.in.:
"(...)Polityczna działalność Rafała Dutkiewicza budzi kontrowersje. Od kilku miesięcy jego oponenci wytykają mu, że Wrocław tylko na niej traci. Najczęściej mówi tak Platforma Obywatelska, która niegdyś wspierała Dutkiewicza, teraz jest z nim w otwartym konflikcie.
Mimo to, Dutkiewicz wciąż cieszy się w Polsce opinią świetnego samorządowca, który sprawnie kieruje dynamicznie rozwijającym się miastem. Wszyscy też pamiętają jego fantastyczny wynik wyborczy w 2006 r. - jako kandydat na prezydenta Wrocławia Dutkiewicz dostał wtedy niemal 85 proc. głosów.
A jednak rzeczywistość skrzeczy. W czwartek po południu Wrocław stanął.
Miasto sparaliżowały gigantyczne korki, jakich jeszcze nie było. I to bez żadnej wyraźnej przyczyny, bo ani nie doszło do jakichś dużych wypadków, ani nie rozpoczęła się żadna nowa inwestycja drogowa. Wniosek jest smutny: po sześciu latach prezydentury Dutkiewicza po Wrocławiu jeździ się coraz gorzej (...)".

Z sondażu dołączonego do artykułu wynika, że prawie 60 procent internautów podziela zdanie Łukasza. Jednak z komentarzy zamieszczonych pod tekstem wynika coś innego. Nie zmienia to jednak faktu, że ostatnio Wrocław traci dotacje unijne przyznawane przez rząd, miasto jest kompletnie zakorkowane, władze fundują fontannę za 20 mln. zł. i pozwalają na upadek utytułowanego klubu koszykarskiego Śląsk Wrocław...

Etykiety: , , ,

14.10.08

Janusz Kupcewicz: woziłem koperty od działaczy Arki Gdynia

Janusz Kupcewicz, 19 krotny reprezentant Polski przyznaje się do wożenia łapówek. Jedna z nich miała trafić m.in. do Ryszarda F. pseudonim „Fryzjer”.


Janusz Kupcewicz pracował w Arce Gdynia jako konsultant sportowy w latach 2001-2003. Dzisiaj we wrocławskim sądzie okręgowym opowiadał, że 2-3 razy woził koperty, w których mogły być łapówki (w śledztwie powiedział, że tych przypadków były 3-4). Jedna z takich koperty trafiła do „Fryzjera”, ale jak sam Kupcewicz (który na spotkanie pojechał z Wiesławem K. - byłym kierownikiem Arki) opowiadał był wówczas pijany i niewiele pamięta. Były reprezentant nie pamięta czy przekazywał koperty z pieniędzmi Henrykowi Klockowi – prezesowi Pomorskiego OZPN, członkowi zarządu PZPN. W śledztwie jednak Janusz Kupcewicz mówił, że Klocek, który nie ma żadnych zarzutów, miał pośredniczyć w kontaktach między sędziami a działaczami Arki. Były reprezentant nie ma zarzutów. Czyny, których się dopuścił pochodzą sprzed 1 lipca 2003 roku, kiedy weszła w życie ustawa o korupcji w sporcie – powiedział mi prokurator Robert Tomankiewicz. Przyznał, że zdarzają się opowieści o korupcji z wcześniejszych lat.

Więcej na ten temat czytaj tutaj. Nagrań możesz posłuchać natomiast tutaj.

Etykiety: , , , , , ,

13.10.08

Antyfaszyści się radykalizują

Antyfaszyści wypowiadają wojnę faszystom. Zapowiadają walkę fizyczną. Czy tym samym zniżają się do poziomu swoich wrogów?

W sieci pojawiła się oficjalna strona polskiej Antify. Na ich portalu można znaleźć taką deklarację:
"KIM JESTEŚMY? Grupą bojowych antyfaszystów mającą na celu fizyczną i ideologiczną konfrontację ze skrajną prawicą. Nie akceptujemy żadnej współpracy z policją, służbami specjalnymi i partiami politycznymi. Nie dostajemy i nie udzielamy żadnych informacji Stow. Nigdy Więcej. Nie ma u nas hierarchii ani szefów..."


Szykuje się nam ewidentnie bojówka. Dziwna sytuacja. Jeszcze z 15 lat temu kiedy rzeczywiście skinheadzi (np. we Wrocławiu) stanowili bardzo poważne zagrożenie, a w walce nie przebierano w środkach, nie byłoby to zaskoczeniem. Teraz taka decyzja dziwi. Parę miesięcy temu kilku antyfaszystów pobiło nacjonalistę w centrum Wrocławia (przeczytaj komentarz Łukasza). To ma być ta walka z faszyzmem? Czy może to już faszyzm?

Etykiety: , , ,

Kto odpowiada za śmierć 14 letniego Filipa?

Ta sprawa zbulwersowała ponad dwa lata temu Polaków. 14 letni Filip zmarł porażony prądem na szkolnym boisku w centrum Wrocławia. Dzisiaj zakończył się proces w tej sprawie. Wyrok zostanie ogłoszony za tydzień.
O całej historii możecie przeczytać i posłuchać dźwięków na portalu Radia Wrocław. Ja chcę się ograniczyć do mów końcowych adwokatów. Pracę jednego z nich obserwuję od wielu lat. Jacek Kruk (na zdjęciu) nie lubi dziennikarzy i tego nie ukrywa. Dziennikarze nie lubią adwokata za arogancję i też tego nie ukrywają. Ja choć parę razy byłem zbulwersowany wystąpieniami Jacka Kruka nie ukrywam, że to bardzo dobry adwokat. Tyle, że moim zdaniem broniąc klienta nie można zniżyć się do każdego argumentu. Ale inni stwierdzą, że dla obrony klienta należy zrobić wszystko. Cóż...

Dzisiaj adwokat zaatakował za sprawę Filipa prokuraturę i dziennikarzy. Twierdził, że media zniżyły się do poziomu tabloidów. Miał na myśli przede wszystkim artykuł z Gazety Wyborczej. Dziwne, że skoro Jacek Kruk uważa artykuł za nieprawdziwy to nie złożył pozwu przeciwko autorce czy redakcji do sądu...

Kolejny z adwokatów także wspominał, że media podawały nieprawdziwe informacje. Nawet gratulował Jackowi Krukowi wystąpienia i zapewniał, że będzie przychodził słuchać jego mów końcowych w innych procesach. Kuriozalne wazeliniarstwo.
Kolejny adwokat argumentując dlaczego jego klient (dyżurny policji) nie zareagował na zawiadomienie o niebezpieczeństwie na szkolnym boisku zapewniał, że nie było to zawiadomienie a informacja. A takich informacji jest wiele, np. ktoś mógłby zawiadomić o lądowaniu UFO w rynku. No tak ale UFO we wrocławskim rynku nie wylądowało, a Filip na skutek porażenia prądem na szkolnym boisku zmarł. A tego wszystkiego słuchali rodzice chłopca...
Adwokatura to ciężki (choć dobrze płatny) kawalek chleba. Potrzebna jest jednak w tym zawodzie przyzwoitość... A są tacy przyzwoici adwokaci, jak chociażby mecenas Henryk Rossa.

Etykiety: , , , , , ,

11.10.08

Szacunek dla Polski! Szacunek dla Beenhakkera!

Do wszystkich wątpiących! Do tych co domagali się dymisji! Do marnych działaczyn PZPN!
Polska reprezentacja prowadzona przez Leo wygrywa z Czecham 2-1i! Brożek i Błaszczykowski!

Ci, którzy wątpili mogą przepraszać!

Etykiety: , , ,

10.10.08

Upadek koszykarskiego giganta

Zarząd koszykarskiego Śląska Wrocław złożył do sądu wniosek o upadłość. Właściciel klubu Waldemar Siemiński doprowadził do upadku drużynę 17 krotnego mistrza Polski.

O kłopotach Śląska pisałem kilka miesięcy. jednak tak dramatycznego końca nie spodziewałem się. Liczyłem, że ktoś kupi klub od właściciela agencji ochrony ASCO. Niestety. Dzisiaj do PLK wpłynął wniosek o wycofanie z rozgrywek. To oznacza, że poniedziałkowego meczu z Anwilem Włocławek najprawdopodobniej nie będzie. Na sobotę kibice zapowiedzieli pikietę siedziby klubu.

Na mecze Śląska chodziłem przez wiele lat, wiele razy cieszyłem się ze zdobytych tytułów mistrza Polski, później z trudem przełykałem coraz gorsze mecze, coraz gorsze wyniki, coraz słabszych koszykarzy, coraz mniej kibiców na trybunach. Sposób w jaki pożegnano się w klubie z jego legendą Maćkiem Zielińskim bulwersuje do dziś. Wreszcie powiedziałem sobie, że dopóki Siemiński będzie właścicielem klubu ja nie będę mu dawał zarobić płacąc za bilety. Słuchałem relacji w Radiu Wrocław, obserowowałem statystyki w internecie... A serce bolało.
Dzisiaj boli najbardziej...

Oczywiście możliwy jest scenariusz, że po ogłoszeniu upadłości ktoś podejmie się odbudowy klubu, ale czy tak się stanie? Przypomnę jeszcze co pisałem w lipcu:

"(...)Waldemar Siemiński to teraz dla kibiców koszykówki wróg numer jeden we Wrocławiu. Wielu z nich to właściciele firm. Czy teraz którykolwiek zechce robić interesy z ASCO - firmą Siemińskiego? A może ogłoszą jej bojkot ?

Istniejący 61 lat klub, zdobywcę 17 tytułów Mistrza Polski, 6 tytułów wicemistrza, 14 brązowych medali, 12 Pucharów Polski i 2 Superpucharów doprowadził do upadku znudzony sportem prywatny przedsiębiorca: Waldemar Siemiński, właściciel firmy ochroniarskiej ASCO, o którego dokonaniach nic nie słyszałem ...".

Etykiety: , , , , , ,

9.10.08

Radio Ulicznik nadaje w internecie

Internet stwarza tyle możliwości. Może to banalne stwierdzenie, ale co rusz odkrywam nowe ciekawe strony. Kilka tygodni temu natknąłem się na internetowe radio Ulicznik.


Stacja powiązana jest z wydawnictwem Jimmy Jazz Records ze Szczecina. Każdy szanujący się miłośnik ska, reggae, punka czy oi zna tę oficynę. Naprawdę można posłuchać tu wspaniałej muzyki. Rozgłośnia uruchomiła 10 kanałów: Otwarty Garaż, Rudeboy's Radio, Punkowe Archiwum, Riot Radio, Rockoteka, Oi! Zadyma, Tabakowy, Whisky Bar, Grafiti, Elektrownia. Znajdzie się coś więc dla miłośników różnych rodzajów muzyki. Mój ulubiony kanał to Punkowe Archiwum. Miło sobie posłuchać wielu starych kawałków z lat 80. czy 90. Ulicznik to nie tylko jednak te kanały, ale także audycje na żywo. Nadawane są przeważnie wieczorami. Polecam!

Etykiety: , , , , ,

7.10.08

Zatrzymany za zdjęcia na Naszej Klasie

Najpierw skakał lub kładł się na policyjnych radiowozach, a później zdjęcia ze swoich wyczynów zamieszczał na portalu społecznościowym "Nasza Klasa".

Zdumieni policjanci znaleźli fotografię 17-to latka z Chojnowa w internecie. Szybko ustalili kto znajduje się na zdjęciach i kto je robił. Młody mężczyzna przyznał, że widząc puste, zaparkowane samochody policyjne postanowił zrobić sobie na nich fotografie, które robił jego kolega. Jeden z kilku radiowozów został uszkodzony. Młody męzczyzna będzie musiał pokryć straty policji (400 zł.). Fantazja co poniektórych naprawdę jest spora...

Etykiety: ,

6.10.08

Polski rząd ulega szantażowi FIFA i UEFA

Kompromitacja polskiego rządu. Gabinet Donalda Tuska ugiął się pod szantażem FIFA i UEFA, a niektóre media mówią o sukcesie.

Kiedy usłyszałem dzisiaj w TVN 24 komentarz, że sprawy idą w dobrym kierunku, bo FIFA i UEFA wycofały się z gróźb zawieszenia polskiej reprezentacji i klubów w rozgrywkach międzynarodowych to szlag mnie trafił. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że wprowadzenie kuratora do PZPN grozi właśnie takimi sankcjami (a dodatkowo europejska organizacja piłkarska mogła zagrozić nam odebraniem EURO 2012). Kiedy Donald Tusk w piątek zapowiadał walkę do upadłego uwierzyłem mu. To była ostatnia szansa na oczyszczenie tego bagna. Była. Teraz minister sportu udaje, że osiągnął co chciał, a PZPN uznało swoje winy. Ha, ha, ha, ha! Żałosne. Listkiewicz na czas kryzysu wyjechał z kraju i dalej udaje, że nic złego się nie dzieje. Dzisiaj CBA zatrzymało kolejnego działacza Korony Kielce (z sezonu kiedy ten klub walczył o awans z trzeciej do drugiej ligi). Po chwilowym przestoju kolejni podejrzani o korupcję w polskim futbolu znaleźli się na celownikach CBA i wrocławskiej policji. Osób z zarzutami jest już ponad 120. Szykuje się gorąca jesień. A Listkiewicz i jego kompani będą mogli powiedzieć: „psy szczekają, a karawana jedzie dalej”. Po Dębskim, Lipcu, teraz Drzewiecki ugiął się przed szantażem... Nie ma nadziei na oczyszczenie tej Stajni Augiasza.

Etykiety: , , , , , , , , , , ,

"K...a, co jest?!" - mówi publicznie prominent z PO

Bohaterem dnia jest Jerzy Pokój (PO), przewodniczący sejmiku dolnośląskiego. Tydzień temu, prowadząc obrady tego gremium, niespodziewanie bluznął do mikrofonu. Stosowne nagranie - i pierwsze reakcje na tę "k...ę" - zostało wyemitowane dziś w Radiu Wrocław. Można je znaleźć tu.

Co na to sam Pokój? Zaprzecza, by były to jego słowa. - To nie ja. To ktoś inny - przekonuje. Ale co innego mówi szef klubu PO w sejmiku Jarosław Charłampowicz, który tłumaczy bluzg swojego kolegi rzekomo złą atmosferą w sejmiku.

Czy z tej "k...y" coś wyniknie?

Nawiasem mówiąc, prywatnie Pokój to wielki fan kowbojskiego życia. Pod Karpaczem prowadzi Western City. Oto on, przewodniczący sejmiku, podczas rodeo:


(Zdjęcie za stroną Western City).

5.10.08

Jak sprzedaje się "Dziennik"?

W swoim sobotnim wydaniu (na str. 6) gazeta ta obwieszcza z satysfakcją, iż wzrosła jej sprzedaż. W tekście czytamy:
Sierpień był bardzo dobrym miesiącem dla "Dziennika". Po wiosennym spadku sprzedaży spowodowanym rezygnacją z dodawania gadżetów "Dziennik" mocno się odbił i ustabilizował swoją sprzedaż. Wyprzedził "Rzeczpospolitą" i drugi miesiąc z rzędu znajduje się na drugim miejscu [po "Gazecie Wyborczej"] wśród codziennych gazet opiniotwórczych.
Gdy to czytam, zastanawia mnie jedno: w jaki dokładnie sposób "Dziennik" zwiększył sprzedaż?

Oto egzemplarz tej gazety, w którym znalazłem cytowaną informację, wziąłem sobie za darmo przy kasie sklepu "Alma" w "Arkadach Wrocławskich". Zdarza mi się tam bywać w weekendy. I od niedawna zawsze są tam sterty sobotnich "Dzienników" przy kasach. Powtarzam: bierze się je za darmo. W soboty - czyli w dniu wydania.

Gdy zaś w lutym jechałem pociągiem z Berlina do Wrocławia, tuż po przekroczeniu granicy pan z obsługi oferował pasażerom najnowszy "Dziennik". Za darmo. Żadna inna gazeta nie była w ten sposób rozdawana.

Mówię o świeżych wydaniach "Dziennika". Żadnych starociach z jakichś kioskowych odrzutów.

Zerkam raz jeszcze do tekstu o rosnącej sprzedaży "Dziennika". Kolejny cytat:
Dane ZKDP pokazują, że sierpień był kolejnym miesiącem, w którym wzrosła sprzedaż pozakioskowa obu wiodących tytułów opiniotwórczych - "Gazety Wyborczej" i "Dziennika". Są to tzw. inne płatne formy rozpowszechniania. Podążanie za czytelnikiem i poszukiwanie nowych kanałów dystrybucji to reakcja wydawców na zmniejszającą się sprzedaż w kioskach. Nowymi popularnymi kanałami dystrybucji stają się np. linie lotnicze, PKP, sprzedaż odręczna.
Pytanie: jeśli kanałem dystrybucji "Dziennika" jest pociąg, albo duża galeria handlowa - to kto płaci za tę gazetę, skoro ja ją tam dostaję za darmo? A skoro płacą (jak mniemam) PKP, LOT, czy sklep spożywczy, to czy taką dystrybucję można wliczać do sprzedaży egzemplarzowej?

No chyba że jest jakoś inaczej.

3.10.08

Oskarżony Grzegorz Braun: to mnie poturbowała policja

O Grzegorzu Braunie pisaliśmy już na 5W wiele razy, głównie o sprawie oskarżenia profesora Jana Miodka o „bycie informatorem tajnej policji politycznej PRL”. Teraz autor filmów m.in. o Lechu Wałęsie sam został oskarżony.

O tej sprawie pisałem już na postawie informacji z policji i prokuratury. Według tych instytucji publicysta miał poturbować kilku policjantów i utrudniać im interwencję w trakcie demonstracji nacjonalistów z NOP i ONR. Teraz czas oddać głos Grzegorzowi Braunowi, który dzisiaj otrzymał akt oskarżenia w tej sprawie: „W kwietniu tego roku przypatrywałem się tłumieniu demonstracji politycznej przez władze i siły policyjne miasta Wrocławia. Przy okazji zostałem poturbowany przez policję, wyłamano mi ręce, palce, wylądowałem na komisariacie policji”. Tam po pewnym czasie Grzegorzowi Braunowi zaproponowano przesłuchanie w charakterze świadka. „Zapytałem wtedy – od kiedy świadków sprowadza się po rzuceniu na ziemię i wyłamaniu palców, ale złożyłem jednak to zeznanie i zrelacjonowałem sytuację” - opisuje publicysta. Po tygodniu jednak dziennikarz wysłał relację swojemu adwokatowi, a ten złożył skargę na policję. Prokuratura jednak prowadziła już swoje śledztwo i we wrześniu oskarżyła publicystę. „Oskarżono mnie o to, że poturbowałem kilku policjantów i usiłowałem ich nakłonić do zaniechania czynności służbowych. Sprawa byłaby tylko śmieszna, no bo w gruncie rzeczy powinienem być dumny z tego, że ktoś przedstawia mnie jako takiego człowieka, który jest na tyle energiczny i nielękliwy, że bije się z pół tuzinem policjantów, więc byłoby to śmieszne gdyby nie to, że policja i prokuratura najwyraźniej dążą do tego by posadzić mnie w więzieniu” - komentuje Grzegorz Braun. Teraz grozi mu do 5 lat więzienia. Dzisiaj nie udało mi się uzyskać komentarza policji i prokuratury. Jednak całe zdarzenie widział Marcin Rybak z Gazety Wrocławskiej. Przyznaje, że interwencja policji była nadgorliwa, nieadekwatna do sytuacji. Trudno teraz oceniać całą sytuację, poczekać musimy więc do wyroku sądu.

Grzegorz Braun złożył też apelację od wyroku w procesie cywilnym z Janem Miodkiem. Publicysta musi przeprosić językoznawcę i wpłacić pewną kwotę na cele społeczne. Sprawa zostanie rozpatrzona przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu pod koniec października. A już za tydzień kolejna rozprawa w procesie Grzegorza Brauna z Lechem Wałęsą. Obaj domagają się od siebie przeprosin. Publicysta za sformułowania, które padły w książce byłego prezydenta, a ten za film „Plusy dodatnie, plusy ujemne” o TW Bolku. Na rozprawie ma zostać wyświetlony film wrocławskiego reżysera.

Etykiety: , , , , , , , , ,

„Weekend z Frankensteinem" - już od dziś


Ząbkowice Śląskie - czyli nasz dolnośląski Frankenstein - już dziś wieczorem zamieni się na trzy dni w bastion grozy i makabreski. Rusza sztandarowa impreza miasta - "Weekend z Frankensteinem".

Będą filmy grozy, przedstawienia, koncerty zespołów: deathmetalowych i rockowych (gwiazdą ma być Kobranocka, ale i dla zwolenników mocniejszego i bardziej ponurego grania znajdzie się również wiele "dobrego").

Ząbkowicki "Weekend..." obchodzi w tym roku swoisty jubileusz - to 10 edycja festiwalu. Trochę szkoda, że ciągle jest wydarzeniem bardziej lokalnym niż regionalnym (nie mówiąc już o ogólnopolskim charakterze czy międzynarodowej sławie). Dla odmiany - także dolnośląski - festiwal Castle Party, który startował jako kameralne wydarzenie, należy obecnie do czołówki imprez europejskich dla fanów muzyki gothic czy industrial. Pod tym względem Frankensteinowi brakuje jakiejś werwy, a może odpowiedniej dawki "ładunku elektrycznego":-). Trochę szkoda. Aż dziwi, że w tym roku z okazji 10-edycji nie zorganizowano eventu w stylu pochodu widm, albo balu upiorów lub konkursu na najlepsze horror przebranie... ale może jeszcze Frankenstein zaskoczy wszystkich, wszak to postać nieobliczalna.

Z okazji rozpoczynającego się dziś "Weekendu..." poprosiliśmy Martę Zieleń aby sprawdziła jak dolnośląskie monstrum rosło przez lata...

Krwawo i ponuro

Zaczęło się krwawo i ponuro, ale chyba o to chodzi fanom horrorów. W 1606 roku w mieście o wdzięcznej nazwie Frankenstein wybuchła epidemia dżumy. Zmarło 2061 osób, czyli 1/3 mieszkańców grodu. Jak się później okazało za tragedię odpowiadali miejscowi grabarze i ich pomocnicy. To oni sporządzali trujący proszek i rozsypywali go w pobliżu domostw. Sprawcy zostali schwytani, torturowani i spaleni żywcem.
O dramatycznych wydarzeniach mówił w swoich kazaniach ewangelicki proboszcz Samuel Heinnitz. Diabelski łowca stał się w nich metaforą wszelakiego zła, które drzemie w człowieku i popycha go do zbrodni. Dwieście lat później Frankenstein stał się bohaterem powieści Marii W. Shelley. I tak się zaczęła przygoda z tym najbardziej popularnym potworem...

Miasto, które niegdyś znane było jako Frankenstein, nie powinno mieć chyba problemu z promocją. A jednak ma. Sztandarowa impreza, która aspiruje do tego aby być wizytówką Ząbkowic Śląskich, z roku na rok boryka się z kłopotami.

Pierwszy Weekend z Frankensteinem odbył się jesienią 1996 roku:
"Imprezę tę zorganizował po raz pierwszy Ząbkowicki Ośrodek Kultury w dniach 18-20.10.1996 r., a jej ówczesna nazwa to Weekend z Frankensteinem - Latający Obóz Fantastyki (...) miała charakter spotkania fanów fantastyki z czołówką pisarzy tego gatunku wzbogacona projekcjami filmowymi" - czytamy na stronie poświęconej Frankensteinowi. W programie znalazły się takie nazwiska jak: Andrzej Sapkowski, Rafał Ziemkiewicz, Maciej Parowski, Marek Oramus oraz wielu innych.

Rok później w październiku miłośnicy grozy mogli bawić się podczas drugiego Weekendu z Frankensteinem. W programie nie zabrakło diabelskich i paranormalnych wątków oraz specjalistów z dziedziny grozy i fantastyki.

Następna impreza odbyła się dopiero w 2001 roku! I to w dodatku w maju! Szkoda, bo zapowiadała się jako nie lada gratka dla tych, którzy lubią się bać. Więcej szczegółów na temat historii Weekendu z Frankensteinem znajduje się tutaj.

W tym roku dziesiąta już impreza zacznie się 3 i potrwa do 5 października. Trochę odbiega od tych pierwszych. W programie nie zabraknie: prelekcji, spektakli,koncertów i maraton filmów grozy. Gościem imprezy będzie też prawdziwy Frankenstein - którym jest burmistrza Sławna. Nazywa się... Frankenstein. Doktor Krzysztof Frankenstein. Brakuje "czegoś więcej" - po imprezie, która nie odbywa się pierwszy raz i do tego dysponuje niesamowitym zapleczem jeśli chodzi o konotacje popkulturowe należy spodziewać się innowacyjnych rozwiązań i śmiałych projektów.

Miejmy nadzieję, że wszyscy goście "Weekendu..." będą bawić się dobrze i ciekawie. Liczymy też na to, że impreza złapie w końcu dobry wiatr w żagle i uda jej się wypracować jednolity i niepowtarzalny charakter.

2.10.08

Kobieta w reklamie - idealna i dominująca?


Szokują Was kampanie reklamowe w Polsce? Wkurzacie się na pseudo-prowokatorów z Play? To wszystko mało w porównaniu z pomysłami dyrektorów kreatywnych zachodnich agencji reklamowych. Marcin Gazda, w ciekawym tekście zamieszczonym przez serwis "Marketing przy kawie" wieszczy nadejście sezonu na wiedźmę (dodajmy, że niepokojąco doskonała ta wiedźma ma być - w sensie estetycznym). A wszystko za sprawą nowej kampanii reklamowej Agent Provocateur - znanej marki bieliźniarskiej.

Producent bielizny proponuje tym razem podróż do świata sztuki - nawiązując do obrazów Rzeź niewiniątek - Rubensa i Egzekucja Lady Jane Grey - Delaroche. Choć od razu trzeba zaznaczyć, że pojęcie reklama zainspirowana potraktowano w tym wypadku bardzo luźno i swobodnie:-). Z całą pewnością kampania nie jest skierowana do szerokiej grupy odbiorców i może niektórych szokować "otwartością".
Kobieta Agent Provocateur to stylowa domina, ubrana w skąpą (aczkolwiek szalenie drogą i misterną) bieliznę, dodatkowo wystylizowana na obraz wiedźmy bądź uczestniczki jakiegoś okultystycznego rytuału hm, na przykład magii seksualnej.
Nie pierwsza to taka "akcja" Agent Provocateur. Gazda przypomina kampanię z udziałem poprzedniej ambasadorki marki - Dity von Teese. Wówczas furorę (ale i spore kontrowersje) wzbudził spot reklamowy pt. She's Lost Control.
Dita wciela się tu w postać dominy rodem z sadomasochistycznego filmu, która w rytm przeróbki świetnego skąd indziej numeru Joy Division - She's Lost Control przybywa do sugerowanego gabinetu prezydenta USA i zabawia się z nim na ostro. Całość możecie zobaczyć tutaj. Do dziś zaskakująco obrazoburcza jest scena, kiedy Dita sięga po olbrzymi kij bejsbolowy pomalowany w motywy flagi amerykańskiej i... nie, nie będę o tym pisać - zobaczcie sobie sami.
Jako ciekawostkę dodam, że w reklamówce zaśpiewała i wystąpiła (obok Dity von Teese) Siobhan Fahey wokalistka Shakespears Sister, a wcześniej popowego tria Bananarama.

Czy dominująca wiedźma rozgości się w reklamie i znajdzie sobie miejsce obok uprzejmej pani domu, zaradnej gospodyni, perfekcyjnej biznes woman, beztroskiej nastolatki? Zobaczymy. Na pewno nie jest to wizerunek do powszechnego zastosowania, choć po ciuchu bardzo wielu kobietom (nie mówiąc już o mężczyznach) będzie się podobał. Tak czy inaczej - oglądając zachodnie reklamówki - nasze krajowe prowokacje wydają się dość wiktoriańskie. Zresztą, co tu dużo mówić: a wyobrażacie sobie na przykład Kasię Cichopek w takiej reklamie? :-)

1.10.08

Sukces legnickiego portalu

Nasi dobrzy znajomi z portalu lca.pl świętują. We wrześniu po raz pierwszy w historii portal poświęcony Legnicy odwiedziło 50 tysięcy userów. Pogratulować sukcesu 8-)

Portal istnieje od 6 lat. Od półtora roku redagują go zawodowi dziennikarze, wcześniej związani z innymi (często już nieistniejącymi) mediami. Wrześniowy sukces jest o tyle ciekawy, że w Legnicy mieszka 100 tysięcy osób (czyżby połowa z nich co miesiąc odwiedzała portal?).
Niemal w całości treść portalu stanowią informacje miejskie. Są podzielone na trzy działy: fakty, sport, kultura. Jak piszą jego twórcy - lca.pl jest jedynym niezależnym medium w Legnicy - nie
korzysta z finansowego wsparcia prezydenta, przez co niektórzy uważają, portal za opozycyjny do władz miejskich. Portal w całości utrzymuje się z reklam. Trzymamy kciuki i życzymy kolejnych sukcesów!

Etykiety: ,

Benjamin R. Barber we Wrocławiu

Profesor Benjamin R. Barber będzie gościem Dolnośląskiej Szkoły Wyższej. We Wrocławiu (7 października) Barber będzie miał okazję wygłosić wykład pt. Krach gospodarki. Za dużo rynku, za mało demokracji. Jak się wydaje to dość ciekawy temat jeśli chodzi o bieżącą sytuację na światowych giełdach.

Benjamin R. Barber to politolog, energiczny publicysta, pisarz i przede wszystkim świetny mówca. Należy, obok Samuela Huntingtona do jednych z najbardziej znanych (wpływowych) teoretyków oraz komentatorów współczesnych systemów i zachowań politycznych oraz interpretatorów cywilizacji.
Z wydanych w Polsce książek Barbera warto wymienić: Dżihad kontra McŚwiat czy Skonsumowani.
Barber to zwolennik, a wręcz piewca demokracji - przeciwnik globalizmu i plemienności. Warto wysłuchać jego racji na żywo i oczywiście podjąć dyskusję.

Barber we Wrocławiu:
7 października 2008
Wykład, godzina 17.00
Dolnośląska Szkoła Wyższa, Strzegomska 55

Seminarium Akademickie, godzina 12.00
Uniwersytet Wrocławski, Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii, ul. Uniwersytecka 7-8